niedziela, 30 kwietnia 2023
Frytkownica Silvecrest
sobota, 29 kwietnia 2023
Podsumowanie tygodnia 289
Poniedziałek
Dzień wolny, który wykorzystuję na odpoczynek ale tylko częściowo. Ponieważ robię wiosenne mycie autka - z woskowaniem i odkurzaniem włącznie. Pogoda dopisuje, bo jest ciepło i bardzo słonecznie. Po południu kończę czytać "Srokę" i... jestem trochę zawiedziony końcówką, a może nawet trochę więcej niż samą końcówką. Przyznam, że czytałem to jednym tchem, ale czegoś mi zabrakło - liczyłem na większe zagmatwanie sprawy, a tu pojawiło się to, czego się domyślałem. Książka jest ogólnie ciekawa i nie żałuję zakupu.
Wtorek
W pracy nowości. Główny manager zaprosił mnie na rozmowę i zaproponował zajęcie się kolejnym projektem. Przy czym jeszcze nie zaczął się ten poprzedni. Ale to dobrze, z mojego punktu widzenia to kolejny szczebelek wyżej (co jest akurat mało istotne) i zdobywanie doświadczenia na nieco innym polu (a to już całkiem istotne). Dodatkowe wynagrodzenie również będzie mile widziane. Ale zanim to muszę się przygotować, co zajmie trochę czasu.
Środa
Bezproblemowy dzień. Tylko długi, bo po pracy kilka dodatkowych obowiązków, a przed nocą jeszcze spacer. Krótszy niż zwykle bo katar jeszcze trochę trzyma.
Czwartek
Jak z bicza strzelił. Może dlatego że po pracy od razu wyjeżdżam do dużego miasta na weekendowe atrakcje. Otwarcie sezonu letniego w wielu restauracjach (niestety wraz ze zmianą cen) oraz lodziarniach (działają już wszystkie), do tego popołudniowa sauna do kompletu.
Piątek
Podwyżkowe wynagrodzenie na koncie z samego rana. Dobrze, bo ceny galopują. Przed południem wizyta u bardzo kulturalnego fryzjera, potem zakup garnituru. Zwykle do pracy chodziłem w koszulach, ale w związku ze sprawą wtorkową będę musiał podnieść poziom ubioru. Zakupy ubraniowe nigdy nie były moimi ulubionymi, a te bardziej eleganckie to już w ogóle tragedia. Nie dość że obsługa sklepu od razu osacza potencjalnego klienta wzrokiem, to ciężko wybrać mi coś co się podoba. Dziadkowe i weselne odpadają, szare i monotonne również. Zbyt kolorowe tym bardziej. Naprawdę, nie jest łatwo...
Jakimś cudem udaje mi się wybrać zestaw (po odwiedzeniu kilku sklepów w dużym centrum handlowym i długim przymierzaniu różnych proponowanych wersji), który kupuję, bo chyba spełnia moje oczekiwania (teraz czas na kolejną mękę - dobór odpowiedniego obuwia, ale zostawiam to na sobotę). Potem obiad w modnej knajpie i lody połączone z długim spacerem. Na wieczór znowu sauna, bo czuję że to bardzo pomaga na katar/zatoki i ogólnie - dobrze relaksuje. Tym razem królują nokturny chopinowskie a z zapachów cytryna i eukaliptus. Jak zwykle przygaszone światło i miła obsługa. Super. Wieczór z drinkiem i serialem "Czarnobyl" - całkiem ciekawym. A do pracy wracam dopiero w czwartek.
sobota, 22 kwietnia 2023
Podsumowanie tygodnia 288
Poniedziałek
Długi dzień, a ból gardła nie ułatwia sprawy. Raczej chłodno, choć tulipany zaczynają już kwitnąć.
Wtorek
Na dokładkę ostry katar. Wieczorem idę do apteki po leki.
Środa
Muszę odwołać dwa spotkania po pracy, ze względu na słabość i niedyspozycyjność. Leki działają ale jakoś niezbyt szybko.
Czwartek
Wyjeżdżam w kilkudniową delegację. Na szczęście z nosa już tam mocno się nie leje, więc funkcjonować można swobodniej. Kilkugodzinna podróż nie jest aż tak bardzo męcząca. Hotel też ok.
Piątek
Drugi dzień w pracy wyjeździe. Robię rzeczy "na około" i jest to miłe odmiana codzienności. Minusem jest ogrom obowiązków, bo nawet w czasie wolnym udaje mi się tylko przebiec przez stare miasto w Wilnie i kupić same kartki. Nie miałem zbyt dużych oczekiwań, bo szefostwo zawsze na takich wyjazdach nie daje nam czasu dla siebie.
sobota, 15 kwietnia 2023
Podsumowanie tygodnia 287
niedziela, 9 kwietnia 2023
Wesołych Świąt!
Lub po prostu odpoczynku od zgiełku i codzienności :)
Wczoraj sporo czasu zajęło mi przygotowywanie sernika. Tym razem ser zmieliłem trzy razy, ale z lenistwa zrezygnowałem z robienia kruchego spodu. Zamiast tego użyłem delicji wiśniowych, które wyłożyłem na spód okrągłej blachy do pieczenia.
