co chwilę ktoś mnie wyprzedzał... |
cudny zachód słońca... |
Tymczasem z głośników wydobywa się niesamowicie motoryczny utwór Acoustic Alchemy - Passion play (z albumu Aart). To oczywiście instrumentalny smooth jazz, w wykonaniu angielskiej grupy z gitarą w roli głównej, o której już tu pisałem. Nie skalany wokalem, instrumentalny Passion play jest lekki, czysty jak łza i samowystarczalny.
Od samego początku charakterystyczny rytm składający się z ósemki, dwóch szesnastek i czterech ósemek wywiera duże piętno na całym utworze - do samego końca. Rytm przypominający jakby pośpiech, nieustanne podbieganie do przodu i zwiewność, nadaje specyficznego charakteru. Jak to w jazzie - większość dźwięków jest niepoukładanych, wydaje się jakby poszczególne nuty były po prostu porozrzucane na wietrze, bezwiednie kołysały się w każdą stronę miotane raz jednym a raz drugim podmuchem, i chyba tylko przypadek spowodował ich sensowne ułożenie.
tuż przed świętami, deszcz i śnieg na całego... |
Wszystkie trybiki układają się jednak znakomicie, nuty wpadają we właściwe sobie miejsca wypełniając każdą lukę, tworząc leitmotiv, wokół którego rozgrywa się apogeum harmonii i rytmu. Całość jak perpetum mobile do szczęścia nie potrzebuje już niczego - albo słuchacz to przyjmuje, albo nie - wszelkie improwizacje nie pozostawiają żadnych złudzeń - nie ma tu miejsca na nic więcej.
W zasadzie, harmonia kontrastuje tu z rytmiką na całego. Współbrzmienia mają mnóstwo swobody, wychodzą daleko poza system dur/moll, korzystają z wielu ciekawych efektów (modulacje, ozdobniki - szczególnie z glissando). Tymczasem rytmika jest precyzyjna i bardzo stabilna. Nie ma tu mowy o jakichkolwiek wybrykach, wszystko jest poukładane niczym świetnie wyprasowana biała koszula. Zero zagnieceń.
przepiękna okładka!!! |
Prawdziwa alchemia:))) Jazda prostą drogą w stronę zachodzącego słońca, taniec chmur na niebie, świetna muzyka:), piraci drogowi i przechodzące przez jezdnię łosie:))) I to wszystko z pasją opisane i pięknie się układające w całość jak dobrze wyprasowana biała koszula:)
OdpowiedzUsuńProszę więcej: i o muzyce, i o zachodach słońca:)))
I jedź wolnej:)
UsuńIii, wolniej:)
UsuńA o łosiach nie chcesz więcej? :o
UsuńChcę, a właściwie proszę:))) Ostatnio widziałam zdjęcie , na którym trzy dorodne łosie przechodziły dostojnie przez jezdnię:)
UsuńCoraz więcej ich na drogach, jeszcze kilka miesięcy temu było spokojniej, a teraz częściej słyszy się o wypadkach z nimi w roli głównej niestety. Nie dość, że zwierze się męczy/ginie to i ludzie mają małe szanse na wyjście z takiego zdarzenia cało.
UsuńNiestety, coraz więcej jest takich miejsc... Przejeżdżam dość często przez miejscowość, w której w zderzeniu samochodu z sarną (w końcu zwierzę mniejsze niż łoś) pasażerka zginęła na miejscu.
UsuńUwaga, prędkość i zdrowy rozsądek - choć i to nie daje 100% gwarancji...
UsuńPodejrzewam że podczas opisywanego przeze mnie wypadku zawinił... niekorzystny zbieg okoliczności.
UsuńO, kurcze:) Brak przecinka przed "że":)
UsuńHa, przecinki są ważne :))
UsuńZdecydowanie tak:) Ale nie są najważniejsze w życiu:)
UsuńMasz rację!
UsuńAle łyse drogi. Drzewa-mordercy poszły już pod topór, czy u ciebie zawsze tak było?
OdpowiedzUsuńDrzewa-mordercy? Nie ma takiego czegoś! Powycinali stare, zagrażające zawaleniem drzewa - ot co.
UsuńO matko, jak można tak pięknie pisać o muzyce!!!!! Co za wrażliwość!!!! Pięknie, pięknie i malowniczo, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmmm, a wrażenie podobnie - podczas słuchania "Passion play"? Bo to trzeba lubić ten kierunek muzyki, więc odczucia mogą być różne :)) Mam nadzieję, że tylko pozytywne.
UsuńPozytywne, a jakże, lekkie, zwiewne i fikuśne/ cokolwiek to znaczy/
OdpowiedzUsuńLubię muzykę, bo jest częścią mojego życia.
Wyśmienicie! :))
UsuńPółnoc, dobra herbata i ta muzyka:)
OdpowiedzUsuń