poniedziałek, 28 września 2020

Szkolenie tylko na firmowym

Wraz ze stopniowym zmniejszaniem się mózgu, cechą dzisiejszych (niektórych) jest unikanie mydła. Oraz wody. Nie piszę już o tym że muszę jeździć z otwartymi oknami - ponieważ i tak staram się wietrzyć (ewentualny wirus). Ale - specjalnie dla niedowiarka Hebiusa - przygotowałem krótki test - kawałek ręcznika papierowego, którym przecieram kierownicę (oraz np. dźwignię zmiany biegów). Oto jak wygląda on przed użyciem:

A tak wygląda po dwóch godzinach jazdy jednej osoby i przetarciu nim kierownicy:

I co, fajnie? Ciekawe, czy ktokolwiek chciałby dotykać takiej kierownicy po dwóch godzinach jazdy? Dodam, że gdy odbieram auto po moim zmienniku to wszystkiego czego się dotykam aż się lepi, a np. na dźwigni od zmiany biegów są czarne kropki - czyli zwykły brud. Ostatnio miałem również wątpliwą przyjemność przemieszczania pojazdu podczas kierowania nim. Fotel był mokry :/

Co jakiś czas (średnio raz w roku) udaje mi się namówić szefa, aby zdjął pokrowce i poprosić go aby wyprał je, lub zmienił na nowe.

sobota, 26 września 2020

Podsumowanie tygodnia 154

Poniedziałek

Po raz pierwszy od wielu tygodni nie biorę ze sobą rozporządzeń i ustaw. W trakcie pracy i tak nie mogłem się uczyć, ale gdy coś zaprzątało moją uwagę od razu musiałem spojrzeć (lub odnaleźć) odpowiedni przepis. To także jakaś metoda nauki.

Wtorek

Na jazdę przychodzi kolejna niemowa. Dziewczyna o bardzo ładnych i długich włosach, początkowo zupełnie nie spodziewam się tego że nie będzie się odzywać. Oczywiście efekt nauczania mizerny, no ale - jak się dowiaduję nieco później - wcześniejsi instruktorzy zrezygnowali z jej nauczania. Ja nie zamierzam.

Środa

Na dwie godziny przychodzi kolejna dziewczyna. Ma kilka lat przerwy (ukończyła wtedy szkolenie i kilka razy podeszła do egzaminu praktycznego) i w tym tygodniu zamierza przystąpić do praktyki. W ciągu jazd dowiaduję się że jeździła już z kilkoma instruktorami z innych szkół w mieście (zapewne ma już niezłe porównanie jak kto szkoli). Niestety, popełnia sporo błędów - ale najgorsze co innego - jest zadufana i nie dająca się przekonać do zmiany na lepsze. Nie wierzy w to co mówię, a ja wcale nie nalegam - przecież nie będę się z nią siłował :)

Czwartek

Kolejny słoneczny i bardzo ciepły dzień. Klimatyzacja ledwo daje radę schłodzić wnętrze auta.

Piątek

Tydzień temu byłem na egzaminie, a dziś to tylko kolejny dzień w pracy. Niezbyt spokojny - jak zwykle, ale dość szybko zleciał :)

czwartek, 24 września 2020

Zamiany aut

Jesteśmy na etapie zmian floty szkoleniowej. Już trochę zaczyna mnie to denerwować, bo w "swoim" aucie wszystko mam pod ręką a w nowych - tyle co nic. I tak np. wczoraj po jednej godzinie z samego rana polecenie aby zmienić pojazd. Zabieram więc wszystkie swoje graty (m.in. krem do rąk, woda i coś "na ząb") i wrzucam do drugiego auta. Ale co bym tu dotknął to brudne - tak wewnątrz (choć to dziwne bo auto nowe) kierownica lepi się od brudu - jak i zewnątrz - cała karoseria okurzona, a szyby zafajdane jakby przez tydzień nie myte. Więc już od samego początku szlag zaczyna mnie trafiać.

