W Departamencie niemiły zgrzyt. Pracuję tam od trzech miesięcy i ciągle poznaję współpracowników - a ci raz są tacy a kolejnym razem inni. Albo - jak coś potrzebują to mało co nie wejdą w tyłek, a gdy im coś nie na rękę to potrafią uzewnętrznić naturę odmienną niż kulturalna. Oczywiście nadają na siebie nawzajem podczas nieobecności drugiej osoby - przy czym zupełnie inaczej wyrażają się gdy tej drugiej osoby nie ma a inaczej gdy jest. 100% niespójności. Czasem gdy tego słucham to zupełnie nie rozumiem, więc staram się słuchać jak najmniej. Ale nie o tym - wracam do zgrzytu, ponieważ dotyczył on mnie bezpośrednio.
Otóż jeden ze współpracowników musiał podejść dziś do okienka, ale do innego niż zwykle (nie do swojego) - to okienko dla osób niepełnosprawnych/innych nietypowych. Stanowisko to jest rzadko wykorzystywane - ale w pełni funkcjonalne (czasem używamy go jeśli jest jakaś awaria komputerów przy innych okienkach). Można na nim załatwić wszystkie sprawy tak jak na zwykłym okienku. Wcześniej byłem tam ja, zalogowałem się, rozpatrzyłem sprawę klienta, przybiłem kilka pieczątek, wylogowałem poprawnie i poszedłem wypić herbatę. W dodatku otworzyłem okno, gdyż w powietrzu unosił się niezbyt miły zapach a wiedziałem że jeszcze w tym samym dniu okienko to będzie wykorzystywane. Gdy kilkadziesiąt minut później podszedł tam wspomniany współpracownik ze swoim klientem okazało się, że nie jest on przygotowany do obsługi petenta - nie dość że nie miał wszystkich dokumentów/kodów dostępu, to jeszcze chciał aby na stanowisku były dodatkowe "papiery" które tak naprawdę nikomu nie są potrzebne, ponieważ wprowadza się je do systemu jedynie raz (i one oczywiście były już wprowadzone - inaczej nie mógłbym się tam zalogować). Ale on je chciał - i to oczywiście ode mnie! On po drugiej stronie sali, ja przy swoim okienku z kolejnym petentem i słyszę takie coś: "Tomek, a gdzie są dokumenty?" No myślałem że pójdę do niego i puszczę mu wiązankę brzydkich słów, ale oczywiście nie zrobiłem tego.
Współpracownik zrobił to celowo, gdyż w innych przypadkach pracy na tym okienku nie wymaga żadnych dodatkowych dokumentów, ale skoro zauważył że wcześniej byłem tam ja, to pomyślał że poznęca się nad nowym pracownikiem - czyli mną. Na jego pytanie odpowiedziałem mu "a zorganizuj sobie jak je potrzebujesz". Kolega odwrócił się i wyszedł zostawiając petenta przy okienku!!! Wyobrażacie to sobie? Zostawić klienta przy okienku i odejść?!?!? Gdyby to zauważył manager kontrolujący, lub główny manager, to współpracownik musiałby się nieźle tłumaczyć, ponieważ to wbrew regulaminowi. Klienta NIE MOŻNA pozostawić przy okienku!!! Musiałoby się chyba zacząć palić, aby można było sobie odejść od stanowiska, no ale... Tylko kilka osób z mojego działu to zauważyło, a kontrolującego dzisiaj nie było w pracy.
Gdyby tylko współpracownik wykazał odrobinę dobrej woli wcale nie musiałby opuszczać okienka, ponieważ nawet bez jego kodów dostępu mógłby załatwić sprawę klienta, a później uzupełnić to co trzeba (nie raz ja tak robiłem gdy okazało się że czegoś nie wziąłem ze sobą) - ale nie - on postanowił zrobić wielkie halo.
W ogóle, zauważyłem że ten współpracownik "bawi się" telefonem w czasie obsługi, a kiedyś w przerwie powiedział że musi sobie zrobić nową listę piosenek do słuchania bo już stara mu się znudziła. Nie mam pojęcia czy on słucha muzyki w czasie kontaktu z klientami i zupełnie mnie to nie interesuje, ale nie zdziwiłbym się gdyby tak faktycznie było. Jakie to szczęście że to jest poza mną, że ja tak nie robię oraz że reprezentuję innym poziom pomimo tego, że on pracuje tu już ponad dziesięć lat (jak sądzę).
Naturalnie mógłbym pójść z tym do managera, wtedy kolega oberwałby po nosie - ale po co? On wybroniłby się, ponieważ jako pracownik z o wiele dłuższym stażem ma większe zaufanie niż ktoś taki jak ja - pracujący trzy miesiące. Nie zamierzam schodzić do jego poziomu, ale postanowiłem ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum, unikać wszelkich dialogów, nie reagować na zaczepki i odciąć się maksymalnie.