|
Wycinek ze starej gazety, nie pamiętam źródła |
W mieście wreszcie zostało otwarte nowe skrzyżowanie o ruchu okrężnym. Ale nie tam zwykłe, byle jakie rondo* - o nie! Powstało, jako pierwsze w powiecie (a drugie w województwie) tzw.
rondo turbinowe (jak podają wykonawcy i m.in szef wydziału ruchu drogowego miejskiej policji). No, może w wykonaniu naszych drogowców nie do końca jest to rondo turbinowe, ale nie czepiajmy się szczegółów.
Cechą charakterystyczną w ogóle rond, jest występująca na nich mniejsza ilość zdarzeń drogowych. Większość takich skrzyżowań wymusza na kierujących znaczne zmniejszenie prędkości, co w efekcie przekłada się na mniejszą ilość kolizji i wypadków. Wg mnie, nasze miejskie turbinowe rondo spełni takie oczekiwania dopiero wtedy, gdy ludzie przyzwyczają się do jazdy po nowym (niestety, na razie sporo miejscowych kieruje na pamięć - przed budową ronda mieli pierwszeństwo przejazdu, jadą więc niewiele zwalniając i oczywiście nie zwracając uwagi na oznakowanie - ale o tym później).
Rondo turbinowe dodatkowo cechuje się
zwiększonym ładem i porządkiem w kwestii zmiany pasa ruchu na samym rondzie. Bowiem wymaga od kierującego jeszcze przed wjechaniem, na zajęcie odpowiedniego pasa ruchu -
bez możliwości jego zmiany w trakcie jazdy po rondzie (w efekcie zostaje wyeliminowany kolejny "zapalny" element kolizyjny).
Aby dodatkowo wzmocnić fakt braku możliwości zmiany pasa ruchu,
montowane są np. krawężniki na liniach ciągłych, zmieniana jest wysokość poszczególnych jezdni obok siebie, a czasem nawet montowane barierki zapobiegające zmianie pasa. Ale nie u nas - i w tym tkwi szkopuł - na tym nowym rondzie, zmiana pasa ruchu nie stanowi żadnego problemu. Ile razy tam jestem (a jestem często) każdy jeździ inaczej. Z jednej strony nie dziwię się, wszak nie ma
żadnego przepisu dotyczącego jazdy po rondzie turbinowym - kodeks drogowy nie ma nawet takiego określenia, a jedynie wskazówki i wytyczne ekspertów z dziedziny ruchu drogowego.
|
Krawężnik wyraźnie oddzielający pasy ruchu |
Oczywiście, nie zbyt wiele osób w ogóle zaprząta sobie takimi szczegółami głowę - stąd mnóstwo sytuacji kolizyjnych na - paradoksalnie - jednym z najbezpieczniejszych skrzyżowań. Jak podaje
Wikipedia, bardziej to miejsce można zaliczyć do ronda pół-turbinowego, które zezwala na zmianę pasa, a z jednego pasa ruchu możliwa jest jazda w więcej niż jednym kierunku. Tylko czy warto się rozmieniać aż na takie drobne? Zapewne ilu kierowców, tyle interpretacji. Tymczasem na skrzyżowaniu jest czasem bardzo gorąco, wierzcie mi pomimo tej niskiej temperatury na zewnątrz ;-)
|
Co robi ta nauka jazdy?!? Przykład ronda pół-turbinowego, gdzieś w PL |
Jeśli chodzi o oznakowanie - wypowiadający się w lokalnym radio szef wydziału ruchu drogowego KMP (który przy okazji instruował jak jechać na tego typu rondzie) zapowiedział, że
nie wystawi tam patrolu, ponieważ kierujący będą jeszcze bardziej tym faktem zestresowani! Bardzo mnie to rozśmieszyło, ale mniejsza o to. Skoro kierowcy nie mogą się stresować obecnością policji, a jednocześnie nie widzą znaków "koniec drogi z pierwszeństwem", "ustąp pierwszeństwa", "linii warunkowego zatrzymania", to może w początkowym okresie pomogłyby świetlne sygnały barwy żółtej - które dodatkowo nakazują zachowanie szczególnej ostrożności i zwracają uwagę na konkretne miejsce?
Tymczasem tylko czekać, kiedy pojawi się wypadek. I to w miejscu, które zostało zmienione/zmodernizowane właśnie po to, by ograniczyć liczbę groźnych wypadków które miały tam miejsce...
* rondo - określenie potoczne, nie do końca profesjonalne. Dla skrócenia pisowni użyte zamiast "skrzyżowania o ruchu okrężnym"