środa, 27 kwietnia 2022

Jazda hybrydą

Zimowa eksploatacja Toyoty Yaris IV w wersji hybrydowej podniosła średnie zużycie paliwa do poziomu 4.1/100 km. Czy to dużo? Nie, ponieważ najczęściej użytkowałem pojazd na krótkich dystansach - które to są najmniej korzystne dla eksploatacji pojazdu. Już chwilę po wciśnięciu przycisku "START" uruchamiał się silnik spalinowy - nawet wtedy gdy bateria układu elektrycznego była prawie pełna. Oczywiście znacząco wpływało to na średni wynik zużycia paliwa. Ciekawe, że kilkaset metrów jazdy na zimnym silniku najczęściej odbywało się przy jednostajnych obrotach silnika - niezależnie od dynamiki przyspieszenia czy prędkości jazdy, ponieważ układ elektryczny kompensował zapotrzebowanie na moc, a podczas zwalniania doładowywał baterię. Fajne!

Rozgrzewanie silnika oraz całego układu nie trwało zbyt długo, ale kolejną sprawą jest ogrzewanie wnętrza. Aby z kratek wentylacyjnych leciało ciepłe powietrze (przy minusowych wartościach na zewnątrz) potrzeba było dodatkowych minut, a to znowu podnosi średnie zużycie. Wyjściem z sytuacji jest korzystanie z podgrzewanych foteli (niesamowite, jak poprawiają komfort jazdy w zimne dni) oraz podgrzewana kierownica. Porównując bilans zużycia energii i paliwa zdecydowanie na plus wychodzi korzystanie z podgrzewania foteli/kierownicy niż ogrzewanie całego pojazdu. 


Naturalnie w trasie choćby kilkunastokilometrowej nie robi to aż tak dużej różnicy, ale gdy codziennie pokonuję 5 km do pracy to ma znaczenie. Kolejnym aspektem jest fakt, iż rekuperacja oraz oddawanie energii przy minusowych temperaturach nie zachodzi w sposób aż tak efektywny jak podczas eksploatacji w lecie. 

Obecnie wygląda to inaczej, ponieważ przy tych temperaturach (5-8 stopni gdy wyjeżdżam z garażu) autko od razu ochoczo pracuje na układzie elektrycznym - o ile tylko ma wystarczającą ilość elektronów w baterii. Rzadziej korzystam z ogrzewania, więc średnie zużycie paliwa będzie spadać w oka mgnieniu.  Podczas tych pięciu kilometrów dziennie (w jedną stronę) średni czas jazdy na silniku elektrycznym wacha się od 65% do nawet 80%. Wiadomo jak to w mieście - ruszanie/hamowanie/postój i tak bez końca. Tu hybryda jest najbardziej efektywna, przy czym wcale nie jest najlepiej muskać pedał przyspieszenia najdelikatniej jak się da. Silnik spalinowy zdecydowanie szybciej rozgrzewa się podczas bardziej dynamicznego przyspieszania (oczywiście bez przesady) oraz chętniej wyłącza się przy jednostajnej jeździe. 


Elektronika sama wybiera co i jak w prawie każdym aspekcie. Kierujący ma do dyspozycji tryby jazdy (eco/normal/power) oraz tryb EV (tryb elektryczny). Ten ostatni dostępny pod wieloma warunkami - m.in ilości dostępnej energii i zapotrzebowania na moc. Bateria pozwala na przejechanie w tym trybie nieco ponad 2 km - wszystko zależy od ukształtowania terenu. Nie jest to więc zbyt powalająca wartość, ale w mieście sprawdza się idealnie. Sama bateria najczęściej ładowana jest tylko do około 80% pojemności oraz rozładowywana do około 20% - zapobiega to przedwczesnemu zużyciu ogniw. Z tego co widzę na różnych forach Toyoty, taksówkarze robią nawet 600 000 km na oryginalnej baterii, więc nie ma się co martwić tylko trzeba się cieszyć i nie zwracać uwagi na szalejące ceny paliw :)

6 komentarzy:

  1. Rzuciłem okiem na tytuł z dala i nieuważnie i przeczytałem... "jezdę hybrydą". :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis. Dziękuję za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami na temat jazdy hybrydą.

    OdpowiedzUsuń