piątek, 28 października 2011

D jak ... autobus (...)

Czas nadrobić zaległości z kursu jazdy autobusem - co niniejszym czynię :)

Pisałem ostatnio, że autobus ten sprawia sporo kłopotów na wąskich miejskich drogach. Pomyłka. Dopiero od kiedy jeżdżę z innym instruktorem (a jest nim Jaco - czytelnik tego bloga) - dopiero wtedy rozpoczęła się jazda wąskimi uliczkami ! Ale po kolei.

Od kilku godzin pracuję pod okiem J (wcześniejsze 12 h miałem z wspominanym wcześniej Ł). Nie chcę tutaj robić żadnego specjalnego porównywania, ale po raz kolejny okazało się, jak jest ważne trafić na dobrego instruktora. Przez 2 godziny jazdy z Jackiem dowiedziałem się i zrozumiałem - więcej - niż na poprzednich 12 h z innym instruktorem. Ł po prostu był, był fizycznie obecny. I tyle. Nie tłumaczył za wiele (nic ?), na pytania odpowiadał "tak" lub "nie". Nie sądziłem, że pomiędzy instruktorami może być aż tak duża przepaść. Oczywiście, na jazdy od teraz umawiam się tylko z Jackiem.

Za kierownicą tego wielkiego autobusu czuję się coraz pewniej, co nie oznacza że nie popełniam błędów ;-)

Epizod 1 Na pewnym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, na pasie obok pojawił się podobnie wielki autobus komunikacji miejskiej.- jak go zobaczyłem, skręcając w lewo trochę najechałem na wysepkę ronda :P Tak, spanikowałem i nie potrzebnie tak od niego uciekałem. Ale następnym razem będzie lepiej ! Obiecuję :) Spostrzeżenie - staram się jak mogę, mimo klimatyzacji i ogólnie niskich temperatur - wychodzę mokry po jeździe :)

Epizod 2 Jeździliśmy więcej po uliczkach w centrum miasta, ale także na tych zlokalizowanych nieco dalej. Niestety cechują się one tym, że są beztrosko porośnięte drzewami - których nikt raczej nie przycina - zwłaszcza tam gdzie są lusterka w tym wielkim autobusie :) Na jednej z ulic (info dla Łukasza - czytelnika bloga, nie poprzedniego instruktora - Lotnicza/Mościckiego) przy skręcie w lewo nie udało mi się pojechać bez dotknięcia do sporych gałęzi. Cofnąłem więc troszkę, po czym całą ulicę przejechałem środkiem - bo inaczej nie udałoby się bez uszkodzenia lusterek (fotka u góry), szyb i boku autobusu (z przeciwka akurat nikt nie jechał). Ale - za nami jechał pewien instruktor nauki jazdy - i zaczął trąbić ! Dodam, że jechał sam z tablicą L na dachu. Pół kilometra dalej wyprzedził nasz 12 metrowy autobus przez linię podwójną, bezpośrednio przed skrzyżowaniem i przejściem dla pieszych. Spostrzeżenie - chyba nie lubi firmy w której pracuję ...

Epizod 3 Udało mi przy złapać nieproszonego gościa. Wyglądał tak jak na zdjęciu (foto by Jaco). Spostrzeżenie - znów coś zepsułem ? :P (wcześniej była sprawa z hamulcem, ale może już jej tu nie wspominajmy) 


Epizod 4 W centrum zaliczyłem wpadkę z ruszaniem na wzniesieniu (info dla Ł - przy cerkwi). Wcześniej jadąc na tej stromej górce miałem pusto, więc bez zatrzymywania pomknąłem dalej. Dziś musiałem się zatrzymać i pierwsze ruszenie się nie udało (zbyt mało gazu). Drugie za to było ok. Spostrzeżenie - dziwnie jeździ się autobusem po centrum - widok z góry jest zupełnie inny niż z poziomu Yarisa. O wiele bardziej cudowny ... :) Nie sądziłem nigdy, że będę miał taką możliwość ...

