Poniedziałek
Z samego rana kosy pięknie śpiewają, aż miło zacząć dzień :)
Wtorek
W drugiej pracy nieustający armagedon. Współpracownicy donoszą na siebie nawzajem do kierownika. Gdy jestem ja, szukają czegokolwiek także na mnie.
Środa
Idę na basen, a tam prawie pusto. Prawie, czyli około 30 osób. Zwykle jest od 70 do 120 w tym czasie.
Czwartek
Po pracy jadę ze znajomą na działkę. Zaproponowałem że pomogę zawieźć rzeczy, bo są ciężkie i dość spore. Przy okazji porządkuję teren wokół domku, podsłuchuję śpiew ptaków i podziwiam zachód słońca.
Piątek
Część kursantów odwołuje zajęcia, ale większość normalnie jeździ. Tymczasem od poniedziałku przez co najmniej tydzień czasu mam przymusowy urlop.
Działka dobra rzecz. Jak już osiądę gdzieś na stałe, to sobie kupię.
OdpowiedzUsuńJa chyba także, o ile będzie mnie stać :)
UsuńŚpiew ptaków to też dla mnie najlepsza muzyka z rana :)
OdpowiedzUsuńOj tak :) Ja mam lekko uchylone okno, a kos przysiada sobie jakieś 2 metry od mojego balkonu - na dachu budynku. Poezja gwarantowana! :)
UsuńI ptasia grypa. :-(
Usuń;-))
O masz, wszystko źle :P
UsuńAle to jakiś rządowy zakaz posłał cię na urlop, czy w firmie się boją?
OdpowiedzUsuńDecyzja firmy. Napiszę o tym więcej w jutrzejszym wpisie.
Usuń