W ciągu ostatnich dwóch tygodni byłem na pięciu koncertach. Krótki skrót moich obserwacji i poczynań słuchowych.
1) Cezary Konrad w projekcie Symfonicznie - zupełnie nie zrozumiałem przekazu, na scenie działy się prawdziwe orgie harmoniczne, ale nijak nie trafiły one do mnie. Nie pomogło mi bardzo dostojne miejsce koncertu, ani pierwszy rząd w którym siedziałem.
2) Dorota Miśkiewicz - pomimo że wystąpiła w miejscu bardziej przypominającym remizę strażacką niż salę koncertową - była czarująco fantastyczna! Niebanalna osobowość, genialny kontakt z publicznością, mam już wszystkie jej płyty :) Chciałbym jeździć za nią i być na każdym koncercie.
Marzę o tym!
3) Monika Borzym - młoda wokalistka, bezpośrednia, nie moja epoka - na szczęście jej luźny styl nie przekroczył pewnej granicy dobrego smaku. O dziwo, na koncercie było sporo starszych ode mnie osób. Fajny głos, ale bez tego czegoś... Wyśmienite miejsce na koncert okazało się chyba zbyt eleganckie, albo publiczność zbyt sztywna. Lub jedno i drugie. Ja tam nie pasuję.
4) Sojka&Karolak - zdecydowanie moja epoka - niezwykle wyluzowani, ale w zupełnie innym stylu niż pani powyżej. Świetny głos Sojki i improwizacje, a Karolak to mistrz organów Hammonda. Świetnie się tego słuchało, chcę jeszcze!
5) Ewa Uryga - ładnie, ale muzycy towarzyszący byli jeszcze lepsi. Zwłaszcza młoda, może osiemnastoletnia perkusistka. Sądząc po twarzy, mogłaby u mnie robić prawko, więc bardzo młoda jeszcze - ale jak ona świetnie dogadywała się z o wiele bardziej doświadczonymi muzykami! Szacunek! Płytę kupiłem tylko po to, by dostać jej autograf!!!!
poniedziałek, 30 listopada 2015
niedziela, 29 listopada 2015
Prawo jazdy - zmiany 2016
Coraz więcej mówi się o planowanym przesunięciu zmian, które miały wejść w życie od 4 stycznia nowego roku. Prawdopodobnie wejście nowych zasad zostanie odłożone o pół roku, choć kto wie czy w ogóle wejdą one w życie.
Przypuszczalnie jednym z powodów jest nieprawidłowo działający system CEPiK (oznaczony jako 2.0), którego testy wskazały na niestabilną pracę i możliwość "zgubienia" niektórych danych. W przyszłości w systemie mają być zapisywane informacje n/t kandydatów na kierowców, punktów karnych, aut itp.
Być może w czerwcu 2016 planowane nowości zostaną wdrożone, a być może nie... W każdym razie mnóstwo szkół jazdy pod koniec tego roku zanotowało spory przypływ gotówki, podobnie ośrodki egzaminacyjne. I może o to właśnie chodzi?
Przypuszczalnie jednym z powodów jest nieprawidłowo działający system CEPiK (oznaczony jako 2.0), którego testy wskazały na niestabilną pracę i możliwość "zgubienia" niektórych danych. W przyszłości w systemie mają być zapisywane informacje n/t kandydatów na kierowców, punktów karnych, aut itp.
Być może w czerwcu 2016 planowane nowości zostaną wdrożone, a być może nie... W każdym razie mnóstwo szkół jazdy pod koniec tego roku zanotowało spory przypływ gotówki, podobnie ośrodki egzaminacyjne. I może o to właśnie chodzi?
sobota, 28 listopada 2015
Portugalia na wrzesień
Do wyjazdu na Minorkę już tylko 199 dni, a do Portugalii - którą kupiłem wczoraj tylko 295. Zdecydowałem się na ofertę, którą prezentowałem kilka wpisów temu. Na stronach TUI znów pojawiła się atrakcyjna obniżka, więc nie było na co czekać :)
I tak Minorka kosztuje mnie 1650 zł (czerwiec, apartament, śniadania i obiadokolacje, hotel 4*), a Portugalia 1622 zł (wrzesień, apartament, śniadania, hotel 3*). Jedyny mankament obu wyjazdów to wylot z Warszawy, ale jakoś da się to sprawnie zorganizować.
Muszę zaopatrzyć się w zestaw do nurkowania, bo w obu miejscach zamierzam aktywnie wypoczywać :) I coś jeszcze? Może od stycznia zdołam poświęcić więcej czasu na doskonalenie angielskiego? A może zacząć hiszpański? Moja nauczycielka od angielskiego od pewnego czasu uczy się hiszpańskiego, więc ...
Czyli grafik wakacyjny na przyszły rok zapełniony. Teraz muszę tylko czekać, choć marzę o tym by jeszcze wcisnąć gdzieś jedno/kilkudniowe wyjazdy na kajaki, Bieszczady, krótsze i dłuższe spacery, czekoladę w Kazimierzu :)
Zdjęcia z ostatniego spaceru.
I tak Minorka kosztuje mnie 1650 zł (czerwiec, apartament, śniadania i obiadokolacje, hotel 4*), a Portugalia 1622 zł (wrzesień, apartament, śniadania, hotel 3*). Jedyny mankament obu wyjazdów to wylot z Warszawy, ale jakoś da się to sprawnie zorganizować.
Muszę zaopatrzyć się w zestaw do nurkowania, bo w obu miejscach zamierzam aktywnie wypoczywać :) I coś jeszcze? Może od stycznia zdołam poświęcić więcej czasu na doskonalenie angielskiego? A może zacząć hiszpański? Moja nauczycielka od angielskiego od pewnego czasu uczy się hiszpańskiego, więc ...
Czyli grafik wakacyjny na przyszły rok zapełniony. Teraz muszę tylko czekać, choć marzę o tym by jeszcze wcisnąć gdzieś jedno/kilkudniowe wyjazdy na kajaki, Bieszczady, krótsze i dłuższe spacery, czekoladę w Kazimierzu :)
Zdjęcia z ostatniego spaceru.
piątek, 27 listopada 2015
Do widzenia
Nawiążę dziś do wpisu sprzed kilkunastu dni:
- dzień dobry, chciałabym się umówić na jazdę
- dobrze, pierwszy wolny termin jest 17-go listopada
- jak to?
- ?
- ale ja chcę w tym tygodniu
- pierwszy wolny termin jest 17-go listopada (wymawiam nieco wolniej)
- ale ja chcę już!
