środa, 6 czerwca 2018

Kolorowe miasto

Zdziwiło mnie, gdy przeczytałem w komentarzach pod poprzednim wpisem, że w innych rejonach kraju nie ma takich makowych pól. U mnie są nie tylko poza miastem, ale także na poboczach prawie w centrum miasta.


Ostatnio nawet pytałem kursantkę, czy ma ochotę pojeździć po tych czerwonych pięknych makach (bo ciągle ściągało ją na pobocze) - odpowiedziała że nie - bo szkoda kwiatów :) Po obu stronach pobocza są zielono-czerwone...oby tylko nikt nie wpadł na pomysł aby to skosić...


Być może uda mi się jeszcze w sobotę coś sfotografować z góry, zobaczymy...


Przyznaję, że fajniej się pracuje w takich okolicznościach, a uśmiech sam pojawia się na twarzy :)

13 komentarzy:

  1. Weź trochę tych makow podrzuc do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dla Ciebie te fotki dziś robiłem :P Co byś chociaż popatrzyła na zdjęciach :)

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      I pomyśleć, że mieszkając na wsi, żeby podziwiać maki będę oglądać zdjęcia z miasta :D

      Usuń
    3. Ha ha ha, no tak. Widzisz, jaki ten świat pokręcony? Nie tylko w sferze uczuciowej, w każdej :P

      Usuń
  2. No strasznie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wiem jak to u mnie wygląda, w Berlinie nie ma. W tym roku jak pojadę do domu to wszystkie moje ulubione kwiaty już pewnie przekwitną:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulubione, czyli jakie?

      Usuń
    2. Akacje i kasztany. Nie jestem pewien kiedy jaśmin zakwita. Do ulubionych zaliczam jeszcze kwiaty kaliny i róże:D. Oczywiście lubię też maki i inne polne kwiaty;).

      Usuń
    3. Ja najbardziej tulipany i maki...

      Usuń
  4. Czerwone maki na Monte Cassino... Zamiast rosy piły polską krew...

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie są tylko pojedyncze sztuki. Generalnie to kwiaty samosiejki na wymarciu.

    OdpowiedzUsuń