wtorek, 7 maja 2019

Święty spokój 2

Pisałem niedawno o poczynaniach B. za kierownicą i przyznam, że kilka osób zapytało mnie czy te sytuacje są prawdziwe, czy nieco ubarwione. Ponieważ część czytelników zna mnie osobiście, to najłatwiej byłoby mi zaproponować przejażdżkę podczas szkolenia B. Z drugiej strony nie chciałbym jej stresować, więc po prostu odpowiadam - tak, te sytuacje są prawdziwe, niestety.

Dziś ciąg dalszy, ale w nieco innej tonacji. Mój poprzedni wpis dotyczył osoby zupełnie niezorientowanej, zagubionej ze wszech miar, totalnie zgniecionej czynnościami podczas jazdy. B. wciąż ma przecudny uśmiech, mega fantastyczne podejście do życia i problemów, pracuje mi się z nią niepowtarzalnie i miło. Ale nie o tym - bo jak wspomniałem dziś w innej tonacji.


Za kierownicą siedzi R. On ma zupełnie inne problemy niż B. - ponieważ manualnie radzi sobie wręcz znakomicie, auto nie gaśnie mu już od dobrych kilku godzin jazd, biegi wrzuca pięknie jak na kursanta, czuje silnik i jest naprawdę zorientowany jeśli chodzi o technikę. Ale... no właśnie - ma bardzo paskudny charakter, który powoduje że wręcz nie znoszę z nim jeździć. R. potrafi całkiem często wymusić pierwszeństwo, a dokładniej - próbuje, co ja mu uniemożliwiam hamując, lub chwytając w ostatnich chwilach za kierownicę. Wiadomo, że może się to zdarzyć każdemu, ale R. po każdej mojej interwencji wtrąca swoje "zdążyłbym", "widziałem go", "wiem wiem". Jest przy tym bardzo arogancki - mam wrażenie, że testuje moją szybkość i reakcję. Rozmawiałem z nim o tym już wiele razy, nadal nie dociera to do niego.


Ale to co powyższe, pojawiało się jedynie na początku kursu. Teraz R. reaguje nerwowo na wszystkie moje uwagi, próbuje je podważać, a nawet zaczął już wymyślać swoje (i nie tylko) teorie. Np powiedział ostatnio, że w sumie to może jechać trochę ponad prędkość dopuszczalną, ponieważ licznik przekłamuje o kilka km/h. Więc np na ograniczeniu do 40 km/h będzie jechał 45. Wszystkie te słowa wybrzmiały z jego ust dość koślawo, ale z jaką arogancją, dumą i wyższością. Oczywiście obaliłem jego teorię, i wciąż kulturalnie (jak sądzę) przedstawiłem moją wersję - jedyną słuszną w tym temacie :)

Tak się złożyło, że R. jakiś czas temu miał jazdę z kolegą, który wręcz wyrzucił go w trakcie jazdy. Opowiadał mi to później jeden i drugi (osobno oczywiście), więc R. będzie pracował na razie ze mną - o ile nie przeciągnie struny, co już bardzo stara się robić...


Uwielbiam tulipany, ale w tym roku nie kwitły zbyt długo, więc większość zdjęć będzie pochodziła z moich zbiorów z lat ubiegłych.

Tymczasem na kursie pojawił się taki agent, że nie nadaje się do opisania na bloga. Ludzie wciąż mnie zaskakują! :))

12 komentarzy:

  1. Taki R po paru kolizjach, bo jak czytam do dochodzę do wniosku, że do nich nastąpi, zweryfikuje swoje zdania, chyba że mu się uda, to ego jeszcze podrośnie.
    Dziś już sporo aut ma kamery, co bardzo ułatwia odtworzenie zdarzenia.
    Ludzie będą nas ciągle zaskakiwać. Obniżający się poziom edukacji wypluwa co raz to większych idiotów, których fantazja potrafi czasem zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to on nie powinien być dopuszczony do egzaminu nawet. Bo przecież wcześniej będzie miał wewnętrzny.

      Usuń
  2. Spoko, ale z drugiej strony jest tzw. "system", który od takich R chętnie przyjmie kasę. I to jest wyznacznik kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie znam jaki i gdzie jest "wyznacznik kierunku" :P

      Usuń
  3. Pelargonie są ładniejsze od tulipanów. I dłużej kwitną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwilka i zasadzę pelargonie, aby mieć ukwiecony balkon :)

      Usuń
    2. Ja kupiłem wczoraj, ale do Zimnej Zośki trzymam donice pod ścianą, żeby było w razie przymrozku łatwiej zakryć.

      Usuń
    3. Ja jeszcze nie kupiłem. Ale spytałem ogrodnika (jednego z kursantów) czy już mogę zasadzić - powiedział że najlepiej po połowie maja.

      Usuń
  4. Temu R. powinno sie przeprowadzic badanie psychologiczne i wykluczyc raz na zawsze jako kierowce.
    Wczoraj sie przeszlam po Warszawie i tulipany. o dziwo, i mimo suszy jeszcze na niektorych klombach zachwycaja wyszukana kolorystyka bialofioletowa...pieknie wygladaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam takich uprawnień, aby skierować go na badania psychologiczne. Teoretycznie egzaminator mógłby, ale komu się chce takie coś robić... Choć tu już zahaczamy o bezpieczeństwo, więc myślę że to miałoby rację bytu.

      A tulipany są najpiękniejsze! :))

      Usuń
  5. Uwielbiam te notki o kursantach, proszę o więcej! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń