środa, 4 listopada 2015

Zabawa w parku

Nie wiem co się dzieje i dlaczego, ale od kilkunastu tygodni w pracy trwa stan zadowolenia, satysfakcji, nawet radości i wielkiej przyjemności. Codziennie pracuję po 8-12 godzin (czas łączny na obu stanowiskach), to aż dziwne że nadal mi się chce!


Od kilku dni mam nowych kandydatów na kierowców, niektórzy z nich to naprawdę trudne przypadki. Tłumaczę po dziesięć razy to samo, a za jedenastym znów robią po swojemu. Przecież z każdym kursantem ćwiczę praktycznie to samo, ich osobowości i charaktery są różne, a to może powodować brak monotonii. No właśnie, w ogóle jej nie odczuwam, wręcz odwrotnie - z każdym dniem czuję się coraz lepiej, przyjemniej. I w ogóle mnie to nie wkurza, martwi ani irytuje że niektórzy kursanci w ogóle mnie nie słuchają, olewają, mają w nosie. Choć przyznam, że czasem mam ochotę powiedzieć co o tym sądzę w bardziej dosadny sposób, ale oczywiście się powstrzymuję.

Skąd się bierze tak dobre nastawienie do pracy? Nie mam pojęcia, ale bywały już momenty trudne, bardzo trudne oraz takie powiedziałbym, krytyczne. Dziś jest zgoła inaczej, lepiej. Ba, jest fantastycznie! Kocham to co robię i nie zepsują mi tego ani krnąbrni kursanci, typowe "primadonny", ani inne "niesprzyjające okoliczności".

Momentami czuję się, jakbym był małym dzieckiem i właśnie bawił się z płatkami spadającego śniegu. Park w centrum miasta, stare i gołe drzewa, nieśmiałe słońce, odrobina chmur i kilkoro uśmiechniętych ludzi, padający śnieg. Próbuję ścigać się ze spadającymi płatkami, mam mnóstwo radości z pogody, okoliczności, chwili. Radość udziela się innym, do zabawy przyłączają się wszyscy - dorośli i dzieci, białe szaleństwo trwa w najlepsze, tworzymy zgrany zespół zupełnie obcych, ale bliskich sobie osób. 

Po chwili następuje prawdziwy slow motion - nasza wojna na śnieżki widoczna w zwolnionym tempie pokazuje z bliska zadowolone buzie, mnóstwo uciechy i bliskości. Widzę ludzi w różnym wieku, ale w jednakowej sytuacji którzy oddają się uciechom, na jakie zwykle nie mogliby sobie pozwolić. Z powodu wieku, zajmowanych stanowisk, sytuacji finansowych. 

To czas kiedy mogę im się przyjrzeć, całkowicie bezkarnie pogapić. Każdy jest inny, na swój sposób fajny, ciekawy. I intrygujący! Rany, jakie to interesujące! Wzrokiem sięgam daleko, widzę praktycznie cały park, który wypełniony jest ludźmi, kulturalną zabawą, atmosferą grzeczności i tolerancji.

Po chwili wracam do gry - tempo primo wznawia zawieszenie bohatera, czuje się on naprawdę świetnie. Czuje się spełniony, zadowolony, doceniony i potrzebny. Zresztą nie tylko on. Nikt nie ma powodów do narzekania. Świat złożony niczym z kostek Rubika układa się idealnie z każdej strony, wystarczy tylko tego chcieć :)

Inspiracją do stworzenia tego obrazu jest utwór Fun In The park - Aleksandra Dębicza. Jego album Cinematic Piano zawiera utwory ilustracyjne, które każdy może przełożyć na swój język. Tu znajduje się link, gdzie można posłuchać utworu. Uprzejmie proszę o niepobieranie pliku, a jedynie odsłuchanie.  

Z niecierpliwością oczekuję kolejnego dnia, ale już wiem że przeżyję go równie ciekawie i miło jak te do tej pory.

18 komentarzy:

  1. Dobrze, że Ci się chce, bo jakby się nie chciało, to byłby znak, że czas na emeryturę.... no chyba, że to początki pracoholizmu? Muszę to napisać - te bałwany są jak z horroru, takiego klasy C i niżej, ale powodują u mnie dreszcze ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te bałwany są z ubiegłego roku, pewnego dnia wybrałem się na spacer i ... ktoś je tak pięknie ulepił. Nawet w którymś wpisie są już zamieszczone :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że twórca bałwanków się nie obrazi. Dzieło wzbudza emocje, nie inaczej. Muszę kiedyś poszukać wpisu o tym spacerze.

      Usuń
    3. Twórca nie podpisał się, więc nie może rościć żadnych praw, a wpis poszukam i podam Ci linka tu :)

      Usuń
    4. Dzięki. Czytałam wcześniejsze wpisy, ale musiałam przeoczyć.

      Usuń
    5. Hmmm, nigdzie nie mogę tego znaleźć. Ale na pewno to gdzieś jest, poszukam jeszcze później.

      Usuń
  2. Gdyby nie fragmenty tekstu dotyczące muzyki, mogłabym stwierdzić, że opisujesz dokładnie mój zachwyt kolejnym dniem w pracy:) Ba, sama mogłabym tak napisać na blogu... jakieś dziesięć lat temu:)
    Życzę Ci, aby Twojego zapału i satysfakcji z tego, co robisz, wystarczyło Ci na dłuuugie lata jeszcze:)
    A bałwanki są przeurocze, szczególnie rozczulają ich buźki i włosy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałwanki nie moje (już się biję pisać "nie" z czymkolwiek...). Ależ ten świat jest piękny!!!

      Usuń
    2. Nie z czymkolwiek dobrze napisane:)
      Ładnie Ci wyszło zdjęcie przypadkowo zrobione, tak jak ta fotografia z łódkami.

      Usuń
    3. Bałwanki i łódki z tym samym miejscu :) I Ty doskonale je znasz :)

      Usuń
    4. Tak mi na tym zdjęciu krajobraz pasował - tylko strach mnie ogarnął, że... znowu trafię:)

      Usuń
    5. W co trafisz? Rzucasz śnieżkami we mnie? ;-)

      Usuń
    6. W miejsce:)
      A jeśli chodzi o śnieżki, trzeba poczekać do zimy:) A jeśli chodzi o zimę, to proszę zamiecią, zaspami śniegu, wichurą i co tam jeszcze się trafi:)))))

      Usuń
    7. I już wiem co byś wtedy robiła. Siedziała sobie z kubkiem herbaty w ręku, pysznym ciastkiem (może jakaś szarlotka?) i ... po prostu odpoczywała. A za oknem armagedon pogodowy :))

      Usuń
    8. Kubek gorącej herbaty i dobre ciacho - oczywiście nie mam nic przeciwko:) Ale w tym momencie chodziło mi o zupełnie coś innego:) O ślizganie się na jezdni i wypróbowanie tych wszystkich ABS-ów i innych "skrótów":)))

      Usuń