sobota, 31 maja 2008

Fabryka kierowców ?

W ostatnich czasach - być może z powodu ilości kandydatów - coraz częściej mam do czynienia z osobami nienadającymi się na kierowców. oprócz wymaganego wieku, orzeczenia lekarza o braku przeciwwskazań, chęci - i coraz bardziej rozepchanego portfela - potrzeba dość dużej wiedzy teoretycznej, którą należy zastosować na zajęciach praktycznych, umiejętności koncentracji, zdolności przewidywania i wiele wiele innych.
Człowiek + samochód może dać wybuchową mieszankę i to nie tylko z powodu braku umiejętności jego prowadzenia, znajomości przepisów - ale także braku wyobraźni, nieprawidłowych ocen sytuacji drogowych. Oczywiście istnieje nadal problem alkoholu i podobnie działających środków, lecz nie o tym dzisiejszy wpis.

Charakterystyka absolwenta kursu na kategorię B prawa jazdy przewiduje m.in realizację takich tematów jak:

- zasady zachowania bezpiecznych odległości pomiędzy pojazdami - tymczasem kursant na 18 godzinie (po wielu uwagach na ten temat) omija stojące auta dosłownie na milimetry ! A rowerzysta to już zupełnie ignorowany uczestnik ruchu. Po co się nim przejmować ? Jest taki "mały" ! Niech sam dba o siebie !
- zasad ruchu drogowego, w szczególności odnoszących się do ograniczeń prędkości, pierwszeństwa przejazdu, znaków i sygnałów oraz dokumentów uprawniających do kierowania i używania pojazdu - kursantka (21 godzina jazdy) - wydaje się nie zauważać sygnalizacji świetlnej. Ona jedzie non stop, a przed czerwonym hamuje instruktor. Gdy pytam o to, czy sygnalizacja jest widoczna, najczęściej pada odpowiedź "zagapiłam się". Kursant (25 godzina jazdy) - nie widziałeś czerwonego sygnału ? - pytam - patrzyłem na przechodzących pieszych. Nie mogę patrzeć wszędzie przecież - odparł ...
A ile razy słyszę, że przepisy są po to aby je łamać ...
- posługiwania się urządzeniami sterowania pojazdem podczas jazdy i parkowania - kursant (23 godzina jazdy - po 4 latach przerwie) nie może odnaleźć stacyjki w pojeździe. Nie wie co to "hamulec awaryjny". Ta sytuacja chyba na zawsze pozostanie w pamięci ...
- obserwowania drogi i przewidywania rzeczywistych lub potencjalnych zagrożeń - obserwowania drogi ? Ewentualnie czy nie idzie w pobliżu jakiś znajomy, któremu można pomachać. Kursantka (14 godzina jazdy) pozdrawiając pieszych próbuje wymusić pierwszeństwo skręcając w lewo - bo - któż przejmowałby się nadjeżdżającym autem z przeciwka ?
- respektowania praw innych uczestników ruchu oraz porozumiewania się z nimi przy użyciu dopuszczalnych środków - ooo, a tutaj to tłumię wulgaryzmy, chęć używania sygnału dźwiękowego zupełnie mijającego się z jego przeznaczeniem, a czasem także zwracam uwagę na niekulturalne gesty przyszłych kierowców. Skoro już na tym etapie ich zachowanie jest tak dalece niezgodne z kulturą jazdy, boję się myśleć kiedy będą mieli 3 miesiące "prawko" ...

Zmierzam do tego, że nie wszyscy mają predyspozycje do kierowania pojazdami. Ośrodki szkolenia mając kontakt z kandydatami powinny skutecznie wyłapywać i nie dopuszczać do egzaminów tych, którzy się nie nadają ! Ale to wbrew interesom - gdyż kto powie kursantowi aby zrezygnował z kursu ? To oznacza wycofanie przynajmniej części opłaty za kurs a i do ośrodków egzaminacyjnych wpadłoby mniej pieniędzy ! Przy okazji istnieje możliwość naciągnięcia kursanta na godziny dodatkowe. Same zyski ? Dla ośrodków tak, ale dla społeczeństwa nie bardzo. Skutki możemy obserwować po ilości kolizji, wypadków, poziomie kultury jazdy ...

piątek, 23 maja 2008

Skuteczne hamowanie.