- niestety, wszystko jest zajęte
- no, może być w weekendy, a w weekendy to kiedy pan może najszybciej?
- ale pierwszy wolny termin jest 17-go listopada i nic wcześniej nie ustalę
- to znaczy że w każdy weekend ma pan zajęte?
- tak, do 17-go listopada wszystko jest zajęte
- nie wierzę, nie znajdzie pan nic wolnego nawet w sobotę/niedzielę?
- przykro mi, ale z każdym dniem kolejki oczekujących wydłużają się coraz bardziej
- no to trudno, niech będzie na 17-go listopada
Nadszedł dzień jazdy, umówionej jakże wcześnie kursantki. Jest równo 12.00, nikogo nie widzę. 12.05, 12.10 - dalej nic. Wyciągam kanapkę, sprawdzam wiadomości w smartfonie. 12.20 - wybieram numer do kursantki i pytam, gdzie jest - bo ja wciąż czekam. Okazało się, że kursantka zapomniała, ale w ogóle się tym nie przejęła. Zdaje się, że po prostu "olała" jazdę, oczywiście nie zadając sobie minimum trudu aby mnie poinformować.
W związku z tym, dwie godziny jazdy jej przepadły (były to ostatnie godziny z jej kursu, a robi go już jakieś 1.5 roku jak nie więcej). Konkluzja - pomimo braku elementarnej kultury i poszanowania drugiego człowieka (tak wiem - nie powinienem na to liczyć), myślę że nie zdąży zdać egzaminu praktycznego przed końcem roku.
- dzień dobry, chciałabym się umówić na jazdę
- dobrze, pierwszy wolny termin jest 17-go listopada
- jak to?
- ?
- ale ja chcę w tym tygodniu
- pierwszy wolny termin jest 17-go listopada (wymawiam nieco wolniej)
- ale ja chcę już!
- niestety, wszystko jest zajęte
- no, może być w weekendy, a w weekendy to kiedy pan może najszybciej?
- ale pierwszy wolny termin jest 17-go listopada i nic wcześniej nie ustalę
- to znaczy że w każdy weekend ma pan zajęte?
- tak, do 17-go listopada wszystko jest zajęte
- nie wierzę, nie znajdzie pan nic wolnego nawet w sobotę/niedzielę?
- przykro mi, ale z każdym dniem kolejki oczekujących wydłużają się coraz bardziej
- no to trudno, niech będzie na 17-go listopada
Nadszedł dzień jazdy, umówionej jakże wcześnie kursantki. Jest równo 12.00, nikogo nie widzę. 12.05, 12.10 - dalej nic. Wyciągam kanapkę, sprawdzam wiadomości w smartfonie. 12.20 - wybieram numer do kursantki i pytam, gdzie jest - bo ja wciąż czekam. Okazało się, że kursantka zapomniała, ale w ogóle się tym nie przejęła. Zdaje się, że po prostu "olała" jazdę, oczywiście nie zadając sobie minimum trudu aby mnie poinformować.
W związku z tym, dwie godziny jazdy jej przepadły (były to ostatnie godziny z jej kursu, a robi go już jakieś 1.5 roku jak nie więcej). Konkluzja - pomimo braku elementarnej kultury i poszanowania drugiego człowieka (tak wiem - nie powinienem na to liczyć), myślę że nie zdąży zdać egzaminu praktycznego przed końcem roku.
środa, 25 listopada 2015
Nowy taryfikator mandatów i punktów karnych 2016
Początek nowego roku przynosi sporo zmian. Dla kandydatów na kierowców nowe zasady, a dla tych którzy mają już prawo jazdy przygotowano ... nowy taryfikator mandatów i punktów karnych.
Oto niektóre z wykroczeń, które zostaną zmienione od 04.01.2016r (w nawiasie obowiązująca kara):
Oto niektóre z wykroczeń, które zostaną zmienione od 04.01.2016r (w nawiasie obowiązująca kara):
- jazda bez zapiętych pasów bezpieczeństwa: 300 zł + 4 pkt (100 zł + 2pkt);
- przewożenie pasażera bez zapiętych pasów bezpieczeństwa: 300 zł + 4 pkt (100 zł + 4 pkt);
- jeśli w pojeździe jest dwie lub więcej osób bez pasów kierowca zapłaci: 500 zł (nowość)
- przewożenie dziecka bez wymaganego fotelika ochronnego: 500 zł + 6 pkt (150 zł + 6 pkt);
- jazda po chodniku lub przejściu dla pieszych: 250 - 500 zł + 6 pkt (250 zł + 0 pkt)
poniedziałek, 23 listopada 2015
Kary za brak OC 2016
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny ogłosił wysokość kar dla posiadaczy pojazdów, które nie mają obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego OC. Nowe stawki będą obowiązywały od 2016 roku.
Każdy pojazd mechaniczny, który jest zarejestrowany musi posiadać OC. Nawet wtedy, gdy nie jest używany, stoi w garażu lub po prostu jest już starym, nieużywanym gratem. Średnio, w porównaniu do obecnych kar wzrosły one o 6 %. I tak jeśli czas bez ochrony będzie do 3 dni, kara wyniesie 740 zł, od 3 do 14 dni - 1750 zł, a powyżej 14 dni - 3500 zł.
Oczywiście, jeśli w czasie bez ochrony ubezpieczeniowej dojdzie do jakiejkolwiek szkody komunikacyjnej, całość odszkodowania pokryje UFG jednocześnie żądając od właściciela nieubezpieczonego pojazdu wyrównania rachunku, oraz nałoży karę za brak OC.
W przypadku większości dzisiejszych nowoczesnych pojazdów koszty takie mogą być naprawdę spore i dużo większe od kar obowiązujących od przyszłego roku.
Każdy pojazd mechaniczny, który jest zarejestrowany musi posiadać OC. Nawet wtedy, gdy nie jest używany, stoi w garażu lub po prostu jest już starym, nieużywanym gratem. Średnio, w porównaniu do obecnych kar wzrosły one o 6 %. I tak jeśli czas bez ochrony będzie do 3 dni, kara wyniesie 740 zł, od 3 do 14 dni - 1750 zł, a powyżej 14 dni - 3500 zł.
Oczywiście, jeśli w czasie bez ochrony ubezpieczeniowej dojdzie do jakiejkolwiek szkody komunikacyjnej, całość odszkodowania pokryje UFG jednocześnie żądając od właściciela nieubezpieczonego pojazdu wyrównania rachunku, oraz nałoży karę za brak OC.
W przypadku większości dzisiejszych nowoczesnych pojazdów koszty takie mogą być naprawdę spore i dużo większe od kar obowiązujących od przyszłego roku.
niedziela, 22 listopada 2015
Minorka na czerwiec
Od samego rana znajomi zasypują mnie zdjęciami, argumentami, opiniami na temat Portugalii. Oczywiście, czym prędzej siadam przed komputerem i oglądam ponownie ofertę wyjazdu na wrzesień. Świetna jest, tylko to tak długo, a poza tym mam już w czerwcu Minorkę. Co robić?
Parę zdjęć z portalu tripAdvisor.com
Hotel na Minorce ma przepiękny i duży basen.
Klimatyczny bar, mnóstwo przestrzeni.
A z drugiej strony nie jest zbyt dużym molochem. Do plaży niecały kilometr, bezpłatny bus plażowy.
Ogród wewnętrzny, niedaleko restauracji. Mnóstwo słońca!
Ogród zewnętrzny także niczego sobie.
W Portugalii hotel znajduje się bardzo blisko oceanu, a jak wyczytałem w opiniach we wrześniu jest on wspaniale nagrzany.
W okolicy kilka mniejszych i większych zatoczek, podobnych do tej.
Dylemat spory, może się zdecydować...? A co z Kretą? Sycylią? Bułgarią?
Parę zdjęć z portalu tripAdvisor.com
Minorka |
Minorka |
Minorka |
Minorka |
Minorka |
Portugalia |
Portugalia |
Dylemat spory, może się zdecydować...? A co z Kretą? Sycylią? Bułgarią?
sobota, 21 listopada 2015
Początek
Kilka dni temu pisałem tu o osobach, które mówią dużo, bardzo dużo i mówią bez przerwy. Wczoraj po wykładach podszedł do mnie mój nowy kursant, który chciał umówić się na jazdy. Zajęło to nie więcej niż 2 minuty, a po wszystkim od razu zaproponował mi zakup chemii gospodarczej. Gdy lekko zaskoczony odmówiłem, zapytał czy nie potrzebuję nowych perfum. Jeszcze bardziej mnie to zaskoczyło, również odmówiłem.
Czyżbym zbyt mało używał chemii gospodarczej lub perfum?! Czy to była jakaś ukryta sugestia? Czy to początek prawdziwego handlu obwoźnego (w nauce jazdy)? Czuję, że będzie próbował mnie zagadać, albo co najmniej cokolwiek mi wcisnąć. Już się przygotowuję zwiększając poziom asertywności, a najbliższą jazdę ma za półtora tygodnia :)
Czyżbym zbyt mało używał chemii gospodarczej lub perfum?! Czy to była jakaś ukryta sugestia? Czy to początek prawdziwego handlu obwoźnego (w nauce jazdy)? Czuję, że będzie próbował mnie zagadać, albo co najmniej cokolwiek mi wcisnąć. Już się przygotowuję zwiększając poziom asertywności, a najbliższą jazdę ma za półtora tygodnia :)
czwartek, 19 listopada 2015
Rowerowe swawole
Sezon rowerowy powoli dobiega końca, zapewne niebawem rowerami będą poruszali się ci, co muszą oraz ci co bardzo to lubią. Wszyscy pozostali przesiądą się na wygodne kółka samochodu (lub komunikacji miejskiej), albo po prostu na dwie nogi.
Tymczasem mijające lato obnażyło mnóstwo niefrasobliwości w kwestii zasad poruszania się rowerem po drodze publicznej. Jedne z najczęściej zaobserwowanych przeze mnie błędów:
1) rowerzyści poruszający się po chodniku - ogólnie, nie mają prawa korzystać z chodnika z pewnymi wyjątkami: kiedy dopuszczalna prędkość na jezdni przekracza 50 km/h (wtedy szerokość chodnika musi wynosić co najmniej 2 m), są trudne warunki atmosferyczne, lub opiekują się dzieckiem w wieku do lat 10-ciu na rowerze (w takim przypadku dziecko jest pieszym, a nie rowerzystą!); wykroczenie to zagrożone jest karą w wysokości 50 zł,
2) rowerzyści przejeżdżają przez przejścia dla pieszych - wręcz nagminne, dość niebezpieczne zjawisko, w żadnym razie rowerzyści nie mają prawa jechać wzdłuż przejścia dla pieszych - rower w tym momencie należy przeprowadzić; wykroczenie takie kosztuje 100 zł,
Pomimo tego całego chaosu rowerowego, warto jeździć z głową :)
Tymczasem po zakupie wycieczki na Minorkę, moi znajomi z którymi tam jadę przysyłają mi ofertę z Portugalii na wrzesień - bardzo ciekawą turystycznie i finansowo, mam mętlik w głowie i zastanawiam się czy już jej nie kupić czy jednak poczekać...
Tymczasem mijające lato obnażyło mnóstwo niefrasobliwości w kwestii zasad poruszania się rowerem po drodze publicznej. Jedne z najczęściej zaobserwowanych przeze mnie błędów:
1) rowerzyści poruszający się po chodniku - ogólnie, nie mają prawa korzystać z chodnika z pewnymi wyjątkami: kiedy dopuszczalna prędkość na jezdni przekracza 50 km/h (wtedy szerokość chodnika musi wynosić co najmniej 2 m), są trudne warunki atmosferyczne, lub opiekują się dzieckiem w wieku do lat 10-ciu na rowerze (w takim przypadku dziecko jest pieszym, a nie rowerzystą!); wykroczenie to zagrożone jest karą w wysokości 50 zł,
2) rowerzyści przejeżdżają przez przejścia dla pieszych - wręcz nagminne, dość niebezpieczne zjawisko, w żadnym razie rowerzyści nie mają prawa jechać wzdłuż przejścia dla pieszych - rower w tym momencie należy przeprowadzić; wykroczenie takie kosztuje 100 zł,
Pomimo tego całego chaosu rowerowego, warto jeździć z głową :)
Tymczasem po zakupie wycieczki na Minorkę, moi znajomi z którymi tam jadę przysyłają mi ofertę z Portugalii na wrzesień - bardzo ciekawą turystycznie i finansowo, mam mętlik w głowie i zastanawiam się czy już jej nie kupić czy jednak poczekać...
wtorek, 17 listopada 2015
210 dni
No i stało się. Od końca września szukałem odpowiedniego miejsca, warunków i dobrej ceny aby wybrać się na przyszłoroczne wakacje. Do ostatniej chwili wahałem się pomiędzy Sycylią i Kretą. A wybrałem zupełnie inne miejsce - Minorkę - nowość w ofercie TUI. Lecę z nimi już za 210 dni :)
Wyspa jest dużo bardziej spokojna niż sąsiednia Majorka, nie mówiąc już o Ibizie. Minorka to miejsce dla spokojnych (ale nie starych :P) turystów. Jest wyspą zieloną, z pięknymi plażami i kilkoma miejscami wartymi zobaczenia.
