Na jazdę przychodzi kursant, który za chwilę ma mieć egzamin praktyczny. Do tej pory jeździł z innym instruktorem, ale ten w obecnej chwili nie pracuje więc pozostałem tylko ja.
Mam wrażenie że od samego początku kursant próbuje. Na co mu pozwolę, jak bardzo może szaleć i robić wygłupy. Zaczyna od ostrego ruszania i podobnego hamowania, ale może poprzedni instruktor mu na to pozwalał, lub wręcz go tak uczył? Wydaje mi się że ciągle na mnie zerka i "bada reakcję". Kiedy nie przynosi to zamierzonych skutków, bo ani myślę zmieniać mu cokolwiek w jego jeździe, wysilać się na jakikolwiek komentarz - chłopak ewidentnie nudzi się. Przy okazji popełnia dziesiątki błędów - począwszy od nieprawidłowej techniki zmiany biegów, najeżdżania na linie ciągłe, po przekroczenia prędkości i słabe parkowania.
W międzyczasie dzwoni do mnie jego instruktor (będąc na urlopie) i pyta, czy kursant mocno szaleje, bo miał go już strasznie dość. Odpowiadam że wszystko jest ok, że jest bardzo grzeczny - oczywiście nie jest to prawda.
Czuję, że aż go korci aby znów spróbować wbić mi szpilę. I zgadłem. W drugiej godzinie jazdy zaczyna celowo wjeżdżać we wszystkie dziury po drodze, a kątem oka sprawdza moją reakcję. Rany, jakie typy tu przychodzą - skąd się biorą takie zmory? Odgradzam się od niego grubym i szczelnym murem. Na szczęście czas szybko płynie, ale na koniec jeszcze jedno zaskoczenie - kursant pyta zdaje się już poważnie: - Czy mam jakieś szanse na zdanie egzaminu? - tu jest moje zdziwienie, po czym odpowiadam - Żadne :)
Nie rozumiem jego zachowania, chciał zaszpanować, ale czym?
OdpowiedzUsuńW swojej bezmyślności i głupocie. Myślę, że poprzedni instruktor pozwalał mu na wiele...
UsuńSzczelnym murem przed beszczelnym gburem! ;-)
OdpowiedzUsuńZrymowało się panie poliglocie :)
UsuńA może on po prostu jeździł jak się nauczył i jak uważa, że należy jeździć?
OdpowiedzUsuńMożliwe, ale nie jest to właściwa nauka jazdy.
UsuńDurnowaty i tyle... Oczywiście nie instruktor :)
OdpowiedzUsuńOsobliwy :D
Usuń