Zachęcony udanymi wypiekami postanowiłem zrobić nieco większą ilość kruchych maślanych. Nie przewidziałem, że może nie udać się to tak jak ostatnio... Zaopatrzyłem się w mały wałek oraz kilka form do wykrawania.
Kupiłem inną mąkę - ostatnio robiłem wykorzystując typ 550 a teraz 450 - oczywiście dopiero w trakcie przygotowywania ciasta zauważyłem, że coś jest nie tak.
No, ale przecież to nic takiego - musiałem ostrożniej wałkować ciasto, bo kleiło się do wałka i odstawało. Za nic nie chciało współpracować.
Zaniepokojony pracowałem dalej.
Rozwałkowanie i wykrojenie każdego ciasteczka o grubości mniejszej niż pół centymetra jest czasochłonne i wymagające precyzji.
Niektóre ciastka oprószyłem dodatkowo cukrem, inne pozostawiłem "gołe".
Blacha powoli zapełniała się ciastkami gotowymi do wypieku. Włączyłem piekarnik i wstawiłem pierwszą partię. Z uwagi na bardzo małą grubość, pieczenie trwało kilka minut - ale ważne jest w miarę równomierne podpieczenie z obu stron, dlatego musiałem pilnować i zamieniać blachy (góra/dół).
Pierwsze ciasteczka studzą się już na talerzu. Zapach w całym domu - maślany i świąteczny.
Po ostudzeniu wkładam je do blaszanych pojemników oraz jednego szklanego.
Podsumowując - ciasteczka smakują wyśmienicie, ale sam proces produkcji i dobór optymalnych składników, oraz proporcji wymaga jeszcze udoskonalenia.
Takiego wałka w kuchni jeszcze nie widziałem.
OdpowiedzUsuńJak do malowania, nie?
UsuńWłasnie. Bym się bał takim mocniej przycisnąć ciasto.
UsuńTam za raz mocniej - z ciastem trzeba delikatnie ;-)
UsuńZapach świąteczny..., to jakiś falstart.
OdpowiedzUsuńNie, dlaczego? Że za wcześnie? Dla mnie nie.
UsuńŻałosny jesteś koleś z tymi kulinarnymi wpisami na blogu o zgoła innej tematyce
OdpowiedzUsuńOj, z przykrością stwierdzam że nie udało mi się sprostać Twoim wymaganiom. No trudno, muszę z tym jakoś żyć. Ale wiesz co? Zawsze można nie wchodzić na blog, który prowadzi jakiś żałosny koleś :) Pozdrówy!
UsuńAle mogę I mi nie zabronisz I będę wchodzić. Piec ciastek nie umie, foremek nie mam, ale jak ciebie zrownam z ziemią to poczuje kto w dżungli rządzi ahahahahaha o kurfa oplułam się.
OdpowiedzUsuńP.s. po cię jadą.
Możesz, nie zabraniam wchodzić - tylko po co się męczyć skoro to takie żałosne i wychodzące poza tematykę?
UsuńPół człowiek pół debil nie ma takich dylematów. Do zobaczenia kochasiu.
OdpowiedzUsuń