wtorek, 30 maja 2023

Dobre życie

Jadę sobie w kierunku słońca. To nic że zachodzi - uwielbiam ten widok, a że jadę w kierunku zachodnim to i widoków więcej. Dobrze mieć świadomość, że zostawiam wszystko co złe za sobą, przez najbliższy tydzień nie będę miał żadnych typowych obowiązków, załatwień, spraw i wszystkich problemów codziennych z Departamentu. Wyjeżdżam na urlop. Dość daleko. Zaplanowałem go już ponad pół roku, zarezerwowałem noclegi w atrakcyjnych cenach, wczoraj szybko się spakowałem a teraz powoli jadę. Cieszę się i jazdą i pogodą, ale przede wszystkim tym widokiem zachodu słońca. I wolnością.


 
Jadę sobie spokojnie i powoli, zapewne trochę denerwując innych tym że nie pędzę na złamanie karku, ale co mnie to obchodzi? Z głośników sączy się równie spokojna instrumentalna muzyka - od zawsze marzyłem o takim spokoju i komforcie jak obecnie. Zamykając swoje okienko w Departamencie automatycznie odrzucam wszelkie ewentualne połączenia od współpracowników, ale muszę przyznać - w ciągu mojej pracy dosłownie kilka razy zdarzyło się, aby ktoś z nich dzwonił do mnie po godzinach pracy czy wtedy gdy byłem na urlopie. 

Mijam pola na których trwają jakieś prace, jest ciągnik i grupka ludzi, a za nimi spora gromadka bocianów. Gdybym mógł bezpiecznie stanąć to zrobiłbym zdjęcie, ale akurat nie było jak - akurat jestem na ekspresówce. Po kilku chwilach nie wiele już widać, wszystko zasłaniają ekrany.

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że "ty to masz dobre życie". Zastanawia mnie co to znaczy? I co ten ktoś miał na myśli mówiąc to. Mając to co się ma, najczęściej dąży się po więcej i dalej. Rzadko kiedy docenia się to co jest, ale chciałby się ten kolejny "poziom" i tak cały czas. Rzeczy materialne mało mnie interesują, mam stare meble i łazienkę wymagającą co najmniej odświeżenia a najlepiej remontu, mój telefon ma już ponad dwa lata a samochodu też nie zamierzam na razie zmieniać. Za to wolę wydać pieniądze na kolejną wycieczkę i kolejny wyjazd.


Rozwój, który mnie interesuje związany jest z tym co robię w Departamencie. I mimo różnych przeciwności nie zniechęciło mnie to, małymi krokami idę do przodu. Przez ostatnie dni popołudnia spędzałem na lekturze wielorakich dokumentów, opracowań, zaleceń i innych tego typu materiałów. Zamykam się wtedy w moim małym świecie i nic nie słyszę co dzieje się w około. Przygotowuję się do drugiego projektu w Departamencie, chciałbym żeby wypadł idealnie ale teraz robię sobie przerwę. Wracam niebawem, z nową energią, nowymi pomysłami, nową chęcią do wszystkiego :)

sobota, 27 maja 2023

Podsumowanie tygodnia 293

Poniedziałek

Emocjonujący dzień, obudziłem się koło 5 rano i myślami byłem już gdzie indziej. Wieczorem padałem ze zmęczenia.

Wtorek

Powrót do codzienności. Odkrywam, że muszę trochę podczyścić hulajnogę, bo jest mocno "zafajdana" zwłaszcza w okolicy tylnego koła.

Środa

W pracy kontrola. Niezapowiedziana - ale czy to jeszcze kogoś dziwi? Dowiaduję się o wszystkim po południu kiedy jestem już po*, ponieważ zostaję wezwany przez pion kontroli. Akurat mam wolne ponad pół godziny, więc nastawiam się na długie i niezbyt miłe dla mnie podsumowanie, ale tu zaskoczenie. Manager od kontroli ma tylko dwa zdania - że wszystko jest ok i że mi gratuluje, ponieważ z całego mojego działu tylko u mnie nie ma zastrzeżeń. Gdy wracam do swojego okienka współpracownicy pytają że też zostałem opieprzony tak jak oni. Odpowiadam "nie", ale chyba nie są zachwyceni. Może trzeba było odpowiedzieć "tak"?

