piątek, 30 grudnia 2011

Ostatni ...

... post w tym roku.Mam nadzieję, że nie ostatni tak w ogóle.

Przez święta nieco odpocząłem i w drugim dniu świąt ... brakowało mi jazd!  Tak, z wielką ochotą po świętach wracałem do pracy :) Wracałem do tego tłumaczenia po dwadzieścia razy w kółko - tego samego, wracałem do ulic, po których jeżdżę codziennie po kilkanaście razy, do prawego fotela na którym spędziłem tyyyyyyyyle godzin...

Rok temu pisałem tak: [...]zaspy, mróz + wszędzie biało. Na głównych drogach dało się jechać max 50 km/h, ale tylko na prostych odcinkach - bo wszędzie było biało[...] Tak było w ubiegłym roku, a dziś ? Żadnego śniegu, na termometrze plus 3 stopnie (zimno, ale to wina wiatru). A więc łopatę do śniegu spokojnie zostawiłem w piwnicy, a ciepłe rękawiczki i szalik w szafie.

I przez tę dobrą pogodę, na drogach znów zrobiło się niebezpiecznie. 44 zabitych i 408 rannych w 301 wypadkach - tak wyglądał długi weekend na polskich drogach. Tak - podczas jazdy w dobrych warunkach drogowych, kierowcy są znacznie bardziej skłonni do ryzykownych zachowań, niż np na śliskiej, pokrytej śniegiem drogi. W czasie świąt policja ujawniła blisko 1000 nietrzeźwych kierowców, a ilu NIE ujawniono?



Udanej zabawy do samego rana, dużo bąbelków w szampanie, szczęścia w Nowym Roku !!

wtorek, 27 grudnia 2011

STOP czy nie ?

Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta Kielce

Zdjęcie pochodzi z TEGO artykułu, gdzie środowiska szkól jazdy, ośrodka egzaminacyjnego a nawet policji są różne - w takiej kwestii - czy przed znakiem STOP (patrz zdjęcie) należy się zatrzymać pomimo sygnału zielonego na sygnalizatorze ? Kto ciekaw, niech sobie przeczyta :)

Wg mnie, bezzasadnym jest zatrzymywanie się przed znakiem przy działającej sygnalizacji i to pomimo tego, że znak jest umieszczona ZA sygnalizatorem. Ktoś ma inne zdanie ? Jestem otwarty na polemikę - jak zawsze :)

piątek, 23 grudnia 2011

Świątecznie

Prezenty pod choinkę kupione, dziś ostatnie godziny pracy i można odpoczywać ... ubierając choinkę i kończąc wieloetapowe sprzątanie. Kartka od Hebiusa (foto) już dotarła, inne (te przewidywane) nie - co znaczy że pojawią się po świętach.
Oczywiście, na święta do przeczytania Polityka zagraniczna Polski po wstąpieniu do NATO i UE, napisanie jednej pracy oraz nauka testów na D. Na nudę nie będę narzekał, tymczasem złożę wszystkim Czytelnikom życzenia:



Radosnych, pogodnych i mile spędzonych 
Świąt Bożego Narodzenia,
harmonii ducha, odpoczynku od codzienności.

Refleksji i miłości
a pod choinką wymarzonych prezentów,
beztrosk i samych sukcesów !



niedziela, 18 grudnia 2011

Przed-świątecznie

Stacje radiowe coraz częściej przypominają, że święta zbliżają się coraz bliżej. Za oknem brak śniegu, czasem nawet umiarkowanie ciepło (oczywiście nie na placu manewrowym, bo tam zawsze wieje i jest zimno - no chyba że w czasie letnich upałów).

4 godziny jazdy autobusem (czwartkowo-piątkowe) trochę mnie uspokoiły, myślałem że więcej zapomnę co i jak. A może mój dobry humor z tych jazd wynika z czego innego ? Np z tego że nie byłem na placu tym kolosem ?

W piątek rozstałem się z kursantką. Nie to, żeby skończyła kurs. Wręcz przeciwnie - jeszcze go dobrze nie zaczęła. A dokładniej - ma już 16 godzin za sobą, ale nadal nie panuje nad pojazdem, nie umie ruszać (nie mówiąc już o wzniesieniu), nawet po placu nie potrafi przejechać. Ale jaki nauczyciel - taki uczeń ;-)

Faktem jest, że dawno nie miałem takiej osoby - to co wytłumaczyłem i pokazałem a ona wstępnie wykonała, na następnym spotkaniu poszło sobie w las. Może ją pamiętacie - to ta która powiedziała, że płaci za jazdę a nie chodzenie w koło auta (tu - ostatni akapit). Postanowiła, że zmieni instruktora - nie mam jej tego za złe, od zawsze sobie mówię że każdy ma do tego prawo.

Na koniec coś miłego - wypisuję kartki świąteczne, choć do niektórych będą to raczej kartki z ogólnymi życzeniami. Nie znoszę tych, które mają gotowe teksty i jedyne co trzeba, to się podpisać ! Udało mi się znaleźć takie, które bardzo mi odpowiadają - także kolorystycznie (jedną to sobie zostawię - jest przepiękna).
Jutro mam czas na pójście na pocztę, przyklejenie znaczków i wysłanie :)

PS. na zdjęciu przejście dla pieszych w Warszawie - na ulicy Emilii Plater.

środa, 14 grudnia 2011

Falstart

Przedwczorajszy egzamin wewnętrzny pewnej pani zakończył się tuż po rozpoczęciu. Dwukrotnie pomyliła zbiornik z płynem hamulcowym z wyrównawczym z płynem chłodzącym. Resztę jej czasu z obowiązku przejeździłem.

Wczoraj inna kursantka jakimś cudem (tak sądzę) zaliczyła plac manewrowy - oczywiście z poprawkami i dotrwała do jazdy w ruchu drogowym. Aż do czasu, gdy przejechała podwójną ciągłą i zignorowała zakaz wjazdu. Musiałem ostro interweniować i zakończyć to to, bo ewidentnie miała ochotę na jazdę pod prąd.

Dziś tymczasem jeszcze inna kursantka nie zdążyła nawet po łuku się przejechać. Dlaczego ? Ponieważ miała niedomknięte drzwi.A to trochę nie ładnie jeździć z niezamkniętymi drzwiami. Tym bardziej dziwne, że stosowna kontrolka informowała swym czerwonym kolorem o tym fakcie.

Tymczasem byłem dziś w WORD. Moja klientka chodziła zapisać się na egzamin. Zwykle czas oczekiwania wynosił 3-5 dni, maksymalnie do tygodnia. Ale, dziś można zapisać się dopiero na 10-go stycznia ! No tak, większość chce zdążyć zdać na starych zasadach. Ciekawe jak to jest u Walpa - zaprzyjaźnionego instruktora z Katowic.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Error !

Za mną pracowity weekend ze zbyt małą ilością leniuchowania !

1) Od paru dni nie działa strona internetowa firmy (administruję ją tak jak umiem). W piątek wyjaśniło się dlaczego! Otóż, szef zapomniał zapłacić za hosting i strona została ... zawieszona. Jest poniedziałkowy późny wieczór, po wejściu na stronę komunikat pojawia się nadal, więc nadal nie uregulował ...


2) Sobota z kolei jest pełna 6-ciu długich godzin jazdy, potem zakupów w sklepach pełnych ludzi (i tak nie kupiłem tego co chciałem) i do domu.

3) W niedzielę nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Uczyłem się testów na kategorię D, chyba niedługo będę miał egzamin teoretyczny. Do kompletu poczytałem kodeks drogowy (ze szczególnym uwzględnieniem taryfikatora mandatów oraz punktów karnych) oraz zacząłem kolejna biografię znanego muzyka - tym razem padło na Lutosławskiego.

A poza tym, w tym tygodniu mam kilka godzin jazd na autobusie :) Biała koszula już czeka wyprasowana!

środa, 7 grudnia 2011

M-M-S



Poranek zaczynam od przejażdżki na plac manewrowy, by pokazać kursantce działanie systemu ABS. Jest tak ślisko, że nie muszę jechać na plac, ale tam jednak będzie najbezpieczniej. Przesiadamy się, pokazuję co i jak. Po chwili za kółkiem znów ona - ale - gdy rusza bez zwiększenia obrotów auto jej gaśnie, a z "gazem" stoimy w miejscu bo koła kręcą się w miejscu. Jak już jakimś cudem ruszyła (a 12 godzin jazd ma za sobą!), ma trudności z rozpędzeniem się choćby do tych 20-30 km/h. No kurde ! W zaistniałej sytuacji zrezygnowałem z tej kwestii zajęć. Chyba zamiast tej nauki hamowania muszę z nią poćwiczyć ruszanie ...