Ciekawym dodatkiem są czereśnie - zebrane w lecie i przechowywane w słoiku. Po rozdrobnieniu owoców podgrzałem i dodałem odrobinę mąki ziemniaczanej by powstała konsystencja lekkiego dżemu. Schłodziłem.
Tym razem dodałem sześć jaj (z chowu ekologicznego), które najpierw ubiłem a potem partiami dodawałem do sera. Poprzednim razem dodawałem je po prostu do sera - co było błędem. Gdzieś w internecie przeczytałem że dobrym pomysłem jest dodanie śmietany, więc tak zrobiłem (na kilogram sera 600g śmietany). Pieczenie to klasyka - najpierw 30 minut w 180 stopniach, potem kolejne 30 w 140 i ostatnie 20-25 minut w 110 stopniach.
Sernik bardzo ładnie wyrósł, nie opadł i nie popękał. Po ostudzeniu zrobiłem polewę czekoladową, choć słowo "zrobiłem" nieco na wyrost. Po prostu w kąpieli wodnej rozpuściłem dobrej jakości czekoladę - ja akurat lubię mleczną.
Po kilku godzinach sernik można kroić i jeść. Tym razem udało mi się zrobić bardzo puszysty i delikatny sernik, dosłownie rozpuszcza się w ustach. Nie jest zbity i twardy, tylko miękki i elastyczny. Dodatek czereśni jeszcze bardziej nawilża ciasto oraz dodaje świetny smak.
Kartki od Grażyny i Darka |
Z moich doświadczeń wynika że:
- produkty do pieczenia muszą mieć temperaturę pokojową;
- ser musi być dobrej jakości (zresztą inne produkty również, ale ser szczególnie);
- jajka muszą być wcześniej porządnie ubite, bo inaczej to bez sensu;
- delicje na spodzie są ok, ale bez szału - następnym razem wymyślę coś innego;
- zdecydowanie należy piec dłużej i w mniejszej temperaturze a potem stopniowo ją zmniejszać;
- pod żadnym pozorem nie otwierać piekarnika przed ostudzeniem;
sobota, 8 kwietnia 2023
Podsumowanie tygodnia 286
Poniedziałek
Ostatni tydzień przed świętami, a nerwów ani trochę mniej. Nerwów, kłótni, nieporozumień i wojenek - w zasadzie o jakieś głupoty - jest nawet więcej niż zwykle. Czyżby przed świętami niektórym udzielała się zwiększona ilość agresji?
Wtorek
Wypróbowuję kolejne potrawy w piekarniku beztłuszczowym. Spostrzeżenie na ten moment - szybko przygotowuje się jedzenie, jest smaczniejsze niż wcześniej, ale samo urządzenie mogłoby być trochę cichsze.
Środa
Kolejny zimny dzień, ale nie zniechęcił mnie do długiego spaceru. Ponad półtorej godziny dość szybkiego marszu mija jednak szybko - ale to zależy od dobrego towarzystwa chyba.
Czwartek
W Departamencie jednak podwyżka. O około 10% z zapowiedzią kolejnych, ale jak wiadomo to nic pewnego. W dodatku całkiem niemała premia. Na święta aż zbyt dużo tym bardziej, że nie zamierzam jakoś szczególnie kupować nadmiarowych ilości żywności.
W skrzynce kartki świąteczne od Grażyny i Darka - dziękuję :)
Piątek
Wietrznie, mokro, zimno - bez szans na hulajnogę. Ostatni dzień przed świętami mija dość ciężko. Nie dość że mam trudnych klientów, to jeszcze postronna starsza babka leci do mnie z pretensjami. Po cholerę się wtrąca? Zachowuję stoicki spokój, bo przecież wszystko się nagrywa i nie mogę jej odpowiedzieć dosadnie.
Nikt z szefostwa nie przychodzi do nas z życzeniami. tylko z rana jeden z managerów robi widły z igły. Niech żyje korpo!
Popołudniu jadę na sauny w których ludzi mniej niż zwykle, ale są też nowi. Pięciu chłopaków (grupa) w wieku 22-24 lat wchodząc do sauny parowej po kolei mówią ładne "dzień dobry", po czym cicho siedzą nie przeszkadzając mi w relaksie (niestety często ludzie gadają w saunach, a już szczególnie kobiety). Potem spotykam ich ponownie w jacuzzi - mają w planach pojechać autobusem miejskim do innej dzielnicy pospacerować (zwariowali?). Ich rówieśnicy nie potrafią sklecić zdania bez choćby jednego przekleństwa, a piątkowe popołudnia spędzają inaczej niż na spacerze.
Podczas ceremonii pojawia się nowy saunamistrz, który serwuje dodatkową dawkę emocji - inny wstęp, styl machania, nowe zapachy ale także efekty świetlne - czego wcześniej nie było. Miło. Wychodząc (i dziękując) zapraszają mnie na sobotę (dzisiaj), ale w planach mam pieczenie sernika i ogólnie - odpoczynek.
sobota, 1 kwietnia 2023
Podsumowanie tygodnia 285
Widok z okna |