Na kilka dodatkowych jazd (po całym kursie) przychodzi do mnie osoba mniej więcej w moim wieku, która do tej pory jeździła z moim kolegą z pracy. Już na samym początku widzę, że będę miał co robić...
- tuż po wejściu do auta jedną z pierwszych czynności które wykonuje jest... włączenie świateł mijania. Gdy pytam ją dlaczego to robi odpowiada, że instruktor bardzo krzyczał gdy zapomniała o światłach, więc od pewnego momentu włączała je "od razu". Oczywiście nie była w stanie powiedzieć jakie inne światła mogłaby użyć (miałem na myśli do jazdy dziennej), nie wiedziała co znaczy funkcja "AUTO" na włączniku - ani nigdy z niej nie korzystała. Więc już na samym początku zacząłem tłumaczyć jej co i jak;
- kolejny element, który rzucił mi się w oczy to ustawienie lusterek zewnętrznych. Ustawiła je bardzo w dół, co oczywiście powoduje że będzie jej łatwiej przejechać po placu manewrowym, ale na ulicy nie zobaczy tego wszystkiego co powinna. Jak twierdziła, jej instruktor w ogóle nie zwracał na to uwagi a ponieważ na placu manewrowym miała spore problemy jakiś znajomy doradził jej, aby "pomogła" sobie obniżając lusterka. Zdziwiona była, gdy powiedziałem że ma źle ustawione lusterka. Tu znowu minęło kilka minut zanim doszliśmy do porozumienia co do tego jak należy to ustawić;
- podczas jazdy kursantka nie zwracała uwagi na to kiedy należy zmieniać biegi. Nauczona na zasadę: "ruszysz i od razu dwójkę, 30 km/h i wrzucasz trójkę" nie raz zdławiała silnik, gdy podczas ruszania na wzniesieniu jeszcze dobrze nie ruszyła a już włączyła dwójkę. Niestety, nie miała pojęcia o tym że obowiązują ją konkretne obroty silnika podczas zmiany biegów, oraz że powinna w miarę możliwości dojść przynajmniej do czwartego biegu. Nie wiem czy to prawda, ale powiedziała że nigdy nie używała czwórki!;
- po zaparkowaniu skośnym powiedziała identycznie - że nigdy do tej pory nie parkowała skośnie. Była z siebie zadowolona, że jak na pierwszy raz to nieźle jej wyszło. Ale ja się zastanawiam jak można "przejść" kurs praktycznej nauki jazdy i nie zrobić jednego z zadań egzaminacyjnych?! Kolejna sprawa to korekta toru jazdy, którą mogłaby wykorzystać przy każdym parkowaniu, tylko że ona o niej nie słyszała! To także jej wina, ponieważ to wszystko było na wykładach, więc nawet jeśli (choć to niesamowite) nie miała tego na praktyce, to powinna wiedzieć;
- na kolejnych jazdach (zorientowała się że niewiele do tej pory umiała) chciałem poprawić jej parkowania. Do tej pory skręcała "na sposób", a poza tym robiła to bardzo chaotycznie. Pokazałem jej, że auto pojedzie bez dodawania gazu, oraz że musi na bieżąco obserwować tor jazdy swojego auta oraz odległości między sąsiednimi pojazdami i korygować ten tor jazdy. Ona do tej pory skręcała określoną ilość razy a potem nie robiła już nic. Uwierzycie w to? Bo mi ciężko!;
- na ostatniej jeździe zapytała mnie, czemu do tej pory nikt jej tego nie wytłumaczył, ale nie byłem skory do odpowiedzi - wszak nie będę krytykował kolegi - tzn nie przy niej, bo tu już mogę. I tak sobie myślę, że jeśli kursanci którzy przychodzą od innych instruktorów do mnie a potem wracają do swoich, opowiadają im co i jak robili, to ci instruktorzy muszą mnie strasznie nienawidzić. Poza tym, zastanawia mnie co oni robią przez te wszystkie godziny jazd? O czym oni rozmawiają w czasie szkolenia? Bo raczej nie o nauce :)
ja dopiero po zmianie osk zrozumiałam jak bardzo zrobiono mnie w ch...
OdpowiedzUsuńnigdy nie słyszałam o korekcie parkowania, dopiero któryś instruktor z kolei zauważył, że mam xle lusterka ustawione...reszta mnie krytykowała jak chciałam poprawić na tyle, by robić plac na wyczucie...więc uczona mnie na słupki...więc tak, wcale nie dziwi mnie ten wpis i potwierdzam, że jest to jak najbardziej możliwe mieć cały przejeżdżony kurs i jazdy dodatkowe i nie mieć wszystkich manewrów..cóż, nie powiem 0 jako kursant powinien pewnie człowiek sam się domagać, ale jak jak siadałam za kółko to nieraz zapominałam o wsszystkim, o co miałam zapytać..przykre to wszystko
Dlatego warto walczyć o swoje - bo raz że to pieniądze, a dwa że czas. A nie, że instruktor będzie sobie po prostu jeździł a nie pracował. Warto zapisywać sobie co chciałoby się zapytać instruktora, bo to jest właśnie ten czas. I nie należy się bać zmian, bo w końcu - mam nadzieję - trafi się na dobrego nauczyciela :)
UsuńBrzmi nieciekawie. Instruktorzy nie są oceniani na podstawie zdawalności szkolonych przez nich kursantów?
OdpowiedzUsuńDyskusyjny pomysł - choćbyś krowie dał kakao, nie wydoisz czekolady.
UsuńDarek - czasem są a czasem nie. Np na stronach internetowych, serwisach społecznościowych - ale to nie ma aż takiego wpływu.
UsuńA przez kogo miałby być oceniamy taki instruktor?
Aberku - nie mieszaj do tego czegoś tak dobrego :)
UsuńMoże przez szefa ośrodka? Mała zdawalność uczniów któregoś instruktora chyba jednak o czymś świadczy.
UsuńCzekałem na taką odpowiedź...
Usuń