W pracy różnie. Po niej staram się szybko zapomnieć co tam się działo. W domu szybkie odświeżenie i pędzę do dentystyki. Do tej, która zwraca się do klientów "skarbie". Przyjmuje mnie z dziesięcio-minutowym spóźnieniem, ale od razu z uśmiechem zaczyna rozmowę (i pracę). Niestety, trafia na mnie - a ja na piłce nożnej się nie znam. Jednak jej to w ogóle nie zraża i pyta mnie "skarbie jak myślisz, kto wygra dzisiejszy mecz?". A ja nawet nie mam pojęcia kto z kim gra 😱 Na szczęście nie mogę mówić, bo ciągle coś tam robi. Po kilku minutach jest po wszystkim. 200 zł, mam dzwonić, gdyby się coś działo.
Wtorek
Szczęście trochę mnie opuściło. W pracy trudna klientka, choć - wydaje mi się - traktuję ją jak każdą inną, to niebawem okaże się że ona widzi to inaczej.
Po pracy idę na siłownię. Trener daje wycisk, jestem cały mokry po ćwiczeniach. Jeszcze kilka lekcji i chyba z niego zrezygnuję - czasem mam wrażenie że on chce mnie zamęczyć na tej siłowni, a ja chcę tylko ogólnie wzmocnić mięśnie i rozruszać swoje stare kości.
Środa
Klientka z wczoraj z pretensjami. Z różnymi, ale nacisk na brak kultury. Manager nie miał nawet zamiaru obejrzeć nagrań znad mojego okienka, tylko od razu opieprzył. I zdecydowanym tonem zażądał poprawy jakości obsługi, większej kultury i ogólnie - ogłady. Nie chce mi się nawet tego komentować. W każdym razie nic nie zamierzam zmieniać.
Czwartek
Znowu źle. Ten sam manager. "Tak nie może być!". Ale jak? Przecież wszystko było zgodnie z procedurą, zaleceniami i wymogami, z którymi zapoznałem się podczas przyjmowania do roboty (bo już nawet nie chce tego nazywać pracą). Jego to oczywiście nie obchodzi, on już ma swoje stanowisko w tej sprawie i to pomimo tego, że poznał tylko jedną stronę. Jest tak płytki i ograniczony, że wystarczyło mu to wyrobienia swojego zdania. Ja nic nie zamierzam zmieniać, ani się tłumaczyć no chyba że zażąda wyjaśnień na piśmie.
Po robocie jadę na basen. Sporo ludzi w saunie, ale miło.
Piątek
Oby jakoś dotrwać do końca i wyjechać z tego bałaganu. Na ulicach trochę biało, ja tymczasem jadę do dużego miasta - marzę o tym, aby odciąć się od tego wszystkiego. Na szczęście nikt nie będzie do mnie dzwonił i zawracał głowy, więc jest na to spora szansa. Standardowo - sauna, kolacja na mieście i jakieś małe zakupy. A potem trochę alkoholu.
Współczuję tej sytuacji w pracy :/
OdpowiedzUsuńMasz weekend, oderwij się i odpocznij.
Niekoniecznie przy meczu ;p
Dzięki 🙂
UsuńNo przeca niedawno pisałem o tym trenerze, to napisałeś "zna się bo dużo tłumaczy i pokazuje, więc wiedzę ma. Ja robię ćwiczenia tyko dla siebie, nie muszę osiągać jakichś spektakularnych efektów."
OdpowiedzUsuńA tera czytam dokładnie to co napisałem - "A ten trener personalny, to jakiś ogarnięty, czy jakiś walnięty w czambuł i się na Tb. wyżywa?"
Zrezygnuj z niego już. Wiedza jest w necie, trza ją tylko odpowiedni przefiltrować. Na szczęście znam 825, który zjadł na tym zęby, co zresztą u się opisywałem, wiync też od niego jakąś wiedzę mam, dlatego się pytałem.
Tera takie czasy, że w pracach nas nie szanują. Z jednej strony tratwami płyną abdullachy i, podobnie jak w latach 90-ych, jak Ci się nie podoba, to za płotem jest zylion abdullachów, którzy nawet za mniej zrobią to samo co Ty i nie będą stękać. Z drugiej strony nie można sobie dać, jak ten nauczyciel w szkole, wrazić kubła od śmieci na gowę. Są pewne granice, niezależnie co mówi ten (pseudo) menedżer.
Co do alko, to tera w stonie mocno amuny przecenili. Warto się zaopatrzyć na święta, new rok.
Chyba przegapiłem ten czas promocji, w ogóle nie miałem czasu w tym tygodniu.
UsuńSzczęście, że przynajmniej dobrze płacą w tej twojej robocie.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu!
Dzięki 🙂
UsuńAno, dla mnie trening jest fajny, jak się człowiek czasami ociera o granice, ale daje radę i ma potem satysfakcję. Jak się tylko męczy prawie cały czas, to jest to mało motywujące. :)
OdpowiedzUsuńTak, czasem trzeba się trochę wyżyć 😁 A potem od razu lżej.
UsuńCo znaczy "ociera o granice, ale daje radę", a jak się męczy cały czas to jest mało motywujące?
OdpowiedzUsuńW pierwszym przypadku się nie męczysz? Męczysz się i co?
To pytanie do mnie?
UsuńNie, do bluesanda, choć zapisało sie jakoś inaczej.
UsuńDokładnie tak należy robić. To co w pracy zostaje w pracy, a to co w domu zostaje w domu. Mój dziadek mawiał że to się zawsze opłaca. Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej nocy Tomku
OdpowiedzUsuń