Już dawno* premier ogłosił, że w 2025 roku na polskich drogach będzie jeździć milion aut elektrycznych. Kto w to uwierzył nie mam pojęcia, ale myślę że nikt o zdrowym umyśle. Do zakupów aut elektrycznych miały zachęcać dopłaty, które zaplanowano na kwotę maksymalną 37 500 zł, ale nie więcej niż 30 % wartości pojazdu. Sam pojazd nie mógł kosztować więcej niż 125 000 zł. Ale najważniejsza część dopłat runęła jak domek z kart. Otóż rząd wycofuje się z dopłat w tej wysokości i ma zamiar znacznie jr ograniczyć**.
Czy dopłaty to dobry pomysł - zależy od punktu widzenia. Jeśli ktoś planuje zakup to na pewno chciałby skorzystać, z drugiej strony dlaczego wszyscy inni podatnicy (no bo przecież politycy nie dopłacą z własnych kieszeni) mieliby się dorzucać do nowego samochodu dla kogokolwiek?
Pomijam tu kwestie ekologiczności pojazdów elektrycznych oraz śladu węglowego, ale gdyby taki milion aut spróbować w Polsce naładować, oznaczałoby to niezły krach energetyczny. Do niedawna część punktów ładowania była bezpłatna (m.in na stacjach paliw Lotos, czy punkty Innogy), obecnie wprowadzono opłaty. W Polsce jedną z największych sieci do ładowania pojazdów elektrycznych posiada GreenWay. Niestety, chcąc skorzystać z opcji szybkiego ładowania koszt przejechania 100 km może być sporo wyższy niż w przypadku kosztów paliwa dla silnika benzynowego (nie wspominając o LPG).
Tymczasem wg Strategii Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 może będzie ich 600 000 (i to łącznie z hybrydami) [źródło]. Co będzie dalej? Elektromobilność ma w Polsce pod górkę i zapewne wartość powyższa też jest przesadzona.
* ponad trzy lata temu
** były przygotowane już gotowe wnioski formularzy, sprzedawcy zapowiadali cenę po rządowym upuście, część klientów złożyła już nawet zamówienia na pojazdy w konkretnych cenach, ciekawe co z tego wyniknie.
A ile trwa normalnie czas ładowania akumulatora (akumulatora?) takiego pojazdu elektrycznego?
OdpowiedzUsuńTo zależy. Teraz gdy pojawiają się punkty ładowania, to zwykle oferują dużą prędkość przesyłania prądu. Ale bateria także musi być w stanie przyjąć dużą ilość. No i pojemność baterii ma znaczenie. Najwolniej ładuje się auto w domu ze zwykłego gniazdka (nawet ponad 40 h), a najszybciej na tzw. superchargerach (do około godziny).
UsuńA najtaniej chyba jest posiadać własną instalację fotowoltaiczną. Rząd jeszcze dopłaca do takiej inwestycji.
A w Kętrzynie jest jakaś ładowarka na ulicy/parkingu? Bo u mnie w miasteczku nie ma ani jednej.
UsuńNie interesowałem się, ale podejrzewam, że też nie ma.
UsuńRozejrzyj się jak będziesz spacerował :)
UsuńTu jest sporo samochodów na prąd z wypożyczalni, takich, które można na godziny wypożyczać. Jak się je samemu załaduje, to dostaje się ileś tam czasu gratis. To znaczy, płaci wypożyczalnia, ale trzeba przy samochodzie warować ;) Sam tego nigdy nie robiłem, poza tym, to tylko raz taki samochód wypożyczyłem ;)
OdpowiedzUsuńTak, rozumiem. W Polsce też ren rynek się rozwija. Gdzieś czytałem, że jeszcze trochę i w ogóle ludzie nie będą mieć swoich pojazdów tylko będą wypożyczać. Ale to chyba jeszcze daleko przed nami.
UsuńPiękna fotografia:)
OdpowiedzUsuńDzięki, to zdjęcie już tu było na blogu, zrobiłem je kilka lat temu.
UsuńPamiętam to zdjęcie. Nadal mi się podoba.
Usuń