Kilka dni temu w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Chełmie, podczas egzaminu na prawo jazdy kategorii B doszło do niecodziennej sytuacji.
Osoba egzaminowana, która przyjechała na egzamin z innego miasta popełniła błąd, który powoduje wynik egzaminu oraz jego przerwanie. Egzaminator poprosił o zatrzymanie pojazdu, po czym omówił błąd. Doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań, kursant wysiadł i nie wyraził zgody na podpisanie arkusza egzaminacyjnego, szybko się oddalając. Egzaminator postanowił wrócić do WORD-u, jednak szybko zauważył że z auta egzaminacyjnego zniknęła kamera nagrywająca zestaw wskaźników.
Powiadomiona policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie kradzieży, a finał jest tylko kwestią czasu (WORD dysponuje danymi osobowymi kursanta).
Zdeterminowanie niektórych, jest niezrozumiałe. Czy naprawdę trzeba dużo wyobraźni, by wiedzieć że takie zachowanie nie będzie powodem do dumy? Czy kursant myślał że kradnąc kamerę uniknie odpowiedzialności? Czy myśli, że ma jeszcze szanse na zdawanie w tym mieście? Raczej nie. Poza tym, taki kursant nie myśli.