poniedziałek, 25 maja 2020

Z ojcem...

Kilka dni temu odezwała się do mnie kursantka, która robiła u mnie kurs mniej więcej 8 lat temu. Obecnie sytuacja ją zmusiła, kupiła małe autko i potrzebuje przypomnieć sobie najważniejsze zasady, oraz potrenować manewry parkowania.

Kilka razy w tygodniu popołudniami (a może bardziej wieczorami) idę pod jej blok skąd zaczynamy. Początkowo lekcji próbował udzielać jej tato (gratuluję pomysłu :P), ale szybko z niego zrezygnowała. Dla niego fakt że szarpie jej auto, albo nie zmienia wystarczająco szybko biegów, lub to że czasem spojrzy na lewarek zmiany biegów jest powodem do ostrej reprymendy, a nawet krzyku na córkę. Opowiadała mi, jak na jednym ze skrzyżowań chciała się upewnić czy musi przepuścić pojazd jadący z przeciwka, na co jej ojciec stwierdził: "kur*a to ty tego nie wiesz?!".

Z oczywistych więc względów pracujemy znowu - bo z jej tatą się nie da. A dla mnie to miłe że po tylu latach wciąż miło wspomina jazdę, mnie oraz cały kurs.

Tymczasem majowe tulipany:


9 komentarzy:

  1. Widać, że niektórzy cenią Twoją pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to tak na lewo dorabiasz? Bez odprowadzania podatku?

    OdpowiedzUsuń
  3. To miłe, że kursanci wracają do Ciebie z prośbą o podszkolenie w jeździe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, prócz tego często jest jeszcze tak że ucząc kiedyś tych ludzi obecnie przysyłają do mnie swoje dzieci :)

      Usuń
    2. Bez przesady, aż tak stary nie jesteś! ;-D

      Usuń
    3. No pewnie że nie, ale wcześnie zacząłem pracę.

      Usuń
    4. "Jestem dziecko pracujące - żadnej pracy się nie boję!" ;-))

      Usuń
    5. Coś w tym rodzaju.

      Usuń