210 dni szybko zleci, przecież praca to tylko okres pomiędzy dwoma kolejnymi wyjazdami wakacyjnymi, prawda? Tym razem postanowiłem zaszaleć i wybrałem apartament, który cenowo był bardzo atrakcyjną opcją. A więc w połowie czerwca lecę... No i moi znajomi nie dostali jeszcze kartek pocztowych z Minorki, więc czas najwyższy to nadrobić...
Jeśli wszystko dobrze się ułoży, we wrześniu również zafunduję sobie jakiś dalszy wyjazd...
Kocham wakacje!
Minorka, podróże.onet.pl |
Wyspa jest dużo bardziej spokojna niż sąsiednia Majorka, nie mówiąc już o Ibizie. Minorka to miejsce dla spokojnych (ale nie starych :P) turystów. Jest wyspą zieloną, z pięknymi plażami i kilkoma miejscami wartymi zobaczenia.
210 dni szybko zleci, przecież praca to tylko okres pomiędzy dwoma kolejnymi wyjazdami wakacyjnymi, prawda? Tym razem postanowiłem zaszaleć i wybrałem apartament, który cenowo był bardzo atrakcyjną opcją. A więc w połowie czerwca lecę... No i moi znajomi nie dostali jeszcze kartek pocztowych z Minorki, więc czas najwyższy to nadrobić...
Jeśli wszystko dobrze się ułoży, we wrześniu również zafunduję sobie jakiś dalszy wyjazd...
Kocham wakacje!
Cud
jesienny spacer |
Ale to nic, ma prawo pytać - o ile robi to w miarę grzecznie :) Najciekawiej jest jednak pod koniec jazd, gdy omawiam najczęściej pojawiające się błędy. Naprawdę muszę użyć tony argumentów, aby obronić swoje tezy. I ja wcale nie uważam, że moja teoria jest lepsza od jego, ale żeby można było podyskutować, trzeba mieć jakąś podstawę. W tym przypadku prawną - czyli trzeba się orientować w przepisach, bo inaczej...
Tak więc z tym kursantem zawsze kończę jakieś 10 minut przed czasem jazdę, wyjmuję czystą kartkę do rysowania (nauczony doświadczeniem - będzie miał mnóstwo zastrzeżeń do moich uwag) i rysuję, tłumaczę, pokazuję. A godziny jazdy lecą, za chwilę będzie miał egzaminy wewnętrzne, na których nikt już nie będzie tłumaczył tylko wymagał :)
Nie sądzę, by do tego czasu osiągnął zakładany przeze mnie poziom, no chyba że zdarzy się cud. A wszystko może się zdarzyć, nawet cud.
piątek, 13 listopada 2015
Marzenia
Kilka dni temu na blogu pojawiła się rubryka z blogami, które czytam. Nie mam pojęcia dlaczego blog Polly nie chce tam wejść, nie ogarniam aż tak bardzo tego całego panelu. Może coś tam jest zablokowane, bo żeby czytać jej blog trzeba mieć zaproszenie. Coś tam próbuję, coś tam klikam a później muszę "cofać" decyzje ;-)
Tymczasem większość wolnych chwil, spędzam szukając jakiejś fajnej wycieczki - ostatni pomysł to grecka wyspa Kreta. Dwa lata temu byłem tam, bardzo mi się podobało. Teraz chciałbym mieszkać w Rhetymno - to Kreta centralna (poprzednio mieszkałem 7 km od miasta). Świetne, klimatyczne miejsce, bardzo dobre na zwiedzanie wyspy. Już nie mogę się doczekać, a może czerwiec przesunąć wcześniej, tak np. na luty? :)
A może Minorka? Znalazłem już fajny hotel, położony niedaleko pięknej i długiej plaży, w miejscu spokojnym i urokliwym... Sam już nie wiem, ale jakie to miłe mieć takie rozterki!
Rhetymno, 2013 |
A może Minorka? Znalazłem już fajny hotel, położony niedaleko pięknej i długiej plaży, w miejscu spokojnym i urokliwym... Sam już nie wiem, ale jakie to miłe mieć takie rozterki!
czwartek, 12 listopada 2015
Prawo jazdy na starych zasadach
Zdaje się że wszyscy już wiedzą, iż od 4-go stycznia 2016 roku zmienią się zasady uzyskiwania prawa jazdy. Dziś nie będę pisał o konkretnych zmianach, tylko o tym co i jak zrobić, aby otrzymać dokument na jeszcze obowiązujących zasadach.
Nowe prawo wchodzi w życie dokładnie w dniu 04.01.2016 r. Ze względu na święta i okres noworoczny, nie tylko trzeba zdać egzamin teoretyczny i praktyczny przed tą datą, ale także "zamówić" dokument w systemie Centralnej Ewidencji Kierowców. Czyli po zdaniu egzaminu wpłacić 100.50 zł za wydanie dokumentu oraz przedstawić potwierdzenie zapłaty w wydziale komunikacji. Ostateczną datą jest w tym przypadku ostatni dzień grudnia 2015 roku.
Jeżeli ktoś nie zrobi tego do dnia 31.12.2015 r.włącznie, to pomimo pozytywnego egzaminu "na starych zasadach", osobę taką będą obowiązywały nowe przepisy.
www.moto.pl |
Jeżeli ktoś nie zrobi tego do dnia 31.12.2015 r.włącznie, to pomimo pozytywnego egzaminu "na starych zasadach", osobę taką będą obowiązywały nowe przepisy.
wtorek, 10 listopada 2015
Poezja
Miła atmosfera, niezauważalna, dyskretna obsługa, pięknie nakryty stolik, romantyczna chwila, a może nawet nie chwila? Zapach ciepłego jeszcze ciasta drożdżowego, błogość i świetny czas na rozmyślenia. Miejsce zupełnie oderwane od rzeczywistości. Padający za oknem śnieg z deszczem bardziej sprawia radość niż martwi. Zapach, widok i dźwięk. Wszystko kolorystycznie idealnie dobrane, lubię to!
Fantastyczny utwór akompaniamentu gitary z vocalem oczywiście Stacey Kent jest pięknym dopełnieniem ostatniej pustej przestrzeni. Posłuchajmy go razem.
