Jest piękny, słoneczny dzień. Za szybą nieźle mnie podgrzewa, ale w perspektywie zbliżającej się zimy nie marudzę pomimo tego, że trochę zbyt ciepło się ubrałem (rano było sporo chłodniej).
Dziś akurat z samego rana, dwóch moich kursantów podchodzi do egzaminu praktycznego. Jeden z nich jest bardzo pewny siebie, trochę arogancki - w sumie jak większość w jego wieku - jakby pozjadał wszystkie rozumy. Ba, ostatnio nawet stwierdził, że jeśli nikogo nie rozjedzie to na pewno zda ten - banalny przecież - egzamin... Kilka chwil po dziewiątej pisze do mnie sms, z którego wynika że nawet nie ruszył autem. A nawet go nie uruchomił, gdyż nieprawidłowo zrobił pierwsze zadanie egzaminacyjne (szukał świateł mijania z tyłu).
Drugi kursant mniej arogancki, ale nie dający sobie wytłumaczyć zbyt wiele. Jest uczącym się muzykiem, na lekcje jazdy często przychodził z werblem. Ale nijak nie mogłem się z nim dogadać. Dzwoni do mnie przed godziną dziesiątą - wyjechał kołem poza linię przy zadaniu numer dwa. Czyli również nie zdał.
Nie wiem, kiedy mają kolejne egzaminy. Ale na 99% jeśli się skupią to są w stanie zdać egzamin.
wtorek, 29 września 2015
niedziela, 27 września 2015
Zmiany, zmiany...
Od stycznia znów nadchodzą zmiany dla kierujących pojazdami. I tak na przykład, nie będzie już możliwości odjęcia sześciu punktów karnych raz na pół roku - jak to robili kierowcy do tej pory. Ktoś, kto "lubił" zbierać punkty karne, mógł co 6 miesięcy uczestniczyć za szkoleniu organizowanym przez WORD-y i odjąć sobie od konta sześć punktów karnych.
Od stycznia 2016 nie będzie takiej możliwości. Osoby, które zgromadzą 24 pkt (nie dotyczy to tzw. młodych kierowców), będą miały miesiąc na przejście kursu reedukacyjnego - o wiele dłuższego niż do tej pory - i będzie on obowiązkowy. Kurs będzie trwał 4 dni (7 godzin dziennie), będzie kosztował równe 500 złotych. Jeśli w ciągu miesiąca kierowca, który uzbierał 24 punkty karne nie odbędzie takiego szkolenia, bezpowrotnie straci prawo jazdy.
Po szkoleniu, konto punktowe kierowcy zostanie wyzerowane. Ale jeśli w ciągu pięciu lat przekroczy limit 24 pkt., prawo jazdy zostanie mu odebrane i chcąc nadal cieszyć się jazdą, będzie musiał rozpoczynać wszystko do początku (kurs, egzamin, okres próbny jak dla "młodych" kierowców).
Czyli kolejne obostrzenia - może odrobinę bardziej skomplikowane, ale zapewne do końca roku media wyjaśnią nadchodzące zmiany. Kursantów już przybywa...
Od stycznia 2016 nie będzie takiej możliwości. Osoby, które zgromadzą 24 pkt (nie dotyczy to tzw. młodych kierowców), będą miały miesiąc na przejście kursu reedukacyjnego - o wiele dłuższego niż do tej pory - i będzie on obowiązkowy. Kurs będzie trwał 4 dni (7 godzin dziennie), będzie kosztował równe 500 złotych. Jeśli w ciągu miesiąca kierowca, który uzbierał 24 punkty karne nie odbędzie takiego szkolenia, bezpowrotnie straci prawo jazdy.
Po szkoleniu, konto punktowe kierowcy zostanie wyzerowane. Ale jeśli w ciągu pięciu lat przekroczy limit 24 pkt., prawo jazdy zostanie mu odebrane i chcąc nadal cieszyć się jazdą, będzie musiał rozpoczynać wszystko do początku (kurs, egzamin, okres próbny jak dla "młodych" kierowców).
Czyli kolejne obostrzenia - może odrobinę bardziej skomplikowane, ale zapewne do końca roku media wyjaśnią nadchodzące zmiany. Kursantów już przybywa...
piątek, 25 września 2015
Możdżer, dziurawiec i melisa
Bardzo grzeczny, kulturalny, taktowny i bezproblemowy - kursant (H) właśnie kończy jazdę, za kilka chwil ma egzamin praktyczny. Pomimo licealnego wieku sporo podróżuje, najbardziej zachwyciła go Sycylia, o czym z pasją informuje mnie na którejś jeździe.
Egzamin teoretyczny zdał przy pierwszym podejściu, ale dzień przed praktycznym stresuje się bardziej niż zwykle. H wypija sobie napar z melisy i dziurawca pospolitego, funduje sobie kilkanaście chwil medytacji, a także muzykę Leszka Możdżera.
Następnego dnia ma właśnie tę ostatnią jazdę i egzamin. Przychodzi ubrany w czarne spodnie i białą koszulę, jest zrelaksowany, wyspany i gotowy! Po mniej więcej godzinie dzwoni, że jest już "po" i że niebawem będzie odbierał prawo jazdy w urzędzie :))
Świetnie, przyszedł zupełnie zielony, bowiem nigdy nie prowadził auta - a skończył wręcz idealnie. Czy nie mogłoby być tak zawsze? :)
Egzamin teoretyczny zdał przy pierwszym podejściu, ale dzień przed praktycznym stresuje się bardziej niż zwykle. H wypija sobie napar z melisy i dziurawca pospolitego, funduje sobie kilkanaście chwil medytacji, a także muzykę Leszka Możdżera.
Następnego dnia ma właśnie tę ostatnią jazdę i egzamin. Przychodzi ubrany w czarne spodnie i białą koszulę, jest zrelaksowany, wyspany i gotowy! Po mniej więcej godzinie dzwoni, że jest już "po" i że niebawem będzie odbierał prawo jazdy w urzędzie :))
Świetnie, przyszedł zupełnie zielony, bowiem nigdy nie prowadził auta - a skończył wręcz idealnie. Czy nie mogłoby być tak zawsze? :)
wtorek, 22 września 2015
Przyjemności
Kolorowy wpis o Bułgarii jest już ostatnim w tym temacie.Aby nie zapominać o wakacjach, ja już myślę o tych za rok - nie koniecznie w lipcu i sierpniu - moje szczęście polega także na tym, że mogę sobie zrobić wakacje w dowolnie wybranym czasie :)
Piękne, prawda? I w związku z wakacjami, dostałem niedawno przewodnik n/t Sycylii - miejsca, które jako kolejny punkt wyjazdowy mam w planach. Oczywiście, wszystko zależy od kilku okoliczności, więc równie dobrze może to być Portugalia, lub (ponownie) Majorka.
Tak więc, nie przestaję myśleć o przyjemnościach podróżniczych, o wyjazdach i o tych pięknych widokach - które są przede mną.
Przewodnik o Sycylii miał jeszcze jeden aspekt - dostałem go z okazji ósmej rocznicy blogowej działalności. Nie do wiary, ale od mojego pierwszego wpisu minęło już ponad 8 lat!
I nawet sam tego nie zauważyłem, więc dziękuję tej dobrej osobie za taki piękny prezent :))
Kiten, w oddali Primorsko |
Piękne, prawda? I w związku z wakacjami, dostałem niedawno przewodnik n/t Sycylii - miejsca, które jako kolejny punkt wyjazdowy mam w planach. Oczywiście, wszystko zależy od kilku okoliczności, więc równie dobrze może to być Portugalia, lub (ponownie) Majorka.
Zatoka nieopodal Nesebyru |
Tak więc, nie przestaję myśleć o przyjemnościach podróżniczych, o wyjazdach i o tych pięknych widokach - które są przede mną.
Cerkiew, Nesebyr |
Przewodnik o Sycylii miał jeszcze jeden aspekt - dostałem go z okazji ósmej rocznicy blogowej działalności. Nie do wiary, ale od mojego pierwszego wpisu minęło już ponad 8 lat!
I nawet sam tego nie zauważyłem, więc dziękuję tej dobrej osobie za taki piękny prezent :))
sobota, 19 września 2015
Bułgaria wrzesień 2015 - jedzenie
Jedzenie w sezonie letnim w Bułgarii jest wyśmienite i bardzo łatwo dostępne. W każdym większym i mniejszym miasteczku, przy plaży, przy drodze - praktycznie wszędzie sprzedawane są kawałki dużej pizzy.
Świeże, najczęściej ciepłe spore porcje kosztują najczęściej 2.5 lv (około 5.50 zł), do wyboru - z oliwkami, szynką, salami, różnymi rodzajami sera, a także na słodko - co kto lubi. Nawet są jakieś sosy i ketchup, choć ja nie dodawałem tego - gdyż nie wyglądały one zbyt estetycznie i nie były przechowywane w lodówce.
Jeśli ktoś nie przepada za pizzą, to jest też sporo piekarni, które przez małe okienko sprzedają gorące wypieki. Bułki tradycyjne, na słodko, z szynką i żółtym serem, z jakimś czerwonym sosem, oraz wiele innych, Wspaniałe w smaku, nawet jeśli kupuje się je wieczorem to pan przed sprzedaniem wkłada je na kilka chwil do rozgrzanego pieca i są ciepłe. I pyszne!
Cena - od 1.40 do 3 lv.
No i oczywiście restauracje i kawiarnie. We wszystkich spokojnie można się dogadać, jak nie po rosyjsku, to po angielsku, polsku lub po prostu na migi. W wielu miejscach karta zawiera konkretne zdjęcia, więc na upartego można wskazać co się chce i tyle. Są też opisy po polsku, ale z błędami.
Grillowane mięso wieprzowe z przyprawami, głównie z papryką. Średnie w smaku, za to domowe frytki pycha. A surówki - okropne! To zwykłe, pokrojone drobno surowe ogórki i marchew. Kompletnie niezjadliwe.
No i oczywiście sałatki - głównie szopska - czyli tradycyjna, bułgarska sałatka z owczym serem, pokrojonymi pomidorami, ogórkiem, papryką, cebulą. Ponieważ nie przepadam za nią, z sałatek wybierałem tę grecką :) Do tego polecam chlebek czosnkowy (lub z szynką/serem). Naprawdę wyśmienity!
Smacznego!
Świeże, najczęściej ciepłe spore porcje kosztują najczęściej 2.5 lv (około 5.50 zł), do wyboru - z oliwkami, szynką, salami, różnymi rodzajami sera, a także na słodko - co kto lubi. Nawet są jakieś sosy i ketchup, choć ja nie dodawałem tego - gdyż nie wyglądały one zbyt estetycznie i nie były przechowywane w lodówce.
Salamka - pyszna! |
Cena - od 1.40 do 3 lv.
menu jednej z restauracji |
opis poniżej: |
No i oczywiście sałatki - głównie szopska - czyli tradycyjna, bułgarska sałatka z owczym serem, pokrojonymi pomidorami, ogórkiem, papryką, cebulą. Ponieważ nie przepadam za nią, z sałatek wybierałem tę grecką :) Do tego polecam chlebek czosnkowy (lub z szynką/serem). Naprawdę wyśmienity!
chleb czosnkowy |
Smacznego!
środa, 16 września 2015
Bułgaria wrzesień 2015 (2)
Jedną z atrakcji urlopowych jest łapanie zachodu słońca - gdziekolwiek bym był, nie mogę przegapić tego pięknego spektaklu. I tak, tuż za Sozopolem znalazłem piękną górkę, z której można było fotografować zachody słońca.
Co prawda moi współtowarzysze dziwnie na mnie patrzyli, gdy czekałem aż słońce ułoży się w idealnym miejscu - ale co tam? Raz się żyje, a widoki piękne :)
Co prawda moi współtowarzysze dziwnie na mnie patrzyli, gdy czekałem aż słońce ułoży się w idealnym miejscu - ale co tam? Raz się żyje, a widoki piękne :)
poniedziałek, 14 września 2015
Bułgaria wrzesień 2015 (1)
Na początku września kilka dni spędziłem w Bułgarii, to było to samo miasteczko, ten sam hotel co dokładnie rok temu.
Zachwyciło mnie wybrzeże bułgarskie, czyste i bardzo ciepłe morze, otwartość ludzi, oraz to, że Bułgaria zmienia się na lepsze. Nie jest jeszcze na takim poziomie jak Polska, nie widać aż w takim stopniu dofinansowania unijnego.
Bułgaria jest jakby gdzieś na uboczu, ale jest przyjazna, bezpieczna (o ile można tak powiedzieć o jakimkolwiek państwie) i po prostu faaaajna :)
Zachwyciło mnie wybrzeże bułgarskie, czyste i bardzo ciepłe morze, otwartość ludzi, oraz to, że Bułgaria zmienia się na lepsze. Nie jest jeszcze na takim poziomie jak Polska, nie widać aż w takim stopniu dofinansowania unijnego.
Bułgaria jest jakby gdzieś na uboczu, ale jest przyjazna, bezpieczna (o ile można tak powiedzieć o jakimkolwiek państwie) i po prostu faaaajna :)
Port w Sozopolu |
W tle Stare Miasto/Sozopol |
Jedna z wielu przyjemnych restauracji/kawiarni |
Time for a wine :) |
sobota, 12 września 2015
*&^%$#@!
Jestem w WORD. Czekam na kursantkę, radio przyciszone, drzwi otwarte. Niedaleko mojego auta stoi dwoje młodych ludzi - chłopak w dresowych spodniach i dziewczyna - ubrana podobnie. Oboje palą jednego papierosa na zmianę. Po chwili słyszę, jak chłopak rozmawia przez telefon (jest po egzaminie, prawdopodobnie rozmawia ze swoim instruktorem):
- jakaś pie*dolona pi*da wlazła mi na przejście!
- [...]
- ku*wa no jego mać! ci*a za*rana!
- [...]
- szmata je*ana! ku*wa!
Chłopak w ogóle nie kryje się ze słownictwem, powiedziałbym nawet, że to u niego zupełnie normalne. Szokuje mnie to bardzo. Nie znoszę takiego zachowania. Po chwili kończy rozmowę.
No takiego gościa to nigdy bym nie przepuścił na egzaminie. Nie dość, że przyszedł w takim "stroju" na egzamin, to kultury i zachowania za grosz. Co to za pokolenia rosną?!
- jakaś pie*dolona pi*da wlazła mi na przejście!
- [...]
- ku*wa no jego mać! ci*a za*rana!
- [...]
- szmata je*ana! ku*wa!
Chłopak w ogóle nie kryje się ze słownictwem, powiedziałbym nawet, że to u niego zupełnie normalne. Szokuje mnie to bardzo. Nie znoszę takiego zachowania. Po chwili kończy rozmowę.
No takiego gościa to nigdy bym nie przepuścił na egzaminie. Nie dość, że przyszedł w takim "stroju" na egzamin, to kultury i zachowania za grosz. Co to za pokolenia rosną?!
czwartek, 10 września 2015
Odmienność
Na drodze wszelka odmienność jest groźna. Każde nietypowe zachowanie -
choćby zgodne z przepisami - stanowi potencjalne zagrożenie. W zasadzie
dla każdego. Zdecydowanie taką odmiennością jest nauka jazdy.
Nie dość, że na ograniczeniu do 40 km/h wlecze się 38-39 km/h, nie wyprzedza za znakiem "zakaz wyprzedzania", to jeszcze na przejściu dla pieszych ustępuje przechodniom!
Skandal! Co chwilę słyszę, że z takimi zasadami to powinienem z pola nie wyjeżdżać z kursantami. Tymczasem pozostałe "normalne" pojazdy lawirują raz to z lewej strony, raz to z prawej strony biednej eLki. Bo przecież jak ktoś ma już prawo jazdy, to może wszystko! A nawet więcej!
Mało tego. Te wredne eLki zatrzymują się przed znakiem STOP, a jak jest zielona strzałka z czerwonym sygnalizatorem S2, to też stają! Niesłychane! Nikt "normalny" nie zawraca sobie głowy takimi d*perelami, każdy z mistrzów kierownicy mknie swoim rumakiem do przodu ile się tylko da! Liczy się każda sekunda, każdy metr, może być przez krawężnik, pas zieleni, linię ciągłą - byle do przodu!
Niestety, czasem ci "normalni" zatrzymują się jednak na odmienności. Czyli na eLce.
Tymczasem jestem już po urlopie i właśnie dziś zacząłem nową (dodatkową) pracę. Ale o tym kiedy indziej (być może).
Nie dość, że na ograniczeniu do 40 km/h wlecze się 38-39 km/h, nie wyprzedza za znakiem "zakaz wyprzedzania", to jeszcze na przejściu dla pieszych ustępuje przechodniom!
Skandal! Co chwilę słyszę, że z takimi zasadami to powinienem z pola nie wyjeżdżać z kursantami. Tymczasem pozostałe "normalne" pojazdy lawirują raz to z lewej strony, raz to z prawej strony biednej eLki. Bo przecież jak ktoś ma już prawo jazdy, to może wszystko! A nawet więcej!
Mało tego. Te wredne eLki zatrzymują się przed znakiem STOP, a jak jest zielona strzałka z czerwonym sygnalizatorem S2, to też stają! Niesłychane! Nikt "normalny" nie zawraca sobie głowy takimi d*perelami, każdy z mistrzów kierownicy mknie swoim rumakiem do przodu ile się tylko da! Liczy się każda sekunda, każdy metr, może być przez krawężnik, pas zieleni, linię ciągłą - byle do przodu!
Niestety, czasem ci "normalni" zatrzymują się jednak na odmienności. Czyli na eLce.
Tymczasem jestem już po urlopie i właśnie dziś zacząłem nową (dodatkową) pracę. Ale o tym kiedy indziej (być może).
poniedziałek, 7 września 2015
Kulinarnie
Kilkanaście dni temu, pod koniec sierpnia trochę przez przypadek trafiłem na kulinarny jarmark. Całe stare miasto było pełne ludzi, kramów z żywnością, ale ja miałem wielką ochotę na prawdziwą, włoską pizzę na bardzo cienkim cieście, koniecznie z oryginalną oliwą i małą ilością składników (wystarczy sos pomidorowy, ser i odrobina boczku/cebuli). I właśnie taką pizzę mogę zjeść w jednym z moich ulubionych lokali.
Ale oczywiście wszystkie stoliki były zajęte, więc przymierając głodem nie pozostało mi nic innego jak zjeść coś kupionego od tych okazjonalnych sprzedawców (zwykle staram się unikać takich miejsc wydających jedzenie).
I tu muszę przyznać, że trzeba się otwierać na nowe smaki i doznania. Skusiły mnie litewskie pierogi - a właściwie pieróg - wielki płat z nadzieniem mięsnym, dobrze doprawiony i bardzo smaczny. Litewska tortilla m.in. z ogórkiem i żółtym serem - pyyyycha!
A na deser racuchy z jabłkiem - cieplutkie, otulone cukrem pudrem - fantastyczne!
Tak mi posmakowało, że następnego dnia nie szukałem już miejsca w restauracjach, a od razu wybrałem się na coś pysznego na stare miasto.
A tam same pyszne i pachnące produkty - bigos z kiełbasą, swojskie wędliny, a prócz tego piękne rękodzieło i mnóstwo innych rzeczy :)
Pieróg litewski z mięsem |
Tortilla |
Pachnący bigos |
Racuchy z jabłkiem |
I tu muszę przyznać, że trzeba się otwierać na nowe smaki i doznania. Skusiły mnie litewskie pierogi - a właściwie pieróg - wielki płat z nadzieniem mięsnym, dobrze doprawiony i bardzo smaczny. Litewska tortilla m.in. z ogórkiem i żółtym serem - pyyyycha!
A na deser racuchy z jabłkiem - cieplutkie, otulone cukrem pudrem - fantastyczne!
Tak mi posmakowało, że następnego dnia nie szukałem już miejsca w restauracjach, a od razu wybrałem się na coś pysznego na stare miasto.
A tam same pyszne i pachnące produkty - bigos z kiełbasą, swojskie wędliny, a prócz tego piękne rękodzieło i mnóstwo innych rzeczy :)
sobota, 5 września 2015
Czytelny jak znak
Będąc ostatnio na prywatnym wyjeździe w - skądinąd - pięknym Sandomierzu, moje wielkie zdziwienie znak - foto poniżej.
Piękny, prawda?
Ja tymczasem odpoczywam i zwiedzam nadal - okolice Sozopola :)) Hmm, a może bym tam został? Zapewne zastanawiam się, czy w ogóle wracać!
Piękny, prawda?
Ja tymczasem odpoczywam i zwiedzam nadal - okolice Sozopola :)) Hmm, a może bym tam został? Zapewne zastanawiam się, czy w ogóle wracać!
czwartek, 3 września 2015
Tak
Kilka nowych osób na kursie. Jedna bardziej charakterystyczna niż pozostałe - młoda dziewczyna, z wyglądu poważna i odpowiedzialna, krótkie blond włosy. Praca z nią jest miła z przynajmniej jednego powodu - większość dialogu opiera ona na jednym słowie - "tak".
Wszystko, co jej tłumaczę ona kończy wyrazem "tak". Wszystko, o co proszę ona kończy potwierdzeniem "tak". Jeżeli nie jest czegoś pewna - np. nie wie, czy już ma zmienić bieg z dwójki na trójkę, pyta w wymowny sposób: "tak?" (a właściwie to "taaaaak?").
Ponieważ kursantka ma już 6 godzin jazdy za sobą, sprawdziłem ostatnio jak daleko można się posunąć z jej potwierdzeniem "tak". Dołożyłem jej nową, mniej znaną teorię związaną z ecodrivingiem, od razu poprosiłem o jej wdrożenie do naszych jazd. A ona: "tak".
A po pracy jadę na pokazy balonowe - oczywiście już sam.
Czasem na horyzoncie pojawiało się kilka balonów jednocześnie, momentami aż dotykały do siebie - niebo wydawało się zatłoczone.
Ale patrząc w drugą stronę, balony pięknie prezentowały się na tle zachodzącego słońca.
Wszystko, co jej tłumaczę ona kończy wyrazem "tak". Wszystko, o co proszę ona kończy potwierdzeniem "tak". Jeżeli nie jest czegoś pewna - np. nie wie, czy już ma zmienić bieg z dwójki na trójkę, pyta w wymowny sposób: "tak?" (a właściwie to "taaaaak?").
Ponieważ kursantka ma już 6 godzin jazdy za sobą, sprawdziłem ostatnio jak daleko można się posunąć z jej potwierdzeniem "tak". Dołożyłem jej nową, mniej znaną teorię związaną z ecodrivingiem, od razu poprosiłem o jej wdrożenie do naszych jazd. A ona: "tak".
A po pracy jadę na pokazy balonowe - oczywiście już sam.
Czasem na horyzoncie pojawiało się kilka balonów jednocześnie, momentami aż dotykały do siebie - niebo wydawało się zatłoczone.
Ale patrząc w drugą stronę, balony pięknie prezentowały się na tle zachodzącego słońca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)