Pozytywnym akcentem dnia jest mms od byłej kursantki. Wysłała mi zdjęcie odebranego właśnie prawa jazdy z kolejnym już podziękowaniem :) Miłe, bardzo. No i to, że o 17 już skończyłem. Choć nie wiem, czy słówko "już" jest tu odpowiednie ... Chyba jednak do domu dotarłem zbyt wcześniej, bo niemal od razu po wejściu do łazienki stłukłem wielkie lustro wiszące nad umywalką :/

sobota, 3 grudnia 2011

Tygodniówka

Przez ten tydzień sporo się działo. Aż tak sporo, że nie miałem tego czasu na bieżąco opisywać. A więc skrótowo:

Przychodzę na wykład. Standardowo, zanim przystąpię do realizacji nowego materiału, staram się wyciągnąć nieco informacji od kursantów n/t poprzednich zajęć. Sprawdzam, czy słuchali, notowali - sporo rzeczy dowiadują się od prowadzącego - w materiałach które dostają do nauki nie znajdą wielu przydatnych danych. Ale przejdźmy do sedna - pytam o sprawy bardzo łatwe, takie jak dopuszczalne prędkości w obszarze zabudowanym, czym się różni wyprzedzanie od wymijania, czy np jakie są rodzaje parkowania na egzaminie. I co ? Niestety, zwykle pierwsze 4-5 osób które pytam nie ma zielonego pojęcia, po czym odpowiadają ci co wiedzą. Z grupy 35-40 osób odezwie się wtedy 2-3.

Rozpoczynam ósmą godzinę jazdy z pewną kursantką. Wcześniej jeździła z innym instruktorem (ze względu na mój brak czasu). Po paru minutach widać, że nie umie ruszyć, kręcić kierownicą ani zmieniać biegów. W lusterka także nie patrzy. Ale co najgorsze - ona nie tylko nie patrzy na znaki (pytanie: jaki znak przed chwilą minęłaś ?). Ale także ich po prostu NIE ZNA ! Pytanie: co to za znak ten przed tobą - pozostawia bez odpowiedzi, lub po chwili wyduka - nie wiem. Tu moja cierpliwość się skończyła - na następną jazdę miała się nauczyć znaków. Inny fakt, że ta następna jazda była z kim innym - wg mnie wcale nie wymagającym.


Przedwczoraj zgłasza się pani z innego ośrodka. jej krótka historia - wykupiła tani kurs w ośrodku X, do egzaminu podchodziła już 8 razy. Bez skutku. No przepraszam, skutek jednak był. Tani kurs okazał się być bardzo drogim (cena godzin dodatkowych + egzaminy). A teraz przyszła do nas, wykupiła 5 godzin i ... to jej i tak nie pomogło. Niestety, nikt nie nauczył jej pracy rąk na kierownicy, biegi zmienia tak szybko i energicznie iż to prawdziwy cud że nic nie uszkodziła, ruszając "strzela" sprzęgłem - raz się uda ruszyć, 4 razy się nie uda. Parkować nie umie. Jak poprosiłem by zaparkowała prostopadle po LEWEJ stronie odpowiedziała tak: ale ja nie umiem, zawsze uczyłam się po prawej stronie, jak jestem w połowie za zaparkowanym autem kręcę maksymalnie w prawo ... Massakra !!! Ani skośnego ani równoległego nigdy nie widziała na oczy. Uważam, że ktoś ją normalnie skrzywdził ... Ale idźmy dalej. Nigdy nie ćwiczyła także zawracania przy użyciu biegu wstecznego ani też nie hamowała do zatrzymania we wskazanym miejscu (zadania egzaminacyjne).  Na placu jeździ "na tyczki" - co powoduje że poprawny przejazd jest mniej więcej jeden na dziesięć. Po pięciu godzinach zaproponowałem cały kurs od początku, lub rezygnację z tej zabawy.

I na koniec pierwsze jazdy z kolejną kursantką. Na 3 lub 4 godzinie robimy pierwsze zadanie egzaminacyjne, potocznie "obsługę". Gdy kursantka się dowiaduje że to polega m.in na sprawdzaniu świateł i chodzeniu dookoła samochodu ostro protestuje: ja zapłaciłam za jazdę, a nie bieganie naokoło auta ! - mówi z oburzeniem, pretensjami i nie wiem czym tam jeszcze. Nie rusza mnie to, tłumaczę jedynie dlaczego powinna jednak nauczyć się włączać światła i poznać podstawy pierwszego zadania. Na następnym spotkaniu przypadkowo zmienia światła na pozycyjne, po czym ma mnóstwo problemów by przełączyć na światła mijania. Mam doskonałą okazję, by przypomnieć jej iż do "biegania wokół auta" będzie wracała dość często :)

piątek, 2 grudnia 2011

Spam - stop

W końcu udało mi się zapanować nad systemem komentarzy na firmowej stronie ośrodka szkolenia. Zajmuję się tam różnymi sprawami, m.in także moderowaniem opinii n/t działalności ośrodka, pracy instruktorów itp. Do tej pory codziennie kasowałem nawet kilkadziesiąt wpisów - spamów reklamujących różne rzeczy, po kompletnie bezsensowne ciągi liter i cyfr generowane przez jakieś automaty - jak domniemam.
Ale od paru dni na stronie nie pojawi się żaden komentarz, którego wcześniej nie zatwierdzę. I pomyśleć, że mogłem to zrobić wcześniej ... fakt, że problem ten nasilił się ostatnimi czasy.

Tymczasem przedwczoraj pojawiła się kursantka na pierwszą godzinę jazdy. Już od samego początku robi spore postępy, nie mówi co chwilę "wiem wiem !", nie jest zarozumiała i w ogóle - aż się chce jej tłumaczyć ! Nawet te pierwsze godziny jazdy nie stanowiły jakiegoś specjalnego napięcia - jak to zwykle bywa. Jak tak dalej pójdzie, to "szara myszka" (dziewczyna średniej urody, w przesadnie dużych okularach) niebawem będzie śmigała aż miło ! :)

środa, 30 listopada 2011

Kolejki

Nie pamiętam bym miał już kiedyś tak, jak mam od paru dni. Kursant(ka) dzwoni, umawia się na pierwszą jazdę. Termin jaki jej proponuję jest dość odległy, ona jest tym zaskoczona, zasmucona oraz zniesmaczona. Z niechęcią przystaje na owy termin, po czym próbuje od razu ustalić kilka następnych jazd. Ale - niestety - nie wyrażam zgody na "zaklepanie" kilku kolejnych terminów. Dlaczego ? Bo w ten sposób pierwszy wolny termin dla innych kursantów, rozpoczynałby się od połowy stycznia 2012 roku. A wszyscy chcą zdążyć przed zmianami - czyli przed lutym przyszłego roku.

A jakaś sprawiedliwość musi być, nie ? W sumie to trochę dziwne - klient chce się umówić a ja nie ! Ha, takie czasy ... ;-)

piątek, 25 listopada 2011

Próba Mikołajowa

Jazda, jazda i jazda. Czy coś jeszcze ? Tak - niektórzy pamiętają (?) że pracuję w pewnej szkole (wtajemniczeni wiedzą). Z okazji 6 grudnia zostałem zobligowany do odegrania roli Mikołaja. Będąc w czwartek przed zajęciami u szefowej, przymierzyłem więc strój - prawda że piękny ? :P


Dzieciaki dostaną drobne upominki i małe co nieco ze słodkości -  a po zajęciach zarząd wraz z szefową ma małą ucztę - alkoholową oczywiście :) Rzadko się to zdarza, więc skoro jest okazja - trzeba wykorzystać. Mam nadzieję, że nie wrócę na czworaka do domu. Szkoda byłoby zabrudzić tak ładny strój :)

wtorek, 22 listopada 2011

Poniedziałek

Wczorajszy dzień od samego rana zaczynał się na ostro. Przychodzi kursantka która - z powodu moich ograniczeń czasowych - jeździła z kolegą ponad połowę kursu, zbliża się do końca i ... wrrrr - wkurzyła mnie po pierwszych pięciu minutach jazdy. Przy samym ośrodku jest znak STOP - ale ona się nie zatrzymuje. Ja widząc pustkę, nie depczę jej w hamulec - dam jej drugą szansę (choć na egzaminie jej nie będzie miała), ale zwracam uwagę - powinnaś się zatrzymać - przecież był znak STOP ! - na to ona - ale po co, przecież pusto było !!! Te trzy wykrzykniki nie dałem na wyrost - wyraźnie miała mi za złe - zapewne wg niej się czepiam. Ruszyło mnie to - nie powiem. Oczywiście, nie daję tego po sobie poznać.