Epizod 5 Na jednej z węższych uliczek (ino dla Ł - Metalowa), zaobserwowaliśmy fajną sytuację. Małe auto jadące z przeciwnego kierunku dużo wcześniej zjechało na bok - na pobocze ułatwiając mi jazdę - choć wcale nie musiało, bo zmieścilibyśmy się razem - :) Kierująca - młoda dziewczyna ładnie się uśmiechnęła, a po wymijaniu pojechała dalej. Nie zawsze jest tak miło, bowiem kilometr dalej kierujący z przeciwka był wyraźnie wzburzony pokazując "fajne" gesty - no właśnie czym był wzburzony ? Nie podobało mu się że autobus jedzie z przeciwka ? Przy czym szerokość jezdni była już całkiem spora i nikt nikomu nie przeszkadzał. Spostrzeżenie - zwykle inni widząc tak spory autobus zjeżdżają z drogi - choć oczywiście różnie z tym bywa.

Epizod 6  Na placu manewrowym najbardziej polubiłem parkowanie skośne (dla niezorientowanych - wjazd przodem, bardzo łatwe zadanie) i ... zaskoczenie - prostopadłe przodem (trudne jak cholera!). Tak ! Jest to bardzo precyzyjne parkowanie, wjeżdża się dosłownie na milimetry z prędkością żółwia ! Udaje mi się wykonać to zadanie bez użycia korekty (której to możliwość wykorzystania bardzo podnosi mnie na duchu "gdyby coś ..."). Nie lubię zatrzymywania się z "łuku" (tył pojazdu po zatrzymaniu ma się znajdować w półmetrowej przestrzeni - przy tych 12 metrach trudno to wyczuć), oraz nie lubię wyjazdu z prostopadłego tyłem. Nie można wtedy wyjechać poza obszar wjazdu oraz naruszyć pachołków/tyczek. Równoległe tyłem jest ok - takie trochę nijakie. Spostrzeżenie - mimo wszystko - lubię plac, i na pewno już się go nie boję ! A co ! :)

Finish - dzień bez jazdy autobusem, dniem straconym. Rozumie mnie ten, kto kocha jazdę ...

wtorek, 25 października 2011

Pułapka

Jedna z miejskich uliczek wygląda jak na obrazku obok. Wjeżdża na nią pojazd z L/EGZAMIN. Osoba zdająca jedzie cały czas prosto, zdaje się nie zauważać istotnego znaku B1 - zakaz ruchu. Na wysokości znaku egzaminator przerywa beztroską jazdę gwałtownie hamując, tym samym kończąc jazdę.

Trudne miejsce, na które ostatnio wybierają się egzaminatorzy najczęściej właśnie kończy się tak jak powyżej. Z moich doświadczeń wynika podobnie. Kilka razy byłem na tej ulicy z kursantami, żaden nie zrobił nic innego, jak po prostu jechał na wprost !

W ogóle, miejsce to jest problematyczne ze względu na znaki i natężenie ruchu. Bo co może zrobić kursant, który wjedzie na taką ulicę ? Jechać prosto lub w prawo nie może (gdyby tak zrobił, egzaminator przerywa egzamin z wynikiem negatywnym oczywiście), zatrzymać się przy prawej stronie też nie może - choć tu nie ma powodu do przerwania egzaminu - będzie to "jedynie" błąd. Zatrzymać się po lewej stronie ? Średnio dobre rozwiązanie - wszystko zależy od natężenia ruchu. Najlepiej jednak - o ile to możliwe - byłoby wjechanie na dowolne miejsce parkingowe po lewej stronie i po prostu - zawrócenie. Naturalnie, mniej więcej do godziny 16 nie jest to możliwe bo wszystkie miejsca są zajęte. Za to po 16-tej egzaminy raczej się nie odbywają ...