Beztrosko spadające płatki i krople żyją we własnym świecie. Czy dziś piątek czy niedziela - nie ma to dla nich żadnego znaczenia. W tym miejscu bezwzględnie należy wyciszyć telefon, zająć się sobą, ceremonią spożycia obiadu, śniadania lub kolacji - bez znaczenia. Na takie drugie śniadanie udało mi się tam pojechać pewnego dnia...
Zanim właścicielka poczęstowała mnie drożdżowym ciastem prosto z pieca, na stole pojawił się cieplutki, wyjęty prosto z wędzarni szaszłyk z łososia i pstrąga. Niesamowicie miękki i kruchy, soczysty i subtelnie przyprawiony - wprost rozpływał się w ustach.
O tak, dosłownie rozpływał się w ustach. Jem nie używając sztućców - każda cząstka idealnie się oddziela, a ja nie chcę mieć żadnego łącznika pomiędzy tym pysznym jedzeniem a mną. POEZJA.
Każdy element szaszłyka był idealnie dostrojony, wygląd, smak no i zapach - obłędny! Każdy kęs pobudzał kolejne kubki smakowe, powolne jedzenie przypominało najwyższej klasy przyjemność.
Zaczepiona przy okazji pani właścicielka zdradziła, że szaszłyki dostępne są jedynie kilkadziesiąt minut po otwarciu, a potem już nie. Restauracja po wyczerpaniu przewidzianych dziennych porcji po prostu zaprasza na co innego. Nie ma tu produkcji hurtowych, a tylko z sercem przygotowywane dania z ryb i desery. Uczciwe. I obłędnie pyszne!
Po rybnej euforii, zachwycam się domową drożdżówką ze śliwką (za którą nie przepadam, ale tu była przepyszna!), z lekką słodką posypką. O rany, nigdy nie marzyłem nawet o takim śniadaniu.
Rozpalony kominek dodatkowo ociepla wnętrze, za oknem wciąż śnieg i deszcz. Wiatr pochyla niektóre drzewa momentami. Gram mu na nosie, bo w środku panuje niesamowita, zaczarowana atmosfera której nie mam ochoty opuszczać. To moje miejsce, choć chętnie podzielę się nim z ludźmi którzy są obok - ciekawe czy doświadczają tego samego co ja?
Dziękuję, to była prawdziwa POEZJA :)
fioletowa gama :) |
Beztrosko spadające płatki i krople żyją we własnym świecie. Czy dziś piątek czy niedziela - nie ma to dla nich żadnego znaczenia. W tym miejscu bezwzględnie należy wyciszyć telefon, zająć się sobą, ceremonią spożycia obiadu, śniadania lub kolacji - bez znaczenia. Na takie drugie śniadanie udało mi się tam pojechać pewnego dnia...
szaszłyk z łososia i pstrąga |
tacka pyszności, miałem ochotę zabrać do domu :) |
wędzony pstrąg w boczku |
inne serwowane pyszności |
pieczony pstrąg z sosem kurkowym |
drożdżówka ze śliwką |
Po rybnej euforii, zachwycam się domową drożdżówką ze śliwką (za którą nie przepadam, ale tu była przepyszna!), z lekką słodką posypką. O rany, nigdy nie marzyłem nawet o takim śniadaniu.
idealny zestaw |
Rozpalony kominek dodatkowo ociepla wnętrze, za oknem wciąż śnieg i deszcz. Wiatr pochyla niektóre drzewa momentami. Gram mu na nosie, bo w środku panuje niesamowita, zaczarowana atmosfera której nie mam ochoty opuszczać. To moje miejsce, choć chętnie podzielę się nim z ludźmi którzy są obok - ciekawe czy doświadczają tego samego co ja?
Dziękuję, to była prawdziwa POEZJA :)
niedziela, 8 listopada 2015
Kulinarny weekend
Najpierw pieczone żeberka w miodzie i cytrynie, potem nogi kaczki w ziołach i cytrynie. Lubię takie przygody, choć czasem zdarzy się zrobić coś, co nie jest jadalne. Najprościej byłoby pójść do restauracji, co również uwielbiam. Można wtedy delektować się smakami, na które w domu nie mam czasu. No chyba że trafi się do słabej knajpy.
Żeberka kupiłem w piątek rano, od razu wrzuciłem do woreczka foliowego w którym później (sobotni obiad) je upiekę. Oczywiście powinny się od razu marynować, tak by bukiet ziół, miodu i cytryny połączył się w całą gamę aromatów. Wyciskanie cytryny również daje pożądany efekt, ale ładniej wyglądają pojedyncze plastry lekko zrumienionego żółto-cytrynowego koloru. Pod wpływem temperatury żeberka pieką się we własnym rosole, miód przełamuje smak mięsa, a mieszanka ziół podkręca wszystko o stopień wyżej. Piekę to w temperaturze 175 stopni przez całą godzinę, plus kilka minut już na wyłączonym piekarniku.
Do tego pieczone frytki, przepis banalny - obrane, pokrojone, wypłukane i osuszone, posolone i skroplone oliwą. Wykładam je na papier do pieczenia. Pieką się odrobinę krócej niż żeberka (po około 45 minutach są już rumiane). Smakują inaczej niż te smażone. Zdecydowanie bardziej suche, chrupiące, o wiele lepsze. Można dodać różne zioła, ale ja wolę smak zwykłych ziemniaków.
Tymczasem na niedzielę szykuję nogi z kaczki. Także w worku do pieczenia, który moim zdanie świetnie zachowuje smak i aromat pieczonego mięsa. W dodatku nie wysusza się i piecze krócej niż zwykle.
Przyprawy które używam od niedawna to mieszanka ziół ekologicznych, którą kupiłem w jednym ze sklepów (chyba 2.9 zł/30g). Bez soli, w składzie jest tylko: rozmaryn, kurkuma, liść szałwii, pietruszka, majeranek, oregano, bylica i owoc brusznicy (cokolwiek to jest). Zapach jest powalający - od czasu gdy używam tych przypraw nie dodaję już ani soli, ani nic innego. Przyprawę można bezpośrednio posypać (oczywiście zaleca się wcześniejsze marynowanie), jak również dodać do oleju i rozsmarować. W internecie można je kupić tu. Polecam.
Do tego kwestią gustu są dodatki. Ja bardzo lubię grillowaną czerwoną paprykę, której skórka staje się miękka i soczysta, kiszone ogórki z domowego ogródka, czy np. marynowany w delikatnej zalewie octowej kalafior z marchewką.
A tak w ogóle, to powinienem być na szkoleniu w ten weekend, ale zamiast tego urządziłem sobie gotowanie... Nie wiem jak się to skończy ;-)
Żeberka tuż przed pieczeniem |
Nogi z kaczki przed pieczeniem |
Upieczone frytki |
Przyprawy które używam od niedawna to mieszanka ziół ekologicznych, którą kupiłem w jednym ze sklepów (chyba 2.9 zł/30g). Bez soli, w składzie jest tylko: rozmaryn, kurkuma, liść szałwii, pietruszka, majeranek, oregano, bylica i owoc brusznicy (cokolwiek to jest). Zapach jest powalający - od czasu gdy używam tych przypraw nie dodaję już ani soli, ani nic innego. Przyprawę można bezpośrednio posypać (oczywiście zaleca się wcześniejsze marynowanie), jak również dodać do oleju i rozsmarować. W internecie można je kupić tu. Polecam.
Do tego kwestią gustu są dodatki. Ja bardzo lubię grillowaną czerwoną paprykę, której skórka staje się miękka i soczysta, kiszone ogórki z domowego ogródka, czy np. marynowany w delikatnej zalewie octowej kalafior z marchewką.
A tak w ogóle, to powinienem być na szkoleniu w ten weekend, ale zamiast tego urządziłem sobie gotowanie... Nie wiem jak się to skończy ;-)
sobota, 7 listopada 2015
Zakochany sen
Dwie małe kanapki, sok z marchwi, jeden dojrzały, aż lekko ciemny banan (takie są najlepsze) oraz jabłko. To mój ekwipunek na cały dzień, a zaczyna się on od 8.00 a kończy o 19.15.
Druga praca z rana = euforia radości. Nawet L. mnie nie wyprowadza z równowagi, w zasadzie wszystko idzie jak po maśle - czuję się tam dobrze. Bardzo dobrze, miło, przyjemnie, zero stresu. Moim współpracowniczkom służę doświadczeniem, czasem jakimś pomysłem, wspieram je jak potrafię, chciałbym aby wiedziały że mogą na mnie liczyć, że jeśli wydarzy się "coś", to ja jestem obok i postaram się zrobić wszystko by problem zniknął.
Ostatnio miałem ku temu kilka okazji, zdaje się że zdobyłem uznanie w ich oczach. Teraz tylko trzeba uważać, aby nie doprowadziło to do odwrócenia ról - aby panie nie wyręczały się mną w każdej sytuacji.
Po południu jeżdżę. Zjadam pierwszą kanapkę powoli, zajmuje mi to jakieś dziesięć minut. W międzyczasie myślę o niebieskich migdałach, co chwilę tylko tłumaczę kursantowi co ma zrobić lepiej. W radio Neverending story - od razu na myśl przywodzi mi Polly i jej blog. Uwielbiam tę piosenkę, blog Polly także.
Po kilku godzinach wykład - dziś z parkowania i oświetlenia. W grupie jest kilka fajnych osób, można z nimi pogadać, pożartować a nawet o coś trudniejszego zapytać. Dwie godziny mijają niezwykle szybko. Potem znów jazda. Jest już ciemno, więc na drogi wyjeżdżają ci którzy lubią poszaleć. Omijam ich wzrok, znów myśląc o niebieskich migdałach. W radio lekki jazz, rozmarzam się totalnie, nie tracąc kontaktu z kursantem który nie potrafi jeszcze odpowiednio zawrócić z użyciem biegu wstecznego.
19.15 - to koniec na dziś. Dzień był bardzo udany, zrealizowałem 120 % normy. Mała kolacja, tv i relaks na całego :)
Druga praca z rana = euforia radości. Nawet L. mnie nie wyprowadza z równowagi, w zasadzie wszystko idzie jak po maśle - czuję się tam dobrze. Bardzo dobrze, miło, przyjemnie, zero stresu. Moim współpracowniczkom służę doświadczeniem, czasem jakimś pomysłem, wspieram je jak potrafię, chciałbym aby wiedziały że mogą na mnie liczyć, że jeśli wydarzy się "coś", to ja jestem obok i postaram się zrobić wszystko by problem zniknął.
Ostatnio miałem ku temu kilka okazji, zdaje się że zdobyłem uznanie w ich oczach. Teraz tylko trzeba uważać, aby nie doprowadziło to do odwrócenia ról - aby panie nie wyręczały się mną w każdej sytuacji.
Po południu jeżdżę. Zjadam pierwszą kanapkę powoli, zajmuje mi to jakieś dziesięć minut. W międzyczasie myślę o niebieskich migdałach, co chwilę tylko tłumaczę kursantowi co ma zrobić lepiej. W radio Neverending story - od razu na myśl przywodzi mi Polly i jej blog. Uwielbiam tę piosenkę, blog Polly także.
Po kilku godzinach wykład - dziś z parkowania i oświetlenia. W grupie jest kilka fajnych osób, można z nimi pogadać, pożartować a nawet o coś trudniejszego zapytać. Dwie godziny mijają niezwykle szybko. Potem znów jazda. Jest już ciemno, więc na drogi wyjeżdżają ci którzy lubią poszaleć. Omijam ich wzrok, znów myśląc o niebieskich migdałach. W radio lekki jazz, rozmarzam się totalnie, nie tracąc kontaktu z kursantem który nie potrafi jeszcze odpowiednio zawrócić z użyciem biegu wstecznego.
19.15 - to koniec na dziś. Dzień był bardzo udany, zrealizowałem 120 % normy. Mała kolacja, tv i relaks na całego :)
czwartek, 5 listopada 2015
Like a lover
Po dziewiętnastej, w drodze do domu wstępuję do apteki. Znów biorę buteleczkę syropu, tym raz na kaszel suchy. Jest wyjątkowo tani, tylko czy będzie bardziej skuteczny niż te poprzednie?
Wcześniej zamawiam książkę jako prezent pod choinkę i myślę o kolejnych rzeczach. W tej sytuacji gdy praca od rana do wieczora, już muszę zacząć gromadzić różne podarunki, bo mogę nie zdążyć...
No i jeszcze trzeba rozejrzeć się za jakimś fajnym kalendarzem dla siebie...
A niedawno dostałem takie piękne opakowanie ciasteczek, które już zjadłem prawie wszystkie - były wyśmienite, a przyjechały do mnie aż z Krakowa :) Pierniczki z lukrem, sezamem, kandyzowaną pomarańczą i czymś jeszcze, baaaaardzo smaczne!