Ale to dopiero początek. Przy skrzyżowaniu z sygnalizacją (mając czerwone), próbuje minąć ten pierwszy sygnalizator i wjechać przed drugi - umieszczony nad jezdnią ! Przy czym totalnie ignoruje linię warunkowego zatrzymania oraz fakt, że zatrzyma się na pasach dla pieszych (nie mówiąc o tym, że będzie zadzierać głowę do góry by cokolwiek zobaczyć na sygnalizatorze). Tu już nie pozwalam na takie zachowanie gwałtownie wyhamowując auto. Ona znów te swoje teorie - przecież chciałam stanąć przed czerwonym ! Nie no, ja tak nie mogę. Ponieważ trzeba już ruszać a ja tak tego nie zostawię, zjeżdżamy w pierwszą lepszą ulicę gdzie można porozmawiać.

To nie jest miła rozmowa, a raczej monolog - mówię że to zupełnie nie ta droga (w przenośni), że gdzieś się zagubiła, że przy tej ilości wyjeżdżonych godzin ona jest w lesie ! Pytam się, gdzie jest wiedza z wykładów ?!? Taka jazda w ogóle nie ma sensu. Tłumaczę, że jeśli nie zmieni nastawienia do tego co robi w pojeździe, ma prawie zerowe szanse na zdanie egzaminów. Że jeśli nie zacznie stosować się do przepisów ruchu drogowego, może zrobić komuś krzywdę - bo co zrobi sobie, to jej sprawa. Jest pełnoletnia. Tzn wiekiem pełnoletnia - bo sądząc po jej podejściu do kursu, nie wydaje mi się.

Później - czyli po tej rozmowie, lepiej było tylko odrobinę. Dwie godziny jakoś przeżyłem. To naprawdę dziwne, że wtedy gdy ludzie mają ten sam cel jest tyle konfliktów. Oboje chcemy, by egzaminy zakończyły się wynikami pozytywnymi. Ona jednak próbuje się przez to "prześlizgnąć" - jak najmniejszym kosztem, wysiłkiem, zerowym nakładem własnej pracy. Co prawda nie pamiętam tej kursantki z wykładów, ale zapewne należała do tej grupy, która przychodząc po prostu przebimbała te dwie godziny. O co bym nie zapytał takie osoby, nic nie wiedzą (nawet na banalne pytanie, które było omawiane na poprzednim spotkaniu) ! Ba, nawet nie próbują myśleć. One są obecne fizycznie, ale już nie umysłowo.

Albo - co gorsza - może ona po prostu wpisywała się na listę i wychodziła ? Wszystko możliwe.

niedziela, 20 listopada 2011

Zmiany w egzaminowaniu

Prawdopodobnie, z dniem 11 lutego 2012 roku zmienią się zasady egzaminowania - ale także szkolenia (to drugie to akurat wcześniej niż wspomniana wyżej data). Jakie czekają nas nowości ? Przede wszystkim spore zmiany dokonane zostaną w kwestii egzaminów teoretycznych. Jak jest dziś - zainteresowani wiedzą, a jak ma być ?

Pytania mają być generowane w czasie rzeczywistym - z utajnionej bazy pytań. Np pojawi się kilkusekundowy film, prezentujący auta podjeżdżające do skrzyżowania z pytaniem kto ma pierwszeństwo, lub czy w danej konkretnej sytuacji będzie można wykonać manewr wyprzedzania. Oczywiście, czas na udzielenie odpowiedzi będzie ograniczony - przy czym nie będzie możliwości powrotu do wcześniejszych pytań - nawet wtedy gdy nie zostanie udzielona żadna odpowiedź.


A właśnie - z trzech odpowiedzi, zawsze poprawną będzie tylko JEDNA. Samych pytań będzie 32:
  • 20 z wiedzy ogólnej:
    • 10 pytań o wysokim znaczeniu dla bezpieczeństwa ruchu drogowego,
    • 6 pytań o średnim znaczeniu, 
    • 4 pytań o niskim znaczeniu, 
  • 12 z wiedzy specjalistycznej:
    • 6 pytań o wysokim znaczeniu,
    • 4 o średnim znaczeniu
    • 2 o niskim znaczeniu

Każde pytanie posiada przypisaną liczbę punktów za udzielenie prawidłowej odpowiedzi: 1 pkt za pytanie o niskim znaczeniu, 2 pkt za pytanie o średnim znaczeniu oraz 3 pkt - za pytanie o wysokim znaczeniu dla bezpieczeństwa. W sumie, maksymalna ilość punktów jaką będzie można zdobyć to 74. I teraz uwaga - aby zdać, trzeba będzie mieć aż 68 punktów. Wg mnie to bardzo dużo, co nie oznacza że to źle ! Podniesie to poprzeczkę i o dzisiejszych 70-75 % zdających za pierwszym razem teorię,  można zapomnieć.

Inną nowością będzie metoda e-learningowa (zamiast stacjonarnych wykładów). Będą mogły sobie na nią pozwolić ośrodki, posiadające wszystkie kategorie szkoleń (nie koniecznie szkoląc - chodzi o same uprawnienia). Choć do tego jestem akurat sceptycznie nastawiony - gdyż wtedy poziom szkolenia będzie w dużej mierze nastawiony na własną pracę kursanta. A to - jak wiemy - wychodzi zazwyczaj bardzo kiepsko.

Inna sprawa, to fakt że młody kierowca który zdobędzie uprawnienia, będzie na cenzurowanym - ale o tym innym razem napiszę.

piątek, 18 listopada 2011

Rozrywkowo !

Dzisiaj zdecydowanie rządzi Basia:


- z płyty o tej samej nazwie - którą sobie sprawiłem kilka godzin temu :)

środa, 16 listopada 2011

Zakład

1. W pracy jest tyle roboty, że już nie pamiętam, kiedy miałem wolny czas tylko dla siebie. Po prostu rano wychodzę, późnym wieczorem wracam. Jestem przemęczony - nie tylko jazdą, ale i wykładami, szkołą i jeszcze uczelnią.

2. Oczywiście, nie mam czasu na jazdę autobusem, no chyba że po godzinie 21, lub później. Na żadne inne przyjemności też czasu brak.

3. Muszę się pochwalić, że wygrałem zakład ! Założyłem się z kolegą (Łukaszem - jest czytelnikiem tego bloga), że zda dzisiejszy egzamin na kategorię D. Zdał, więc niebawem będę się zajadał słodyczami o które to właśnie był zakład :) Gra-tu-lu-ję !

Na koniec trzy kolejne fotki pt. Od przybytku głowa nie (?) boli ...






piątek, 11 listopada 2011

Odświętnie

Dzisiejszy dzień był totalnie inny niż wszystkie. Ponieważ spodziewałem się gościa, z samego rana (czyli po 9 :P) wziąłem się ostro do sprzątania. A było co ogarnąć, ostatnie gruntowne porządki były dość dawno. Mniej więcej w połowie sprzątania telefon od gościa - już wyjeżdża. Oho ! A ja jeszcze w rosole ! Musiałem przyspieszyć i to drastycznie, ale zdążyłem. I zamiast się uczyć (co było w planie) - to był spacer, pizza i domowe kino (włączyłem Film o pszczołach - jeden z tych neutralnych - ani wulgarny, ani nudny - spodobał się :) Swoją drogą, dlaczego miejskie kino puszcza filmy dopiero o 17.30 ?!.

Po wyjeździe gościa sprzątanie i ... bezcelowe bieganie po forum, portalach i innych mało ważnych stronkach. Za to wieczorkiem chcę przejrzeć projekt nowej ustawy prawo o ruchu drogowym. Wczoraj to kopiowałem od kolegi - całe 176 stron !

