sobota, 28 września 2024

Podsumowanie tygodnia 363

Poniedziałek 

W pracy pojawiam się pierwszy. Uruchamiam swoje okienko i sprzątam na biurku, ale myślami wciąż jestem podczas weekendowego odpoczynku - leśnych spacerów.

Mniej więcej w połowie dnia dział kadr informuje mnie, że dokumenty które zaniosłem w pewnej sprawie zostały odrzucone. Dlaczego? "Bo tak". W wolnej chwili idę do managera, któremu zgłaszam problem. A ponieważ on raczej nie odmawia mi pomocy, po jednym jego telefonie sprawę udaje mi się załatwić pozytywnie. 

Ku*wa, jak nie masz poparcia to guzik możesz załatwić - nawet w Departamencie w którym pracujesz. 

Wtorek 

Dostaję nowy rachunek z nadpłatą za wykorzystanie wody. Prawie 200 zł, z których teraz będą nas bieżąco rozliczać - o ile będę podawał im faktyczny odczyt z wodomierzy, bo gość który sprawdza liczniki chodzi w godzinach, w których jestem w robocie. 

Korzystając z pięknej pogody prawdopodobnie ostatni raz w tym roku idę na lody w moim małym miasteczku. Biorę dużą porcję. Chętnych mało, "ogródek" prawie pusty a lody przepyszne.

Środa

Kupuję nowy telefon, to znaczy zmieniam obecnego Reno Oppo 3 pro na wersję z numerem 12. Nowy sprzęt wiadomo - jest szybszy, sprawniejszy, poręczniejszy w użytkowaniu, ponadto używam sztucznej inteligencji w kilku aplikacjach, a także przy robieniu zdjęć. 

Czwartek 

W pracy podczas przerwy dzwonię do firmy zajmującej się montażem klimatyzacji. Wybieram taką, która ma dużą ilość pozytywnych opinii, poza tym kiedyś już tam dzwoniłem (w sierpniu) zapytać o cenę i odniosłem dobre wrażenie (a dzwoniłem do kilku miejsc).

Miły gość zadaje kilka pytań dotyczących moich oczekiwań co do klimatyzacji oraz miejsca gdzie miałby być zamontowany klimatyzator. Zostawiam mu swoje dane a on ma się niebawem odezwać w celu "wizji lokalnej" i omówienia szczegółów.

Po pracy piekę pierwsze w tym roku ciasto śliwkowe.



Piątek 

Lekki dzień w pracy i nawet całkiem miły. Po pracy jadę do dużego miasta w wiadomym celu - najpierw sauny, potem obiado-kolacja nad wodą. Ewidentnie widać koniec sezonu - nie ma już muzyki na żywo, a obsługi i klientów jest zdecydowanie mniej. Ale jakość jedzenia oraz klimat na wysokim poziomie. 

sobota, 21 września 2024

Podsumowanie tygodnia 362

Poniedziałek 

Lekki dzień, klienci nie doskwierają zbytnio, współpracowników nie słucham, manager gdzieś tam się kręci ale omija mnie na szczęście więc w miarę ok. Ale i tak po południu odpływam.

Wtorek 

Pierwszy raz. Zaspałem. Nie wiem czemu albo nie słyszałem budzika lub nie zadzwonił, co się nigdy do tej pory nie zdarzyło. Szok. Do otwarcia mojego okienka w Departamencie zostało mniej niż 40 minut a ja dopiero wstaję z łóżka. 

Nie lubię takiego tempa, nie mam czasu na odpowiednie zadbanie o siebie, wszystko muszę robić w popłochu, a część czynności w ogóle sobie odpuszczam. Ostatecznie zdążam do pracy, ale nie czuję się komfortowo.

Środa 

Większość dnia spędzam w dużym mieście. Jest piękna pogoda, na głównym placu miasta dużo ludzi - słysząc po ich rozmowach z różnych części świata. Mnóstwo z nich niespiesznie spaceruje, niektórzy oglądają zabytkowe elewacje kamienic a inni robią zdjęcia.

Czwartek 

Pięknej pogody ciąg dalszy. Czas w pracy szybko mija. Później znowu wyjazd do dużego miasta. Jak zwykle - sauny, pływanie, zakupy i cieszenie się z pogody. Ale wieczorem przychodzi niezapowiedziana burza z bardzo głośnymi grzmotami i piorunami oraz gwałtownym wiatrem. Widok z balkonu:

Piątek 

Poranki i wieczory zimne, dodatkowo mgliste. Trochę zbyt zimno na hulajnogę, więc do pracy jadę autem. Po południu odpoczywam w dużym mieście, częściowo korzystając z miejskich atrakcji kulturalnych a częściowo rozwiązując krzyżówki. 

Będąc w parku obserwuję wiewiórkę, która zbiera orzechy na zimę. Niestety jest dość daleko, stąd tak słaba jakość zdjęć.


Bardzo pracowita, można ją podglądać długie minuty 😃 

wtorek, 17 września 2024

Zwroty

Momentami już nie mogę, choć obiecuję sobie że się nie odezwę, że nie skomentuję, że zacisnę żeby i przemilczę, to zdarzają się takie chwile że uwalniam to, czego lepiej mikrofony nie powinny nagrać. A potem żałuję. Potem - to znaczy podczas kontroli. A te są bardzo często. 

Syndrom strachu - poranny briefing managera jednoznacznie określa, że my - szaraczki z Departamentu - mamy wciąż żyć w niepokoju, w lęku i wiedzy o tym, że zawsze ktoś obserwuje i uważnie czuwa nad tym, co i jak robimy. A że robimy źle - to oczywiste, choć manager regularnie o tym przypomina. 

Olać, nauczyć się wypuszczać głupie oskarżenia natychmiast jak tylko się one pojawiają, mniej się stresować i nie przejmować, bo nie ma czym, chociaż sygnały z każdej strony wskazują na co innego.

Za mało odpoczynku, zbyt mało relaksu,  wciąż będąc w domu myślę o pracy, będąc w pracy myślę o pracy, a podczas weekendów nie potrafię się zrelaksować na tyle, aby zostawić tę chorą część dnia daleko w tyle. 

Kilka dni temu spacerowałem w lesie, którym było kilka pięknych domków dla ptaków. Myślami staram się wracać do  tego fajnego miejsca.







A może wybrać się tam na jesieni? I znowu niespiesznie przejść i poczuć leśne powietrze oraz spróbować nabrać sił i dystansu?

sobota, 14 września 2024

Podsumowanie tygodnia 361

Poniedziałek 

W pracy w miarę spokojnie, a po niej idę na wczesno-wieczorny spacer. Wieczory już chłodne, ale wciąż w krótkich spodenkach da się wytrzymać tym bardziej że podczas spaceru robi się całkiem ciepło.

Wtorek

Relaks na basenie. To i tak zbyt mało by nabrać dystansu i odpocząć, ale lepsze to niż nic. W ubiegłym tygodniu odkryłem ładna ścieżkę w lesie całkiem niedaleko mnie.


Środa

Dostaję duży rachunek za zużycie wody. Dziwi mnie to, bo zwykle szacunkowe zużycie wynosiło 1-2 metry, a tym razem dopisali mi aż 15. Dzwonię więc do zakładu i wyjaśniam sprawę. W efekcie tego anulują mi wystawiony rachunek i sporządzają nowy - prawidłowy. Trochę w tym było mojej winy, gdyż ostatni odczyt pochodzi z grudnia - a więc dawno temu. Na podstawie szacunków miałbym bardzo dużą nadpłatę.

Czwartek 

Po południu do Departamentu dzwonią z centrali. Następnego dnia (w piątek) przyjeżdżają na kompleksową kontrolę. Wiadomo, że rodzi to panikę i chaos mimo tego, że raczej jest u nas wszystko ok.

Piątek

Kontrola. Mój kierownik chodzi jak na szpilkach, a w dodatku mam problem ze swoim klientem i muszę iść do niego aby to on podjął decyzję. Ten oczywiście denerwuje się że zawracam mu głowę, ale pomaga rozwiązać problem. Tymczasem kontrolerzy mają dużo zastrzeżeń - ale wg mnie niesłusznych i kompletnie nietrafionych. W dodatku dochodzi do wielu nieporozumień, jeśli osoba kontrolująca nie bardzo kojarzy przepisy i prawidłowości którymi kierują się takie departamenty jak mój. Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 7 września 2024

Podsumowanie tygodnia 360

Poniedziałek 

Nadal gorąco. Z rana przyjemnie, ale jak zacznie operować słońce to praktycznie natychmiast robi się sauna. Oczywiście włączam klimatyzację, ale problem jest to że każdy co pewien czas zmienia jej ustawienia. 

Możliwe że z tego powodu wieczorem czuję się jak połamany. Jak na zewnątrz jest ponad 30 stopni, to ustawienie wewnątrz na 22 to przesada.

Wtorek 

Do pracy jadę hulajnogą. Dojeżdżam do przejazdu dla rowerzystów i widzę że pani z Seata zatrzymuje się. Blondynka w w wojskowym mundurze po chwili otrzymuje uderzenie w tył od faceta, który nie zdołał wyhamować (najprawdopodobniej zagapił się). 

Środa 

Po pracy odpoczywam piekąc cukinię z sosem czosnkowym i żółtym serem. Fajne, ale aż tak aby powtórzy to w przyszłości.

Odbieram dwie zamówione książki.


Czwartek 

Jadę do innego wydziału. Rzadko się tam pojawiam, średnio raz na trzy lata - ale akurat dzisiaj dostałem polecenie aby załatwić tam jedna rzecz. Wydział ten jest z nami tylko lekko powiązany, a znajduje się jakieś 3-4 kilometry od naszego Departamentu. Nikogo tam nie znam.

Ochrona bardzo miła, nawet można z nimi pogadać i pośmiać się. Ale już babka siedząca w pokoju numer 166 u której to musiałem załatwić sprawę, to jakaś straszna pinda. To że pracuje jak za karę, że ma lekceważące nastawienie - jestem w stanie zrozumieć - pewnie ma niską pensję. Ale do tego jest bardzo nieuprzejma i co najgorsze - jawnie łamie prawo.

Ja myślałem że w naszym Departamencie to się cuda dzieją, ale tak to jest dopiero. Nikt się nie kryje przed klientami... Przeszło mi przez myśl żeby udać się do jej przełożonej, ale nie. Niech sobie jakoś tak sami radzą. Sprawę załatwiłem, ale baba zepsuła mi do najmniej pół dnia.

Piątek 

Dla odmiany - mam dwóch bardzo fajnych klientów. Kulturalni, mili i nie tylko - czemu pojawiają się tak rzadko? Po pracy pędzę na rower i odpoczywam nad wodą do późnych godzin wieczornych, kiedy to robi się już przyjemnie chłodno i na szczęście bez żadnych owadów :)