Idę więc szybko do biura po drobne monety na myjnię licząc, że może znajdzie się jakaś krótka chwila kiedy zdążę podjechać i umyć (na dywanikach pod nogami mnóstwo zaschłej ziemi). A gdy już sobie pracuję w nowym aucie to okazuje się że nie ma tam płynu do dezynfekcji rąk - no tak, przecież nikt prócz mnie tego już nie używa więc niby po co ktokolwiek miałby wrzucić płyn do auta? Podobnie jak mokrych chusteczek, papieru i płynu do mycia szyb ani nawet długopisu. Więc karty przeprowadzonych zajęć w ogóle nie wypełniam, no bo czym? 

Po dwóch godzinach (wciąż bez wizyty w myjni) okazuje się, że znowu jest zmiana - wracam na "swoje" stare auto. Oddając auto kolejnej osobie uprzedzam, że taki stan był kiedy ja go brałem - więc trudno doprowadzić do porządku gdy ma się kursanta na szkolenie. 

Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i wszystko wróci do normy - pojazdy będą przypisane do instruktorów - koniec zamian :)

niedziela, 20 września 2020

Weryfikacja Częstochowa 18.09.2020

Wróciłem. Zdałem :) A teraz po kolei.

W piątek miałem drugie podejście do egzaminu weryfikacyjnego dla kandydatów na egzaminatorów - do egzaminu teoretycznego, którego nie zdałem w Gdańsku. Tym razem zapisałem się do Częstochowy - z uwagi na trochę mniejszą odległość, a termin egzaminu został wyznaczony na piątek na godzinę 15.30 - czyli jak dla mnie idealnie, ponieważ wystarczyło wziąć jeden dzień wolny w pracy i po prostu pojechać.

Zaczęło się kilka minut po wyznaczonym czasie - przewodniczący oraz wszyscy inni z komisji przeprowadzili swoje czynności przed budynkiem WORD-u - zapewne aby nie gromadzić tylu osób w jednej sali. pewnie także z powodu pięknej pogody. W oczekiwaniu na swoją kolej (osoby zdają alfabetycznie) nie uczyłem się, bo i nawet nie miałem z czego - na drogę nie wziąłem ani kodeksu drogowego, ani jednego z tych wszystkich rozporządzeń i ustaw.

Chwilę po szesnastej pani egzaminatorka (swoją drogą ta sama co w Gdańsku) wyczytała moje nazwisko i wskazała stanowisko nr 3 - ale musiałem jeszcze chwilę poczekać aby jeden z członków komisji zdezynfekował je. Po zajęciu miejsca rozpocząłem egzamin - o zasadach nie będę pisał, ponieważ są one identyczne jak na egzaminie w Gdańsku. Po odpowiedzi na wszystkie 20 pytań postanowiłem jeszcze raz je przeczytać i ewentualnie coś zmienić, ale po powtórnym ich przejrzeniu niczego nie zmieniłem będąc przekonanym o tym że prawidłowo zaznaczyłem.

Gdy poprosiłem jednego z członków komisji o chęć zakończenia egzaminu ręka lekko mi zadrżała gdy klikałem "ZAKOŃCZ", ale po tym moim oczom ukazał się zielony napis POZYTYWNY. Aaaaaleeeeeee wspaniale, pan z komisji chyba też był zaskoczony gdyż na cały głos powiedział: 38 punktów! (w tym momencie wszyscy na sali skierowali na mnie wzrok...). Jak się później okazało był to najwyższy wynik od długiego czasu, a podczas tej grupy wraz ze mną zdała jeszcze jedna osoba lub dwie (ta druga po wyjściu z sali egzaminacyjnej nie chciała z nikim rozmawiać, dlatego nie wiem czy ma pozytywny czy nie).

Pan z komisji wpisał mój wynik do protokołu, ja poprosiłem o wydruk potwierdzający wynik (tak na wszelki wypadek, gdyby mi się to jednak tylko przyśniło...) no i dopiero gdy go dostałem zauważyłem iż miałem dwa błędy - tzn. na dwa pytania odpowiedziałem nieprawidłowo. Oba miały niską wagę punktową (po 1 pkt) - więc musiały być z tych prostszych, ale podczas weryfikacji nie ma takich - kto podchodził ten sam wie. W przypadku pozytywnego nie miałem możliwości sprawdzić tych błędnych odpowiedzi - ale najważniejszy jest wynik :)

Teraz czekam na wyznaczenie daty i miejsca egzaminu praktycznego (najwcześniej na początku przyszłego roku), po którego pozytywnym zaliczeniu będę mógł powiedzieć, że spełniłem swoje kolejne marzenie :) Tylko co ja teraz będę robił wieczorami, gdy już nie muszę się uczyć?