Ale, zamiast kombinować - chyba jednak najlepiej byłoby zawrócić przy użyciu ... hamulca awaryjnego - bez zatrzymania, z poślizgiem tylnych kół ;-)

sobota, 22 października 2011

Aktualizacja pytań testowych







Źródło - Internet.

środa, 19 października 2011

Świadectwo ...

Ależ ja tu dawno byłem ! Tak się akurat złożyło, w weekend długie uczelniane zajęcia, potem praca praca i ... praca. Za to w poniedziałek udało mi się w końcu odebrać świadectwo instruktora techniki jazdy. Nie było to takie łatwe, gdyż ludzie którzy pracują w urzędzie ... są jakby z innej epoki. Bardzo trudno się do nich dodzwonić, jeszcze trudniej dogadać a już umówić na odbiór dokumentów - zapomnij ! Gdyby nie Jaco - pewnie jeszcze do tej pory bym tego świadectwa nie miał.

Ostatnio też nieco pojeździłem autobusem. Trochę nabroiłem - m.in dziś wepchnąłem się zamiast poczekać. Wyjeżdżając z drogi podporządkowanej sądziłem że się zmieszczę bez utrudniania komukolwiek ruchu. Jasne, nie dość że jakiś facet musiał hamować, to jeszcze wjechałem na krawężnik :( Taaa, popisałem się - nie ma co ! Kompletnie bez sensu.

Tymczasem dziś prowadziłem wykłady. Parę minut po rozpoczęciu, włączyłem krótki film dotyczący tematu i zająłem miejsce obok kursantów. Po chwili do sali wchodzi młody człowiek, (ani dzień dobry ani do widzenia), chwyta za długopis i wpisuje się na listę. Na sali zupełna cisza, wszyscy oglądają film, a chłopak grzebie w telefonie po czym dopisuje 3 nazwiska ! I wychodzi - a na sali śmiech.
Ponieważ wcześniej kto inny miał wykłady, więc ów młodzieniec pewnie nie zauważył, że na sali jest instruktor.

czwartek, 13 października 2011

Dzień nauczyciela

W związku z tytułem blotki, obłowiłem się dziś (ponieważ jutro nie mam zajęć) różnymi prezentami od moich uczniów, ale nie tylko od nich. Oczywiście słowo "obłowiłem" użyte jest celowo - wszak nie zależy mi na tych czekoladkach, bombonierkach, kawach i innych upominkach. Pracuję w prywatnej szkole (prócz nauki jazdy), gdzie prowadzę wykłady. Stać mnie jeszcze na słodycze, a tu wystarczy że uczniowie sporo płacą za pobieraną naukę. Podobnie jest na zakończenie roku - niektórzy z nauczycieli to już z torbami przychodzą wtedy do szkoły, by zmieścić te wszystkie "podziękowania".

Prezent dostałem także od współpracowników z zarządu - książkę:


Nie znam tego, dokończę "Rosyjską ruletkę" Zacharskiego i zerknę czy to coś ciekawego. W ogóle, kupowanie komuś na prezent książkę bez zapoznania się z jego gustem - to średnio trafiony prezent.

Dziś też, na szczęście tylko jedną godzinę jeździłem z "księżniczką". Dlaczego tak ją nazwałem ? Ma dopiero 4 godziny, ale nie znosi jakiejkolwiek krytyki. Dąsa się na każdą moją uwagę. A tych jest mnóstwo, bo nie wie najprostszych rzeczy - po co jest skrzynia biegów, sprzęgło, lusterko. Jak proszę, by się rozglądała przy skrzyżowaniach jest wielce obrażona. Patrzy przed siebie, choć nie wiem dokładnie gdzie - bo lubi krawężniki i często próbuje po nich jeździć.

Słabo to widzę, ale na razie nie ustaję.

środa, 12 października 2011

Autobusowo ...