A na koniec blotki parę fajnych zdjęć:












środa, 9 listopada 2011

Wymiana opon

Przedwczoraj pojechałem do znajomego wulkanizatora, by umówić się na wymianę opon. Zaproponował, że może TERAZ to zrobić - bo ogólnie są już spore kolejki. Co prawda byłem u niego z kursantką, ale postanowiłem wykorzystać tę okazję.

Przeprosiłem więc dziewczynę i wjechałem do warsztatu. Po około 30 minutach (a może i mniej ?), Toyotka miała już nowiutkie opony - którym nie straszne śnieżne koleiny, zaspy czy inne zimowe "niespodzianki", a kursantce zamiast dwóch godzin policzyłem jedną.

Tymczasem na mieście nie widać żadnych oznak zimy - wprost przeciwnie, niedawno wyremontowano gruntownie fragment ulicy w samym centrum. Przy okazji wymalowane zostały nowe linie (ciągłe przede wszystkim i powierzchnie wyłączone) - które wyciągnięto daleko - w efekcie zawężając obszar jazdy. To jak na razie chyba najlepsze miejsce na egzaminy - jeszcze nie znane przez kursantów, a stwarzające sporo możliwości do oblania.

niedziela, 6 listopada 2011

Zlot miłośników ...



 ... ZLOT MIŁOŚNIKÓW LETNIEGO OGUMIENIA ...

Jutro jadę do zaprzyjaźnionego wulkanizatora umówić się na wymianę opon. Moje poprzednie zimówki mają już tylko 4-5 mm głębokości bieżnika, więc dla bezpieczeństwa kupuję nowe (choć przepisy tego wyraźnie nie określają - wspominając tylko o 1.6 mm głębokości bieżnika bez określenia czy chodzi o opony letnie czy zimowe).

sobota, 5 listopada 2011

Cukierkowo

Ciąg dalszy sukcesów moich kursantów trwa. Tak, chwalę się - wcale wam się nie wydaje :P Ciekawe, kiedy to się skończy ? Oczywiście, mogłoby być to perpetuum mobile.

Ku mojemu zdziwieniu, jedna z kursantek postanowiła w sposób szczególny i wyjątkowy podziękować za udaną współpracę, zaangażowanie i cierpliwość - co w efekcie doprowadziło ją do szczęśliwego zakończenia przygody, zwanej kursem na prawo jazdy. Otóż umówiła się ze mną przedwczoraj, podziękowała za wszystko i ... przyniosła mały podarunek. A jest nim torba z czekoladowymi cukierkami zawiniętymi w sreberka z symbolami znaków drogowych ! Przecudne po prostu, a jak smakują wyśmienicie ! Musicie uwierzyć na słowo :)

A poza tym - same nudy (w pozytywnym znaczeniu). Prowadzę wykłady trzy razy w tygodniu, od godziny 14 do 18.30, przez co mniej jeżdżę. I dobrze - paliwo coraz droższe. Noce coraz zimniejsze - na szczęście nie muszę skrobać szyby - bo kupiłem matę którą zakładam sobie na noc. Jeszcze nie ukradli - więc się cieszę :)

Z ciekawszych rzeczy - jedna z kursantek na egzaminie wewnętrznym chciała przejechać na sygnale czerwonym. Nie pozwoliłem - a ona na to: przecież się upewniłam że nic nie jedzie ! Chyba będzie musiała jeszcze porozmawiać ze swoim instruktorem na ten temat ;-)

piątek, 28 października 2011

D jak ... autobus (...)

Czas nadrobić zaległości z kursu jazdy autobusem - co niniejszym czynię :)

Pisałem ostatnio, że autobus ten sprawia sporo kłopotów na wąskich miejskich drogach. Pomyłka. Dopiero od kiedy jeżdżę z innym instruktorem (a jest nim Jaco - czytelnik tego bloga) - dopiero wtedy rozpoczęła się jazda wąskimi uliczkami ! Ale po kolei.

Od kilku godzin pracuję pod okiem J (wcześniejsze 12 h miałem z wspominanym wcześniej Ł). Nie chcę tutaj robić żadnego specjalnego porównywania, ale po raz kolejny okazało się, jak jest ważne trafić na dobrego instruktora. Przez 2 godziny jazdy z Jackiem dowiedziałem się i zrozumiałem - więcej - niż na poprzednich 12 h z innym instruktorem. Ł po prostu był, był fizycznie obecny. I tyle. Nie tłumaczył za wiele (nic ?), na pytania odpowiadał "tak" lub "nie". Nie sądziłem, że pomiędzy instruktorami może być aż tak duża przepaść. Oczywiście, na jazdy od teraz umawiam się tylko z Jackiem.

Za kierownicą tego wielkiego autobusu czuję się coraz pewniej, co nie oznacza że nie popełniam błędów ;-)

Epizod 1 Na pewnym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, na pasie obok pojawił się podobnie wielki autobus komunikacji miejskiej.- jak go zobaczyłem, skręcając w lewo trochę najechałem na wysepkę ronda :P Tak, spanikowałem i nie potrzebnie tak od niego uciekałem. Ale następnym razem będzie lepiej ! Obiecuję :) Spostrzeżenie - staram się jak mogę, mimo klimatyzacji i ogólnie niskich temperatur - wychodzę mokry po jeździe :)

Epizod 2 Jeździliśmy więcej po uliczkach w centrum miasta, ale także na tych zlokalizowanych nieco dalej. Niestety cechują się one tym, że są beztrosko porośnięte drzewami - których nikt raczej nie przycina - zwłaszcza tam gdzie są lusterka w tym wielkim autobusie :) Na jednej z ulic (info dla Łukasza - czytelnika bloga, nie poprzedniego instruktora - Lotnicza/Mościckiego) przy skręcie w lewo nie udało mi się pojechać bez dotknięcia do sporych gałęzi. Cofnąłem więc troszkę, po czym całą ulicę przejechałem środkiem - bo inaczej nie udałoby się bez uszkodzenia lusterek (fotka u góry), szyb i boku autobusu (z przeciwka akurat nikt nie jechał). Ale - za nami jechał pewien instruktor nauki jazdy - i zaczął trąbić ! Dodam, że jechał sam z tablicą L na dachu. Pół kilometra dalej wyprzedził nasz 12 metrowy autobus przez linię podwójną, bezpośrednio przed skrzyżowaniem i przejściem dla pieszych. Spostrzeżenie - chyba nie lubi firmy w której pracuję ...

Epizod 3 Udało mi przy złapać nieproszonego gościa. Wyglądał tak jak na zdjęciu (foto by Jaco). Spostrzeżenie - znów coś zepsułem ? :P (wcześniej była sprawa z hamulcem, ale może już jej tu nie wspominajmy) 


Epizod 4 W centrum zaliczyłem wpadkę z ruszaniem na wzniesieniu (info dla Ł - przy cerkwi). Wcześniej jadąc na tej stromej górce miałem pusto, więc bez zatrzymywania pomknąłem dalej. Dziś musiałem się zatrzymać i pierwsze ruszenie się nie udało (zbyt mało gazu). Drugie za to było ok. Spostrzeżenie - dziwnie jeździ się autobusem po centrum - widok z góry jest zupełnie inny niż z poziomu Yarisa. O wiele bardziej cudowny ... :) Nie sądziłem nigdy, że będę miał taką możliwość ...

Epizod 5 Na jednej z węższych uliczek (ino dla Ł - Metalowa), zaobserwowaliśmy fajną sytuację. Małe auto jadące z przeciwnego kierunku dużo wcześniej zjechało na bok - na pobocze ułatwiając mi jazdę - choć wcale nie musiało, bo zmieścilibyśmy się razem - :) Kierująca - młoda dziewczyna ładnie się uśmiechnęła, a po wymijaniu pojechała dalej. Nie zawsze jest tak miło, bowiem kilometr dalej kierujący z przeciwka był wyraźnie wzburzony pokazując "fajne" gesty - no właśnie czym był wzburzony ? Nie podobało mu się że autobus jedzie z przeciwka ? Przy czym szerokość jezdni była już całkiem spora i nikt nikomu nie przeszkadzał. Spostrzeżenie - zwykle inni widząc tak spory autobus zjeżdżają z drogi - choć oczywiście różnie z tym bywa.