Podsumowując:

+ umiałem jeszcze więcej niż przed pierwszym egzaminem

+ bardzo fajny wyjazd - w innym gronie niż ostatnio

+ kolejne doświadczenia i kontakty

+ w ogóle nie byłem zmęczony (dopiero w sobotę)


- nie miałem czasu na cokolwiek prócz egzaminu

sobota, 19 września 2020

Podsumowanie tygodnia 153

Poniedziałek

Szykuje się piękny tydzień - ciepły i słoneczny. W aucie wciąż używam klimatyzacji, ponieważ przez szybę wnętrze dość mocno się nagrzewa. Ponadto klimatyzacja ledwo dmucha chłodnym powietrzem (ewidentnie coś z nią jest nie tak).

Wtorek

Codziennie zaglądam na aplikację "Moja Toyota" - aby śledzić proces zamówienia i odebrania auta, ale - jak zapewniała pani z salonu - dokumenty auta będą dopiero (albo już) na początku października

Środa

Od 13.00 do 15.00 mam wolne, ponieważ nie przychodzi kursant. W tym czasie myję auto i odkurzam wewnątrz. Niestety pokrowce już też nadają się do prania lub wyrzucenia - ponieważ mówiąc delikatnie - nie pachną... No ale za chwilę zmieniam auto na nowe, więc pewnie nikt z tym już nic nie będzie robił.

Czwartek

Tym razem wolne od 7.00 do 8.00 - ponieważ kursantka zaspała. Oczywiście za takie godziny firma zapłaci mi za "pracę".

Piątek

Wyjazd do Częstochowy na egzamin weryfikacyjny - podejście drugie. A jak było? Zdałem czy tylko mi się zdawało? Napiszę o tym, jak odpocznę chociaż odrobinę :)



środa, 16 września 2020

Kultura...

 1) Mam zmianę w okolicy domów jednorodzinnych. Uliczka bez przejazdu, praktycznie zero ruchu. Czekam na kursanta, ale i tak zanim wpuszczę go do auta muszę zrobić dezynfekcję w środku. Przy okazji myję przednią szybę w aucie, a po chwili słyszę to:

 - kur*a nie masz gdzie myć auta? Jeszcze tu koronawirusa zostawisz!

To facet z zza ogrodzenia rozeźlony. Zignorowałem go, ale kursant który mieszka obok powiedział mi w czasie jazdy że mają z nim same problemy. 

2) Basen. Wychodzę z szatni i mówię dobranoc - zero odzewu. Siedzę sam w saunie, wchodzi facet - ani be ani me - nic. Przychodzi kursantka na jazdę - nic się nie odzywa - nawet "cześć" lub "dzień dobry". Gdzie ci ludzie się wychowywali?

3) Na placu znowu dużo brudu. Ale tym razem są tam przede wszystkim tzw pety - czyli końcówki z wypalonych papierosów. Od kilku tygodni w naszej firmie pracują dwie nowe osoby, które namiętnie palą papierosy - właśnie na placu manewrowym - i podejrzewam że to ich sprawka. Ja nie rozumiem jak można spalić i wyrzucić peta pod nogi - ot tak po prostu? Czy u siebie w domu też tak robią?!

Znikam do nauki, ponieważ sam niebawem podchodzę do egzaminu.

sobota, 12 września 2020

Podsumowanie tygodnia 152

Poniedziałek

W czasie całego deszczowego dnia co chwilę gdy tylko przyjeżdżam na plac muszę przenosić ślimaki. Inaczej zostałyby z nich rozjeżdżone placki :/ Gdy na chwilę wyszło słońce udało mi się zrobić zdjęcie jednego z "bohaterów".