* - kontrola z monitoringu, więc nawet nie miałem pojęcia co konkretnie było poddane kontroli

Czwartek

Robię naleśniki z serem. Chyba mam wyjątkowo dobry ser, bo smakuje wyśmienicie. Nowość - przy końcu smażenia na patelnię dodaję grubszy cukier i trochę więcej masła. Do naleśnika przylega cukier, który lekko się karmelizuje ale i przyjemnie chrupie podczas jedzenia. Mniaaaaam.

Piątek

Korzystam z pogody i krzątam się przy aucie. Wymieniam filtr od klimatyzacji. Późnym wieczorem wybieram się na wycieczkę rowerową. W lesie już zupełnie pusto, nie licząc całych gangów komarów i meszek, które nie mogąc mnie dogonić torpedują centralnie w twarz i oczy. Prędko do lasu się nie wybiorę.

czwartek, 25 maja 2023

Frytkownica z Lidla

Już od dawna zbierałem siły, by napisać jak sprawuje się beztłuszczowa frytkownica z Lidla. Mam ją od kilku tygodni, używam może nie często, ale na pewno częściej niż tradycyjny piekarnik. 

1. Najbardziej zachwycony jestem z zapiekanek, które nie dość że robią się w błyskawicznym tempie, to smakują lepiej niż te z piekarnika. Chodzi mi szczególnie o stopień chrupkości pieczywa. Bułka na której zawsze robię zapiekanki jest nie wysuszona i bardzo chrupiąca. Coś takiego, jakby w cieście filo - kilka warstw które bardzo ładnie się oddziela od siebie. Niesamowite!


2. Podobnie pyszny wychodzi łosoś. Kupuję go najczęściej w Lidlu, odrobina pieprzu cytrynowego i na kilka minut do frytkownicy. Łosoś jest soczysty i smakuje tak, że nie jadłem lepszego. Do tego przy okazji można szybko zrobić opiekane ziemniaki. Wcześniej podgotowuję je dosłownie 4-5 minut. Pieką się razem z łososiem i w tym samym czasie są gotowe.


3. Ostatnio robiłem faszerowane papryki. Wiadomo - mięso mielone, ryż i sól/pieprz. Paprykę z nadzieniem piekłem dokładnie 17 minut. Skórka była już lekko zarumieniona, w smaku bardzo dobra. Trochę się to niewygodnie je, więc nie wiem czy to powtórzę.


Robiłem też frytki. Oraz chipsy, ale muszę nad nimi jeszcze troszkę popracować, aby wyszły lepsze. No i niebawem zrobię szaszłyki bo chodzą za mną coraz bardziej. A także pieczone warzywa - to muszę zrobić jak najszybciej! Papryka, ziemniaki, marchewka, cebula, czosnek, pietruszka. Wszystko skropione oliwą. Na słodko też jak najbardziej można robić. Do tej pory robiłem kilka razy z gotowego ciasta francuskiego i np. jabłek drobno posiekanych z cynamonem. Ogólnie jestem zadowolony i to bardzo ze sprzętu. Działa bez zarzutu, a kolejne pomysły tylko czekają na realizację :)

wtorek, 23 maja 2023

Jak w zegarku

Ostatnie trzy-cztery tygodnie były wyjątkowe. Jeszcze nie miałem aż tyle dodatkowej pracy. Do tej pory, gdy poświęcałem czas na naukę to dlatego, że miałem jakiś egzamin lub zaliczenie. Tym razem było inaczej. W czerwcu (dokładnie 28 czerwca) miną dokładnie dwa lata odkąd pracuję w Departamencie Spraw Trudnych i Beznadziejnych. To był różny czas, ale ogólnie - dziś zdecydowanie inaczej patrzę na to co wokół mnie. Przede wszystkim:
  • nabrałem odrobinę doświadczenia (co daje trochę więcej komfortu z trudnymi przypadkami);
  • początkowo skupiałem się na jednych obowiązkach, teraz rozdzielam czas między różnymi projektami (różnorodność jest dobra);
  • nowe projekty są ciekawe, inspirujące, rozwijające no i korzystne finansowo (lubię to!);
  • zdobyłem przychylność współpracowników (nie wszystkich oczywiście), dziś są dla mnie o wiele lepsi niż wcześniej;
  • jestem pewien, że pokazałem się z dobrej strony (manager ma do mnie większe zaufanie);
  • wypracowałem swój własny styl, który mi bardzo odpowiada;
Są też minusy, ale tam gdzie jest duża odpowiedzialność muszą być minusy. Wszystko jest do przejścia, w tej chwili wydaje mi się że nie ma rzeczy niemożliwych. A to że trzeba chodzić jak w zegarku, to może i lepiej? 

