Mój kilkudniowy pobyt udał się znakomicie. Począwszy od ubiegłego piątku - najpierw przegląd w Toyocie (+ dwie[?] akcje naprawcze), zakup hulajnogi, przemiły wieczór u Grażyny i P w Warszawie, słoneczna sobota z kilkoma atrakcjami po drodze do Mrągowa. Przez tylko chwilowo deszczową niedzielę i spacer czternasto-kilometrowy szlakiem pięciu jezior, wieczorną przejażdżkę hulajnogą po mrągowskim deptaku wzdłuż jeziora Czos. Poniedziałkową wizytę u Hebiusa w Kętrzynie z wycieczką objazdową i zobaczeniem mnóstwa ciekawych miejsc, wtorkowy spacer po Kętrzynie (m.in. oglądanie pięknych zdjęć w tamtejszym kinie). Popołudniowa wycieczka do Rynu i tamtejszy spacer już w ciemnościach. Po środową drogę powrotną do domu przez Mikołajki - które darzę wielką sympatią :)
Auto spisało się znakomicie, jedyne czego mi brakowało to foteli z masażem - ale to może w następnym aucie sobie kupię. Po przejechaniu łącznie równych 1150 kilometrów spalanie wyniosło 3.9 l/100km. I nie zepsuło się ani przez chwilę :D
Mrągowskie niebo |
I spacer czternasto-kilometrowy szlakiem pięciu jezior? Serio tyle przeszliście?
OdpowiedzUsuńTak. Nie mówiliśmy Ci o tym? Mam nagrany film jak cudARTenka chodzi już po tym spacerze :D
UsuńMówiliście, ale dość oględnie.
UsuńZaraz, zaraz a gdzie przemiły ranek u Grażyny i P. a gdzie śniadanie równie przemiłe a potem dopiero były te Mazury.
OdpowiedzUsuńAle dobrze...było przemiło.
Zgadza się, śniadanie było przepyszne, zupa również :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTakie chmury w listopadzie to rzadkość.
UsuńTaka ładna pogoda także :)
UsuńNo pod moją nogą spalanie było by jeszcze niższe.
OdpowiedzUsuńChciałbym to zobaczyć :)
Usuń