Wtorek

Chłopak z samego rana ma już połowę kursu praktycznego a wciąż nikt mu nie wytłumaczył jednej z najważniejszej rzeczy - jak kręcić kierownicą. Pojechałem więc z nim na plac i zacząłem uczyć, ale to że mu nie wytłumaczyli to jedno, a jego niekompatybilny charakter to drugie. Spędziłem tam prawie godzinę i mam wrażenie że nie dotarło do niego to co chciałem. No nic - skoro tak bardzo chce by to egzaminator mu wytłumaczył w czym rzecz, to trudno :-)

Środa

Drogę przy ośrodku potraktowali frezarką. Nie wiem po co, bo przedtem droga była w miarę równa, a teraz pojawiły się takie wyrwy że zaczepiam podwoziem. I co najgorsze - od momentu zniszczenia nawierzchni przez drogowców minął już tydzień i nic na lepsze się nie zmieniło - tylko na gorsze bo nierówności jest coraz więcej.

Czwartek

Na basenie koniec pandemii. Wszystko wróciło do tego stanu jak było przed wirusem. No dobrze - pozostały informacje o odstępach, oraz o tym że trzeba być w maseczkach (nikt nie stosuje). Dobrze że wreszcie ustawiono ławeczki gdzie można usiąść by zmienić obuwie, a w saunie i jacuzzi może być więcej niż jedna osoba (i tak nikt tego nie respektował).

Piątek

"Średnia" jazda z samego rana, ale szybko wyrzucam z pamięci i cieszę się nadchodzącym ciepłym i jeszcze letnim weekendem :)

środa, 9 września 2020

Głowę w piasek

Kilka tygodni temu firma podwyższyła cenę kursów. Szef obawiał się tego ruchu, ale postanowił zaryzykować i okazało się to bardzo dobrym pomysłem - nie tylko ze względu na moją podwyżkę i jego większe przychody, ale przede wszystkim - kursantów w ogóle nie ubyło. Wydaje mi się nawet, że jest ich więcej niż przed podwyżką, co zapewne jest zbiegiem okoliczności. 

Praktycznie codziennie kilka osób zapisuje się na kurs(y) - raz więcej raz mniej, ale nie ma dnia aby nie przyszedł ktoś nowy. Kolejne grupy zapełniają się tak szybko, że po połowie terminu "rekrutacji" nie ma już wolnych miejsc. Nie sztuką jest nabrać kursantów a potem powiedzieć im, że wszystko fajnie ale najbliższe jazdy będą za trzy miesiące - z powodu braku wystarczającej ilości instruktorów i samochodów.

Z tego powodu firma stara się prowadzić odpowiedzialną politykę jakości i rozsądnego oczekiwania na jazdę oraz w miarę sprawnego zakończenia szkolenia. Mój grafik zapełniony jest na około miesiąc do przodu. Co jakiś czas słyszę, że "fajnie gdybyś dłużej pracował" ale to mnie już nie rusza. Wiem, większa kasa - ale kosztem czego? Życia/zdrowia/czasu. Już dawno temu ustaliłem że weekendy są tylko dla mnie - więc każda sobota i niedziela jest bez pracy - choć mnóstwo osób chce wtedy jeździć.

Uważam jednak, że jazdy w soboty lub niedziele powinny być lepiej wynagradzane, a chętni kursanci powinni zapłacić za to adekwatnie więcej. Jak sami nie zaczniemy się szanować to nikt inny za nas tego nie zrobi. Niestety, w mojej firmie tylko ja tak uważam, więc praktycznie wszyscy prócz mnie harują w soboty i niedziele za takie same pieniądze, a na moje propozycje zmian reagują zdawkowym "masz rację", ale jak przychodzi co do czego to chowają głowę w piasek. Więc nie ma szans by szef cokolwiek zmienił z tym temacie. 

niedziela, 6 września 2020

Yaris - pierwsza jazda

Po przełączeniu dźwigni w tryb "D" i puszczeniu hamulca auto powoli rusza. Towarzyszy temu zupełna cisza, jakby niewidzialna siła pchała auto do przodu. Obraz za szybą porusza się coraz szybciej a dopiero mocniejsze przyspieszenie uruchamia silnik spalinowy. Wyjeżdżam spod salonu ze zresetowanym wskazaniem zużycia benzyny - które przez chwilę pokazuje 80 litrów na 100 kilometrów. 