Hamowanie, to proces polegający na zatrzymaniu pojazdu, lub zmniejszenia prędkości (zrealizowane przez układ hamulcowy lub silnik). Niby proste, a stwarza wiele problemów.
Podczas szkolenia osób ubiegających się o dokument prawa jazdy, często można spotkać nieprawidłowe hamowanie kursanta - pomimo wielokrotnego omawiania tego zadania wcześniej. Instynktowne (?) wciskanie sprzęgła przy każdym hamowaniu jest błędem. Każdorazowe odłączanie napędu, jest nie tylko zbędnym zabiegiem - ale także zmniejsza stabilność pojazdu. W dodatku, w razie konieczności zmniejszenia prędkości jako pierwsze wciskane jest sprzęgło, a to powoduje dodatkowy wzrost czasu reakcji. Przyjmuje się, że średni czas reakcji kierowcy od momentu zauważenia przeszkody do naciśnięcia hamulca wynosi 1 sekundę, co przy 100km/h daje około 26 metrów przejechanych bez zmniejszania prędkości. Jeśli doliczyć czas na "sprzęgło a potem hamulec", wychodzi sporo metrów bez wyhamowywania pojazdu.
Na pytania w jakim celu jest to sprzęgło, odpowiedź najczęściej jest taka: - Aby nie zgasł silnik.
Przy małych prędkościach zgadza się, ale nie powyżej 30-40 km/h.

Innym błędem, który można zaobserwować jest rozłożenie siły hamowania. Przykładowo: dojeżdżając do skrzyżowania ze znakiem STOP, kursanci na samym początku hamowania bardzo powoli zmniejszają prędkość, a im bliżej linii zatrzymania tym nacisk na pedał hamowania jest silniejszy. Komfort jazdy bardzo się obniża wówczas, a sam kierujący nie zostawia sobie szansy na wypadek jakiejś śliskości jezdni występującej w obrębach skrzyżowań.
Hamując w ten sposób narażamy się także na najechania na tył, ponieważ często jadący z tyłu nie spodziewa się aż takiego wzrostu siły hamowania.

Kodeks drogowy dokładnie mówi tak: kierujący pojazdem jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Oczywiście, występują różne sytuacja drogowe i kierowca często jest zaskoczony np pojawieniem się przeszkody - wtedy hamowanie występuje jako czynność nagła, wymuszona. Jednocześnie: kierujący pojazdem jest obowiązanyt utrzymywać odstęp niezbędny wo uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Wynika z tego, że prawie zawsze winą za zderzenie (najechanie na tył) będzie obarczony kierujący jadący z tyłu. Prawie, ponieważ może dojść także do zajechania drogi - lub gdy pojazd poprzedzający hamował gwałtownie pomimo braku uzasadnionej przyczyny.

Trzecim zagadnieniem, na który kursanci nie zwracają uwagi, jest śliskość nawierzchni spowodowana opadami atmosferycznymi. Tam, gdzie jezdnia aż się błyszczy przy opadach deszczu, jest bardzo ślisko a koła pojazdu mają ograniczoną przyczepność. W dodatku, najbardziej niebezpieczna jest jazda, kiedy to zalegający kurz i mnóstwo innych nieczystości miesza się z pierwszymi kroplami deszczu. Tworzy się wtedy niewidoczna warstwa, przy której o poślizg bardzo łatwo. Po kilku minutach jest już nieco lepiej, tylko czy o jeździe w koleinach wypełnionych wodą możemy mówić jako o tej "lepszej" ?