Zastanawiając się, czym egzaminuje się w Polsce przy kategorii D (autobus), postanowiłem sprawdzić parę większych i mniejszych miast. Zacznijmy od Warszawy - tamtejszy WORD ma aż trzy miejsca egzaminowania, ale wszędzie egzamin praktyczny odbywa się na autobusie Autosan A1010T. Jest następcą modelu H 10 (jego zdjęcie poniżej), prócz stolicy, ten pojazd wykorzystywany jest m.in w Legnicy, Kielcach i Krakowie.

Ale w takich miastach jak np Krosno, czy Łomża - tu wciąż egzaminują na Autosanie H 9 (!). To starocie, którego na pewno nie powinno być już na egzaminach. H 9 jest także w Opolu - ale tu można wybrać na egzamin podobne relikt przeszłości - JONCKHEERE MAN 18N. Jak wygląda miejsce pracy kierowcy tego pojazdu, można zobaczyć na załączonym zdjęciu (wraz z opisem niektórych elementów - WORD Opole).
Co wybierać ? trudno podpowiedzieć, zapewne na forach internetowych życzliwi podpowiedzą który z "pojazdów" jest mniej nadszarpnięty czasem i trudami eksploatacji.

Autosan H 9
Wiadomo, że inwestycja w tę klasę pojazdów jest o wiele poważniejsza niż przy kategorii B - która to szybko się zwraca i w zasadzie jest o wiele bezpieczniejsza. To, że egzamin praktyczny jest droższy od kategorii B (B - 112 zł, D - 160 zł), nie eliminuje faktu, iż zakup autobusu zwłaszcza w mniejszych miejscowościach stoi pod znakiem zapytania (opłacalność finansowa). Czasem WORD-y wynajmują je od osk - tak jest np u nas - choć sprawność tego sprzętu woła o pomstę do nieba !

 

Autosan H 10
Autosan A 1010 T

Jonckheere MAN 18 N

Jonckheere MAN 18 N - wnętrze

Zdjęcia pochodzą z: WORD Warszawa, WORD Opole, PKS Siemiatycze

piątek, 7 października 2011

Jest cudnie !

Zaćmienie rozumu przed egzaminem jest przerażające. Oto kursantka w dniu egzaminu jedzie sobie jedną z ulic (szczegóły na załączonym obrazku), proszę o skręcenie w lewo, a ona mówi: - przecież w lewo nie można ! A to, że znak "nakaz jazdy w prawo" (za znakiem) stoi właśnie ZA skrzyżowaniem, to już zupełnie pominęła. Podobnie jak to, że nigdy nie podaje się poleceń niezgodnych z przepisami. A ja po prostu byłem ciekaw, jak ustawi auto przy lewoskręcie na jednokierunkowej ... Ale najważniejsze - że ta "głupawka" trwała tylko w ciągu tej jednej godziny jazdy, bo kilkanaście minut później pojechała bezbłędnie podczas egzaminu. A w ogóle, to trochę mnie dziwi iż kolejna osoba zdała przy pierwszym podejściu. Pod koniec września wypuściłem partię pięciu kursantek (same panie !) - i wszystkie od razu zdały. Oczywiście nie mam nic przeciwko takiemu pozytywnemu zdziwieniu - niech trwa jak najdłużej :))

Tymczasem, trochę niepokoi mnie kiepski (delikatnie mówiąc) stan autobusu na którym WORD egzaminuje kandydatów na kierowców. Na kategorii B pewnie jeszcze trochę i będą egzaminować na elektrycznych, lub co najmniej hybrydowych, B+E także niczego sobie, nawet na kategorię C mają współczesną, rozwiniętą technologicznie ciężarówkę. No ale na kategorię D wprost przeciwnie. Stare to, parchate i kopcące - lata świetności ma już daaaaaaaaaaawno za sobą. Autosan H10 - bo o nim mowa - powinien już sobie odpoczywać w muzeum - a nie męczyć się na egzaminach !

