Moja druga praca powoli dodaje mi pojedyncze elementy radości i mniej niepokojów. Powoli zapamiętuję kto jest kim, a niemiłych zaskoczeń jest coraz mniej. Z zadziwiającym spokojem oczekuję pierwszego publicznego ogniwa tej pracy.
Ale nawet wtedy, nadal rozmyślam o spotkaniu z B. Jednak dziś "rozegrałbym" to inaczej, a niestety wynika to z mojej okropnej elastyczności, charakteru i braku wyczucia, taktu. Zamknięcie się w aucie, zbytnie oddanie pracy, wykształca umiejętności jedynie na poziomie tam używanym - czyli potrzeby aby komuś coś wytłumaczyć, pokazać.
Tymczasem każde spotkanie z obcą osobą, trwające dłużej niż czas obiadu/kawy to spore wyzwanie. Jestem mało elastyczny, słabo odbieram sygnały płynące z drugiej strony nie mówiąc już o jakiejkolwiek interakcji.
Idąc łatwą drogą tworzę plan, w którym nie dopuszczam większych zmian. Zamiast dać więcej luzu, robię coś odwrotnego. To straszna cecha, a już kilka tygodni temu ktoś mi zwrócił uwagę, że zbyt często używam wyrażenia "nie". O ile asertywność jest potrzebnym elementem relacji i dialogów, o tyle muszę przemyśleć jeszcze wiele punktów spotkania...
Za bardzo się przejmujesz. Jak było, tak było.
OdpowiedzUsuńByło bardzo fajnie :)
UsuńA gdzie trzecia część?
OdpowiedzUsuńMoże za chwilę? Naprawdę na nią czekasz?
UsuńTak:) I proszę o czwartą:)
Usuń