sobota, 23 kwietnia 2016

I love hybrid

Usiadłem na wygodnej kanapie, zaparzona kawa rozsiewa piękny aromat na chyba całą przestrzeń w której jestem. Czekam na jazdę próbną w salonie Toyoty. Umówiłem się na przejażdżkę hybrydową wersją Toyoty Yaris.

źródło: toyota.de
Po kilkunastu minutach podchodzi pracownik salonu, który właśnie podstawił Toyotę Yaris. Ponieważ nigdy nie miałem przyjemności prowadzenia takiego auta, początkowy instruktaż wykonuje on. Chwila na teorię i wskaźniki (brak tu obrotomierza, zamiast niego jest wskaźnik ładowania, eco i power) i ... ruszamy. Siedzę z boku, ale w żadnym stopniu nie ujmuje to cudom, jakie zaczynają się dziać. Jest niesamowita cisza. Przy zatrzymaniu mam wrażenie że auto zgasło - ale tak właśnie pracują auta hybrydowe Toyoty!

Pracownik pokazuje i wyjaśnia. Mój stan euforii nie pozwala mi skupić się na tych wszystkich słowach, próbuję ogarnąć ten całokształt. Po kilku chwilach następuje zamiana miejsc. Czuję dreszczyk emocji, który jeszcze nigdy nie towarzyszył mi podczas kupowania/jazdy jakiegokolwiek pojazdu.

Nie spieszę się, powoli ruszam z miejsca parkingowego (zapomniawszy wyłączyć hamulec pomocniczy - robi to pracownik salonu) i jestem w bardzo wielkim szoku. Jadę i się cieszę, odrobinę uwagi poświęcając temu co się dzieje na drodze. Automatyczna skrzynia biegów odpręża, bardzo ułatwiając ruszanie, a silnik elektryczny jest bezszelestny!  Oczywiście przy większym zapotrzebowaniu na moc dołącza się silnik spalinowy. Sam moment jego "wsparcia" jest albo zupełnie niezauważalny, albo objawia się pojawieniem nowego dźwięku (w zależności od intensywności wciskania gazu). Nie towarzyszy temu jednak żadne szarpnięcie - wszystko odbywa się bardzo płynnie i kulturalnie.

Zwłaszcza w ruchu miejskim taka jazda jest tańsza i przyjemniejsza niż zwykle. Po osiągnięciu danej prędkości silnik spalinowy wyłącza się, a jazda odbywa się jedynie na akumulatorach. Jest to możliwe na dystansie maksymalnie 2 km, po czym auto przechodzi na konwencjonalny napęd. Oczywiście wystarczy odjąć gaz przy dojeżdżaniu do skrzyżowania aby akumulatory się podładowały.


Na początku jazdy próbnej, akumulatory były pełne w około 60 %, a po jej zakończeniu (około 20 min w ruchu miejskim) stan naładowania wskazywał 80 %. Auto takie nie służy do wyścigów, tak więc jeśli ktoś potrafi jeździć to sporo zaoszczędzi.

Odjęcie nogi z gazu natychmiast powoduje ładowanie akumulatorów, ale to nie wszystko. Podczas delikatnego wciskania hamulca wcale nie działa tradycyjny układ hamulcowy - tylko silnik elektryczny jeszcze bardziej ładuje baterie. Tym samym układ hamulcowy zużywa się o wiele wolniej niż w tradycyjnych autach.

Oczywiście wszystkie te cuda można obserwować na kolorowym wyświetlaczu, który dokładnie i rzeczowo prezentuje aktualną sytuację związaną z jazdą. W dodatku klimatyzacja nie działa konwencjonalnie - jak w zwykłym aucie, tylko sprzężona jest z układem elektrycznym. A to oznacza, że nawet podczas postoju lub jazdy jedynie na energii elektrycznej klimatyzacja cały czas działa.

Auto nie ma alternatora, rozrusznika, paska klinowego i np. sprzęgła. To są elementy, które dość często ulegają zużyciu. W aucie hybrydowym koszty związane z nimi po prostu nie istnieją. Auto ma mnóstwo wigoru, niesamowitą wręcz ciszę i standardową, zwykłą eksploatację. Poza normalną, umiejętną jazdą nie wymaga od kierowcy niczego dając tak wiele.

Prawie identyczna technologia występuje w innych modelach hybrydowych Toyoty. I tak wg. raportów TUV 2016 (statystyka niezawodności) wśród aut 8-9 letnich Toyota Prius (hybryda) znajduje się na 2 miejscu (np. Honda Accord - 45, Opel Vectra 65). Auta hybrydowe posiadają ponadto bardzo dobry stosunek ceny do wieku - podczas odsprzedaży.

Hybrydy nie są przeznaczone dla ludzi, którzy nie rozumieją podstawowych zasad ecodrivingu, oraz boją się automatów. Każdy inny może brać w ciemno :) Mnie taka przejażdżka bardzo się spodobała, polecam :)

12 komentarzy:

  1. Ooo, ale miła opowieść. To tylko Ci teraz życzyć, abyś niedługo stał się posiadaczem takiego auta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciał, na pewno za jakiś czas uda się to zrealizować :)

      Usuń
  2. Aha...

    (do mnie to w ogóle nie przemawia, ale fajnie, że miałeś frajdę)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze ale chyba na naukę jazdy to się nigdy to auto nie nada więc musiałbyś mieć dwa służbowe i prywatne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nada się, z powodu automatycznej skrzyni. Tzn jeśli kursant podejdzie na takim aucie do egzaminu, będzie miał kod w prawie jazdy 78 - jazda tylko autem z automatyczną przekładnią :((

      Usuń
    2. oooo to tak można ???

      Usuń
    3. Można. Fajnie, prawda?

      Usuń
  4. Ależ entuzjazm, dreszczyk emocji mi się udzielił, choć kierowcą nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń