Korzystając z wolnego dnia (wczorajszego) pomyślałem, że spróbuję zrobić sernik. Taki na kruchym i czekoladowym spodzie, oraz z lukrem i skórką pomarańczową na górze. Zależało mi, aby sernik był wysoki (czyli aby nie opadł) oraz aby był "napuszony" - czyli taki aksamitnie lekki i delikatny, oraz przepyszny ma się rozumieć.
Najpierw zająłem się ciastem - masło, mąka, odrobina kakao i troszkę cukru. Wyrobiłem i wyłożyłem nim spód, a następnie schowałem do lodówki - tak było w przepisie, który znalazłem w internecie (miał bardzo dużo pozytywnych komentarzy). Nieznaczna ilość ciasta mi pozostała, więc postanowiłem ją zamrozić i użyć jako "kruszonka" jakiejś niewielkiej części sernika.
Ser gotowy - tzw. wiaderko President (słabe, jakieś rzadkie i takie jakościowo bez szału - nie polecam) wymieszałem z wcześniej utartym masłem, cukrem (bardzo niewielka ilość) i czterema żółtkami. Dodałem pół opakowania 100 gramowego skórki pomarańczowej, a następnie ubitą na sztywno pianę z białek (czterech). W przepisie było napisane, że właśnie te białka spowodują aksamitną lekkość sernika, że będzie on jak "chmurka"... Postanowiłem dodać jeszcze trochę mascaropne - była to moja własna inwencja.
Wymieszałem wszystko delikatnie i wyłożyłem na wcześniej przygotowane ciasto, starłem zamrożony kawałek na niewielkiej części sernika i wstawiłem do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. Wszystko wyglądało pięknie - sernik rósł i powoli zaczynał się złocić, w mieszkaniu unosił się piękny zapach pieczonego ciasta - normalnie nic nie zwiastowało tego, co miało się wydarzyć...
Sernik rósł, aż postanowiłem że już czas wyłączyć grzanie. W przepisie napisali, aby delikatnie uchylić drzwiczki tak aby sernik nie opadł tylko bardzo wolno się ostudził - tak też zrobiłem. I poszedłem na długi spacer, jak wróciłem byłem w szoku...
Pszczółku, jak ser był "president" to czego się spodziewałeś? po całej kadencji nie powinieneś już mieć złudzeń. ;-D
OdpowiedzUsuńA w ogóle to przecież wyszła "chmurka", tylko taka bardziej burzowa. :-)
Tak, ja wiem ze sernik president to porażka, może dlatego mi nie wyszedł? Na pewno taki normalnie mielony zwykły byłby lepszy...
UsuńDawno się tak nie uśmiałem :D
OdpowiedzUsuńNie ma za co :P
UsuńW życiu nie upiekłam sernika, a żyję już dość długo, więc szacun dla ciebie! Twój wcale nie wygląda tragicznie, zeskrob ten lukier to na pewno da się go zjeść :)
OdpowiedzUsuńTak zrobiłem, przy czy ten lukier w ogóle się nie trzyma ciasta, więc jest łatwo go wyrzucić.
UsuńPodzielam zachwyty, wyrażone w poprzedzających komentarzach. Dla takiego opisu warto było upiec ten pyszny sernik.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem ...
UsuńMimo tego jaki Ci wyszedł jestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ula :)
Usuń