8. calowy monitor i wskaźnik przepływu energii

Kierownica bardzo dobrze leży w dłoniach

Pierwsze metry to nie tylko niesamowita cisza, ale także komfort wygodnych foteli i bardzo poręcznej i przyjemnej w dotyku kierownicy. Wydaje się być mniejsza niż te z którymi mam do czynienia na co dzień, ale przede wszystkim świetnie leży w dłoniach. Po jej prawej stronie przyciski do aktywnego tempomatu (działa od 0 do 180 km/h), po lewej obsługa komputera pokładowego i multimediów.

Podoba mi się wygląd foteli oraz ta czerwona nić na nich

e-CVT jest jak dla mnie genialna

Jeżdżąc hybrydą można sporo energii odzyskać podczas dojeżdżania np do świateł, ponieważ puszczenie nogi z gazu uruchamia jeden z kilkuetapowych systemów rekuperacji - znów silnik spalinowy został wyłączony więc auto toczy się bezgłośnie (nie gra radio, a klimatyzacja ustawiona jest na minimalną prędkość wentylatora). Po pojawieniu się sygnału zielonego bez najmniejszego kłopotu ruszam pierwszy, ponieważ auto wyrywa do przodu jak mała rakieta. Po chwili mam już nieco ponad 50 km/h, a wciąż jesteśmy w mieście - wszystkie auta które były na sąsiednich pasach dopiero się rozpędzają i są gdzieś za nami. Bezstopniowa przekładnia nie traci czasu na zmianę biegu, tylko dynamicznie pcha auto do przodu wykorzystując silnik elektryczny i spalinowy jednocześnie. 

Wnętrze na żywo wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciu

Wyświetlacz head-up tuż przy szybie

Po osiągnięciu prędkości między 50 a 60 km/h odpuszczam gaz, a chwilowe zużycie paliwa spada do 0. Dalsza jazda aż do mocniejszego przyspieszenia będzie odbywała się jedynie na napędzie elektrycznym i zgromadzonej wcześniej energii, a emisja spalin w tej chwili na poziomie 0. I znów ta cisza... niesamowite. Średnie zużycie spada do około 7 litrów i wciąż schodzi w dół, mimo tego że na kolejnych światłach wciskam gaz do około 3/4 możliwości a pojazd wręcz wgniata nas w fotele. Rozpędzenie do 100 km/h zajmuje kilka sekund, a jadąc z taką prędkością (poza miastem) napęd elektryczny jest w stanie samodzielnie utrzymać prędkość. Średnie spalanie to 5.8 i wciąż spada (emisja spalin znów 0).

Wciąż nikt nie wie jaka jest pojemność bagażnika, ale dla mnie to mało ważne

Postanawiam wyprzedzić VW Golfa jadącego około 100 km/h sądząc, że hybryda to tylko do miasta i że poza nim będzie raczej głośno i dość mułowato. A tu kolejne zaskoczenie - wciskam gaz a Yaris jakby miał nieograniczoną moc wyrywa do przodu. Wyprzedzanie trwa dosłownie krótką chwilę, a na liczniku jest już 130 km/h - muszę zwolnić bo to trochę za dużo... W aucie jest cicho i komfortowo - spokojnie można przy takiej prędkości pokonać nim wiele kilometrów. Na jednej ze stacji paliw zawracamy i już jadąc przepisowe 80-90 km/h wracamy do salonu. Zużycie paliwa cały czas spada i już wynosi 4.8 litra (mimo dynamicznego ruszania spod stacji paliw).


W mieście znów absolutna cisza i płynność jazdy, do tego brak konieczności pracy lewą nogą na sprzęgle, oraz genialna dynamika podczas ruszania. Oczywiście można ruszać wolniej na samym elektryku, ale w hybrydach bardziej opłaca się zrobić to dynamiczniej aby po osiągnięciu określonej prędkości toczyć się na samej baterii. Po prostu rozpędzanie auta na elektryku jest mniej efektywne niż szybkie przyspieszenie silnikiem spalinowym. Dojeżdżamy do końca jazdy testowej, średnie spalanie to 4.2 litra, a cała trasa liczyła nieco ponad 20 km. Jestem zachwycony całym pojazdem, dynamiką i kulturą a także płynnością układu hybrydowego. Mój egzemplarz będzie lepiej wyposażony, ale zespół napędowy będzie identyczny.

