Stało się! Manager pęka z dumy i radości. Nasz Departament, jako jeden z najbardziej wzorowych* w całym kraju został wybrany do przeprowadzenia naboru, przeszkolenia oraz przeegzaminowania kandydatów do pracy w Departamencie. Szok! Nie dość że wiąże się to z olbrzymią nobilitacją (oczywiście głównie dla kadry zarządzającej) to w ślad za tym idzie spory strumień finansowy (także dla kadry zarządzającej). Jeszcze trzy lata temu sam uczestniczyłem w przygotowaniach do takiej pracy, dziś widzę jak wygląda to z drugiej strony, ale nie o tym.
Kandydatów do pracy w Departamencie jest sporo, pierwsze zajęcia już się odbyły. O mało co nie musiałbym prowadzić kilku modułów, mój kierownik działu pytał czy nie chciałbym. Pamiętam, że zrobiłem wtedy zdziwioną minę - jak to ja? Przecież ja nic nie umiem i ledwo sam się jakoś tu wyrabiam! Na szczęście w międzyczasie kierownik innego działu (taaaa - komunikacja pomiędzy działami...) ustalił w swoim zespole osobę do prowadzenia tych zajęć. Wystąpienia przed ludźmi mnie nie przerażają, ale uczyć innych czegoś co niedawno sam rozpocząłem - wg mnie jest nieodpowiednie. Dziwi mnie natomiast, że sporo moich starszych kolegów ma tyle oporu przed tymi zajęciami. Mają dużą wiedzę i doświadczenie. A problemy które ja rozwiązuję w kilka minut oni "ogarniają" natychmiast.
Co się z tym jeszcze wiąże? Że za jakiś czas będę miał za plecami obserwatorów. Kandydaci do pracy w Departamencie będą umawiać się na praktyki, podczas których będą się przyglądać temu co robię, jak robię, które procedury wybieram, jakie podejmuję decyzje, jak je uzasadniam itp/itd. Będą mieli wgląd do danych osobowych naszych klientów, do systemu na którym pracujemy, oraz najważniejsze - pod koniec praktyk będą prowadzili sprawy pod moim okiem. Oraz oczywiście kierownika działu (który teoretycznie będzie czuwał nad wszystkim, a praktycznie nad niczym). Potem będą przechodzić niełatwe egzaminy, ale to już poza mną.
I co dalej? Czy będzie to oznaczało że mogę stracić pracę, ponieważ na moje miejsce będzie kilka innych osób? Niekoniecznie. Mam przewagę w prawie rocznym doświadczeniu w pracy, oraz - mimo wszystko - jakąś tam wypracowaną renomę. Tak wiem - minimalną, ledwo dostrzegalną - ale jednak. Więc o pracę się nie boję, a jeśli po tym wszystkim przyjdą do nas nowi pracownicy - będzie dobrze. Jeśli będą potrzebowali pomocy to chętnie pomogę. Sam niedawno byłem w takiej sytuacji. Na pewno nie stanie się to wcześniej niż w przyszłym roku, więc tym bardziej nie mam się czego obawiać. Tymczasem zasuwamy dalej, jak te mrówki...
* tak, wiem. Sam o mało nie naplułem na monitor ze śmiechu jak się o tym dowiedziałem będąc w Departamencie.
Najokrutniejszą żmiję pokonają mrówki - japońskie przysłowie.
OdpowiedzUsuńMrówki mają żuwaczki. Używają ich, jak sama nazwa wskazuje, do żucia. I przeżuwania - drugiego śniadania i przekleństw pod adresem przełożonych.
To by się zgadzało :P
UsuńŻe ktoś ma duża wiedze to jeszcze nie wszystko. Nie każdy się nadaje na nauczyciela.
OdpowiedzUsuńA poza tym gratuluję splendoru :)
Jakiego niby splendoru??
UsuńSpokoju w pracy.
OdpowiedzUsuńSplendor jest bezdyskusyjny, w końcu wybrano TWÓJ Departament.
No właśnie to nie ma nic wspólnego ze mną...
Usuń