No to zaczynamy. Od początku widać było dużą dozę zarozumiałości, która wynikała z jej wysokiej samooceny. Na przykład - mówi mi że wie jak przygotować się do jazdy, ale jak proszę o zwykłe przesunięcie fotela to już nie wie jak to zrobić. Oczywiście umie już jeździć (jak twierdzi), ale nie bardzo wie jak uruchomić silnik. Rozbawiło mnie jej pytanie "a jak się driftuje?" - odpowiedziałem, że to na kursie driftowania musiałaby zapytać, bo tu jest na nauce jazdy.
Gdy próbuję nauczyć ją ruszania na wzniesieniu od razu mówi: "ja doskonale wiem jak się to robi". Doskonale! Ale trzy razy silnik jej gaśnie, a za czwartym tak próbuje ruszać że po szybkim puszczeniu sprzęgła i zwiększeniu obrotów silnika w dość niekontrolowany sposób, aż coś z przodu zapiszczało. Jej doskonałość obalam pytaniem w jaki sposób właściwie wykonać takie zadanie, ale w odpowiedzi napotykam ciszę. Wobec tego rezygnuję z dawania jej aż takiej swobody i od tego momentu narzucam i wymagam tego co ja chcę.
Niestety, czas płynie tak powoli - dwie godziny trwa baaaardzo długo... :(
Archiwalne zdjęcie z drona |