STYCZEŃ
- kursanci uczą się zasad ecodrivingu, za oknem plus 10 stopni a my w trasie do Kazimierza Dolnego - aby poćwiczyć jazdę w trasie ale także wstąpić na przepyszną gorącą czekoladę - do tej pory nie piłem/jadłem nigdzie lepszej,
- wspominam doskonały koncert Wieczorem, zachwycony głosem Doroty Miśkiewicz oraz innych wykonawców z Włodkiem Pawlikiem na czele - zdobywcą nagrody Grammy,
- organizuję kameralne spotkanie na którym oglądamy film Wishplash, liczba kilku osób (nie więcej niż 6) lekko mnie przeraża z konkluzją - nigdy więcej :)
LUTY
- rok temu robiłem małe podsumowanie bloga - było wtedy 666 wpisów - dziś jest dokładnie 808,
- w pracy mnóstwo się dzieje - oczywiście tylko in minus, biję się z wewnętrznymi rozterkami, nie mam pojęcia co zrobić, na szczęście wybieram dobrze i ... nadal pracuję,
- na kursie pojawia się optymistyczny starszy pan, który po początkowych problemach zdaje egzamin, a ja nadal kursuję do KD - oczywiście smakując za każdym razem przepyszną czekoladę,
MARZEC
- zachwycam się tańcem bąbelków powietrza w basenie, pięknie rozświetlonym porannym słońcem, niestety muszę wstawać przed 6 rano, aby zdążyć popływać przed zajęciami,
- w pracy znów robią mnie w ... ale nie ma się czym przejmować, uśmiech od ucha do ucha i dalej robię swoje,
- na kursie osoba, która bardziej słucha swojego znajomego niż mnie, na końcu jazdy były i łzy i zgrzytanie zębami, ogólnie - sytuacja dla niej nieciekawa,
KWIECIEŃ
- częściej niż zwykle obserwuję chmury, ich kolory, kształty i coraz bardziej to zadzieranie głowy mi się podoba, a pewnego pięknego dnia wybieram(y) się na piknik w ruinach zamku, wspominam fantastyczne jedzenie i atmosferę,
- wykupuję ubezpieczenie - oczywiście specjalistyczne - dla pojazdów przeznaczonych do nauki jazdy,
- motoryczny Passion Play wywiera na mnie spore wrażenie, no i oczywiście bardzo mi to odpowiada,
MAJ
- oglądam hybrydową Toyotę Yaris, szkoda że jej nie potrzebuję - mam na nią coraz większą ochotę,
- pojawia się baza pytań egzaminacyjnych - od tej pory dostępna dla wszystkich, bezpłatnie, no i bez odpowiedzi rzecz jasna ;-),
- w całym maju rządzą tulipany!!! Szkoda, że nie mogą kwitnąć cały rok...
CZERWIEC
- wyjeżdżam na Majorkę - tak odległą, tak ekskluzywną, niedostępną, drogą itp. itd., jak się okazuje oczywiście nie jest tak źle jak się obawiałem, to jedne z najbardziej udanych wakacji,
- w pracy pojawia się kursant, który uważa się za lepszego kierowcę, bardziej znającego przepisy, zawsze mającego swoją ripostę do moich uwag...
- odwiedzam Perłę Renesansu, odpoczywam i jeszcze raz odpoczywam od codzienności...
LIPIEC
- zakochuję się w przepięknych zachodach słońca, w tym celu odwiedzam coraz to nowe miejsca, skąd można do woli podpatrywać to zjawiskowe przedstawienie,
- próbuję wenezuelskiego śniadania wśród gości, których oprowadzam(y) po mieście opisywanym jako Padwa Północy,
- żar leje się z nieba, mam przed sobą zlepek przepięknych chmur oraz zieleni parkowych drzew,
SIERPIEŃ
- w cudny świat Paryża przenosi mnie koncert w wykonaniu Ani Michałowskiej i jej zespołu, aż szkoda że takie koncerty nie trwają dłużej,
- pozytywny akcent - w pracy szanują moje prawo do urlopu, a w międzyczasie wyjeżdżam na kajaki, a wieczorami oglądam zachody słońca poza miastem, oraz szlajam się po starym mieście odkrywając nowe dźwięki i zapachy miejsc tętniących życiem...
- rząd planuje wprowadzenie pierwszeństwa dla pieszych także wtedy, gdy zbliżają się do przejścia dla pieszych,
WRZESIEŃ
- udaję się na drugi urlop, tym razem wyjeżdżając do Bułgarii, coraz lepiej udaje mi się zorganizować ten czas także pod względem zapominania o pracy, obowiązkach, skupiam się na odpoczynku i relaksie,
- zajadam się bułgarskimi przysmakami, a wieczorami oczywiście oglądam zachody słońca, wyjeżdżam na pokazy balonowe do Nałęczowa,
- rozpoczynam nową pracę, pełen obaw i niewiadomych podchodzę do tego bardzo ostrożnie...
PAŹDZIERNIK
- rozpoczyna się powoli korkować mój kalendarz - ludzie którzy chcą zdążyć przed mającymi wejść w życie przepisami od stycznia 2016 zaczynają coraz bardziej szturmować szkoły jazdy,
- wyjeżdżam daleko za miasto, aby przyjrzeć się nadchodzącej jesieni, podziwiać jej rudo-czerwono-żółty kolor, pooddychać jesiennym powietrzem, uczestniczę w królewskim śniadaniu które pamiętam do dziś!
- półprzezroczyta butelka powoduje niejeden zamęt, czasem czytelników wprowadza na zupełnie inny tor niż autora bloga, robi się tajemniczo i ... czarująco!
LISTOPAD
- opisuję mające wejść w życie zmiany w procedurze uzyskiwania prawa jazdy, a w wolnych chwilach wciąż chodzę na koncerty,
- Portugalia na wrzesień, czy Minorka na czerwiec? Oto jest pytanie co do przyszłorocznych planów wakacyjnych, ach jak ja lubię takie rozterki...
- delektuję się przepysznym szaszłykiem z pstrąga i łososia, pojawia się także zabawa w parku - momentami nawet w slow motion ;-)
GRUDZIEŃ
- kursant od chemii gospodarczej i kosmetyków wciąż szaleje wprawiając w osłupienie mnie i moich współpracowników,
- piszę o żurawinie z chemią i bez, oraz o pysznych oscypkach które dostałem od kogoś, grudzień jest zadziwiająco ciepły i słoneczny - co oczywiście wykorzystuję w każdy weekend,
- no i oczywiście przepisy - które miały wejść od stycznia nie wchodzą w życie, a to oznacza koniec tłumów na prawo jazdy,