wtorek, 31 stycznia 2023
(Nie) nasza wojna
niedziela, 29 stycznia 2023
Jesteś tym co jesz
uprzejmie informujemy, że w produktach „Barszcz Czerwony WINIARY – Ekspresowa Zupa” w związku z brakiem stabilności dostaw surowców, spowodowanym m.in. wojną w Ukrainie, olej słonecznikowy został tymczasowo zastąpiony olejem palmowym. Pragniemy zaznaczyć, że zmiana ta nie ma wpływu na smak, jakość ani bezpieczeństwo produktu. Ułatwiając zapakowanie produktu, olej pełni głównie funkcję pomocniczą, a jego zawartość wynosi zaledwie 0,1 g na 100 ml gotowego posiłku. Wykorzystywany w produkcie olej palmowy pochodzi wyłącznie ze zrównoważonych źródeł. W tym przypadku jest on optymalnym zamiennikiem z uwagi na jego neutralność sensoryczną, dzięki czemu nie wpływa na smak potraw.
Zmiana ta była konieczna, aby zapewnić nieprzerwaną dostępność produktu na sklepowych półkach.
sobota, 28 stycznia 2023
Podsumowanie tygodnia 276
środa, 25 stycznia 2023
Zakręty i pożary
Ledwo wyrabiam się na zakrętach, choć czasami jadę już bokiem nie kontrolując toru jazdy. Droga jest śliska, szczególnie tam gdzie można wpaść w poślizg - na zakrętach. Lód i walczące o przyczepność opony toczą odwieczną przepychankę o moje przetrwanie. Uda się, czy już wypadnę z drogi w głęboką przepaść? To jak jazda bez trzymanki, brak jakiegokolwiek zabezpieczenia, choćby prostych barierek (i tak nic by nie dały?) czy odpowiednie wyprofilowanie drogi. Zupełnie nic, oczywiście prócz błyszczącej śliskości i urwiska tuż obok zakrętu. Tylko czekają na swoją okazję. I tak jest co chwila. Niby każdy pokonany zakręt czegoś uczy, niby doświadczenie coraz większe, niby praktyka czyni mistrza, a tu guzik. Życie zaskakuje tak, że wszystkie zgromadzone do tej pory umiejętności topnieją w oka mgnieniu.
sobota, 21 stycznia 2023
Podsumowanie tygodnia 275
sobota, 14 stycznia 2023
Podsumowanie tygodnia 274
Poniedziałek
W drodze do pracy z rana jest jeszcze nieco ciemno, a przed wjazdem w boczną uliczkę gdzie mieście się mój Departament Spraw Trudnych i Beznadziejnych dostrzegam w oddali ludzi we fluorescencyjnych jasnożółtych kamizelkach. Po chwili jeden z nich wychodzi na środek jezdni i czerwonym światłem latarki wskazuje mi miejsce w zatoczce autobusowej. To policja, dopiero teraz dostrzegam że na chodniku stoi radiowóz. W ciągu chwili przez głowę przechodzą mi myśli - jechałem zbyt szybko, nie mam włączonych świateł, a może coś innego źle zrobiłem - włączam prawy kierunkowskaz i płynnie zatrzymuję się w zatoce. Dopiero teraz zauważam że to policjantka. Spod czapki wystają ładnie ułożone długie blond włosy. Otwieram szybę maksymalnie a ona przedstawia się (i tak w ciągu sekundy zapominam jak się nazywa) i mówi na jednym tchu że przeprowadza rutynową kontrolę trzeźwości oraz innych podobnie działających środków. Kątem oka dostrzegam że na jezdni druga osoba (facet) zatrzymuje tych jadących z przeciwka. Policjantka przybliża żółte urządzenie a ja wdmuchuję powietrze. Po chwili zna już wynik i dziękując mówi że mogę jechać dalej. Dobrze że nie wziąłem z samego rana syropu na kaszel, ponieważ zawiera etanol i zapewne byłby z tym mały problem. Urządzenie służy jedynie do wstępnej weryfikacji i trzeba byłoby sprawdzić mój stan za pomocą alkomatu.
Wtorek
Nudy, nic się nie dzieje. Po pracy drzemka.
Środa
Rozmowa z managerem w sprawie premii. Wykazywanie się osiągnięciami, zrealizowanymi tematami oraz działaniem w sytuacjach kryzysowych. Wszystko pozytywnie, premia najwyższa jak do tej pory już na koncie tego samego dnia.
