1) Standard pojawiający się
regularnie: kursant(ka) wjeżdża na skrzyżowanie, zamiast ustąpić pierwszeństwa nadjeżdżającemu pojazdowi. Egzaminator reaguje wciskając gwałtownie i ostro hamulec. Tym samym przerywa egzamin. Tłumaczenie zdającego (często z pretensją):
- przecież zdążyłbym !!! Ale nic z tego - to klasyczne stworzenie zagrożenia, wymuszenie itd.
2) Parkowanie równoległe. -
Jakie?!? - pyta kandydat na kierowcę. Widać nigdy tego nie ćwiczył, bo nie ma zielonego pojęcia "jak się zabrać" za taki manewr. Parkuje więc po partyzancku, przodem (zamiast tyłem) i bez kierunkowskazu. Zadanie jest nie zaliczone, a kursant często oczekuje by egzaminator wyjaśnił mu jak należy zaparkować prawidłowo... Jednak ten moment to nie nauka, lecz egzamin. Ups... :P
3) Droga jednokierunkowa, skręt w lewo. Zdający ustawia auto przy prawej krawędzi (powinien przy lewej, chyba że jest nakazany kierunek jazdy - ale nie ma go w tym przypadku). Egzaminator informuje o błędzie i po chwili powtarza manewr - a kierujący powtarza błąd. Wynik N.
4) Co się stanie, jak spróbuję ruszyć z trzeciego biegu? Najprawdopodobniej auto zgaśnie. A jak zrobię to 3 razy pod rząd na ruchliwym skrzyżowaniu? Na 100% nie zdasz...
5) Droga dwujezdniowa, ograniczenie prędkości do 40 km/h. Wszyscy jadą szybciej, a egzaminacyjne e
Lka tuż po minięciu znaku ma około 45 km/h i wcale się nie kwapi by zejść (zjechać?) z tej prędkości. Czyli znów błąd. Kilka minut później wjazd w strefę ograniczonej prędkości do 30 km/h. Blokowisko, szkoła, co chwilę są przejścia dla pieszych. A na liczniku wciąż czterdzieści kilka kilometrów na godzinę ... Wynik negatywny.
6) Wyjazd z królestwa WORD. Ustawiony tu od niedawna znak STOP jest m.in po to, by egzaminatorzy nie musieli szukać go daleko na mieście. Doskonale widoczna linia ciągła. Kursantka podjeżdża, rozgląda się i jedzie bez zatrzymania -
przecież było pusto! - oznajmia egzaminatorowi, który się czepia że nie było zatrzymania! Rezultat - 115 zł w plecy, 3 tygodnie oczekiwania na następny egzamin i pokazanie ignorancji przepisów - nie mówiąc o kulturze osobistej.