Ale wracając do ostatnich tygodni. Wydarzyły się w tym czasie dwa bardzo ważne dla mnie fakty, dwa spore projekty, które realizuję SAMODZIELNIE. Musiałem się do nich przygotowywać przez dużą część czasu - częściowo robiłem to pomiędzy klientami w pracy (manager pozwolił mi korzystać z jego stanowiska pracy) a resztę w domu. Pierwszy projekt zakończył się pełnym sukcesem, do managera dotarły same pozytywne opinie, dostałem nawet pochwałę - chyba pierwszy raz, ale to mało ważne. Lubię dobrze wypaść w ważnych sprawach, wszystko dopiąłem na ostatni guzik i nic mnie nie zaskoczyło, a niebezpieczeństwo wszelkiej maści było mnóstwo. Departament zyskał na tym bardzo dużo.

Drugi projekt, z mojego punktu widzenia jest jeszcze ważniejszy niż ten pierwszy - miał swój pierwszy finał wczoraj (poniedziałek). Znowu garniturek, pasek z czerwono-zielonym delikatnym akcentem oraz odpowiednio dopasowane Oliviery poszły w ruch. Wszystko odbyło się na najwyższym poziomie, jestem zachwycony! Muszę jeszcze pomyśleć o ładniejszym zegarku, to drobiazg - ale ważny. Reprezentuję cały nasz oddział Departamentu, muszę więc ładnie wyglądać. Poza tym pierwsze wrażenie - nastawienie, mimika, sposób ubrania, tembr głosu - wszystko to wpływa na to jak zostanę odebrany. I nie będzie już drugiej szansy, tzn. część druga projektu oczywiście będzie, ale ocena jaką dostanę podczas pierwszej minuty/dwóch pozostanie ze mną na długo.

Jeszcze w życiu nie miałem tak odpowiedzialnego zajęcia jak teraz. Czynności, które musiałem wykonać/przygotować sprawiały mi tak dużo radości, że nie zdawałem sobie sprawy z tego że po pracy siedziałem po 6-7 godzin przed komputerem non stop. Moja pozycja w Departamencie jest diametralnie inna niż wcześniej. Jednoznacznie ciężka praca prowadzi do sukcesu, muszę bardziej w siebie wierzyć.

Druga część finału odbędzie się na początku czerwca. Już wiem że startuję z innego, lepszego pułapu niż przed pierwszym. Raz, że zdobyłem mnóstwo przychylności dwa że bardziej wiem czego się ode mnie oczekuje. Pokłosie tego projektu będą się ciągnęły przez co najmniej 3-4 miesiące a może i dłużej. W tym czasie pozostanie mi już tylko dwie rzeczy - spijać piankę wytężonej pracy, zbierać pochwały od managera (:P) i nie tylko od niego. No i ładnie się ubierać, to przede wszystkim. Tu już nie ma dowolności.

Tymczasem jedne z ostatnich tulipanów:


sobota, 20 maja 2023

Podsumowanie tygodnia 292

Poniedziałek

To będzie trudny tydzień. Przygotowuję się do kolejnego projektu. Mnóstwo pracy, po południami do późnego wieczora spędzam przy komputerze.

Wtorek

W pracy pomiędzy klientami, potem znowu w domu. Nauka i przygotowania intensywne. Wieczorem wykorzystuję dodatkowo czas, który był zarezerwowany na spotkanie z pewną osobą która odwołała wizytę.

Środa

W dalszym ciągu nie mam czasu ani na spacer ani na saunę. Kulminacja projektu jeszcze w tym tygodniu.

Czwartek

Nie panuję nad nerwami w pracy. Mój pierwszy klient trochę oberwał, mam wyrzuty z tego powodu. I psuje mi to cały dzień.

Piątek

Po pracy znowu praca. Ale wieczorem wybieram się na półtoragodzinny spacer. Jest zadziwiająco ciepło, bo wczoraj było wietrznie i tak zimno, że musiałem wyciągnąć grubszą kurtkę do pracy.

niedziela, 14 maja 2023

Chleb bez mąki

W ubiegłym tygodniu upiekłem pierwszy raz chleb bez mąki. Przygotowałem ziarna słonecznika, dyni, oraz siemienia lnianego które podprażyłem na suchej patelni i małym ogniu. Od czasu do czasu zamieszałem, by nie dopuścić do przypalenia. 


