czwartek, 21 czerwca 2018

Tylko spokój...

Kilka tygodni temu pisałem o drugiej pracy, w której prawie wszyscy byli zdziwieni a bardziej wkurzeni na mnie, że nie chcę zostawać po godzinach. Oczywiście w ramach wolontariatu (choć i tak pracowałem dłużej za te same pieniądze). Po względnie spokojnych czasach znów to samo, ale...

...tym razem doniesiono na mnie do samej góry - czyli szefostwa. Jeden ze "współpracowników" (co do którego nie spodziewałbym się zupełnie...) oskarżył mnie o opuszczenie stanowiska pracy "po czasie". No właśnie - po czasie - ponieważ i tak zostałem kilkanaście minut dłużej. Wg skarżącego po prostu wstałem i wyszedłem - ale przecież wymieniliśmy swoje zdania na ten temat i sądziłem iż zrozumiał, że i tak jestem dłużej, więc może mieć pretensje jedynie do siebie.

Nie wyrobił się w czasie, może ma złą organizację pracy? A może założył zbyt dużo do wykonania? A może powinien się lepiej przygotować do pracy a nie zajmować mojego czasu? I mało ważne, czy ten czas jest cenny czy nie - za każdym razem gdy idę do tej drugiej pracy, nie mogę patrzeć jak go marnują - z tych wszystkich względów o których napisałem. Wynika to również z głupiej rywalizacji pomiędzy współpracownikami. Narzucają sobie coraz więcej projektów, ale nie biorą pod uwagę że ja tam jestem w konkretnych godzinach a nie tak jak oni - od rana do wieczora.


Ponieważ jestem tam jedynie na "doczepkę" i "przylepkę", moja reputacja jest niżej niż woźnej w szkole, zatem nawet gdy proponuję zmiany służące im - w celu lepszego wykorzystania mojego czasu, jestem traktowany z lekceważącym uśmiechem. A szefostwo się nie wtrąca, wszak i tak już odchodzi więc nie chce się zajmować czymkolwiek. Tyle razy mówiłem, pokazywałem gdzie i co można usprawnić, ale jak grochem o ścianę. O skardze na mnie dowiedziałem się od życzliwej osoby, bo szefostwo choć miało dużo okazji ku temu nie zaczepiło mnie w ogóle.

Z końcem czerwca i tak kończy mi się umowa, nie wiem czy będę tam dalej współpracował, ale i tak dopiero od września - więc mam trochę czasu na przemyślenia...

15 komentarzy:

  1. Donieść na kogoś, że PO CZASIE- bezcenne ;)
    Nic mnie tak nie denerwuje jak zła organizacja pracy... ludzie potrafią sobie tym wszystko skomplikowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wrażenia aż zjadłam słowa ;)
      Donieść na kogoś, że wychodzi PO CZASIE- bezcenne ;)

      Usuń
    2. Prawda? Nigdy bym nie przypuszczał że można na to donieść :P

      Usuń
    3. Coraz mniej rzeczy mnie dziwi ale czasem się zdarzają takie kwiatki :P

      Usuń
  2. Jakiś czas temu kolegał usłyszał od szefa, że ostatnio ponoć nie robi nic więcej niż to co ma zadane. Przychodzi na 8h, odbębnia swoją pracę i idzie do domu. Pracę wykonywał dobrze, ale najgorsze było to, że nie wystawiał się przed szereg, nie rzucał pomysłami "jak by tu zarobić dwa razy więcej", nie zostawał po godzinach za darmo. Dostał parę miesięcy na przemyślenie i poprawę zachowania. Kolega olał, niczego nie zmienił w swoim pracowaniu, dalej był przykładnym pracownikiem i robił to, co mu zadano. Po czasie nadeszła rozmowa w stylu "wiesz o co chodzi" - "wiem". Współpraca się skończyła.

    Żyjemy w dziwnych czasach. Jedni zapieprzają po godzinach, jakby mieli za to dostać złote kokosy, inni robią to, co do nich należy. A szefostwo jak ma porównanie, to wiadomo, kto jest lepszym pracownikiem. A potem, po latach leci jakieś #metoo w stylu aktorów z "M jak miłość", który tyle lat pracowali na dziwnych umowach, po godzinach, bez szacunku.

    Jak im nie zależy na Twojej pracy, to niech się żegnają i nie narzekają. Szacunek do pracownika to podstawa, absolutne minimum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Godzinę temu miałem tam ostatnie zlecenie. Najważniejsze osoby zadeklarowały że chcą ze mną we wrześniu pracować, tylko czy ja chcę...?

      Usuń
  3. Nie zazdroszczę Ci Tej atmosfery. Zespół powinien trzymać się razem i sobie pomagać. Masz trochę czasu na przemyślenie całej sytuacji wiec przemysl na spokojnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, chyba nigdy nie było tu zgranego zespołu, również pozdrawiam z upalnego (...)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko nieźle płacą, więcej niż na nauce jazdy...

      Usuń
  5. Widywałem u nas takie typy - "mieszkały" w szkole i do domu im nie było śpieszno. Dziś to już gatunek rzadko u nas spotykany z uwagi na powszechność niepełnych etatów i pracę w więcej niż jednej placówce, co wyklucza przesiadywanie od rana do wieczora i czas "na wszystko".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałem że napiszesz coś n/t pozycji woźnej w szkole ... :)

      Usuń
  6. ja bym do takiej pracy raczej nie wróciła ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, czyli trzymasz stronę Darka.

      Usuń
    2. zdrowego rozsądku i higieny psychicznej :D gdzie Cię nie doceniają i za plecami smarują tam nie wracaj.

      Usuń