Swoją drogą, WORD który promuje bezpieczeństwo, wszelkie nowe systemy wspomagające kierowcę i ekologię - sam sobie strzela gola, gdyż autobus który mają w tej chwili do dyspozycji, jest zaprzeczeniem powyższego. Pozostaje mieć nadzieję, że to już niedługo się zmieni.

czwartek, 6 października 2011

D jak ... autobus (12)

Właśnie dziś minęła dwunasta godzina jazdy autobusem (mając kategorię C powinienem wyjeździć co najmniej 40 h, bez kategorii C to aż 60 godzin). W skrócie - trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć nadal. Autobus ten sprawia sporo kłopotów na wąskich miejskich drogach. Rzeczy, które w ogóle nie przeszkadzają kierowcom "osobówek" tu co chwilę zmuszają do wytężonej ostrożności.

Paradoksalnie fajniej się jeździ wśród wielkich pojazdów (czy to z przodu, z boku) - rozumieją oni kwestie gabarytowe, ułatwiają poruszanie się - i to bardzo znacznie. Natomiast już kilka razy miałem taką oto sytuację: wjeżdżam z małą prędkością na skrzyżowanie, skręcając w prawo wypuszczam autobus daleeeeeeeeeeeeeeko na pas dla przeciwnego kierunku ruchu (już na drodze poprzecznej, na którą skręcam) - a tam stoi autko z kobietą za kierownicą. Wydaje się, że jadę wprost na nią, prędkość nie jest duża, ale mimo to - kobieta stojąc "w miejscu", panicznie kręci kierownicą w prawo - próbując uciekać ! Ale jak uciekać, skoro ona stoi ?
Kilka razy już to widziałem.

Przeszkadzają znaki stojące tuż przy krawędzi jezdni (a na słupach reklamy kandydatów do Sejmu), linie ciągłe ograniczające szerokość pasa ruchu tak absurdalnie, że nie da się przejechać inaczej niż po prostu po nich, podobnie z powierzchniami wyłączonymi.

Najfajniej za to w trasie :) Włączam sobie tempomat i ... do przodu ! A nawet bez niego, jest cicho, komfortowo, przyjemnie - nic tylko jechać ! To jak się jeździ takim pojazdem po autostradach ?

sobota, 1 października 2011

Freestyle

Odsłona pierwsza:

- kursantka na 13 i 14 godzinie jazdy uczy się parkowania. Mały ruch w sobotę tuż po 8 rano powoduje, że jakoś jej to się udaje. Po godzinie 9 czas wyjechać na miasteczko, ale gdy się nie patrzy na znaki - to nic z tego nie wyjdzie. Ignoruje znak stop, wjeżdża na duże skrzyżowanie kompletnie nie wiedząc jak się zachować. Znaki wcześniej stały, ale kto by na nie w ogóle zwracał uwagę ?

Wyjeżdżamy z centrum i kierujemy się gdzieś, gdzie nie ma tak gęstego ruchu. Po raz kolejny proszę o zwracanie uwagi na znaki. W chwilę potem zadaję pytanie, jaki właśnie znak minęliśmy. Zero odzewu. Skręcamy w lewo, ponawiam pytanie. Ona ponowiła odpowiedź - a raczej jej brak. Znów skręcamy i pytam o znaki które stały na początku ulicy. Ona nie wie, bo nie popatrzyła. No cóż, proszę więc o zatrzymanie pojazdu a kursantkę o to, by wyszła zobaczyć cóż za znaki właśnie minęła ! Jest wyraźnie zdziwiona i zdegustowana - mam wychodzić z auta ?! Tak - potwierdziłem stanowczo. Gdy wróciła, było równie "fajnie" jak wcześniej.
kursantka - nie wiem co to za znak, zakaz wjazdu lub zakaz postoju. Mylają mi się te znaki (pisownia oryginalna). Ręce mi opadły i w tym miejscu zanim ruszyliśmy dalej, musiał nastąpić dłuższy mój wywód nad sensem naszej dalszej współpracy, jej i mojego zaangażowania w staranie się o dokument prawa jazdy. Nie było to miłe, ale sprawę trzeba nazywać po imieniu. Na następną - poniedziałkową jazdę postawiłem jej pewne ultimatum. Jeśli je spełni, będziemy współpracować nadal, jeśli nie - widzę dwa wyjścia - 1) rezygnacja z kursu, 2) zmiana instruktora.

