Moje krótkie spostrzeżenia, które dotyczą wyspy Kos:
1) pogoda w październiku jest prawie idealna. Mnóstwo słońca od samego rana, nie ma większej potrzeby chować się w cieniu palm, a jednocześnie można się opalać. Deszczu nie uświadczyłem, nie licząc kilku kropel podczas jednego wieczoru. Woda w morzu ciepła i wystarczająca do kąpieli. Małym minusem jest wiatr, który uprzykrza plażowanie. Niestety w październiku wieje coraz częściej i trzeba brać to pod uwagę (szczególnie z zamiarem kąpieli/plażowania);
2) plaże na Kos są różne. Piaszczyste, długie, bez jakiejkolwiek infrastruktury, zupełnie dzikie, ale są też kamieniste, żwirowe, trudniej dostępne, malutkie i kameralne, oraz zastawione parasolami i leżakami - każdy znajdzie coś dla siebie, a że wyspa ma niewielką powierzchnię spokojnie można na taką plażę na jaką się chce. Jedna z najdłuższych plaż jest pomiędzy Tigaki a Marmari. Spodobała mi się najbardziej i to nie ze względu na naturystów, lecz na to że można było się poczuć jakby cała należała tylko do mnie. Prawie zero ludzi, a gdy ktoś się pojawiał to tylko gdzieś w oddali. Do tego miękki, delikatny i żółto-jasny piasek;
3) greckie jedzenie jest przepyszne. Souvlaki (w różnych wersjach), sos tzatziki, mousaka, czy sałatka grecka - przez cały tydzień zajadałem się nie tylko tymi pysznościami (większości nazw nie pamiętam). Do tego przepyszne oliwki, warzywa, oraz bardzo słodkie desery (kocham baklavę!), genialne soki pomarańczowe!! Nie przyznam się ile przytyłem, ale już wdrożyłem program odchudzający;
4) miejsc godnych odwiedzenia na Kos jest mnóstwo i nie zamierzam ich tu wymieniać. Bliskość do sąsiednich greckich wysp a także do Turcji (jeśli ktoś ma ochotę oczywiście) jest dodatkowym atutem. Ja po wyspie poruszałem się komunikacją publiczną, która jest punktualna i jeździ dokładnie tak jak jest na rozkładzie. Bilet czasem kupuje się w budce (tam nie ma dworców z prawdziwego zdarzenia), czasem u kierowcy a czasem jest tak że gdy wsiądą już wszyscy na danej linii wtedy osoba z obsługi autobusu podchodzi do każdego i sprzedaje bilety w czasie jazdy;
5) jedną z największych atrakcji była wycieczka do wnętrza aktywnego wulkanu Stefanos na wyspie Nisiros. Spacer po kraterze jest czymś tak niesamowitym, że na długo pozostaje w pamięci. Średnica krateru to około 260 metrów a głębokość to 30. Zapach siarki może być odrzucający, ponieważ jest bardzo intensywny - to przez fumarole przez które cały czas wydobywa się m.in. para wodna oraz związki siarki. Dodatkową atrakcją jest dźwięk pracującego krateru - coś jakby stłumionym dudnieniem. Nieziemski krajobraz, wrażenia także;
6) nie wiem na ile to wynika z atmosfery wakacyjnej, ale większość ludzi spotkanych na Kos jest bardzo pomocna, uśmiechnięta oraz skora do rozmowy - mam na myśli nie tylko mieszkańców wyspy, ale także turystów. A tych najwięcej jest z Niemiec i Anglii (jak wynika z języka który słyszałem). Wydaje mi się że na wyspie nie ma zbyt wielu klubów/dyskotek, zatem najczęściej turyści to ludzie na poziomie nastawieni na zwiedzanie i odpoczynek a nie ostre imprezowanie;
7) Kos nie jest czystą wyspą. Nie pokażę Wam zdjęć prezentujących wygląd ulic, nieużytków czy chodników, ale zalegają tam wszelkiej maści śmieci. Ulice są dziurawe, oznakowanie poziome jest wytarte, znaki często stoją byle jak i nikt się tym nie przejmuje. W miasteczku w którym nocowałem przy głównej ulicy był chodnik, na którym spokojnie można było połamać nogi ponieważ miał mnóstwo głębokich dziur - zupełnie niczym nie zabezpieczonych. U nas byłoby to nie do pojęcia, ale tam jest to norma. Zastanawiam się, ile osób tam wpadło wracając z mocniejszej kolacji...;
8) mieszkańcy Kos jeżdżą wrakami. Ich pojazdy charakteryzują się starością, wypłowiałym (wypalonym także) lakierem, poobijanym z każdej strony nadwoziem. Myślę, że nikt tam nie dba o takie rzeczy a samochód traktowany jest jako przedmiot służący do pracy i nic więcej. Co innego auta z wypożyczalni - te zawsze są czyściutkie i mają lśniący lakier. Turyści jeżdżą na światłach, zapinają pasy i zwracają uwagę na znaki. Tubylcy wprost przeciwnie;
9) lotnisko na Kos jest bardzo małe. Wg mojego odczucia nawet w Gdańsku jest więcej okienek do odprawy oraz miejsc do kontroli. Nie mam pojęcia jak funkcjonuje to w sezonie, ale w październiku wszystko odbywało się bez problemu. No może z wyjątkiem odlotu, ale to tylko ze względu na ulewne deszcze na Krecie, skąd były przekierowywane samoloty na lotnisko zapasowe właśnie na Kos podczas mojego odlotu;
10) Kos jest wyspą bardzo kolorową. Nie znam się co tak pięknie kwitnie, ale względnie rozpoznaję bugenwillę. Jest ona prawie wszędzie, ma piękną czerwień która idealnie kontrastuje z białym i niebieskim kolorem. Bardzo mi się to podoba;
11) koty na Kos są prawie wszędzie. Nie boją się ludzi, nic im nie zagraża (nie widziałem na Kos ani jednego psa), więc mają się świetnie. Tym bardziej że jest mnóstwo miejsc gdzie są specjalne domki dla kotów, a turyści chętnie robią sobie zdjęcia przy okazji dokarmiając je;
12) Grecja zachwyca mnie swoim klimatem, podejściem do życia oraz pogodą i wieloma innymi. Zapewne na dłuższą metę znudziłoby się to, ale na tygodniowe lub nawet dłuższe wakacje jest świetną destynacją tym bardziej, że lot z Warszawy trwał nieco mniej niż 2.5 godziny, a to zupełnie inny świat... Polecam każdemu :)