Epizod 6  Na placu manewrowym najbardziej polubiłem parkowanie skośne (dla niezorientowanych - wjazd przodem, bardzo łatwe zadanie) i ... zaskoczenie - prostopadłe przodem (trudne jak cholera!). Tak ! Jest to bardzo precyzyjne parkowanie, wjeżdża się dosłownie na milimetry z prędkością żółwia ! Udaje mi się wykonać to zadanie bez użycia korekty (której to możliwość wykorzystania bardzo podnosi mnie na duchu "gdyby coś ..."). Nie lubię zatrzymywania się z "łuku" (tył pojazdu po zatrzymaniu ma się znajdować w półmetrowej przestrzeni - przy tych 12 metrach trudno to wyczuć), oraz nie lubię wyjazdu z prostopadłego tyłem. Nie można wtedy wyjechać poza obszar wjazdu oraz naruszyć pachołków/tyczek. Równoległe tyłem jest ok - takie trochę nijakie. Spostrzeżenie - mimo wszystko - lubię plac, i na pewno już się go nie boję ! A co ! :)

Finish - dzień bez jazdy autobusem, dniem straconym. Rozumie mnie ten, kto kocha jazdę ...

wtorek, 25 października 2011

Pułapka

Jedna z miejskich uliczek wygląda jak na obrazku obok. Wjeżdża na nią pojazd z L/EGZAMIN. Osoba zdająca jedzie cały czas prosto, zdaje się nie zauważać istotnego znaku B1 - zakaz ruchu. Na wysokości znaku egzaminator przerywa beztroską jazdę gwałtownie hamując, tym samym kończąc jazdę.

Trudne miejsce, na które ostatnio wybierają się egzaminatorzy najczęściej właśnie kończy się tak jak powyżej. Z moich doświadczeń wynika podobnie. Kilka razy byłem na tej ulicy z kursantami, żaden nie zrobił nic innego, jak po prostu jechał na wprost !

W ogóle, miejsce to jest problematyczne ze względu na znaki i natężenie ruchu. Bo co może zrobić kursant, który wjedzie na taką ulicę ? Jechać prosto lub w prawo nie może (gdyby tak zrobił, egzaminator przerywa egzamin z wynikiem negatywnym oczywiście), zatrzymać się przy prawej stronie też nie może - choć tu nie ma powodu do przerwania egzaminu - będzie to "jedynie" błąd. Zatrzymać się po lewej stronie ? Średnio dobre rozwiązanie - wszystko zależy od natężenia ruchu. Najlepiej jednak - o ile to możliwe - byłoby wjechanie na dowolne miejsce parkingowe po lewej stronie i po prostu - zawrócenie. Naturalnie, mniej więcej do godziny 16 nie jest to możliwe bo wszystkie miejsca są zajęte. Za to po 16-tej egzaminy raczej się nie odbywają ...

Ale, zamiast kombinować - chyba jednak najlepiej byłoby zawrócić przy użyciu ... hamulca awaryjnego - bez zatrzymania, z poślizgiem tylnych kół ;-)

sobota, 22 października 2011

Aktualizacja pytań testowych







Źródło - Internet.

środa, 19 października 2011

Świadectwo ...

Ależ ja tu dawno byłem ! Tak się akurat złożyło, w weekend długie uczelniane zajęcia, potem praca praca i ... praca. Za to w poniedziałek udało mi się w końcu odebrać świadectwo instruktora techniki jazdy. Nie było to takie łatwe, gdyż ludzie którzy pracują w urzędzie ... są jakby z innej epoki. Bardzo trudno się do nich dodzwonić, jeszcze trudniej dogadać a już umówić na odbiór dokumentów - zapomnij ! Gdyby nie Jaco - pewnie jeszcze do tej pory bym tego świadectwa nie miał.

Ostatnio też nieco pojeździłem autobusem. Trochę nabroiłem - m.in dziś wepchnąłem się zamiast poczekać. Wyjeżdżając z drogi podporządkowanej sądziłem że się zmieszczę bez utrudniania komukolwiek ruchu. Jasne, nie dość że jakiś facet musiał hamować, to jeszcze wjechałem na krawężnik :( Taaa, popisałem się - nie ma co ! Kompletnie bez sensu.

Tymczasem dziś prowadziłem wykłady. Parę minut po rozpoczęciu, włączyłem krótki film dotyczący tematu i zająłem miejsce obok kursantów. Po chwili do sali wchodzi młody człowiek, (ani dzień dobry ani do widzenia), chwyta za długopis i wpisuje się na listę. Na sali zupełna cisza, wszyscy oglądają film, a chłopak grzebie w telefonie po czym dopisuje 3 nazwiska ! I wychodzi - a na sali śmiech.
Ponieważ wcześniej kto inny miał wykłady, więc ów młodzieniec pewnie nie zauważył, że na sali jest instruktor.

czwartek, 13 października 2011

Dzień nauczyciela

W związku z tytułem blotki, obłowiłem się dziś (ponieważ jutro nie mam zajęć) różnymi prezentami od moich uczniów, ale nie tylko od nich. Oczywiście słowo "obłowiłem" użyte jest celowo - wszak nie zależy mi na tych czekoladkach, bombonierkach, kawach i innych upominkach. Pracuję w prywatnej szkole (prócz nauki jazdy), gdzie prowadzę wykłady. Stać mnie jeszcze na słodycze, a tu wystarczy że uczniowie sporo płacą za pobieraną naukę. Podobnie jest na zakończenie roku - niektórzy z nauczycieli to już z torbami przychodzą wtedy do szkoły, by zmieścić te wszystkie "podziękowania".

Prezent dostałem także od współpracowników z zarządu - książkę:


Nie znam tego, dokończę "Rosyjską ruletkę" Zacharskiego i zerknę czy to coś ciekawego. W ogóle, kupowanie komuś na prezent książkę bez zapoznania się z jego gustem - to średnio trafiony prezent.

Dziś też, na szczęście tylko jedną godzinę jeździłem z "księżniczką". Dlaczego tak ją nazwałem ? Ma dopiero 4 godziny, ale nie znosi jakiejkolwiek krytyki. Dąsa się na każdą moją uwagę. A tych jest mnóstwo, bo nie wie najprostszych rzeczy - po co jest skrzynia biegów, sprzęgło, lusterko. Jak proszę, by się rozglądała przy skrzyżowaniach jest wielce obrażona. Patrzy przed siebie, choć nie wiem dokładnie gdzie - bo lubi krawężniki i często próbuje po nich jeździć.

Słabo to widzę, ale na razie nie ustaję.

środa, 12 października 2011

Autobusowo ...

Zastanawiając się, czym egzaminuje się w Polsce przy kategorii D (autobus), postanowiłem sprawdzić parę większych i mniejszych miast. Zacznijmy od Warszawy - tamtejszy WORD ma aż trzy miejsca egzaminowania, ale wszędzie egzamin praktyczny odbywa się na autobusie Autosan A1010T. Jest następcą modelu H 10 (jego zdjęcie poniżej), prócz stolicy, ten pojazd wykorzystywany jest m.in w Legnicy, Kielcach i Krakowie.

Ale w takich miastach jak np Krosno, czy Łomża - tu wciąż egzaminują na Autosanie H 9 (!). To starocie, którego na pewno nie powinno być już na egzaminach. H 9 jest także w Opolu - ale tu można wybrać na egzamin podobne relikt przeszłości - JONCKHEERE MAN 18N. Jak wygląda miejsce pracy kierowcy tego pojazdu, można zobaczyć na załączonym zdjęciu (wraz z opisem niektórych elementów - WORD Opole).
Co wybierać ? trudno podpowiedzieć, zapewne na forach internetowych życzliwi podpowiedzą który z "pojazdów" jest mniej nadszarpnięty czasem i trudami eksploatacji.

Autosan H 9
Wiadomo, że inwestycja w tę klasę pojazdów jest o wiele poważniejsza niż przy kategorii B - która to szybko się zwraca i w zasadzie jest o wiele bezpieczniejsza. To, że egzamin praktyczny jest droższy od kategorii B (B - 112 zł, D - 160 zł), nie eliminuje faktu, iż zakup autobusu zwłaszcza w mniejszych miejscowościach stoi pod znakiem zapytania (opłacalność finansowa). Czasem WORD-y wynajmują je od osk - tak jest np u nas - choć sprawność tego sprzętu woła o pomstę do nieba !