Wieczorem dłuuuugi spacer. Dobrze mi robi, a nogi prawie wcale nie bolą.
Czwartek
Dzień wolny od pracy. Wstaję późno i przed południem jadę do dużego miasta, w planach obiad w modnej restauracji (gulasz z focaccią oraz pizza z salami grilowanym bakłażanem i szpinakiem) z włoską miłą muzyką oraz całe 2.5 godziny w saunarium. Już pierwsze sekundy w łaźni odczuwam ulgę z zatkanym do tej pory nosem. Po wszystkich aromatycznych seansach oddycha mi się idealnie. Kaszel ustąpił momentalnie.
Piątek
Znów wolne. Z rana trochę kaszlu i zatkanego nosa. Po późnym śniadaniu wizyta u fryzjera (30 zł wcześniej 25), potem odbiór kosmetyków zamówionych przez internet w aptece (także podrożały). Po chwili odpoczynku w domu jadę do centrum, co przy dość sporym ruchu zajmuje prawie pół godziny. Parkuję w trzypoziomowym parkingu centrum handlowego (bezpłatnie) i idę do innej niż wczoraj restauracji. Udaje mi się od razu wejść i zająć miejsce, ale po chwili tworzy się dość duża kolejka chętnych - co mnie bardzo zaskakuje. To musi być miejsce z dobrym jedzeniem - ja tu jestem pierwszy raz. Kelnerki uwijają się jak w ukropie, zamawiam krem ze szparagów z prażonym jarmużem oraz dorsza z frytkami i surówką. Na deser mascaropne z wiśniową kruszonką. Zaskoczeniem jest podana do rachunku nalewka wiśniowa - nie zdarza mi się pić alkoholu o tej porze dnia (między 14 a 15), smakuje wyśmienicie, tylko czy mogę po tym prowadzić pojazd?
Wracam do pojazdu i znów wybieram się do saunarium (2.5 godziny). Tu ludzi więcej niż wczoraj, na seansach tłoczno ale wciąż bardzo miło. Inhalacje robią sporo dobrego, czuję to od pierwszych sekund. Wieczorem jeszcze lody i wizyta w księgarni. Zaciekawiła mnie ta pozycja:
Książka zaczyna się w styczniu 2022 roku, więc na około dwa miesiące przed atakiem Rosji na Ukrainę i opisuje złożoną sytuację przed i w trakcie wojny. Zamawiam ją w domu przez internet.
***
Następnego dnia kaszlu nie mam wcale, a oddychać przez nos mogę już zupełnie swobodnie. Czy to oznacza że będę mógł już normalnie mówić?
sobota, 7 stycznia 2023
Podsumowanie tygodnia 273
czwartek, 5 stycznia 2023
Daisy Darker
Od kilku dni popołudniami czytałem sobie Daisy Darker - i muszę przyznać, że książka niesamowicie wciąga. Jest napisana w dynamicznym stylu, nie przytłacza mnogością bohaterów, nie męczy zawiłą historią, zaciekawia od pierwszego zdania tak, że trudno się od niej oderwać. Autorka pięknie prowadzi fabułę w ramach jednej niezbyt długiej nocy wprowadzając w barwny ale zarazem mroczny dom pewnej rodziny. Jak każda (?) i ta ma swoje tajemnice, swoje ciemne strony które mogą zmienić ich losy na zawsze. Niesamowite, jak wiele podobieństw mogę tam odnaleźć, sytuacji które nigdy nie ujrzą światła dziennego, czy tematów tabu - czytając książkę nieraz miałem gęsią skórkę z wrażenia. Gdyby nie fakt że rano muszę wstawać pewnie czytałbym ją też w nocy.
Im więcej jej czytałem tym miałem ochotę na kolejne i jeszcze następne strony. Typowałem sobie w głowie na temat tego jakie będzie zakończenie, ale w ogóle nie trafiłem. Nic a nic! Było ono dla mnie kompletnym zaskoczeniem! Dałem się "zwieść" mimo tego, że naprawdę uważnie czytałem i sądziłem że "wszystko już wiem". A guzik - jak się okazało nic nie wiedziałem.
Jestem zachwycony całokształtem książki i szczerze polecam ją każdemu!