poniedziałek, 4 lipca 2022

Mecz

Jak już niedawno wspominałem, nasz oddział przeprowadza rekrutację (główny manager ciągle powtarza, że chętnie zatrudniłby nowych pracowników), kandydaci są już po częściowym przeszkoleniu, obecnie na etapach obserwacji oraz praktyk. Jestem zdegustowany tym wszystkim, bo:

  • na obserwację do mnie przychodzi pani. Jest trzydzieści centymetrów ode mnie, siedzi przy "moim" okienku. W pewnym momencie odzywa się jej telefon. Nie wyłączyła/wyciszyła go! Co za tupet! Nie do pomyślenia w Departamencie, aby podczas załatwiania sprawy klienta zadzwonił prywatny telefon pracownika!
  • ta sama pani. Obserwuje, nic nie notuje, nic nie uzupełnia w swoim notatniku. Jak ona zamierza sprostać zadaniu samodzielnego załatwienia sprawy przy okienku z klientem? Po każdej obserwacji pytam ją, czy ma pytania odpowiada że nie. Szok.
  • tym razem pan. Na obserwację przychodzi w krótkich spodenkach i sportowych butach - czy on nie pomylił naszego Departamentu z wydarzeniem sportowym, typu mecz? Ja rozumiem że jest upał, ale to nie jest wytłumaczenie!
  • znowu pani (inna). Próbuje samodzielnie prowadzić sprawę klienta. Jest tak zestresowana, że nie potrafi ładnie złożyć zdania. Mówi niewyraźnie, muszę ją poprawiać. Apogeum następuje, gdy ona w nieuprawniony sposób próbuje odprawić klienta z kwitkiem. Przerywam jej sprawę i sam kończę obsługę klienta. 
Jeszcze kilka lat temu sam byłem na podobnej rekrutacji. Wydaje mi się że jednak wtedy poziom był inny. Ludzie robili notatki, dopytywali, próbowali równocześnie z opiekunem prowadzić sprawę klienta później porównując dokumentację, uczyli się, podchodzili to tego poważnie. Dzisiaj jest inaczej, ale z drugiej strony - jest zabawnie - więc jest też jakiś plus :)

20 komentarzy:

  1. Wszystko się zmienia . Niestety nie zawsze na lepsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tak, wszystko się zmienia,,....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać tutaj bylejakość, która w Departamencie nie może mieć miejsca. Wizerunek firmy jest bardzo istotny, nie rozumiem jak można nie rozumieć tak podstawowych spraw.

      Usuń
  3. A może kobieta zapamiętuje i nie potrzebuje notatek;). Kurcze ja w stresie też się zacinam, chyba bym nie chciała się przyuczać z kimś, kto by mnie przez to ocenił, że jestem beznadziejna🙈
    Pamiętam, jak była 15 lat temu na stażu w pewnym urzędzie, miałam koń z petentami i musiałam sama udzielić informacje, również popełniłam błędy, okropnie się stresowałam. Osoba, która mnie uczyła, normalnie uzupełniła informacje, które błędnie udzieliła, później mi wyjaśniła jak powinnam załatwiać pewne sprawy i już. Jak dobrze, że wtedy nie było zwyczaju opisywania takich sytuacji 🙈😅 Pewnie byłabym sławna z moimi wpadkami. Cóż, ja uważam, że na błędach się uczymy, a od tego jest osoba ucząca żeby poprawić i udzielić wskazówek😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Koń " wbiegł przypadkiem😅 jak widać, słownik bardzo dobrze pasuje do mnie 🙃

      Usuń
    2. Kobieta myli pojęcia, nie jest w stanie podjąć właściwej decyzji przy kliencie, wręcz działa na jego szkodę. Nie ma pojęcia który przepis powinna wdrożyć w danym momencie, to co robi oznacza że w ogóle nie zapoznała się z obowiązującymi przepisami i standardami firmy. Masakra.

      Usuń
    3. Ojoj, no tak, trudna sprawa. Znajomość podstawy to w końcu podstawa. W takim razie, nie ma tłumaczenia. A nie ma czegoś takiego jak wstępna weryfikacja? Za moich czasów tak było. Lista wymagań, które powinno się spełniać na wybrane stanowisko. Obowiązujące przepisy były wymagane już na dzień dobry.

      Usuń
    4. Teoretycznie wstępne wymagania są. Z tym, że jak ktoś nie chce robić "pod górkę" drugiemu to po prostu przymyka oczy. Ale czym się to kończy? Ano właśnie tym, że potem na kolejnych etapach weryfikacji pojawiają się takie kwiatki. Bez sensu.

      Usuń
  4. Jeśli pan miał ładne nogi, to mnie by te krótkie spodenki nie przeszkadzały. A może problem w tym, że miał sportowe buty zamiast sandałów? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nogi brzydkie. Buty brzydkie. Jakieś pytania?

      Usuń
    2. Tak. Co ma strój to jakości usług? Kiedyś, lata temu (z dwie dekady nazad) byłem w dużej państwowej firmie, gdzie dyr. d/s technicznych był w lecie, w krótkich spodenkach i jakiś tam butach w swoim gabinecie. Rozmawiało się nim, pomimo stroju, bardzo rzeczowo.
      Czy faktycznie strój ma świadczyć o jakości usług?
      Gdzie my idziemy?
      Jest 35C i widzę panów w garniturach i się zastanawiam - oni są pierdolnięcie, czy ich pracodawcy?

      Usuń
    3. Ale Tomek ci już przecież odpisał, że głównym problemem były mało estetyczne nogi :P

      Usuń
    4. No cóż, wszystko zależy od tego jakie są wymagania oraz jak myślący jest człowiek na stanowisku. W krótkich spodenkach to można iść na mecz, tudzież na spacer. Na basen itp.

      Usuń
  5. Z punktu widzenia petenta ta zabawność sytuacji jest minusem 😊. Na dress code już dawno nie zwracam uwagi, mało tego ja lubię wyluzowanych ludzi na wysokich stanowiskach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, z punktu widzenia petenta nie jest dobrze. Natomiast uważam że wygląd/ubiorę to rzecz bardzo ważna, a wyluzowanym można być nie koniecznie w tym względzie 😊

      Usuń
    2. No i niech te buty będą czyste na litość boską!

      Usuń
  6. To jesteś znowu instruktorem, tylko nie prawa jazdy ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, no nie pomyślałem o takim skojarzeniu 😁

      Usuń