Nic wcześniej nie pisałem, ale od niedawna jestem na kursie prawa jazdy kategorii D - czyli na autobusie. Okazja nie lada, bowiem szef firmy w której pracuję zaproponował, iż kto zechce może za darmo nauczyć się jeździć. Koszty, jakie mnie interesują to badanie lekarskie (zrobione 2-3 tygodnie temu) i opłata za egzamin (teoria + praktyka). Przyjmijmy, że wykłady z kategorii D mam już za sobą, a dziś miałem dwie pierwsze godziny jazdy.
Było ... fantastycznie ! Kiedyś już mówiłem, że jazda ciężarówką, motocyklem (teraz także autobusem) - jest lepsza niż orgazm ! :P
Autobus, jakim uczę się jest nieco dłuższy niż ten egzaminacyjny, mierzy 12 m długości. To sporo, jak na miejskie dróżki. Na początek instruktor (kolega z pracy - Łukasz) wyjaśnił co do czego z przyciskami, pobawiłem się ustawieniem fotela i lusterek i ... w drogę !
W większości jeździłem po mieście. Moje odczucia co do jazdy są bardzo pozytywne ! W ogóle, praca kierowcy autobusu jest fantastyczna (?).
Pojazd jest wygodny, wszystko działa lekko i sprawnie, wszystko jest wspomagane i "ułożone" pod kierowcę. Nie ogarniam jeszcze wszystkich przycisków, Łukasz mówił o jakichś systemach - ale nie wiele pamiętam ;-) Trochę się obawiałem podwójnej skrzyni biegów (ma 8 przełożeń), ale to nic wielkiego - spokojnie da się opanować. Oczywiście, trzeba zastosować inną taktykę ruszania na ruchliwych skrzyżowaniach, bowiem te gabaryty potrzebują trochę czasu by opuścić skrzyżowanie ale przede wszystkim te wymiary - non stop kontrolowałem odległości od linii, krawężników i innych blisko ustawionych przeszkód (np znaki).
Na jednym z głównych skrzyżowań podczas skrętu w prawo zaliczyłem
krawężnik. I to pomimo tego, że przód wyciągnąłem na linię ciągłą, potem wjechałem
na powierzchnię wyłączoną. Na autobus skrzyżowanie jest ciasne. Łukasz powiedział, że zbyt wcześnie
skręciłem. Zapewne tak też było. Jeżdżąc tak wielkim pojazdem najtrudniejsze są właśnie skręty w prawo.
Łukasz spytał mnie gdzie chcę sobie pojeździć, wybraliśmy się więc na drogę poza miastem. Ale to była jazda ! Tam dopiero autobus pokazuje swoje możliwości ! Szczególnie podobała mi się zabawa z tempomatem. No, ale i tak w większości musiałem się skupić na prowadzeniu auta. Co ciekawe, autobus ma ogranicznik prędkości dopiero na prędkości 110 km/h i prowadzi się genialnie !
Szkoda, że te dwie godziny minęły tak szybko. Po jeździe byłem cały mokry - pomimo klimatyzacji. Jazda wymaga ciągłej koncentracji, uwagi i przewidywania. Umówiłem się na kolejne jazdy, w planach jest wyjazd do większego miasta oddalonego o około 100-120 km - to dopiero będzie frajda !!! Już nie mogę się doczekać, ale to dopiero w przyszłym tygodniu :(