 

Autosan H 10
Autosan A 1010 T

Jonckheere MAN 18 N

Jonckheere MAN 18 N - wnętrze

Zdjęcia pochodzą z: WORD Warszawa, WORD Opole, PKS Siemiatycze

piątek, 7 października 2011

Jest cudnie !

Zaćmienie rozumu przed egzaminem jest przerażające. Oto kursantka w dniu egzaminu jedzie sobie jedną z ulic (szczegóły na załączonym obrazku), proszę o skręcenie w lewo, a ona mówi: - przecież w lewo nie można ! A to, że znak "nakaz jazdy w prawo" (za znakiem) stoi właśnie ZA skrzyżowaniem, to już zupełnie pominęła. Podobnie jak to, że nigdy nie podaje się poleceń niezgodnych z przepisami. A ja po prostu byłem ciekaw, jak ustawi auto przy lewoskręcie na jednokierunkowej ... Ale najważniejsze - że ta "głupawka" trwała tylko w ciągu tej jednej godziny jazdy, bo kilkanaście minut później pojechała bezbłędnie podczas egzaminu. A w ogóle, to trochę mnie dziwi iż kolejna osoba zdała przy pierwszym podejściu. Pod koniec września wypuściłem partię pięciu kursantek (same panie !) - i wszystkie od razu zdały. Oczywiście nie mam nic przeciwko takiemu pozytywnemu zdziwieniu - niech trwa jak najdłużej :))

Tymczasem, trochę niepokoi mnie kiepski (delikatnie mówiąc) stan autobusu na którym WORD egzaminuje kandydatów na kierowców. Na kategorii B pewnie jeszcze trochę i będą egzaminować na elektrycznych, lub co najmniej hybrydowych, B+E także niczego sobie, nawet na kategorię C mają współczesną, rozwiniętą technologicznie ciężarówkę. No ale na kategorię D wprost przeciwnie. Stare to, parchate i kopcące - lata świetności ma już daaaaaaaaaaawno za sobą. Autosan H10 - bo o nim mowa - powinien już sobie odpoczywać w muzeum - a nie męczyć się na egzaminach !

Swoją drogą, WORD który promuje bezpieczeństwo, wszelkie nowe systemy wspomagające kierowcę i ekologię - sam sobie strzela gola, gdyż autobus który mają w tej chwili do dyspozycji, jest zaprzeczeniem powyższego. Pozostaje mieć nadzieję, że to już niedługo się zmieni.

czwartek, 6 października 2011

D jak ... autobus (12)

Właśnie dziś minęła dwunasta godzina jazdy autobusem (mając kategorię C powinienem wyjeździć co najmniej 40 h, bez kategorii C to aż 60 godzin). W skrócie - trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć nadal. Autobus ten sprawia sporo kłopotów na wąskich miejskich drogach. Rzeczy, które w ogóle nie przeszkadzają kierowcom "osobówek" tu co chwilę zmuszają do wytężonej ostrożności.

Paradoksalnie fajniej się jeździ wśród wielkich pojazdów (czy to z przodu, z boku) - rozumieją oni kwestie gabarytowe, ułatwiają poruszanie się - i to bardzo znacznie. Natomiast już kilka razy miałem taką oto sytuację: wjeżdżam z małą prędkością na skrzyżowanie, skręcając w prawo wypuszczam autobus daleeeeeeeeeeeeeeko na pas dla przeciwnego kierunku ruchu (już na drodze poprzecznej, na którą skręcam) - a tam stoi autko z kobietą za kierownicą. Wydaje się, że jadę wprost na nią, prędkość nie jest duża, ale mimo to - kobieta stojąc "w miejscu", panicznie kręci kierownicą w prawo - próbując uciekać ! Ale jak uciekać, skoro ona stoi ?
Kilka razy już to widziałem.

Przeszkadzają znaki stojące tuż przy krawędzi jezdni (a na słupach reklamy kandydatów do Sejmu), linie ciągłe ograniczające szerokość pasa ruchu tak absurdalnie, że nie da się przejechać inaczej niż po prostu po nich, podobnie z powierzchniami wyłączonymi.

Najfajniej za to w trasie :) Włączam sobie tempomat i ... do przodu ! A nawet bez niego, jest cicho, komfortowo, przyjemnie - nic tylko jechać ! To jak się jeździ takim pojazdem po autostradach ?

sobota, 1 października 2011

Freestyle

Odsłona pierwsza:

- kursantka na 13 i 14 godzinie jazdy uczy się parkowania. Mały ruch w sobotę tuż po 8 rano powoduje, że jakoś jej to się udaje. Po godzinie 9 czas wyjechać na miasteczko, ale gdy się nie patrzy na znaki - to nic z tego nie wyjdzie. Ignoruje znak stop, wjeżdża na duże skrzyżowanie kompletnie nie wiedząc jak się zachować. Znaki wcześniej stały, ale kto by na nie w ogóle zwracał uwagę ?

Wyjeżdżamy z centrum i kierujemy się gdzieś, gdzie nie ma tak gęstego ruchu. Po raz kolejny proszę o zwracanie uwagi na znaki. W chwilę potem zadaję pytanie, jaki właśnie znak minęliśmy. Zero odzewu. Skręcamy w lewo, ponawiam pytanie. Ona ponowiła odpowiedź - a raczej jej brak. Znów skręcamy i pytam o znaki które stały na początku ulicy. Ona nie wie, bo nie popatrzyła. No cóż, proszę więc o zatrzymanie pojazdu a kursantkę o to, by wyszła zobaczyć cóż za znaki właśnie minęła ! Jest wyraźnie zdziwiona i zdegustowana - mam wychodzić z auta ?! Tak - potwierdziłem stanowczo. Gdy wróciła, było równie "fajnie" jak wcześniej.
kursantka - nie wiem co to za znak, zakaz wjazdu lub zakaz postoju. Mylają mi się te znaki (pisownia oryginalna). Ręce mi opadły i w tym miejscu zanim ruszyliśmy dalej, musiał nastąpić dłuższy mój wywód nad sensem naszej dalszej współpracy, jej i mojego zaangażowania w staranie się o dokument prawa jazdy. Nie było to miłe, ale sprawę trzeba nazywać po imieniu. Na następną - poniedziałkową jazdę postawiłem jej pewne ultimatum. Jeśli je spełni, będziemy współpracować nadal, jeśli nie - widzę dwa wyjścia - 1) rezygnacja z kursu, 2) zmiana instruktora.

Odsłona druga:

- kursant, którego opisywałem niedawno jako "traktorzystę", nie może zdać egzaminu praktycznego. Z teorią także miał problemy, a na praktycznym już trzy razy "zawalił". Za każdym razem było to wymuszenie pierwszeństwa i interwencja egzaminatora. Dziś jeździł ze mną, ponieważ po trzech nieudanych egzaminach musi wykupić co najmniej 5 dodatkowych godzin. Sądzę, że jeździ gorzej niż traktorzysta ! Przykłady ? Proszę bardzo ! Dojeżdżamy do pojazdu, którego kierowca próbuje cofnąć. Widząc nas zatrzymuje się, ale doskonale widać jego światła cofania - ma więc włączony wsteczny bieg. Co robi kursant ? A no po prostu podjeżdża mu pod tył i tuż przed nim się zatrzymuje ! Widzę, że facet się irytuje i wręcz macha, by go ominąć, by jechać. Ale ale ... mój kursant ma go totalnie gdzieś ! Interweniuję więc, bo z tego co widzę to potrzebowałby jeszcze długich minut by się zorientować w sytuacji :(

           Ale to jeszcze nic. Jesteśmy w centrum, zbliżamy się do głównej drogi biegnącej w poprzek. Przed nami kolejno: koniec drogi z pierwszeństwem, ustąp pierwszeństwa i znak stop - przed poprzeczną jezdnią także niedawno namalowana linia bezwzględnego zatrzymania. Że jakiego ? Bezwzględnego ? Nie dla tego kursanta ! Pędzi on około 40 km/h w ogóle nie zważając na to co się dzieje z prawej i lewej, nie mówiąc o znakach !! Kopię w hamulec tuż przed skrzyżowaniem, bo inaczej doszłoby do zderzenia z autami jadącymi z prawej strony. Wstrząsam słownie kursantem, po chwili jedziemy dalej.
             Dosłownie 100 m dalej jest deptak, wszystkie znaki każą nam jechać w lewo, bo prosto jest zakaz ruchu. I co on robi ? Nic, próbuje jechać na wprost ... znów hamuję ... Znów robię mu ostrzejszy wykład na temat jego zachowania, mam ochotę wyrzucić go z auta ! Jedziemy dalej. Niestety, na każdym lewoskręcie na drodze jednokierunkowej jedzie trzymając się bardzo blisko prawej strony. Szlag mnie zaczyna już trafiać, bo kursant który ma właśnie 31 i 32 godzinę jazdy robi tak kardynalne błędy ! Kierowcy obok patrzą na nas jak na idiotów, no może nie wszyscy - jeden z kierowców chyba się nawet ucieszył, wszak wykorzystując nasze złe ustawienie na jezdni wjechał sobie pod ... prąd.

