Kontynuując wątek kursantki z wpisów pt Pod prąd, mam nowe i zdaje się - ostatnie wiadomości. Ale po kolei.
Kilka dni temu miała znów dwie godziny jazdy. Zdaje się, że idzie po najmniejszej linii oporu biorąc te dwie godziny - a wcześniej telefonicznie - prosząc o zorganizowanie egzaminu wewnętrznego. Nie pamiętam, ale to chyba jej trzeci egzamin wewnętrzny. No więc, znów jeździ godzinę ze mną, kiedy to staram się wyprostować jej jazdę, a na następnej godzinie jest egzamin. Nie potrafię sobie przypomnieć jakie błędy robiła (po części z powodu czasu, choć głównie - z powodu ilości tych błędów), ale mogę powiedzieć - kursantka nie panuje w pełni nad pojazdem, nie zwraca uwagi na znaki i sygnały świetlne, nie ma umiejętności przewidywania sytuacji, a jej postawa w stosunku do innych uczestników ruchu jest nieprawidłowa (szczególnie w stosunku do niechronionych użytkowników dróg). Ponadto, nie posiada ona wiadomości, umiejętności i zachowań umożliwiających bezpieczne poruszanie się pojazdem zgodnie z zasadami ruchu drogowego, zwłaszcza tych odnoszących się do ograniczeń prędkości i pierwszeństwa przejazdu. Ogólnie - jej jazda stwarza bardzo duże zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Ponadto, wg mojej oceny dalsze kształcenie pozbawione jest sensu, no chyba że nastąpi cud i że ona zacznie słuchać i stosować się do tego.
To oczywiście tylko moje zdanie, oczywiście mówiłem jej to już tyle razy, że pewnie to co pogrubiłem ona zna już na pamięć. I co z tego ? Nic. Na drugiej godzinie miała egzamin wewnętrzny - wynik oczywiście negatywny. Wg naszej umowy - jak go zda, będzie mogła zapisać się na egzamin państwowy. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zadzwoniła dzień po wewnętrznym i prosiła o dokumenty do zapisu na egzamin. Oczywiście odmówiłem, po czym kursantka stwierdziła że zmienia instruktora na takiego, który podpisze jej zaświadczenie o zakończeniu kursu (wystawia szef osk, a instruktor prowadzący musi podpisać pozytywny egzamin wew.). Oczywiście ma do tego prawo, i tak się też stało.
A więc, to już chyba ostatni wpis dotyczący tej mistrzyni kierownicy. Pewnie ma mnie za gościa co się tylko czepia i wyciąga od niej kasę, za przemądrzałego instruktora który rzuca jej kłodę pod nogi ...
Poczułem ulgę, ale jak pomyślę że mógłbym ją spotkać na drodze ...
a mówiłam, że ja się jej boję ... oby nikt jej nie przepuścił dalej uff ....
OdpowiedzUsuńObawiam się, że zaświadczenie ma już w ręku.
OdpowiedzUsuńno ale jeszcze jest bariera w postaci państwowego egzaminu a tego o ile nie "kupi" to nie zda
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ani jedno ani drugie się nie stanie.
OdpowiedzUsuńJak ona zda, to przesiadam się do czołgu.
ha ha ha ... to może ja też ... w sumie jestem niska będzie mi wygodnie ;D
OdpowiedzUsuńTy się nie musisz bać. Ona do Ciebie nie dojedzie, to nie jest możliwe. Natomiast do miasta (czyli do mnie) ma jakieś kilkanaście kilometrów międzynarodowej trasy, nie sądzę by ją normalnie pokonała.
OdpowiedzUsuńboszzzzzzzzzzz
OdpowiedzUsuńTy się ciesz ze tak daleko mieszkasz :P
OdpowiedzUsuńobawiam się, że u mnie też porusza się po drogach taki element ...
OdpowiedzUsuńChyba jest to nieuniknione, ale w dość małym procencie (jak sądzę).
OdpowiedzUsuńno ja też jestem w tym nie za dobrym procencie ... tak sobie myślę czasem czy lata jazdy za kółkiem będą w stanie mnie podszkolić czy już zawsze będę takim kiepskim kierowcą.
OdpowiedzUsuńOj już nie narzekaj na siebie, dobrze ? Rozjechałaś kogoś ? Skasowałaś auto choć raz ?
OdpowiedzUsuńeeeee no weź ... jak rozjadę kogoś albo skasuje chociażby gołębia to oddam prawko i więcej nie siądę za kierownicę ...
OdpowiedzUsuńDaj już spokój z narzekaniem na swoje umiejętności. Ale doszkolić się zawsze warto :)
OdpowiedzUsuńdobra to zmiana tematu ... Hebius znowu siedzi u siebie a potem wpadnie i będzie narzekał, że zdominowałam Ci bloga .... ;]
OdpowiedzUsuńOstatnio mi napisał, że nie musi już komentować bo Ty jesteś. Zrobiło mi się trochę smutno i dałem temu wyraz (w rozmowie z nim).
OdpowiedzUsuńja Cię .... on jest faktycznie zazdrosny czy jak ??? ja u wszystkich tak się panoszę ... no taka natura ... nie tylko tu ;/
OdpowiedzUsuńZazdrosny ? Nie sądzę :)
OdpowiedzUsuńGłodny się zrobiłem jak napisał o tej pizzy, ale gdziesz jeść o tej porze ?
ja nie jadam po 18.00 no chyba, że w gościach jestem albo na weselu ;D
OdpowiedzUsuńTeż tak sobie obiecałem, ale przed chwilą zjadłem trzy krówki
OdpowiedzUsuńskandal !!! ;D
OdpowiedzUsuńI mam ochotę na jeszcze, ale jak do tej pory - powstrzymałem się ...
OdpowiedzUsuń