A na koniec jeszcze o drodze hamowania, podawanych przy okazji różnorakich testów.
Otóż wynika z nich, iż nowoczesne pojazdy mają coraz krótsze drogi hamowania (mieszczące się poniżej 40 m z prędkości 100 km/h). Zwróćmy jednak uwagę na fakt, iż to nieco inna sytuacja którą mamy na drodze. Pomiary testowe dokonują kierowcy, którzy umiejętność hamowania opanowali do perfekcji, poruszają się po nawierzchni szorstkiej, równej - i wreszcie - samo rozpoczęcie hamowania następuje w odpowiednim momencie. W realnym przypadku drogowym, kiedy to potrzebujemy maksymalnie szybko wyhamować rozpędzony pojazd dojdzie do tego kilka elementów: choćby czas reakcji, stan nawierzchni, technika hamowania, stan psycho-fizyczny kierującego i kilka innych. I może się okazać, że z obiecanych przez producenta najnowszego modelu auta 38 m (ze 100 km/h) wyjdzie nam trochę ponad 50 ...

środa, 14 maja 2008

Nagie ulice

Czy to możliwe ? - Tak. Skrzyżowania pozbawione znaków i sygnalizacji. Nagie, bezbronne i ... bezpieczne !

Na pomysł ogołocenia skrzyżowań ze znaków poziomych, pionowych, sygnalizacji świetlnej już kilka lat temu wpadli inżynierowie ruchu drogowego z Wielkiej Brytanii. Doszli do wniosku, że zdejmując wszystkie "pomagacze" kierowcy zaczęli naprawdę uważać. Dojeżdżając do przecięcia się dróg, nie mogli już być pewni bezpiecznego przejazdu - a to było (jest) bardzo złudne założenie. Zwiększenie uwagi i doprowadzenie do stanu, kiedy kierowcy faktycznie uważają na skrzyżowaniach przyniosło spadek liczby kolizji i wypadków w miejscach bez oznakowania !

W Polsce także pojawiły się takie pomysły - m.in w Toruniu, Nowej Soli (nie w całych miastach naturalnie). Wnioski ? Podobne jak w krajach zachodniej Europy. Szkoda tylko, że idzie to z takim oporem - także samych kierujących, którzy boją się nagich skrzyżowań. Np w mieście na którego ulicach pracuję buduje się kolejne sygnalizacje świetlne. Jeśli tak dalej będzie, za kilka lat co 500 metrów będzie sygnalizacja. Czy to jest dobre rozwiązanie bezpieczeństwa, płynności, przepustowości i zgodne z zasadami ekologii ? Już dziś wysepki, linie, "bezkolizyjne" skrzyżowania, wyjazdy, mnóstwo znaków drogowych mają ułatwić jazdę i "prowadzić" kierowcę jak za rękę tak - by nie doszło do wypadku/kolizji. W dalszym ciągu Polska bije rekordy w ilości znaków drogowych. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że kierujący nie są w stanie ogarnąć wszystkich (z powodu ilości). Bezsens. Klasycznym przykładem jest ustawianie znaku zakazu: B-20 (STOP). Wg szczegółowych wytycznych wyraźnie sugeruje się iż powinien on być ustawiany w miejscach, w których widoczność na skrzyżowaniach jest znacznie utrudniona. Tyle teoria - a praktyka ? Stawia się go na skrzyżowaniach z dużą ilością zdarzeń drogowych, jakby to było rozwiązanie problemu ! Tu statystyki wypadków mówią same za siebie.

Nie tędy droga ...


Białystok - ul. Piękna
Zdjęcie: Gazeta.pl

środa, 7 maja 2008

Szkolenie

Czy po szkoleniu można wiedzieć mniej niż przed ?

No dobrze - trochę przewrotnie zadałem pytanie. Chodzi o to, że po jednym ze szkoleń przeprowadzanych przez WORD moje dotychczasowe wiadomości legły, zostały zgniecione prze zupełnie inne teorie, interpretacje itp. Nowa (?) teoria - a chodzi o zasady włączania kierunkowskazów na skrzyżowaniach o ruchu okrężnym - dała dużo do myślenia. Obecnie "rozgryzam" to i próbuję sam dojść dlaczego tak a nie inaczej. Ponadto, to chyba pierwsza sytuacja kiedy to szef (obecny na szkoleniu) kompletnie zlekceważył temat, sugerując nam stanowczo - dalsze kształcenie kursantów na obecnych zasadach.