Już dawno nie miałem takiej "fajnej" soboty. Nie pamiętam też, bym aż tak źle podsumował osoby po jeździe. Oczywiście, jakieś tam światełko w tunelu pozostawiłem, ale czy oni to wykorzystają ... wątpię. Kursantka ma dopiero połowę kursu, może zrozumie swoje błędy. Ale zachowanie chłopaka było zupełnie bezmyślne. Jazda jego było zagrożeniem dla innych uczestników ruchu, przy okazji popełniał mnóstwo błędów technicznych (m.in hamował ze sprzęgłem tłumacząc się - uwaga - przyzwyczajeniem ! Ale ja nigdy go nie uczyłem tak hamować !).

czwartek, 29 września 2011

Ufff

Dawno mnie tu nie było, ale jak pisałem wcześniej - chciałem się trochę pouczyć, w wolnych chwilach rozwiązuję testy (D).
Kursant, o którym pisałem kilka dni temu:
odbieram telefon od kursanta, który roztrzęsionym głosem mówi, że nie zdał egzaminu. Ale - co ważniejsze - nie wiele brakowało, by potrącił kobietę przechodzącą na przejściu. Nie zagłębiając się w szczegóły - egzaminator wyhamował auto, bo inaczej doszłoby do wypadku.
Kursant był tym najbardziej przejęty, przez słuchawkę słychać że szlocha, że bardzo to przeżywa.
zdał już egzamin. W sumie było to jego trzecie podejście. Pogadałem z nim o tej poprzedniej sytuacji egzaminacyjnej, ale nawet nie musiałem. Poukładał sobie wszystko w głowie, a dziś pokazał mi arkusz przebiegu egzaminu - wszystkie zadania zrobił bezbłędnie.

Ja tymczasem lecę. A raczej jadę. Minęły kolejne 2 godziny ćwiczeń autobusowych, a jutro następne trzy. Nie wiem ile zajmie mi opanowanie tego wszystkiego, ale chyba to trochę jeszcze potrwa ... co nie zmienia faktu iż jeździ się bardzo przyjemnie :) I im więcej, tym lepiej !

piątek, 23 września 2011

D jak ... autobus (7)

Miałem dziś koleją jazdę autobusem (liczba w nawiasie w tytule to liczba wyjeżdżonych godzin). Nie wiem jak instruktorowi - ale mnie jeździło się bardzo fajnie ! Nie znaczy to, że było bezbłędnie, ale jazda dostarcza mi dużo dobrych, ba nawet bardzo dobrych wrażeń !

Wczoraj byłem w trasie. Autobus jest szeroki, ma piękne (i wystające) lusterka - które szkoda byłoby uszkodzić. Najtrudniej wyminąć się z pojazdem ciężarowym. Nasze drogi są wąskie, pozbawione poboczy - massakra ! No i niestety, wczoraj raz źle oceniłem odległość i zjechałem zbyt bardzo z jezdni. Nic się nie stało, ale nie podobało mi się to. Instruktor nie powiedział ani słowa, ale co on tam o mnie sobie pomyślał ... ;-)

Dziś byłem na placu manewrowym, nie było tragedii. Choć już wiem, że ten autobus nie nadaje się na egzaminy - jest 2 metry dłuższy niż ten który w tej chwili jest podstawiany przy zdawaniu na kategorię D. Łuk jest bezproblemowy, parkowanie skośne również, prostopadły tyłem także, równoległy tyłem tak samo. Ale wjazd do prostopadłego przodem - jest straszne ! Praktycznie wjeżdżam na milimetry, utrzymując pojazd nad samą linią ograniczającą obszar stanowiska (obrys autobusu nie może wyjechać nad linię), korektę wykorzystuję przy wyjeździe, gdyż nie udaje się wyjechać bez niej zgodnie z kryteriami tegoż zadania.


PS. Dostaję mnóstwo maili w sprawie pomocy dotyczącej egzaminu na instruktora techniki jazdy. Prosicie mnie o pomoc, o przesłanie skryptu, o przykładowe pytania. Chcecie się ze mną spotkać by porozmawiać o egzaminie i konkretnych wymaganiach. Tymczasem  ja nie prowadzę jakiegoś centrum pomocy dla przyszłych instruktorów techniki jazdy. Nie mam czasu na omawianie egzaminu, odpisywanie na każdy kolejny mail z prośbą o pomoc. Wszystko co chciałem napisać na ten temat, jest tu napisane :)

A teraz trzymajcie kciuki, bo jutro mam obronę pracy dyplomowej ! :)

czwartek, 15 września 2011

D jak ... autobus !

Nic wcześniej nie pisałem, ale od niedawna jestem na kursie prawa jazdy kategorii D - czyli na autobusie. Okazja nie lada, bowiem szef firmy w której pracuję zaproponował, iż kto zechce może za darmo nauczyć się jeździć. Koszty, jakie mnie interesują to badanie lekarskie (zrobione 2-3 tygodnie temu) i opłata za egzamin (teoria + praktyka). Przyjmijmy, że wykłady z kategorii D mam już za sobą, a dziś miałem dwie pierwsze godziny jazdy.

Było ... fantastycznie ! Kiedyś już mówiłem, że jazda ciężarówką, motocyklem (teraz także autobusem) - jest lepsza niż orgazm ! :P 

Autobus, jakim uczę się jest nieco dłuższy niż ten egzaminacyjny, mierzy 12 m długości. To sporo, jak na miejskie dróżki. Na początek instruktor (kolega z pracy - Łukasz) wyjaśnił co do czego z przyciskami, pobawiłem się ustawieniem fotela i lusterek i ... w drogę !

W większości jeździłem po mieście. Moje odczucia co do jazdy są bardzo pozytywne ! W ogóle, praca kierowcy autobusu jest fantastyczna (?). Pojazd jest wygodny, wszystko działa lekko i sprawnie, wszystko jest wspomagane i "ułożone" pod kierowcę. Nie ogarniam jeszcze wszystkich przycisków, Łukasz mówił o jakichś systemach - ale nie wiele pamiętam ;-) Trochę się obawiałem podwójnej skrzyni biegów (ma 8 przełożeń), ale to nic wielkiego - spokojnie da się opanować. Oczywiście, trzeba zastosować inną taktykę ruszania na ruchliwych skrzyżowaniach, bowiem te gabaryty potrzebują trochę czasu by opuścić skrzyżowanie ale przede wszystkim te wymiary - non stop kontrolowałem odległości od linii, krawężników i innych blisko ustawionych przeszkód (np znaki).

Na jednym z głównych skrzyżowań podczas skrętu w prawo zaliczyłem krawężnik. I to pomimo tego, że przód wyciągnąłem na linię ciągłą, potem wjechałem na powierzchnię wyłączoną. Na autobus skrzyżowanie jest ciasne. Łukasz powiedział, że zbyt wcześnie skręciłem. Zapewne tak też było. Jeżdżąc tak wielkim pojazdem najtrudniejsze są właśnie skręty w prawo.

Łukasz spytał mnie gdzie chcę sobie pojeździć, wybraliśmy się więc na drogę poza miastem. Ale to była jazda ! Tam dopiero autobus pokazuje swoje możliwości ! Szczególnie podobała mi się zabawa z tempomatem. No, ale i tak w większości musiałem się skupić na prowadzeniu auta. Co ciekawe, autobus ma ogranicznik prędkości dopiero na prędkości 110 km/h i prowadzi się genialnie !

Szkoda, że te dwie godziny minęły tak szybko. Po jeździe byłem cały mokry - pomimo klimatyzacji. Jazda wymaga ciągłej koncentracji, uwagi i przewidywania. Umówiłem się na kolejne jazdy, w planach jest wyjazd do większego miasta oddalonego o około 100-120 km - to dopiero będzie frajda !!! Już nie mogę się doczekać, ale to dopiero w przyszłym tygodniu :(

piątek, 9 września 2011

Przyjemności ...

Padam ze zmęczenia. Po powrocie do domu (dzień pracy z przerwami, ale bardzo męczący) kładę się na niezaścielone wcześniej łóżko i przez 30-40 minut równo i spokojnie oddycham. Odprężam się, tego mi trzeba.

A w ciągu dnia odbieram telefon od kursanta, który roztrzęsionym głosem mówi, że nie zdał egzaminu. Ale - co ważniejsze - nie wiele brakowało, by potrącił kobietę przechodzącą na przejściu. Nie zagłębiając się w szczegóły - egzaminator wyhamował auto, bo inaczej doszłoby do wypadku.
Kursant był tym najbardziej przejęty, przez słuchawkę słychać że szlocha, że bardzo to przeżywa.

Dla mnie to pierwsza tego typu reakcja kursanta. On sam nie wie, czy podejdzie drugi raz do egzaminu. Na razie dałem mu troszkę czasu, niech to przemyśli, ale za kilka dni porozmawiam z nim o tej sytuacji.

A pod koniec dnia wykład, na który przyszło 43 osoby ! Sala w której mam zajęcia nie mieści takiej ilości w komfortowych warunkach, ale cieszy że takie tłumy przychodzą słuchać mojego ględzenia.

PS. ta praca daje mi mnóstwo satysfakcji, po raz kolejny to czuję ... :)

PS 2. Jestem przeziębiony, dziś rano wyskoczyłem do pracy w koszuli z krótkim rękawem, a na placu mnie przewiało. Biorę leki, a dogadzam sobie krówkami ... ;-)

środa, 7 września 2011

Niemoc

30 sierpień
 1 lipiec












1 lipiec
30 sierpień











1 lipiec
30 sierpień












1 lipca pokazałem kilka znaków, zasłoniętych przez piękne, zielone liście. Pod  koniec sierpnia, te same miejsca wyglądają tak jak widać powyżej. Poprawa nastąpiła - to rzadkość, ale udało się przyciąć gałęzie tylko w jednym przypadku. Tu nawet grupa ekologów, ani lokalny klub gospodyń nie stanął na drodze ku bezpieczeństwu.

Niestety, w pozostałych dwóch przypadkach nic drgnęło. Widać tu drogowcy nie zaglądali, lub mieli ważniejsze sprawy niż miejska bujna zieleń.

A niech sobie rośnie, bo i w ogóle po co ja się czepiam ? Przecież już liście oblatują, a jeszcze dosłownie kilkanaście dni i problemu nie będzie !

poniedziałek, 5 września 2011

Weekend w stolicy

Planowałem inaczej, ale jak zwykle - coś się nie udało. Wakacje planowałem spędzić w Zakopanem, jak w ubiegłym roku. Ale jest tyle pracy, że ciężko byłoby się wyrwać na tydzień czasu. Mając go o wiele mniej, postanowiłem wyskoczyć na weekend do Warszawy :)

Moje ostatnie zwiedzanie stolicy było bardzo, bardzo dawno. Przywiozłem pozytywne wrażenia miasta, które cały czas żyje. Cały czas się coś dzieje, jest duża różnorodność ludności, nieszablonowość i nowoczesność. Obrazu dopełniało miejsce noclegu - a był nim jeden z wieżowców z pięknym tarasem, gdzie pod częścią mieszkalną znajdował się parking, a na dachu - piękny ogród ! :)

Podobało mi się, a jakże. Lubię to miasto :) Tylko działającej poczty nie udało mi się znaleźć, przez co pocztówki nie poleciały ...

Tymczasem gdy ja zwiedzałem, Jaco się stresował na egzaminie praktycznym na instruktora techniki jazdy (kategoria C oraz C+E). Stres się opłacił, gdyż egzamin został zaliczony pozytywnie ! Gratuluję Jaco !

sobota, 27 sierpnia 2011

Rozleniwienie

Sobota, rano mały ruch, ja nie ogolony (później wstałem - jak zawsze w sobotę), jadę z kursantką jedną z węższych miejskich ulic. Zbliżamy się do skrzyżowania z prawej strony, a dalej na wprost ustawiony jest znak B1 - zakaz ruchu. Nie odzywam się, ponieważ w takiej sytuacji to kierujący musi spostrzec znak i odpowiednio się zachować - czyli tu po prostu skręcić w prawo bez żadnego polecenia ze strony instruktora/egzaminatora.

Tymczasem, ona ani myśli włączyć kierunkowskaz, a tym bardziej skręcić w prawo ! Bez ceregieli sunie prosto na ulicę oznaczoną znakiem "zakaz ruchu" ! Depczę więc w hamulec gwałtownie, a pojazd ledwo zatrzymuje się przed znakiem. I pytam - czemu jedziesz prosto ?!? Ona  - przecież znak stoi po lewej stronie - prawą mogę jechać !



Ręce mi opadły, a rozleniwienie minęło. Dobrze że to sobota, nie wygoniłem jej z auta ...

czwartek, 25 sierpnia 2011

Łatwe początki

Rozpocząłem nowe jazdy z pewnym młodym chłopakiem. Jego poziom jazdy jest taki, że na pierwszej godzinie pojechaliśmy na najtrudniejsze skrzyżowania w mieście. Oczywiście podpowiadałem mu co i jak ma zrobić, ale to dopiero początek. Faktem jest, że silnik ani razu mu nie zgasł.

Na drugiej jeździe ćwiczyliśmy parkowania i hamowanie. Z parkowaniem - to tak głównie pod egzamin (czyli przygotowanie do zadania - 1 bieg, sygnalizowanie i samo wykonanie parkowania, potem wyjazd w odpowiednią stronę). Natomiast przy hamowaniu zwróciłem uwagę na intensywność tegoż w początkowej fazie i malejącej sile w następnych fazach hamowania.A także na użycie lub nie - sprzęgła - w zależności od sytuacji. Swoją drogą - irytuje mnie, jak niektórzy ucząc idą na łatwiznę i każą zawsze przy hamowaniu wciskać sprzęgło ...

Tymczasem wakacje się kończą, a mojego urlopu nadal nie widać. Od września szykuje mi się niezły maraton z wykładów - nawet codziennie od 9 do 18. Miałem wziąć tydzień wolnego i wyskoczyć do Zakopanego, ale wydaje się to nie być realne. Pozostaje mi jedynie weekend w stolicy ...

Tylko, gdzie jest mój kalendarz z adresami do znajomych, którym trzeba wysłać pocztówki ?

wtorek, 23 sierpnia 2011

Wybuchowy misz masz - inni kierowcy

O kierowcach posiadających uprawnienia można pisać i pisać. Najczęściej denerwują się na eLki, okazując to w najrozmaitszy sposób.

  1. trąbią przy każdej nadarzającej się okazji, zapominając chyba do czego służy sygnał dźwiękowy a także to, że sami kiedyś też się uczyli, a trąbienie tylko wzmaga stres osoby uczącej się - co w efekcie wydłuża poprawne wykonanie jakiegokolwiek zadania,
  2. wyprzedzają, omijają z każdej strony, także przez chodnik, powierzchnie wyłączone, linie ciągłe,
  3. powodują niesamowite turbulencje w ruchu drogowym stwarzając zagrożenie bezpieczeństwa,
  4. dość często nie zachowują odpowiedni odległości od pojazdów nauki jazdy, w efekcie czego jest sporo kolizji - spowodowanych oczywiście przez tych "doskonale jeżdżących" i trąbiących  kierowców,
  5. w grupie szczególnie agresywnych kierowców można wyróżnić taksówkarzy i czasem kierowców autobusów. Ja rozumiem że oni spieszą się szczególnie, ale przepisy i kultura obowiązują każdego ?
Ps.1 palące się auto na jednej z podmiejskich dróg (foto - Jaco):


Ps. 2 na jednej z głównych ulic, tuż przy ważnej jednostce administracyjnej: