wtorek, 27 lipca 2021

Z zapałkami

Ostatnią niedzielę postanowiłem spędzić na odpoczynku w plenerze. Z samego rana wybrałem się dość daleko od domu, aby wypocząć w pięknych okolicach. Tak jak ja postanowiło zrobić dość sporo ludzi, ponieważ parking zlokalizowany przy drodze z jednej strony i lesie z drugiej był już prawie cały zapełniony. Znalazłem odpowiednio bezpieczne miejsce parkingowe (jak mi się wydawało) i oddałem się uciechom spacerowania, kąpania i innego nic nie robienia.

Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku godzinach wracając do auta zobaczyłem w tej kolejności: dym przy moim aucie (!), oraz grupkę ludzi w około (!!). Gdy podszedłem bliżej okazało się, że - prawdopodobnie - ktoś zaprószył ogień tuż przy mojej Toyocie. Grupka ludzi kończyła gaszenie, a ktoś dzwonił na 998 i odwoływał przyjazd straży pożarnej. Szybko odjechałem z tego miejsca. Wewnątrz czuć było zapach dymu, który jednak dość szybko zniknął. Auto w miarę całe - jedyne straty to zarysowany zderzak - ktoś zapewne biegnąć z wiadrem wody zaczepił i trochę przerysował. Szczęście że nic się nie stało i auto nie spłonęło...


Wracając kilka minut po tym wszystkim minąłem dwa wozy straży pożarnej, więc tak czy siak strażacy pojechali na miejsce zdarzenia. Nie chce mi się nawet pisać o bezmyślności takich, którzy nieostrożnie obchodzą się z ogniem i to w lesie, brak mi słów i nie chcę się znowu denerwować...

12 komentarzy:

  1. Paskudnie wyglądają te rysy, co więcej wychodzą na sąsiedni panel. Pewnie, że dobrze iż nic więcej, ale i tak irytująca szkoda na nowym wozie. :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, mocno porysowane, do lakiernika trzeba :(

    (pewnie peta ktoś rzucił i zadeptał niedokładnie i stąd pożar)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, przykro, że coś takiego się stało.

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej! szkoda...ale pomyśl, że mogło skończyć się znacznie gorzej...szybko napraw szkodę i jeszcze szybciej zapomnij o zdarzeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już naprawiłem częściowo. I staram się zapomnieć.

      Usuń
  5. To dobrze, że rzecz nie wydarzyła się w Kalifornii, tam nie byłoby szans na ucieczkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Strażacy pojechali, bo za wyjazd mieli z dwa lata temu, przynajmniej u nas, 2500 tysia. Więc czegoż by nie jechać...

    OdpowiedzUsuń