Mijają kolejne dni podczas kursu na egzaminatora. Absurdalność i nonsensowność niektórych pytań może zadziwiać, ale takie to życie - więc trzeba z uśmiechem pokonywać przeciwności :) Np jak na tym znaku poniżej.
Najwięcej pracy i tak czeka na mnie wieczorami, lub wtedy gdy mam po prostu czas. A więc jest to praca samodzielna, nauka przepisów i analiza rozporządzeń. Gromadzę kolejne materiały, bo nie lubię tyle czytać z ekranu monitora.
Moje odczucia? Nikt mi nie da tego, czego sam się nie nauczę, czego sam nie znajdę, przemyślę i zinterpretuję. Myślę, że kolejne zajęcia będą ciekawsze - nie tylko z powodu innego prowadzącego ale także z powodu ciekawszego tematu. A już praktyki - to dopiero będzie super! :)
niedziela, 31 marca 2019
sobota, 30 marca 2019
Podsumowanie tygodnia 77
Poniedziałek
Nieoczekiwany konflikt w firmie. Zdaje się, że nigdy wcześniej tu takiego nie było - jak zwykle poszło o pieniądze. Ja stoję gdzieś pośrodku, bo częściowo problem (spór) mnie nie dotyczy.
Wtorek
Podczas jazdy słyszę dziwne "szuranie". Zatrzymuję się i zaglądam pod spód auta - plastikowa osłona silnika odpadła i dyndając o asfalt wydaje właśnie takie dźwięki. Zabezpieczam to w miarę możliwości i trzyma się do dzisiaj :P
Środa
Lekki przymrozek i znowu problem. Nie mogę otworzyć drzwi, tzn na 10-15 cm udaje mi się uchylić drzwi ale dalej już nie. Coś je wyraźnie blokuje - najpewniej zamarzły (w nocy jest szokujące -1 :P).
Czwartek
Konfliktu z poniedziałku ciąg dalszy. Ja rozumiem że trzeba dbać o swoje i w pewnym sensie walczyć, ale żeby tak od razu straszyć się sądami?! Nie, to zdecydowanie nie w moim stylu.
Piątek
Rano budzi mnie śpiew kosa i słońce, które poczyna sobie coraz śmielej. W pracy mam kandydata na instruktora (robi u nas kurs w firmie). Ogólnie dzień mija przyjemnie bardzo :)
Nieoczekiwany konflikt w firmie. Zdaje się, że nigdy wcześniej tu takiego nie było - jak zwykle poszło o pieniądze. Ja stoję gdzieś pośrodku, bo częściowo problem (spór) mnie nie dotyczy.
Wtorek
Podczas jazdy słyszę dziwne "szuranie". Zatrzymuję się i zaglądam pod spód auta - plastikowa osłona silnika odpadła i dyndając o asfalt wydaje właśnie takie dźwięki. Zabezpieczam to w miarę możliwości i trzyma się do dzisiaj :P
Środa
Lekki przymrozek i znowu problem. Nie mogę otworzyć drzwi, tzn na 10-15 cm udaje mi się uchylić drzwi ale dalej już nie. Coś je wyraźnie blokuje - najpewniej zamarzły (w nocy jest szokujące -1 :P).
Czwartek
Konfliktu z poniedziałku ciąg dalszy. Ja rozumiem że trzeba dbać o swoje i w pewnym sensie walczyć, ale żeby tak od razu straszyć się sądami?! Nie, to zdecydowanie nie w moim stylu.
Piątek
Rano budzi mnie śpiew kosa i słońce, które poczyna sobie coraz śmielej. W pracy mam kandydata na instruktora (robi u nas kurs w firmie). Ogólnie dzień mija przyjemnie bardzo :)
czwartek, 28 marca 2019
Szalone trio
Wczorajszy dzień był pełen kontrastów. Najpierw z samego rana na kurs przyszedł "zagubiony". Dotarł do mnie z odległego o około 100 km miasta. Cały kurs robił w swojej miejscowości, kilka razy podchodził do praktyki z brakiem powodzenia. A ponieważ kiedyś jego dziewczyna robiła kurs (i zdała za pierwszym podejściem) u mnie, więc po tych kilku negatywnych "zagubiony" postanowił skorzystać z mojej pomocy. Ćwiczyliśmy, uczyłem go najlepiej jak umiałem, ale w ciągu kilku godzin nie da się zrobić wszystkiego, co powinien mieć w zasadzie podczas podstawowego szkolenia na kursie. A tam (jak twierdzi) prawie wcale nie parkował.
W efekcie "zagubiony" bardzo się wahał na skrzyżowaniach, nie bardzo zwracał uwagę na znaki, średnio potrafił odnaleźć się w gęstym ruchu pieszych i pojazdów. A do parkowania zabierał się jak pies do jeża. I stąd to określenie "zagubiony". Wykupił łącznie pięć godzin, ale tylko tyle nie wystarczyło aby mógł zdać egzamin. Wynik - negatywny. Cóż, wybrał tani kurs u siebie w miasteczku i zdaje się że po tych kilku podejściach oraz pięciu jazdach u mnie wydał już tyle, że mógłby mieć naprawdę porządny kurs i jeszcze by mu zostało trochę kasy.
Następną osobą był mój kursant. Pisałem o nim kiedyś, nie przychodził na lekcje, nie odbierał telefonów a gdy kiedyś pojechałem do niego pod dom na 7.00 i zadzwoniłem do niego miał pretensje że go budzę o tak nieludzkiej porze. "Cwaniaczek" to chyba najtrafniejsze określenie dla niego. Po dłuższej przerwie (nie mógł zdać testów bidulka) wykupił dwie godziny i chciał zdać egzamin. Jak zwykle podczas jazd był arogancki, nonszalancki i z wielką łaską robił wszystkie zadania egzaminacyjne. Ponieważ w tym samym dniu miał egzamin szczególnie zależało mi na tym, aby przypomnieć mu wszelkie najtrudniejsze manewry i miejsca. Mimo jego nieznośnego sposobu bycia udało mi się opanować nerwy i po prostu zrobić swoje. Tymczasem "cwaniaczek" podszedł do egzaminu i...nie wrzucił dwukrotnie kierunkowskazu podczas parkowania. Wynik - negatywny. Najchętniej nie jeździłbym z nim, ale pewnie jeszcze się zgłosi...
Ostatnią charakterystyczną osobą z wczoraj był "pewniak". Nie jeździłem z nim do tej pory, wykupił jedną godzinę przed samym egzaminem. Uczył go kolega, więc musiałem wciąż poprawkę na jego metody nauczania oraz zachować spory dystans do jego sposobu i stylu wykonywania poszczególnych zadań. Mimo że ja uczę nieco inaczej nie mąciłem mu w głowie. Przyznaję, "pewniak" jeździł bardzo ładnie. Do tego był grzeczny, nie pyskował, nie kłócił się - choć w sumie przecież nie miał o co. Podobało mi się, podbudowałem go trochę psychicznie i zwróciłem tylko uwagę aby zatrzymując przed znakiem STOP zrobił to dokładniej. Wynik - pozytywny.
Tymczasem na jednym z parkingów stoi sobie autko które ma taki piękny bieżnik. A w zasadzie to nie ma go wcale.
wtorek, 26 marca 2019
Kurs dla ... (3)
Robi się coraz ciekawiej. Wgryzam się w kolejne rozporządzenia, ustawy, wyjaśnienia, orzeczenia itp itd. Z ciekawszych pytań: o ile można maksymalnie podnieść prędkość na obszarze zabudowanym, na jakiej wysokości muszą być umieszczone znaki pionowe, kamizelki jakiego koloru muszą mieć funkcjonariusze Straży Granicznej podczas kierowania ruchem, lub kto zarządza ruchem na drogach powiatowych. To wszystko robię sam, w domu.
Niemniej jednak zauważam pierwsze niedoskonałości kursu - delikatnie ujmując. Jest miło, ale wydaje mi się zbyt mało merytorycznie. Nie musi być interesująco - wszak to kurs dla konkretnej grupy osób, ale przeczytać artykuł z ustawy to potrafi chyba każdy. Tak czy siak - nie próbuję się mądrzyć, bo pewnie i tak nie zdam egzaminu tak od razu, ale po prostu trochę sobie pomarudziłem :P
I jeszcze jedno spostrzeżenie - moje samopoczucie ma coraz wyższy poziom szczęśliwości, a myślę że ma to wpływ z tym właśnie tematem :)) Kończę i idę pooglądać zachód słońca, jakiś czas temu udało mi się sfotografować taki:
Niemniej jednak zauważam pierwsze niedoskonałości kursu - delikatnie ujmując. Jest miło, ale wydaje mi się zbyt mało merytorycznie. Nie musi być interesująco - wszak to kurs dla konkretnej grupy osób, ale przeczytać artykuł z ustawy to potrafi chyba każdy. Tak czy siak - nie próbuję się mądrzyć, bo pewnie i tak nie zdam egzaminu tak od razu, ale po prostu trochę sobie pomarudziłem :P
I jeszcze jedno spostrzeżenie - moje samopoczucie ma coraz wyższy poziom szczęśliwości, a myślę że ma to wpływ z tym właśnie tematem :)) Kończę i idę pooglądać zachód słońca, jakiś czas temu udało mi się sfotografować taki:
sobota, 23 marca 2019
Podsumowanie tygodnia 76
Poniedziałek
Nowi ludzie rozpoczynają szkolenie praktyczne. Każdy inny, z innymi potrzebami i wymaganiami. Kurczę, lubię tę pracę :)
Wtorek
W drugiej pracy nerwowo. I krzyczą nawet. Nie na mnie oczywiście, nie pozwoliłbym na to.
Środa
Ile godzin można pracować dziennie? Dużo, bardzo dużo, jeszcze więcej - moja dniówka wyjątkowo w tą środę jest baaaaaardzo długa i nie mam tu na myśli tylko jazd.
Czwartek
Śmieszny dzień, bo płakać nie ma co. Poziom jazd tego dnia - choć miałem ludzi po 20. godzinach jazdy - był śmiesznie niski.
Piątek
Prawdziwie wiosenny dzień, pełny słońca i pięknych chmur.
Nowi ludzie rozpoczynają szkolenie praktyczne. Każdy inny, z innymi potrzebami i wymaganiami. Kurczę, lubię tę pracę :)
Wtorek
W drugiej pracy nerwowo. I krzyczą nawet. Nie na mnie oczywiście, nie pozwoliłbym na to.
Środa
Ile godzin można pracować dziennie? Dużo, bardzo dużo, jeszcze więcej - moja dniówka wyjątkowo w tą środę jest baaaaaardzo długa i nie mam tu na myśli tylko jazd.
Czwartek
Śmieszny dzień, bo płakać nie ma co. Poziom jazd tego dnia - choć miałem ludzi po 20. godzinach jazdy - był śmiesznie niski.
Piątek
Prawdziwie wiosenny dzień, pełny słońca i pięknych chmur.
czwartek, 21 marca 2019
Koncepcja belferki
Belferka ma plan i powoli wprowadza go w życie. Pewnie siedziała nad nim sporo czasu i myślała, myślała, aż wymyśliła. Oznajmiła to na razie jednej tylko osobie (ale jak to w życiu bywa - już wszyscy o tym wiedzą), która z zupełną obojętnością przyjęła to do swojej wiadomości. Nie tak jak ja - ponieważ to zagranie nieco poniżej pasa (a już na pewno wykraczające poza ramy prawne) - zapowiedziałem (na razie współpracownikom) że nie biorę w tym udziału. Nie raz tak już robiłem, więc spływa to po mnie niczym letni deszcz.
Gdy oznajmiłem to moim dwóm kolegom, obaj (niezależnie od siebie) nabrali wody w usta. Czy wezmą udział w planie belferki czy też postąpią podobnie jak ja - okaże się za kilka dni najpewniej. Trzecią stroną w tym wszystkim jest szef - wiadomo że będzie się starał nadal dbać o wizerunek firmy, ale także tłumaczyć jej że postępowanie wg planu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Lub przyklepie jej to po prostu - ale z użyciem któregoś z instruktorów - i oczywiście nie będę nim ja. Spokojnie mogą mnie obejść, nie będą w tym przekraczać prawa absolutnie. Inaczej niż z samą realizacją planu.
I co dalej? Cóż, słowa są różne - belferka nie raz rzucała je na wiatr. Myślę, że dla dobra wszystkich na obecnym etapie należałoby jej wyjaśnić iż dalsza nauka nie ma większego sensu. Oczywiście ma prawo do zabrania dokumentów i zgłoszenia się do innego osk (gdzie jej plan wykonają bez mrugnięcia okiem). Ma też prawo do oceny naszej działalności i zapewne w takiej sytuacji oceni ją bardzo negatywnie - jako ludzi (firmę) którzy nie potrafią nauczyć, przekazać wiedzy, przygotować do egzaminu. Ma też prawo do dalszego kształcenia. A także do rzetelnej informacji n/t jej stanu (toku) nauczania - tylko że właśnie tego belferka zupełnie nie przyjmuje.
Najprawdopodobniej cały mój wysiłek (ponad 34 godziny pracy) zostanie obrócony w pył. Nie tylko nie będzie kropli wdzięczności, ale przede wszystkim pojawi się roszczenie, złość i oczernianie. Cała praca z nią, ryzykowanie, nadstawianie karku i próba nauki obróci się niczym ostra i długa igła skierowana wprost w moje ciało. Czy będzie to kolejna nauczka, aby trzymać się jak najdalej od każdego kursanta, traktować go zupełnie bez emocji i wykonywać tylko i wyłącznie to co przewiduje program szkolenia?
Gdy oznajmiłem to moim dwóm kolegom, obaj (niezależnie od siebie) nabrali wody w usta. Czy wezmą udział w planie belferki czy też postąpią podobnie jak ja - okaże się za kilka dni najpewniej. Trzecią stroną w tym wszystkim jest szef - wiadomo że będzie się starał nadal dbać o wizerunek firmy, ale także tłumaczyć jej że postępowanie wg planu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Lub przyklepie jej to po prostu - ale z użyciem któregoś z instruktorów - i oczywiście nie będę nim ja. Spokojnie mogą mnie obejść, nie będą w tym przekraczać prawa absolutnie. Inaczej niż z samą realizacją planu.
I co dalej? Cóż, słowa są różne - belferka nie raz rzucała je na wiatr. Myślę, że dla dobra wszystkich na obecnym etapie należałoby jej wyjaśnić iż dalsza nauka nie ma większego sensu. Oczywiście ma prawo do zabrania dokumentów i zgłoszenia się do innego osk (gdzie jej plan wykonają bez mrugnięcia okiem). Ma też prawo do oceny naszej działalności i zapewne w takiej sytuacji oceni ją bardzo negatywnie - jako ludzi (firmę) którzy nie potrafią nauczyć, przekazać wiedzy, przygotować do egzaminu. Ma też prawo do dalszego kształcenia. A także do rzetelnej informacji n/t jej stanu (toku) nauczania - tylko że właśnie tego belferka zupełnie nie przyjmuje.
Najprawdopodobniej cały mój wysiłek (ponad 34 godziny pracy) zostanie obrócony w pył. Nie tylko nie będzie kropli wdzięczności, ale przede wszystkim pojawi się roszczenie, złość i oczernianie. Cała praca z nią, ryzykowanie, nadstawianie karku i próba nauki obróci się niczym ostra i długa igła skierowana wprost w moje ciało. Czy będzie to kolejna nauczka, aby trzymać się jak najdalej od każdego kursanta, traktować go zupełnie bez emocji i wykonywać tylko i wyłącznie to co przewiduje program szkolenia?
niedziela, 17 marca 2019
Kurs dla ... (2)
Kolejny weekend zajęć za mną - wciąż psychologia (z której to nie będzie pytań na egzaminie). Tymczasem w przerwach dyskusja o zasadach egzaminowania oraz przepisach z kodeksu drogowego. Jak należy przewozić psa? Jaki wymiary powinien mieć pojazd egzaminacyjny? Czy można zawracać na przejeździe kolejowym? To tylko kilka z wielu zagadnień które próbujemy rozwiązywać na różne sposoby. Czas intensywnej nauki już się rozpoczął.
Mimo że to dopiero początek już widać zaangażowanie niektórych i obojętność innych. Ciekawe czy taki stan utrzyma się do końca?
Pan, który prowadził zajęcia puścił nas nieco wcześniej, więc jeszcze sporo pięknego i słonecznego dnia miałem tylko dla siebie.
Mimo że to dopiero początek już widać zaangażowanie niektórych i obojętność innych. Ciekawe czy taki stan utrzyma się do końca?
Pan, który prowadził zajęcia puścił nas nieco wcześniej, więc jeszcze sporo pięknego i słonecznego dnia miałem tylko dla siebie.
sobota, 16 marca 2019
Podsumowanie tygodnia 75
Poniedziałek
Zmieniam opony na letnie (oczywiście w firmowym aucie). A to przy okazji naprawy jednego z kół, w którym ubywało powietrza. Wymiana i naprawa łącznie 80 zł.
Wtorek
Niespodziewany bonus. Firma zapłaci mi za czas poświęcony na wymianę i naprawę ogumienia. Szok!
Środa
Oby przetrwać. Młody kursant ma w nosie kurs na prawo jazdy. Gdy tłumaczę to względnie słucha, ale gdy o coś pytam odpowiada "co tu dużo mówić", albo "przecież pan to wie". Nie chcę być zły na niego, więc albo nic nie pytam albo sam tłumaczę (choć mam wrażenie jakbym mówił to do siebie :P).
Czwartek
Ooo, w drugiej pracy (to tam gdzie od stycznia obcięli mi wynagrodzenie) do tej pory było spokojnie. Aż do dziś kiedy to zostałem "wyklęty". Oczywiście "zaocznie", ale inni współpracownicy nie omieszkali mi o tym powiedzieć. Ale za co? A za to że nie chciałem przyjść dodatkowo do pracy (niby tylko na pół godzinki) - asertywnie stwierdziłem że nie przyjdę jednej ze współpracownic. Niektórzy zasugerowali że mam przynieść czarną kurę na przeprosiny. Chyba im się w głowach poprzewracało - mam przepraszać kogoś że ośmieliłem się powiedzieć "nie" dodatkowej i oczywiście bezpłatnej pracy?! (a tak w ogóle to pierwsze słyszę o czarnej kurze na przeprosiny).
Piątek
Kolega miał kolizję. To efekt jego gwałtownych hamowań, które nawet mnie przyprawiają o ból głowy. Oczywiście winna zdarzeniu kobieta, która wjechała w tył eLki. Nie podjeżdżajcie zbyt blisko, bo może się to źle skończyć.
Zmieniam opony na letnie (oczywiście w firmowym aucie). A to przy okazji naprawy jednego z kół, w którym ubywało powietrza. Wymiana i naprawa łącznie 80 zł.
Wtorek
Niespodziewany bonus. Firma zapłaci mi za czas poświęcony na wymianę i naprawę ogumienia. Szok!
Środa
Oby przetrwać. Młody kursant ma w nosie kurs na prawo jazdy. Gdy tłumaczę to względnie słucha, ale gdy o coś pytam odpowiada "co tu dużo mówić", albo "przecież pan to wie". Nie chcę być zły na niego, więc albo nic nie pytam albo sam tłumaczę (choć mam wrażenie jakbym mówił to do siebie :P).
Czwartek
Ooo, w drugiej pracy (to tam gdzie od stycznia obcięli mi wynagrodzenie) do tej pory było spokojnie. Aż do dziś kiedy to zostałem "wyklęty". Oczywiście "zaocznie", ale inni współpracownicy nie omieszkali mi o tym powiedzieć. Ale za co? A za to że nie chciałem przyjść dodatkowo do pracy (niby tylko na pół godzinki) - asertywnie stwierdziłem że nie przyjdę jednej ze współpracownic. Niektórzy zasugerowali że mam przynieść czarną kurę na przeprosiny. Chyba im się w głowach poprzewracało - mam przepraszać kogoś że ośmieliłem się powiedzieć "nie" dodatkowej i oczywiście bezpłatnej pracy?! (a tak w ogóle to pierwsze słyszę o czarnej kurze na przeprosiny).
Piątek
Kolega miał kolizję. To efekt jego gwałtownych hamowań, które nawet mnie przyprawiają o ból głowy. Oczywiście winna zdarzeniu kobieta, która wjechała w tył eLki. Nie podjeżdżajcie zbyt blisko, bo może się to źle skończyć.
wtorek, 12 marca 2019
Kuskus z tuńczykiem
Rzadko kiedy mam czas aby w pracy zjeść coś normalnie. Tzn wyjść do restauracji lub zrobić sobie przerwę i zjeść w domu. Staram się za to zawsze zabierać coś w miarę zdrowego - trochę owoców (prym wiodą banany) koniecznie coś do picia (herbata w kubku termicznym, woda lub sok), ale ostatnio zrezygnowałem z kanapek na rzecz pudełek z jedzeniem (tzw. lunch-boxów).
Kuskus zalewam wrzącą wodą wcześniej dodając nieco oliwy (kasza będzie wtedy bardziej sypka niż sklejona). Po wystudzeniu dodaję małą puszkę tuńczyka w oliwie i całość wrzucam do lunch-boxa. Do tego dodaję kilka suszonych pomidorów, zielonych oliwek pokrojonych w plastry i odrobinę pieprzu cytrynowego.
Całość delikatnie mieszam i pozostawiam na kilka godzin lub na jutro. Smaki przenikną się nawzajem, a sałatka jest całkiem zjadliwa :)
Kuskus zalewam wrzącą wodą wcześniej dodając nieco oliwy (kasza będzie wtedy bardziej sypka niż sklejona). Po wystudzeniu dodaję małą puszkę tuńczyka w oliwie i całość wrzucam do lunch-boxa. Do tego dodaję kilka suszonych pomidorów, zielonych oliwek pokrojonych w plastry i odrobinę pieprzu cytrynowego.
Całość delikatnie mieszam i pozostawiam na kilka godzin lub na jutro. Smaki przenikną się nawzajem, a sałatka jest całkiem zjadliwa :)
tu jeszcze przed wymieszaniem :) |
niedziela, 10 marca 2019
Kurs dla kandydatów na egzaminatorów (1)
Kochani, rozpoczynam dzisiaj nowy cykl, ponieważ od kilku dni jestem na kursie dla kandydatów dla egzaminatorów. To moje marzenie, które miałem od wielu lat, więc poszedłem na badania lekarskie i psychologiczne oraz zapisałem się wpłacając wymaganą kwotę - niemałą - ale pomyślałem że lepiej zainwestować w siebie. Czyli hybryda musi jeszcze trochę poczekać...
W programie kursu są zajęcia teoretyczne i praktyczne które postaram się opisywać. Teoria będzie odbywała się weekendowo, a praktyka w ciągu dni pracujących (ale dopiero później).
Już pierwszy weekend zajęć zrobił na mnie dobre wrażenie. Całą grupę (znam kilka osób - od razu jakoś raźniej z tego powodu) przywitał dyrektor WORD-u wraz z opiekunem kursu. Dostaliśmy harmonogram zajęć, materiały do nauki, oraz mnóstwo przydatnych informacji. Było bardzo miło oraz rzeczowo.
Po wstępie rozpoczęły się zajęcia z psychologii. Dowiedziałem się kilka rzeczy o sobie, poznałem nowych towarzyszy z kursu, wypiłem kilka małych filiżanek earl grey, a w przerwach dyskutowaliśmy między sobą n/t zagadnień z przepisów ruchu drogowego. Rany, jak ja to lubię! Czuję się nadzwyczaj dobrze, dowartościowany i w jakimś sensie ważny. Cieszę się, że to rozpocząłem, oby taki stan utrzymał się do końca :)
*** *** ***
Wpisy na ten temat będą się pojawiały z kilkudniowym opóźnieniem (najczęściej w niedziele) - z wiadomych przyczyn będę miał mniej czasu na regularne pisanie na blogu. Miłego czytania :)
W programie kursu są zajęcia teoretyczne i praktyczne które postaram się opisywać. Teoria będzie odbywała się weekendowo, a praktyka w ciągu dni pracujących (ale dopiero później).
Już pierwszy weekend zajęć zrobił na mnie dobre wrażenie. Całą grupę (znam kilka osób - od razu jakoś raźniej z tego powodu) przywitał dyrektor WORD-u wraz z opiekunem kursu. Dostaliśmy harmonogram zajęć, materiały do nauki, oraz mnóstwo przydatnych informacji. Było bardzo miło oraz rzeczowo.
Po wstępie rozpoczęły się zajęcia z psychologii. Dowiedziałem się kilka rzeczy o sobie, poznałem nowych towarzyszy z kursu, wypiłem kilka małych filiżanek earl grey, a w przerwach dyskutowaliśmy między sobą n/t zagadnień z przepisów ruchu drogowego. Rany, jak ja to lubię! Czuję się nadzwyczaj dobrze, dowartościowany i w jakimś sensie ważny. Cieszę się, że to rozpocząłem, oby taki stan utrzymał się do końca :)
*** *** ***
Wpisy na ten temat będą się pojawiały z kilkudniowym opóźnieniem (najczęściej w niedziele) - z wiadomych przyczyn będę miał mniej czasu na regularne pisanie na blogu. Miłego czytania :)
sobota, 9 marca 2019
Podsumowanie tygodnia 74
Poniedziałek
Na jazdę przychodzi kursant, który miał już trzy podejścia do praktycznego - wszystkie negatywne oczywiście. Sam z siebie opowiada jak było, ale moją uwagę i rozmyślanie przykuło co innego - jego stwierdzenie "pierwszy egzamin miałem z Grześkiem*", "drugi z Krzyśkiem*" a "trzeci z Adamem*". Czy to są jego koledzy, czy jak?!
* imiona wybrałem przypadkowe
Wtorek
Na jazdę z samego rana (7.00) przychodzi nietrzeźwy kandydat. Odsyłam go do domu, a godziny jazdy mu przepadają.
Środa
Na jazdę przychodzi dziewczyna która wcześniej jeździła z innym instruktorem. Marudzi że nie ma "muzyczki", choć radio nieustannie gra. Czyżby nie ta stacja radiowa?
Czwartek
"Za mało klikam na sprzęgło" - kilka razy stwierdziła jedna z moich genialnych kursantek. Nie wchodziłem zbytnio w interakcję z nią, więc nie mam pojęcia o co jej chodziło.
Piątek
W cieniu 16 stopni. Tak, wiosna już bardzo blisko :)
Na jazdę przychodzi kursant, który miał już trzy podejścia do praktycznego - wszystkie negatywne oczywiście. Sam z siebie opowiada jak było, ale moją uwagę i rozmyślanie przykuło co innego - jego stwierdzenie "pierwszy egzamin miałem z Grześkiem*", "drugi z Krzyśkiem*" a "trzeci z Adamem*". Czy to są jego koledzy, czy jak?!
* imiona wybrałem przypadkowe
Wtorek
Na jazdę z samego rana (7.00) przychodzi nietrzeźwy kandydat. Odsyłam go do domu, a godziny jazdy mu przepadają.
Środa
Na jazdę przychodzi dziewczyna która wcześniej jeździła z innym instruktorem. Marudzi że nie ma "muzyczki", choć radio nieustannie gra. Czyżby nie ta stacja radiowa?
Czwartek
"Za mało klikam na sprzęgło" - kilka razy stwierdziła jedna z moich genialnych kursantek. Nie wchodziłem zbytnio w interakcję z nią, więc nie mam pojęcia o co jej chodziło.
Piątek
W cieniu 16 stopni. Tak, wiosna już bardzo blisko :)
wtorek, 5 marca 2019
Belferka za kółkiem - ciąg dalszy
Jak pisałem wcześniej, moja "ulubiona" kursantka ma już godziny dodatkowe. Nie radzi sobie zbyt dobrze, dlatego wspólnie podjęliśmy decyzję o dalszym szkoleniu. Wszystko odbywało się jak zwykle w spokojnej i w miarę dobrej atmosferze, ja starałem się jak mogłem aby nie okazać zniecierpliwienia i zażenowania stanem jej umiejętności. Niestety ona wciąż bardzo długo ustawia lusterka, nie potrafi nawet ruszyć nie mówiąc o tak kosmicznych zadaniach jak parkowanie czy zawracanie. Wciąż myli biegi (często zamiast dwójki próbuje wrzucić wsteczny), bardzo często próbuje uruchamiać silnik który już pracuje, zupełnie nie zwraca uwagi na znaki - fakt że ich nie zna. Czasem uda jej się zrobić łuk na placu - ale tylko gdy słucha co do niej mówię. Ogólnie stan jej wiedzy w skali od 1 do 6 oceniam na 1.
Kilka dni temu wymyśliła sobie, że mam ją dość i zapisała się do innego instruktora. Początkowo kolega ucieszył się, gdy dowiedział że to ktoś z doszkolenia. Pewnie myślał że praca będzie spokojna i chociaż w miarę bezproblemowa. Gdy przekazywałem mu kartę to uświadomiłem go, że nawet na placu nie powinien wysiadać z pojazdu ponieważ ona najczęściej myli hamulec z gazem - więc rozbić może się nawet na placu.
Jak wspominałem, kolega z miną zmęczonego życiem instruktora oddając mi kartę stwierdził "przeżyłem". I dodał, że spytał ją czy zamierza do mnie wrócić. Odpowiedziała że tak.
Ile jeszcze to potrwa? Nie wiem, ale w tym tygodniu wspólnie z szefem podejmę decyzję co robić dalej. Aby mogła podejść do egzaminu państwowego musi zdać te wewnętrzne - teorię jak i jazdę. Może to pierwsze uda się jej zaliczyć, ale nie widzę możliwości aby potrafiła jechać tak dobrze aby zdać wewnętrzny praktyczny. Prawdopodobnie egzamin ten będzie przeprowadzał ktoś inny niż ja, bo istnieje ryzyko iż zakwestionuje moją obiektywność. Już kilkukrotnie zasłaniała swoją niewiedzę tym, że czegoś jej nie powiedziałem, nie wytłumaczyłem. A także tym że w konkretnym miejscu na ulicy była pierwszy raz, ma zły dzień, boli ją głowa, ma niewygodne buty, źle ustawiony fotel itp itd.
Pracując w tym zawodzie trzeba mieć gruba skórę, ale także być stanowczym i mimo wszystko starać się trzymać pewien poziom. Co będzie dalej? Zobaczymy :)
Kilka dni temu wymyśliła sobie, że mam ją dość i zapisała się do innego instruktora. Początkowo kolega ucieszył się, gdy dowiedział że to ktoś z doszkolenia. Pewnie myślał że praca będzie spokojna i chociaż w miarę bezproblemowa. Gdy przekazywałem mu kartę to uświadomiłem go, że nawet na placu nie powinien wysiadać z pojazdu ponieważ ona najczęściej myli hamulec z gazem - więc rozbić może się nawet na placu.
Jak wspominałem, kolega z miną zmęczonego życiem instruktora oddając mi kartę stwierdził "przeżyłem". I dodał, że spytał ją czy zamierza do mnie wrócić. Odpowiedziała że tak.
Ile jeszcze to potrwa? Nie wiem, ale w tym tygodniu wspólnie z szefem podejmę decyzję co robić dalej. Aby mogła podejść do egzaminu państwowego musi zdać te wewnętrzne - teorię jak i jazdę. Może to pierwsze uda się jej zaliczyć, ale nie widzę możliwości aby potrafiła jechać tak dobrze aby zdać wewnętrzny praktyczny. Prawdopodobnie egzamin ten będzie przeprowadzał ktoś inny niż ja, bo istnieje ryzyko iż zakwestionuje moją obiektywność. Już kilkukrotnie zasłaniała swoją niewiedzę tym, że czegoś jej nie powiedziałem, nie wytłumaczyłem. A także tym że w konkretnym miejscu na ulicy była pierwszy raz, ma zły dzień, boli ją głowa, ma niewygodne buty, źle ustawiony fotel itp itd.
Pracując w tym zawodzie trzeba mieć gruba skórę, ale także być stanowczym i mimo wszystko starać się trzymać pewien poziom. Co będzie dalej? Zobaczymy :)
sobota, 2 marca 2019
Podsumowanie tygodnia 73
Poniedziałek
Tydzień rozpoczynam od kampanii na rzecz wyższego wynagrodzenia. Na efekty muszę trochę poczekać.
Wtorek
Wieczorowe pływanie. Znajoma z którą chodzę zadziwia mnie szybkością ogarnięcia się w przebieralni. Wszystkim dziewczynom z którymi do tej pory byłem na basenach zabierało to o wiele więcej czasu.
Środa
Wszystko wiedząca nauczycielka ma już 36 godzin za sobą i właśnie dziś jazdę z innym instruktorem (moje terminy są dość odległe). Gdy skończyli spotkaliśmy się przypadkiem, instruktor podszedł i wypowiedział jedno słowo: przeżyłem.
Czwartek
Jedynie sześć godzin jazdy mija szybko i w miarę miło. W wolnej chwili smakuję pączki.
Piątek
Podziwiam chmury. Poza tym fajnie i nawet bezkonfliktowo. No i dostałem podwyżkę. Chyba coś wypiję z tej okazji :)
Tydzień rozpoczynam od kampanii na rzecz wyższego wynagrodzenia. Na efekty muszę trochę poczekać.
Wtorek
Wieczorowe pływanie. Znajoma z którą chodzę zadziwia mnie szybkością ogarnięcia się w przebieralni. Wszystkim dziewczynom z którymi do tej pory byłem na basenach zabierało to o wiele więcej czasu.
Środa
Wszystko wiedząca nauczycielka ma już 36 godzin za sobą i właśnie dziś jazdę z innym instruktorem (moje terminy są dość odległe). Gdy skończyli spotkaliśmy się przypadkiem, instruktor podszedł i wypowiedział jedno słowo: przeżyłem.
Czwartek
Jedynie sześć godzin jazdy mija szybko i w miarę miło. W wolnej chwili smakuję pączki.
Piątek
Podziwiam chmury. Poza tym fajnie i nawet bezkonfliktowo. No i dostałem podwyżkę. Chyba coś wypiję z tej okazji :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)