Czy kursant po zdaniu egzaminu potrafi bezpiecznie poruszać się po drodze? Nie koniecznie, zwłaszcza nie umie wyprzedzać, jeździć z większą prędkością, oceniać sytuacji wcześniej i dostrzegać różnorakich zagrożeń.
Po zdaniu egzaminu praktycznego (w zasadzie za którymkolwiek razem), typowy kursant zderza się po raz kolejny z rzeczywistością panującą na naszych drogach. Jaka jest ta rzeczywistość, każdy (nawet pieszy) doskonale wie. Już podczas kursu przyszły kierowca niejednokrotnie widzi, jak jeżdżą inni - czyli ci którzy już mają plastik w kieszeni - przekraczają prędkość, nie używają kierunkowskazów, wymuszają pierwszeństwo, jeżdżą na czerwonym świetle itd. Przy czym ten sam kursant tego robić nie może - bo przecież obok niego siedzi instruktor który mu tego zabrania, a on jednak chce jednak zdać ten przeklęty egzamin! Inni nie mają tego problemu, nikt im obok nie zrzędzi (instruktor), jeżdżą szybko i jak chcą.
No właśnie - kursant chce zdać, a nie jeździć bezpiecznie i zgodnie z przepisami. Często na kursie słyszę pytania: "naprawdę jeździ pan tak jak tego wymaga od kursanta? Przecież nikt normalnie tak nie jeździ!". Świadczy to o tym, że kursanci starają się podczas kursu i egzaminu dostosować do jakichś tam przepisów tak, by się udało zdobyć "pozytywa" na egzaminie, ale później - żadne reguły nie obowiązują. I zaczynają jeździć tak jak inni.
Młodzi kierowcy bardzo często poddają się rzeczywistości, zwyczajom i praktykom jaką widzą zza szyby auta. Uwagi instruktora już nie obowiązują. Jeśli taki nowicjusz z oszołamiającym kilkutygodniowym doświadczeniem jedzie z przepisową prędkością, to widzi jak wszyscy inni go wyprzedzają, a czasem nawet trąbią i komentują jego "zbyt wolną" jazdę. Jak zatrzyma się na warunkowej strzałce, natychmiast zostanie obtrąbiony przez co najmniej jednego kierującego z tyłu. Ba, zostanie uznany za "dziwaka" za kółkiem. O ile na kursie musiał bardzo uważać na linie ciągłe, o tyle po zdaniu egzaminu nie musi się tym w ogóle przejmować. Przecież kwestie np zmiany pasa ruchu na ciągłej nie jest karane nawet przez przejeżdżający obok patrol policji. Więc po jaką cholerę się starać? Z czasem, łamanie przepisów drogowych staje się ZUPEŁNIE NORMALNE, a jazda zgodna przepisami ANOMALIĄ.
Często spotykam się z sytuacjami, gdy osoby po zdaniu egzaminu i np kilkutygodniowej praktyce za kierownicą uważają się za świetnych kierowców. I są bardzo zdziwieni i zażenowani, gdy ja im mówię że jeżdżę dość średnio, a na pewno nie uważam się za doskonałego kierowcę. Że wiele jeszcze muszę się nauczyć, że znów powinienem ćwiczyć poślizgi. Oni kwitują to najczęściej nie wiele mówiącym uśmiechem, a rzeczywistość jest taka, że niestety zdecydowana większość takich świetnych nowicjuszy w ogóle nie potrafi przewidywać sytuacji, prowadzić pojazd w sposób defensywny nie wspominając już o wykorzystaniu najprostszych zasadach ecodrvingu. Kręcenie kierownicą jedną ręką (bo tak wspaniale jeżdżą wszyscy w rodzinie), nie używanie kierunkowskazów (bo i po co?), zatrąbienie na cześć zauważonej znajomej osoby obok (bo właśnie po to jest sygnał dźwiękowy! - no dobrze, może jeszcze po to by popędzić czasem jakąś marudę do przodu!) czy choćby nie zatrzymywanie się przed znakiem stop - to norma także wśród osób które niedawno zdały egzamin! Bo czas, kiedy jako kursant musiał tego wszystkiego pilnować bezpowrotnie (wg jego oceny) minął.
Teraz przyszedł czas na to, by jeździć jak inni i nie wyróżniać się z tłumu. No może trochę szybciej i czasem z piskiem opon. Z piskiem, żeby zauważyli jaki jestem świetny, ale i szybciej - wg zasady im szybciej tym lepiej. I najważniejsze - ZAWSZE lewym pasem ruchu. Prawy jest dla idiotów, niepełnosprawnych umysłowo i e
Lek.Z drugiej strony, takie zachowanie średnio może dziwić, wszak nawet przed kursem przyszli kierowcy obserwują chaos i bezczelność wariatów drogowych, którzy najczęściej unikają jakichkolwiek konsekwencji (co najwyżej ktoś miał kolizję, wypadł z zakrętu itp - co i tak jest uważane za - uwaga - "brak szczęścia"!).
Wiele musi się zmienić, by sytuacja uległa poprawie, a na razie nic nie wskazuje by miało cokolwiek w tym temacie nastąpić.