Odsłona druga:

- kursant, którego opisywałem niedawno jako "traktorzystę", nie może zdać egzaminu praktycznego. Z teorią także miał problemy, a na praktycznym już trzy razy "zawalił". Za każdym razem było to wymuszenie pierwszeństwa i interwencja egzaminatora. Dziś jeździł ze mną, ponieważ po trzech nieudanych egzaminach musi wykupić co najmniej 5 dodatkowych godzin. Sądzę, że jeździ gorzej niż traktorzysta ! Przykłady ? Proszę bardzo ! Dojeżdżamy do pojazdu, którego kierowca próbuje cofnąć. Widząc nas zatrzymuje się, ale doskonale widać jego światła cofania - ma więc włączony wsteczny bieg. Co robi kursant ? A no po prostu podjeżdża mu pod tył i tuż przed nim się zatrzymuje ! Widzę, że facet się irytuje i wręcz macha, by go ominąć, by jechać. Ale ale ... mój kursant ma go totalnie gdzieś ! Interweniuję więc, bo z tego co widzę to potrzebowałby jeszcze długich minut by się zorientować w sytuacji :(

           Ale to jeszcze nic. Jesteśmy w centrum, zbliżamy się do głównej drogi biegnącej w poprzek. Przed nami kolejno: koniec drogi z pierwszeństwem, ustąp pierwszeństwa i znak stop - przed poprzeczną jezdnią także niedawno namalowana linia bezwzględnego zatrzymania. Że jakiego ? Bezwzględnego ? Nie dla tego kursanta ! Pędzi on około 40 km/h w ogóle nie zważając na to co się dzieje z prawej i lewej, nie mówiąc o znakach !! Kopię w hamulec tuż przed skrzyżowaniem, bo inaczej doszłoby do zderzenia z autami jadącymi z prawej strony. Wstrząsam słownie kursantem, po chwili jedziemy dalej.
             Dosłownie 100 m dalej jest deptak, wszystkie znaki każą nam jechać w lewo, bo prosto jest zakaz ruchu. I co on robi ? Nic, próbuje jechać na wprost ... znów hamuję ... Znów robię mu ostrzejszy wykład na temat jego zachowania, mam ochotę wyrzucić go z auta ! Jedziemy dalej. Niestety, na każdym lewoskręcie na drodze jednokierunkowej jedzie trzymając się bardzo blisko prawej strony. Szlag mnie zaczyna już trafiać, bo kursant który ma właśnie 31 i 32 godzinę jazdy robi tak kardynalne błędy ! Kierowcy obok patrzą na nas jak na idiotów, no może nie wszyscy - jeden z kierowców chyba się nawet ucieszył, wszak wykorzystując nasze złe ustawienie na jezdni wjechał sobie pod ... prąd.

Już dawno nie miałem takiej "fajnej" soboty. Nie pamiętam też, bym aż tak źle podsumował osoby po jeździe. Oczywiście, jakieś tam światełko w tunelu pozostawiłem, ale czy oni to wykorzystają ... wątpię. Kursantka ma dopiero połowę kursu, może zrozumie swoje błędy. Ale zachowanie chłopaka było zupełnie bezmyślne. Jazda jego było zagrożeniem dla innych uczestników ruchu, przy okazji popełniał mnóstwo błędów technicznych (m.in hamował ze sprzęgłem tłumacząc się - uwaga - przyzwyczajeniem ! Ale ja nigdy go nie uczyłem tak hamować !).