Zobaczymy - materiały, książki, komentarze poszły w ruch.

A co poza tym ? Mnóstwo pracy, ale wydaje się że pod koniec czerwca powinno się wszystko uspokoić (chyba). Być może wtedy uda mi się wziąć urlop choć na 5 dni ?

Aut coraz więcej, po okresie zimowym ciężko znaleźć wolne miejsce parkingowe, zator goni zator a na zewnątrz coraz cieplej (znów ten brak klimatyzacji). Dla niektórych to nawet lepiej - czas w korku biegnie szybko, a 40 minut egzaminu zdaje się być krótszym.

I jeszcze refleksja/pytanie. Dlaczego (pomimo wykładów i omawiania tej problematyki) przy wyprzedzaniu rowerzystów kursanci jadą kilka centymetrów obok nich ? Niektórzy to nawet wydają się nie zauważać tych pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego ! A minimalny odstęp od jednośladu to 1 metr.

Dość lania wody, lecę w książki. Niebawem opiszę tu o tych kierunkowskazach (mam nadzieję ;) )

czwartek, 1 maja 2008

Korki, TIR-y, eL-ki ...

Do skrętu w lewo z Legionowej - głównej arterii miasta - stoi osiem samochodów. Siedem to "elki", dwie mają rejestrację łomżyńską, pięć jest spoza jego granic - z Wyszkowa albo Piszu, a nawet z Warszawy. Adepci sztuki prowadzenia samochodów są mało zdecydowani. W jednym cyklu świateł najwyżej dwóch zdobywa się na odwagę i skręca. Rośnie irytacja ostatniego w kolejce kierowcy wracającego po pracy do domu. W liczącym niecałe 80 tys. mieszkańców mieście pokonanie skrzyżowania zajmuje mu tyle samo czasu, co w zatłoczonej metropolii.

Pełny artykuł.

U mnie wygląda to bardzo podobnie. Tylko mój punkt widzenia jest nieco inny.
Mianowicie to, że miasto się korkuje to chyba każdy musiał sobie zdawać sprawę, gdyż od bardzo wielu lat nie robi się dosłownie NIC z infrastrukturą drogową. A aut nie ubywa lecz odwrotnie.

TIR-y muszą gdzieś jeździć, a nauka jazdy również. Obecnie wystarczy jeden wypadek który zablokuje jedną z główniejszych dróg, by całe miasto stanęło. To chyba nie wina eL-ek ?
Co do szkolenia, to naturalnie są omawiany zasady dynamicznej jazdy (w granicach prędkości dopuszczalnych przepisami) - ale także jazdy oszczędnej i ekonomicznej - co nie wyklucza się nawzajem. Zdaża się, że komuś zgaśnie silnik, poczeka zbyt długo - ale czy od kursanta można oczekiwać rutyny, doświadczenia i zdecydowania kierowcy mającego pewny staż ? Zaraz ktoś powie że z boku siedzi instruktor i nic nie robi ! Przecież ów nie może stale podpowiadać czy jechać czy też jeszcze poczekać. Na tym polega szkolenie, że kandydat na kierowcę ma sam nauczyć się podejmować decyzje. Trafne i bezpieczne przede wszystkim.

W dodatku, to właśnie na nauce jazdy zwraca się uwagę na kulturę jazdy i zasadę wzajemności. Niejednokrotnie przepuszczamy innych kierujących pomimo tego iż to my mamy pierwszeństwo. Za moment tej uprzejmości możemy sami potrzebować by wybrnąć z zakorkowanej ulicy.

Inna sprawa, to fakt że układ komunikacyjny, brak synchronizacji sygnalizacji świetlnej, mnóstwo błędów konstrukcyjnych nie ułatwia poruszania się - zwłaszcza przy obecnym natężeniu pojazdów. A nauka jazdy też musi gdzieś ćwiczyć. Na niektórych osiedlach poustawiano znaki zakazujące wjazdy pojazdom szkoleniowym, lecz wg Kodeksu takie znaki nie istnieją, ponadto - czy to jest rozwiązaniem problemu ?