Nie przypomina to spaceru pełnego zachwytu nad piękną jesienią, żółto-pomarańczowymi kolorami, a bardziej dysonans w każdym calu. Oczywiście, cechy zewnętrzne pozostały nietknięte, przywdziałem świetnie dopasowaną maskę, którą pielęgnuję. A w razie potrzeby poprawiam ją niezauważalnie. Świat kręci się dalej, nie dając ani minuty więcej na przemyślenia i ocenę tego co było, a maska doskonale przystosowała się do sytuacji. Może nawet posiada własną inteligencję? Jednocześnie coś nie pozwala zapomnieć...
Rano wciąż dokładam sobie harmonię smooth jazzowego wokalu Stacey Kent, a wieczorami staram się śledzić poczynania konkursowiczów grających muzykę Chopina. Muzyka ta jest niesamowicie poukładana, nawet podczas porannych improwizacji wszystko wydaje się być idealne, wykonane z głębokim rozmysłem. Oddając się dźwiękom wieczornym, także nic nie jest w stanie zakłócić wewnętrznego spokoju i opanowania.
Tymczasem pomiędzy jednym a drugim nieprzerwanie pojawia się głębia muzyki aleatorycznej, wciąż staram się poukładać wszystkie dźwięki w logiczną całość, ale nigdy nie zgadza mi się odpowiednia tonacja, dźwięków jest zbyt dużo lub zbyt mało. Jedne nie pasują do drugich, a wszystko tłoczy się w półprzezroczystej butelce, przez którą niezbyt wiele widać. Jak przez mgłę.
Tuż po wyjściu z mieszkania, maska w odpowiednich momentach napina właściwe mięśnie, dba o każdy szczegół, wygląda na świeżą i odprężoną, zadowoloną i spełnioną. Wszystko zdaje się być w jak najlepszym porządku, jednak to tylko pozory. Próbuję patrzeć, ale nie widzę. Próbuję nadal, szukam i myślę. Dysonans i chaos wciąż powraca...
Posłuchasz tego razem ze mną? Czy słyszysz ten szmer pomiędzy dźwiękami?
Szkoda, że nie znam się na muzyce... Mogłabym wtedy porozmawiać o aleatoryzmie. Przy okazji - czy wiesz o tym, że John Cage nigdy nie zaaprobował tego określenia w stosunku do własnej muzyki?
OdpowiedzUsuńA w związku z aleatoryzmem, Twoje ostatnie posty można by było według mnie porównać do kompozycji otwartej. Tyle w nich możliwości interpretacji. Wręcz przymuszeń do interpretacji :)
I jeszcze na dodatek ta maska z własną inteligencją :) Kiedy zostawisz ją w domu?
No właśnie, tyle w nich możliwości interpretacji - to tak jak w moich wpisach...
UsuńTo sztuka tak wodzić czytelników na manowce interpretacji:)
UsuńKażdy widzi, czyta to co chcesz :) Tzn każdy interpretuje tak jak uważa, np. Polly stwierdziła że się rozwodzę :D
UsuńMasz rację, każdy interpretuje przez pryzmat własnych doświadczeń lub przemyśleń. Gdy czytam sformułowania: "zawieszenie w próżni", "zamknięta półprzezroczysta butelka bez powietrza", "przywdziewanie dopasowanej maski", chaos, dysonans, a na dokładkę "i nic nie będzie już tak jak dawniej", to mi się to źle kojarzy. I jeszcze ta muzyka :)
UsuńFajnie, każdy jest inny, rany - jakie to jest MAGICZNE!
UsuńŚwiat jest przez to ciekawszy:)
UsuńTaaaaak :)
UsuńPrzypomniała mi się "Maska" z Jimem Carrey'em :D
OdpowiedzUsuńMi też, ale nie tylko to miałem na myśli :)
UsuńA feee - taki zielony:) A może bardziej "Upiór w operze" ?
UsuńTo też, każdy ma swoje skojarzenia :)
UsuńChoć lubię blotki o poczynaniach Twoich kursantów i o miejscach, które zwiedziłeś, to prawdą jest, że to właśnie informacja o wewnętrznych rozterkach "zmusiła" mnie do napisania komentarza! (z reguły jestem tą osobą, która słucha/czyta, a nie mówi/pisze :0) Zgodzę się z tym co napisała cudARTeńka, że aż prosi się o interpretację Twoich ostatnich wpisów z października. To fascynujące, jak słowo niedopowiedziane zmusza do refleksji i poszukiwań.
OdpowiedzUsuńWarto zabierać głos, naprawdę :)
UsuńJa tylko napisze, ze Twoje pisanie spowodowalo burze mysli, interpretacji, dopasowan a teraz mysle, ze to bylo jakies cwiczenie literackie , ktore testujesz na nas i musze przyznac, ze robisz to po mistrzowsku..masz talent!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło to czytać, to niesamowite, bo ja wciąż mam w głowie naszą wycieczkę wspólną - i tęsknię za tym!!!
Usuń