Do ostygniętych ziaren dodałem dwa duże jajka, trochę soli i pieprzu. Dokładnie wymieszałem, ziarna ładnie do siebie przylgnęły, więc włożyłem je do aluminiowej foremki - niezbyt dużej. Wyrównałem wierzch łyżką i włożyłem do rozgrzanego (170 stopni) piekarnika (tradycyjnego). 


Piekłem na środkowym poziomie przez niecałą godzinę. Dokładnie przez 50 minut (ostatnie 10 minut na wyłączonym grzaniu). Bez termoobiegu. Po ostygnięciu chleb można zjeść. Następnym razem zrobię większą ilość do większej foremki, bo ten poszedł bardzo szybko - był chrupiący i niesamowicie pyszny. W zasadzie można go jeść bez niczego, a z masłem jest genialny! Jeśli ktoś lubi nasiona w chlebie, to pewnie mu ten smak będzie odpowiadał. 

Wczesno majowe tulipany w pełni koloru:

sobota, 13 maja 2023

Podsumowanie tygodnia 291

Poniedziałek

Szykuje się ciężki tydzień. Mnóstwo spraw na głowie, do tego dużo roboty w pracy i po pracy. Muszę ogarnąć kolejny rozległy temat, który - zrobiony raz - wystarczy na długo, ale popołudnia do późnej nocy mam pracujące w domu.

Niestety tulipany już przekwitają. Tak się zastanawiam, gdzie w Polsce można je podziwiać? Kilka lat temu byłem w Łodzi w ogrodzie botanicznym, było tam przepięknie od tych wszystkich kolorów. Na samym dole wpisu kilka zdjęć stamtąd.

Wtorek

Ostatnie przymiarki. Jednak jutro będę musiał kupić inną białą koszulę, bo ta którą mam - nawet ładna - to jakoś słabo się układa z krawatami.

Środa

Kończę projekt. Pozostała kosmetyka materiału, więc wyrobiłem się wcześniej niż myślałem. Ale to lepiej, bo na horyzoncie kolejne wyzwanie. Po pracy szybka wizyta w galerii handlowej - kupuję koszulę i pasek z dyskretnym akcentem zielono-czerwonym.

Czwartek

Pierwszy raz piekę chleb bez mąki - tylko na ziarnach. Wyszedł przepyszny! A poza tym robię ciasto ze śliwkami i drugie z jabłkami. Zabieram je jutro do pracy.

Piątek

Niby luz, a jednak nie. Ale miło i fajnie, spijam śmietankę z kilkudniowych przygotowań :) Po wszystkim wzywa mnie główny manager który wyraża swoje zadowolenie. 






sobota, 6 maja 2023

Podsumowanie tygodnia 290

Poniedziałek

Odpoczywam. Piękna pogoda, więc korzystam ile się da :) 

Wtorek 

Wciąż odpoczywam. Pogoda wciąż ok. Uskuteczniam spacery. 

Środa 

Powinienem się uczyć, ale dzień ucieka jak przez palce. A w sumie nic ważnego nie robię. 

Czwartek

Czuje się jakby był poniedziałek. W pracy spokój. 

Piątek 

Popołudniowa sauna. Mało ludzi, miła atmosfera. I znowu wolne 😀


poniedziałek, 1 maja 2023

Dmuchawce latawce

Poniedziałkowa pogoda skłaniała do wybrania się na wycieczkę. Było dużo spacerowania i leśne powietrze, trochę zmęczenia i późny obiad, ale najciekawszy spektakl był wieczorem - zachód słońca. Specjalnie wracając do domu wstąpiłem nad zalew i czekałem... 


Trochę przeszkadzała mi w tym grupka rozwydrzonych, głośno zachowujących się młodych chłopaków, no ale trudno.


Słońce powoli chowało się za horyzontem, ale wciąż widoki były piękne.


Im dalej od rozwydrzonych, tym ciszej i więcej trzciny.



Dmuchawce także użyłem do fotografowania, najpierw w wersji bardzo zbliżonej.


Druga wersja - to pojedynczy obiekt na tle słońca.


Ostatnia wersja to zespół dmuchawców.



A skoro to maj - to jak zawsze w każdym wpisie będą się pojawiać tulipany - najpiękniejsze kwiaty jakie tylko są :)