Wieczór jest tylko dla mnie, nie odbieram telefonów, nie odpisuję na maile, sms-y też mogą poczekać. Właśnie zaparzyłem Letnią łąkę, obok mnie ostatnie ciasteczka z Krakowa, a w tle muzyka - np Like a Lover - oczywiście Stacey Kent :)) Czy może być coś bardziej wspaniałego?
Wcześniej zamawiam książkę jako prezent pod choinkę i myślę o kolejnych rzeczach. W tej sytuacji gdy praca od rana do wieczora, już muszę zacząć gromadzić różne podarunki, bo mogę nie zdążyć...
No i jeszcze trzeba rozejrzeć się za jakimś fajnym kalendarzem dla siebie...
A niedawno dostałem takie piękne opakowanie ciasteczek, które już zjadłem prawie wszystkie - były wyśmienite, a przyjechały do mnie aż z Krakowa :) Pierniczki z lukrem, sezamem, kandyzowaną pomarańczą i czymś jeszcze, baaaaardzo smaczne!
Wieczór jest tylko dla mnie, nie odbieram telefonów, nie odpisuję na maile, sms-y też mogą poczekać. Właśnie zaparzyłem Letnią łąkę, obok mnie ostatnie ciasteczka z Krakowa, a w tle muzyka - np Like a Lover - oczywiście Stacey Kent :)) Czy może być coś bardziej wspaniałego?
środa, 4 listopada 2015
Zabawa w parku
Nie wiem co się dzieje i dlaczego, ale od kilkunastu tygodni w pracy trwa stan zadowolenia, satysfakcji, nawet radości i wielkiej przyjemności. Codziennie pracuję po 8-12 godzin (czas łączny na obu stanowiskach), to aż dziwne że nadal mi się chce!
Od kilku dni mam nowych kandydatów na kierowców, niektórzy z nich to naprawdę trudne przypadki. Tłumaczę po dziesięć razy to samo, a za jedenastym znów robią po swojemu. Przecież z każdym kursantem ćwiczę praktycznie to samo, ich osobowości i charaktery są różne, a to może powodować brak monotonii. No właśnie, w ogóle jej nie odczuwam, wręcz odwrotnie - z każdym dniem czuję się coraz lepiej, przyjemniej. I w ogóle mnie to nie wkurza, martwi ani irytuje że niektórzy kursanci w ogóle mnie nie słuchają, olewają, mają w nosie. Choć przyznam, że czasem mam ochotę powiedzieć co o tym sądzę w bardziej dosadny sposób, ale oczywiście się powstrzymuję.
Skąd się bierze tak dobre nastawienie do pracy? Nie mam pojęcia, ale bywały już momenty trudne, bardzo trudne oraz takie powiedziałbym, krytyczne. Dziś jest zgoła inaczej, lepiej. Ba, jest fantastycznie! Kocham to co robię i nie zepsują mi tego ani krnąbrni kursanci, typowe "primadonny", ani inne "niesprzyjające okoliczności".
Momentami czuję się, jakbym był małym dzieckiem i właśnie bawił się z płatkami spadającego śniegu. Park w centrum miasta, stare i gołe drzewa, nieśmiałe słońce, odrobina chmur i kilkoro uśmiechniętych ludzi, padający śnieg. Próbuję ścigać się ze spadającymi płatkami, mam mnóstwo radości z pogody, okoliczności, chwili. Radość udziela się innym, do zabawy przyłączają się wszyscy - dorośli i dzieci, białe szaleństwo trwa w najlepsze, tworzymy zgrany zespół zupełnie obcych, ale bliskich sobie osób.
Po chwili następuje prawdziwy slow motion - nasza wojna na śnieżki widoczna w zwolnionym tempie pokazuje z bliska zadowolone buzie, mnóstwo uciechy i bliskości. Widzę ludzi w różnym wieku, ale w jednakowej sytuacji którzy oddają się uciechom, na jakie zwykle nie mogliby sobie pozwolić. Z powodu wieku, zajmowanych stanowisk, sytuacji finansowych.
To czas kiedy mogę im się przyjrzeć, całkowicie bezkarnie pogapić. Każdy jest inny, na swój sposób fajny, ciekawy. I intrygujący! Rany, jakie to interesujące! Wzrokiem sięgam daleko, widzę praktycznie cały park, który wypełniony jest ludźmi, kulturalną zabawą, atmosferą grzeczności i tolerancji.
Po chwili wracam do gry - tempo primo wznawia zawieszenie bohatera, czuje się on naprawdę świetnie. Czuje się spełniony, zadowolony, doceniony i potrzebny. Zresztą nie tylko on. Nikt nie ma powodów do narzekania. Świat złożony niczym z kostek Rubika układa się idealnie z każdej strony, wystarczy tylko tego chcieć :)
Inspiracją do stworzenia tego obrazu jest utwór Fun In The park - Aleksandra Dębicza. Jego album Cinematic Piano zawiera utwory ilustracyjne, które każdy może przełożyć na swój język. Tu znajduje się link, gdzie można posłuchać utworu. Uprzejmie proszę o niepobieranie pliku, a jedynie odsłuchanie.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnego dnia, ale już wiem że przeżyję go równie ciekawie i miło jak te do tej pory.
Od kilku dni mam nowych kandydatów na kierowców, niektórzy z nich to naprawdę trudne przypadki. Tłumaczę po dziesięć razy to samo, a za jedenastym znów robią po swojemu. Przecież z każdym kursantem ćwiczę praktycznie to samo, ich osobowości i charaktery są różne, a to może powodować brak monotonii. No właśnie, w ogóle jej nie odczuwam, wręcz odwrotnie - z każdym dniem czuję się coraz lepiej, przyjemniej. I w ogóle mnie to nie wkurza, martwi ani irytuje że niektórzy kursanci w ogóle mnie nie słuchają, olewają, mają w nosie. Choć przyznam, że czasem mam ochotę powiedzieć co o tym sądzę w bardziej dosadny sposób, ale oczywiście się powstrzymuję.
Skąd się bierze tak dobre nastawienie do pracy? Nie mam pojęcia, ale bywały już momenty trudne, bardzo trudne oraz takie powiedziałbym, krytyczne. Dziś jest zgoła inaczej, lepiej. Ba, jest fantastycznie! Kocham to co robię i nie zepsują mi tego ani krnąbrni kursanci, typowe "primadonny", ani inne "niesprzyjające okoliczności".
