Próbujemy włączyć się do ruchu. Osoba którą uczę nie słucha zbytnio, więc to co mówię puszcza między uszy. Z tyłu pusto, więc nie interweniuję. W sumie tylko w tym miejscu silnik zgasł piętnaście razy zanim udało się ruszyć. Tak - wyraz "udało się" można przyrównać w tym momencie do wyrazów "szczęście", "fart". Cały czas zbyt szybko puszcza sprzęgło oraz nie zwiększa obrotów silnika.
Ogólnie podczas dwóch godzin silnik gasł bardzo wiele razy - już sam tego nie liczyłem nawet, bo po co się dodatkowo denerwować? Mimo tego że osoba ta ma już czternaście godzin kursu praktycznego, wciąż próbuje wszystko zrobić po swojemu - z raczej słabym skutkiem. Moje zaangażowanie ograniczone do niezbędnego minimum. Oby dotrwać do końca kursu.
Ciekawe czemu ludzie próbują robić po swojemu, ona, ta osoba, była od początku u Ciebie? Skąd jej się to wzięło z tym, że robi jak uważa, że ma robić, może podpatrzyła u kogoś. Tak się po prostu zastanawiam, bo mnie sam proces uczenia się interesuje, choćby uczenia się złych nawyków.
OdpowiedzUsuńTak, wszystkie jazdy na cały czas u mnie. Jest uparta i chyba uważa że tak jak sama czuje jest najlepiej.
Usuń"Czucie i wiara silniej mówi do mnie / Niż mędrca szkiełko i oko” ;o)
UsuńNo właśnie...
UsuńTomku, nie poznaję Cię. Nie możesz się poddawać już po czternastu godzinach jazd. To Ty tam rządzisz - tęp uzurpatorkę! Po Twojemu ma być! ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja już od dawna z nikim nie walczę, więc niech robi co tam sobie chce.
Usuń