Pisałem już o tych błędach, które znajdują się w przeważającej ilości materiałów szkoleniowych, jakie zamówiła firma w której pracuję. Jak już wiecie (lub nie), to jedna z większych w regionie, więc takie materiały zamawiane są hurtowymi ilościami. Pamiętam jak dziś, gdy szef zlecał zamówienie tegoż zaznaczając nad wyraz dobitnie, że interesują go jedynie materiały zaktualizowane - z obowiązującymi normami prawnymi.
Skutek - w poprzednich wpisach. Co robi zatem szefostwo ?
Po pierwsze - wpadli na pomysł, żeby kopiować płytki z testami na kategorię B i rozdawać je kursantom, nawet za darmo (to nie podobne do szefa, jak znam życie pewnie wprowadzi jeszcze jakąś opłatę - zobaczymy). Wszak na płytach błędów brak, a że w książkach się troszkę pomylili - nie ma co robić problemu. Gdy wraz z innym instruktorem zgłaszałem mu, że książka zawiera mnóstwo pomyłek - zakrzyczał nas że niepotrzebnie stwarzamy problemy, że to tylko kosmetyka i w ogóle - że on (szef) nie ma czasu na takie pierdoły.
Wyszliśmy więc, a że firmowa łączność z biurem jest na stałym nasłuchu samego szefa i osób mu życzliwych, skomentowaliśmy zaistniałą sytuację przez SMS. Nie wiem, jak oni rzeczywiście będą kopiować te płytki zamiast złożyć reklamację, to jest to kolejny argument, by zacząć poszukiwać innego miejsca pracy.
Po drugie - wczoraj (sobota) odbyło się szkolenie w firmie. Tak - szef firmy w której pracuję organizuje "szkolenia" - czyli analizę statystyk zdawalności dla poszczególnych pracowników, omówienie bieżących zmian w ustawie prawa ruchu drogowego i naszkicowanie planu działania na najbliższe 3-4 miesiące. Z reguły jest też narzekanie na konkurencję, które to pochłania większość czasu. Zebranie zawsze odbywa się w soboty o godzinie 15.00. Trwa jakieś 2-3 godziny, od pewnego czasu nie chodzę. Raz, że mam najczęściej zajęcia, a dwa że to sobota - dzień wolny :)
Nie jesteś ciekawy analizy swojej pracy?
OdpowiedzUsuńAnalizy szefa ? Nie, nic a nic. A statystyki zdawalności znam od dawna, bo przygotowuję materiały na ich podstawie.
OdpowiedzUsuńznaczy urywasz się na wagary :D
OdpowiedzUsuńNieee, po prostu nie idę w sobotę na zebrania :P
OdpowiedzUsuńjak zwał tak zwał ;D
OdpowiedzUsuńU Ciebie chyba nie robią takich numerów, nie ?
OdpowiedzUsuńu mnie jest co tydzień jednogodzinne spotkanie z kierownikiem a najczęściej co ważniejsze rzeczy omawiamy na bieżąco.
OdpowiedzUsuńOoo, nieźle ;-) Nasz robi zebrania w soboty, bo na tygodniu wszyscy powinni pracować - bez przerw na cokolwiek !
OdpowiedzUsuńu mnie aż tak źle nie jest. W sobotę nie pracujemy ;D
OdpowiedzUsuńJak szef układa grafik ludziom na sobotę, to pracują od 8 do 16 (na tygodniu od 7 do 21), a w niedzielę też od 8 do 16.
OdpowiedzUsuńmoja praca lekko inna. Ja jestem tzw. minn biurwą ;DDD
OdpowiedzUsuńMinn ? A co to ??
OdpowiedzUsuńmiędzy innymi biurwą bo nie tylko ;D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa :D No, skądś to znam. U nas babki nie tylko siedzą za biurkiem. Sprzątają, robią jedzenie, towarzyszą w imprezach z vip-ami, słowem - wszystko !
OdpowiedzUsuń:P
no coś w ten deseń powiedzmy ;D
OdpowiedzUsuń