Momentami czuję się, jakbym był małym dzieckiem i właśnie bawił się z płatkami spadającego śniegu. Park w centrum miasta, stare i gołe drzewa, nieśmiałe słońce, odrobina chmur i kilkoro uśmiechniętych ludzi, padający śnieg. Próbuję ścigać się ze spadającymi płatkami, mam mnóstwo radości z pogody, okoliczności, chwili. Radość udziela się innym, do zabawy przyłączają się wszyscy - dorośli i dzieci, białe szaleństwo trwa w najlepsze, tworzymy zgrany zespół zupełnie obcych, ale bliskich sobie osób.
Po chwili następuje prawdziwy slow motion - nasza wojna na śnieżki widoczna w zwolnionym tempie pokazuje z bliska zadowolone buzie, mnóstwo uciechy i bliskości. Widzę ludzi w różnym wieku, ale w jednakowej sytuacji którzy oddają się uciechom, na jakie zwykle nie mogliby sobie pozwolić. Z powodu wieku, zajmowanych stanowisk, sytuacji finansowych.
To czas kiedy mogę im się przyjrzeć, całkowicie bezkarnie pogapić. Każdy jest inny, na swój sposób fajny, ciekawy. I intrygujący! Rany, jakie to interesujące! Wzrokiem sięgam daleko, widzę praktycznie cały park, który wypełniony jest ludźmi, kulturalną zabawą, atmosferą grzeczności i tolerancji.
Po chwili wracam do gry - tempo primo wznawia zawieszenie bohatera, czuje się on naprawdę świetnie. Czuje się spełniony, zadowolony, doceniony i potrzebny. Zresztą nie tylko on. Nikt nie ma powodów do narzekania. Świat złożony niczym z kostek Rubika układa się idealnie z każdej strony, wystarczy tylko tego chcieć :)
Inspiracją do stworzenia tego obrazu jest utwór Fun In The park - Aleksandra Dębicza. Jego album Cinematic Piano zawiera utwory ilustracyjne, które każdy może przełożyć na swój język. Tu znajduje się link, gdzie można posłuchać utworu. Uprzejmie proszę o niepobieranie pliku, a jedynie odsłuchanie.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnego dnia, ale już wiem że przeżyję go równie ciekawie i miło jak te do tej pory.
poniedziałek, 2 listopada 2015
Motyw, fraza, zdanie
dzisiejszy zachód słońca |
Koncerty w małych miejscowościach są inne. Niepodobne do tych w dużych miastach, gdzie ludzie mają spory wybór, mogą iść na co zechcą, wydawać pieniądze na konkretny temat.
W małej miejscowości jest inaczej, bo albo się na coś idzie, albo nie. Coś, czyli najczęściej to co lubi większość. Ale czasem zdarzają się prawdziwe perełki.
Taki właśnie koncert nie dla wszystkich, nie dla ludzi przypadkowych, niełatwy w odbiorze, nie z chwytliwym tekstem o miłości, ale będący prawdziwą gratką dla garstki melomanów odbył się kilka dni temu. To koncert Doroty Miśkiewicz.
Artystka od samego początku nawiązała niesamowitą więź z widzami i zarazem słuchaczami. Słowem, gestem, skromnością, pokorą, charakterem. W zasadzie, dobry kontakt najlepiej złapać pomiędzy utworami, kiedy jest czas na krótki monolog do widowni, można wtedy zabłysnąć mniej lub bardziej wyszukanym tekstem.
Ale tak robią jedyni ci, którzy inaczej nie potrafią. Dorota Miśkiewicz już w pierwszym utworze zdobyła całą publiczność. Każdy jej dźwięk był niesamowicie precyzyjny i idealny, wykonany z lekkością śpiewającego o poranku słowika. Każda płaszczyzna głosu poruszała się niezależnie od siebie, a jest to niezwykle trudne. Dynamika z frazowaniem, artykulacja z ornamentyką, agogika z kolorystyką - przenikały się w zadziwiających konstrukcjach wzdłuż, wszerz i ukośnie.
Wyobraź sobie, że siedzisz w drogim aucie i poruszasz się po najpiękniejszej trasie na świecie. Za oknem feeria barw, odbijających się w wodzie gór, załamujących się promieni słonecznych, żółtozłotych liści drzew, zielonych i bujnych traw, pięknych lasów i jezior. I niekończący się horyzont.
Absolutnie nic nie zakłóca przepięknych widoków, a każdy kolejny zakręt przynosi Ci mnóstwo nowych doznań. Niespieszna podróż pochłania Cię bez reszty, nie myślisz już o niczym. W samoświadomości jesteś tylko Ty, droga i krajobraz.
Świat za oknem jest idealny, bajeczny. Nie ma w nim trosk i zmartwień, bólu i cierpienia, przemocy i agresji. Świat jest pełen mrugających światełek, uśmiechniętych buzi, bogactwa kolorów i kształtów. W taki właśnie świat zabierają nas muzycy.
Czy ktoś ma ochotę wysiąść? Oczywiście że nie, to pytanie czysto retoryczne.
Wokalistka ma zdolność do dowolnego budowania fraz i motywów czerpiąc ze swojego głosu niemalże każdy możliwy efekt dźwiękowy. Łączy ogień i wodę.
Widać i słychać, że robi to z niezwykłą lekkością, jej aparat głosowy jest posłuszny w 200 %. Żadnej maniery, żadnego problemu, żadnej dysfunkcji. Wszystko jest dostrojone na najwyższym poziomie. Dodatkowo, w jednym z utworów robi z siebie małą orkiestrę występując solo. Brzmi to tak, jakby na scenie były co najmniej trzy osoby.
Mnóstwo wrażeń, jakie zafundowali artyści słuchaczom pozostają na długo w pamięci, koncert zakończył się kilkoma bisami i owacjami na stojąco. Ja czekam już na kolejny :))
niedziela, 1 listopada 2015
Pytania egzaminacyjne
Pytania egzaminacyjne wciąż są dostępne dla każdej zainteresowanej osoby. Na stronach Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju (www.mir.gov.pl) w wyszukiwarce można bardzo łatwo znaleźć całą bazę pytań na wszystkie kategorie. Oczywiście są one bezpłatne.
Tymczasem mnóstwo osób sygnalizuje mi na wykładach, że nie może znaleźć pytań, a jeśli już to są one płatne (oczywiście niektórzy decydują się na zapłatę kilkanastu złotych).
Link bezpośredni dla leniwych
Enjoy :)
Tymczasem mnóstwo osób sygnalizuje mi na wykładach, że nie może znaleźć pytań, a jeśli już to są one płatne (oczywiście niektórzy decydują się na zapłatę kilkanastu złotych).
Link bezpośredni dla leniwych
Enjoy :)
www.mir.gov.pl |
Subskrybuj:
Posty (Atom)