Nawiążę dziś do wpisu sprzed kilkunastu dni:
- dzień dobry, chciałabym się umówić na jazdę
- dobrze, pierwszy wolny termin jest 17-go listopada
- jak to?
- ?
- ale ja chcę w tym tygodniu
- pierwszy wolny termin jest 17-go listopada (wymawiam nieco wolniej)
- ale ja chcę już!
- niestety, wszystko jest zajęte
- no, może być w weekendy, a w weekendy to kiedy pan może najszybciej?
- ale pierwszy wolny termin jest 17-go listopada i nic wcześniej nie ustalę
- to znaczy że w każdy weekend ma pan zajęte?
- tak, do 17-go listopada wszystko jest zajęte
- nie wierzę, nie znajdzie pan nic wolnego nawet w sobotę/niedzielę?
- przykro mi, ale z każdym dniem kolejki oczekujących wydłużają się coraz bardziej
- no to trudno, niech będzie na 17-go listopada
Nadszedł dzień jazdy, umówionej jakże wcześnie kursantki. Jest równo 12.00, nikogo nie widzę. 12.05, 12.10 - dalej nic. Wyciągam kanapkę, sprawdzam wiadomości w smartfonie. 12.20 - wybieram numer do kursantki i pytam, gdzie jest - bo ja wciąż czekam. Okazało się, że kursantka zapomniała, ale w ogóle się tym nie przejęła. Zdaje się, że po prostu "olała" jazdę, oczywiście nie zadając sobie minimum trudu aby mnie poinformować.
W związku z tym, dwie godziny jazdy jej przepadły (były to ostatnie godziny z jej kursu, a robi go już jakieś 1.5 roku jak nie więcej). Konkluzja - pomimo braku elementarnej kultury i poszanowania drugiego człowieka (tak wiem - nie powinienem na to liczyć), myślę że nie zdąży zdać egzaminu praktycznego przed końcem roku.
Uuu, nieladnie.
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam tylko tytuł, pomyślałam, że robisz sobie przerwę od blogowania :-)
UsuńNic z tych rzeczy.
UsuńTo dobrze :-)
Usuńno i będzie miała nauczkę którą sama sobie zresztą zafundowała. Jednak jest czasem sprawiedliwość na świecie :D
OdpowiedzUsuńŻyczę jej powodzenia :)
UsuńGrunt, żeby było za te godziny zapłacone.
OdpowiedzUsuńByły kursowe, więc zapłacone. Ona straciła te dwie godziny, a ja zarobiłem nie jeżdżąc.
UsuńI miales czas zjesc kanapke :)
UsuńTak, a potem pojechałem do domu.
UsuńPrawie to samo i miałem ja - wspomniałem o tym u siebie ;)
OdpowiedzUsuńTrudne przypadki zaczynają być normą.
Tak.
Usuń