Po dojechaniu na miejsce auto już na mnie czekało

Średnie spalanie podczas jazdy testowej

Na koniec wspomnę o zaangażowaniu pani z Toyoty. Całe spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze, pani zaproponowała mi coś do picia, cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania, sama zaoferowała kompletne koła zimowe oraz ubezpieczenie. A już jutro przelewam zaliczkę na zakup auta i czekam na moją Toyotę Yaris :)

Dwa ostatnie zdjęcia są moje, a wszystkie inne pochodzą ze strony toyotanews.eu

sobota, 5 września 2020

Podsumowanie tygodnia 151

Poniedziałek  

Dzień pełen różnych zdarzeń, a najważniejszy ten jeden: salon Toyoty z którym wcześniej nawiązałem kontakt zaproponował mi jeszcze niższą cenę tym samym spokojnie wyrobię się finansowo dobierając pełny pakiet ubezpieczenia i jeszcze trochę zostanie. Jeden minus - salon znajduje się niecałe 150 km ode mnie (ten w którym mnie olali jest 70 km ode mnie). Pani z którą rozmawiam zaproponowała przyjazd i rozmowę bez pośpiechu, oglądanie i jazdę próbną, ale oznajmiłem jej że pracuję tak długo że mógłbym przyjechać tylko w sobotę. Niestety jej akurat nie będzie w sobotę, a wszyscy inny współpracownicy byli już umówieni. W związku z tym pani zaprosiła mnie na dowolny inny termin - oraz zapowiedziała że jeśli nie zdążę to ona poczeka na mnie nawet po swoich godzinach pracy.

Wtorek

Pierwsze jazdy dziewczyny, która w mig zapamiętuje to co musi aby nauczyć się a przy okazji zdać praktyczny.

Środa

Coraz chłodniejsze ranki i wieczory, ale w dzień wciąż ciepło i przyjemnie. 

Czwartek

Jeździmy na nowym aucie, ale ci co narzekali wciąż narzekają. Że złe sprzęgło, że nie widać co proponuje komputer w kwestii zmiany biegów, że wewnątrz za gorąco (mimo że klimatyzacja chodzi prawie na maksymalnych obrotach) itp itd.

Piątek

Dziś godzinę krócej - kończę o 15.00 i od razu wyjeżdżam na spotkanie z panią i z Toyotą Yaris :)


(chyba bym nie zaliczył zadania parkowania :P)

wtorek, 1 września 2020

Nowy Swift - pierwsze wrażenia podczas szkolenia

Pierwsze godziny z kursantami na nowym aucie - Suzuki Swift hybrid:

+ w mieście silnik pracuje bardzo cicho i przyjemnie. Uruchamianie go w systemie start&stop jest szybkie, miękkie i prawie niezauważalne;

+ miejsca z przodu całkiem dużo, pozycja dla instruktora wygodna;

+ duże lusterka zewnętrzne poprawiają widoczność;

+ spalanie jak na razie między 5 a 6 litrów (w mieście);

+ ładnie wyglądają światła (rzecz gustu);

- klimatyzacja nie chłodzi gdy silnik się wyłączy (podczas start&stop);

- wewnątrz okropne plastiki, do tego mega twarde i nieprzyjemne w dotyku;

- biegi czasem "haczą", ale może to dlatego że nowe?;

- z tyłu miejsce dla dzieci z bardzo krótkimi i cienkimi nóżkami;

- tylne klamki nieporęczne (dzisiaj dwie osoby powiedziały że z tyłu nie ma drzwi bo nie mogły znaleźć klamki);

- hybryda jest śmieszna w oszczędzaniu paliwa, dziś po jednej godzinie jazdy obliczyła że system oszczędził 9 ml paliwa (!!!);


Źródło zdjęcia: moto.pl