Tymczasem w pracy pojawia się klient, który na każdej kolejnej jeździe wydaje się być niesamowicie mało inteligentny. Na 17 i 18 godzinie jazdy tak się utwierdzam w tym przekonaniu, że postanawiam porozmawiać z kimś, kto płaci za jego kurs (chłopak chodzi do II liceum). Jego mamie w cztery oczy wygarniam co mi się u niego nie podoba, a więc:
- totalna ignorancja,
- lekceważenie instruktora,
- wybiórcze traktowanie znaków (zawsze na swoją korzyść),
- chamskie zachowanie,
- dyskusje które nie powinny mieć miejsca,
- kompletny upór, chyba osioł jest bardziej uległy,
Nie wyrzuciłem go z auta jedynie ze względu na to, żeby dać mu szansę - ale może czas już to zrobić? Na razie mam pewne ustalenia z jego mamą, więc zobaczymy. Daję mu max 4 h jazdy - zobaczymy co potem.
To chyba ja jestem zbyt głupi, by dowiedzieć się czemu on podcina gałąź na której siedzi?!?
Chyba pierwszy raz uciekasz się do takiego sposobu wpłynięcia na klienta jak rozmowa z jego mamą:) Musiał Ci się nieźle dać we znaki. Następnym krokiem będzie powieszenie go na suchej gałęzi czy też podarowanie gałązki oliwnej?:)
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem :)
UsuńChyba bym wyśmiała mojego instruktora gdyby mnie poprosił o numer do mamy :D
OdpowiedzUsuńAle totalnie nie rozumiem takiego podejścia do kursu, po grzyba się zapisywał skoro aż tak bardzo ma to w pewnej części ciała...
No też nie wiem....
Usuń