sobota, 18 września 2010

Wakacje 2010 [1]

Jak już wcześniej pisałem, byłem na urlopie. Pierwszym od sześciu lat. No, ale do rzeczy :)

Zakopane, dzień 1
[dojazd, krótkie zwiedzanie, kolacja]

Ponieważ dotarłem dopiero chwilę przed godziną 17. (szczegóły później) pierwszy dzień to wycieczka na Krzeptówki, krótkie zwiedzanie Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej. Zwierzałem już kiedyś takie miejsca, ale przyznam że było to dawno i zachwycił mnie ogrom tego miejsca, czystość i przede wszystkim architektura. Ponieważ niebawem się zaczęło ściemniać, zaopatrzyłem się w plan miasta (niebotycznie drogi zresztą), po czym wróciłem do miejsca noclegu.Pora na kolację i ustalenie co będę zwiedzał dnia następnego.

Zakopane, dzień 2
[Krupówki, Wielka Krokiew, Regle]

A tak naprawdę pierwszy, bo kto by liczył tych kilka godzin z dnia wczorajszego ? Po nieprzespanej nocy rano,  koło 9 wychodzę na miasto. Postanawiam zobaczyć dziś głównie miasto. Do Krupówek mam jakieś 30 minut spaceru, wąskie chodniki powodują że co chwilę trzeba wciągać brzuch by się z kimś wyminąć. Odruchowo co jakiś czas zerkam czy jakiś wariat nie potrąci mnie, bo idę tuż przy jezdni po której nikt nie jeździ 50 km/h, a o wiele szybciej. Oczywiście co drugi pojazd to autobus. Zwiedzam Krupówki i uliczki do niej przylegające. Jedna z nich to typowa galeria handlowa, ale w jakim stylu ! Cała w drewnie, wielkie szklano-zielone witryny i na całej ulicy muzyka jazzowa ! (z głośników).
Wzdłuż ulicy biegnie bliżej nieokreślony strumyk, co chwilę jest mostek - faaajne :) Nie ulegam pokusie, żadnych pamiątek (w tym dniu) nie kupuję. Tego dnia kupiłem jednakże kartki pocztowe, które następnego dnia wypełniłem i wysłałem.

Kolejny punkt zwiedzania, to Wielka Krokiew (mała i średnia także). Oczywiście idę tam pieszo, po drodze zwiedzając jakiś park z małym wodospadem. Na Wielką Krokiew jadę kolejką, ale przyznaję - zastanawiałem się czy jechać ! Ta stromość mnie przerażała, a z drugiej strony coś mnie zachęcało - jedź, bo będziesz żałował ! No i kupiłem bilet i wsiadłem ... Ale się mocno trzymałem tej barierki - serio ! Było mi trochę lepiej, jak zobaczyłem małe dzieci jadące z przeciwka :P Z tym, że gdy spojrzałem w dół, zakręciło mi się w głowie. Powietrze tam było niesamowite - takie bardzo rześkie, zupełnie inne niż na dole. Fantastyczne ! Na samej górze porobiłem nieco fotek i czas na zjazd - już nieco bardziej na luzie, ale tylko nieco.


Po tych emocjach, musiałem nieco odpocząć.
Następnym punktem wycieczki był marsz Drogą pod Reglami. Pomimo tego, że pogoda była bardzo ładna (ubrałem się za ciepło - przez co musiałem nieco garderoby zdjąć), co kilka metrów na szlaku było widać mini-potoki. Woda, która z czasem tworzyła przepiękne rowy, drążyła sobie ścieżki. Niesamowite :))


Idąc tym szlakiem (i innymi w pobliżu) doszedłem do miejscu noclegu - a była godzina 17.00 - oczywiście bardzo zmęczony padam na łóżko. Szybka kąpiel, coś jakby obiad i po godzinie wychodzę zobaczyć wyciąg na Gubałówkę. Ku swojemu zaskoczeniu, dochodzę tam na miejsce i żyję ! Ponieważ to już bardzo dużo kilometrów - szczególnie dla kogoś kto ostatnie 6 lat głównie siedzi(ał) w aucie. Wracam na godzinę 20. i nie czuję nóg w ogóle ! Jutro pójdę tam, o ile będę w stanie :)

Mała kolacja, a po godzinie 23 zasypiam ...

Zakopane dzień 3
[Polana Szymoszkowa, Gubałówka, Równia Krupowa, Krupówki]


Znów około dziewiątej wychodzę. Pierwsza para butów uwiera mnie strasznie, choć wczorajszy dzień był w nich bardzo ok. Zmieniam na inne buty, które pozwalają zapomnieć o kamieniach pod podeszwą. Dzisiejszy plan dnia to Polana Szymoszkowa - prawie pusta, prócz miłej pani w kasie i pana sprawdzającego bilety (równie miłego jak ona) nie ma tam nikogo. Fajnie, nie lubię tłumów :) Wyciąg na Gubałówkę jest o wiele mniej straszny - niższy i w ogóle - jakiś taki mniej stresujący :) Ale i tak samo fajny, przy czym o wiele dłuższy niż na stoku Wielkiej Krokwi. Przy końcu kolejką zaczęło trochę huśtać, fajne emocje - adrenalina znów się pojawiła :)) Potem parę zdjęć (w zasadzie, robiłem je prawie bez przerwy) i spacer przez Gubałówkę, zejście wzdłuż kolejki linowo-torowej. Dobrze że w dół, bo w górę nie dałbym rady (Gubałówka: 1122 m). Oczywiście i to nie było proste, bo lekko zaczął padać deszcz (w sumie padał maksymalnie 5 minut - ale to wystarczyło by było mokro i ślisko).


I znów doszedłem do Krupówek, gdzie kupiłem prezenty dla najbliższych i siebie (później się pochwalę), mały odpoczynek na Równi Krupowej i czas na drogę powrotną do miejsca noclegu. Około godziny szesnastej jestem na miejscu, ale totalnie zmęczony. Po drodze małe zakupy i nic tylko odpoczynek. Mieszkam w typowo góralskim domku, na samej jego górze (trzecie piętro), skąd na balkonie mam widok na Giewont i Gubałówkę z drugiej strony. Nie narzekam - jest bardzo "ok".

Następnego dnia, tuż przed godziną 8 wyjeżdżam. Szkoda, ale muszę - dowalili mi zajęcia na uczelni, więc muszę wrócić ...

Zdjęcia - kolejno od góry:
Sanktuarium
Krupówki
Krupówki - pasaż handlowy
Krupówki - strumyk wzdłóż ulicy
Gubałówka
Strumyk - Droga Na Regle
PKL Gubałówka

PS - zdjęcia się porozwalały, jutro to naprawię.
Jak ktoś chce więcej zdjęć

//edycja// poprawione 

4 komentarze:

  1. O! Ciekawe, czy do mnie też pocztówkę wysłałeś :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewątpliwymi wadami Zakopanego jest brak komunikacji miejskiej i WORD-u ;p

    Bardzo fajna galeria. Teraz już wiesz jak czuje się Małysz :) Kurcze, a ja nigdy nie byłem na górze skoczni :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten strumyczek wzdłuż Krupówek to Foluszowy Potok, podobnie jak strumyk z wodospadem w parku, będącym siedzibą Centrum Edukacji Ekologicznej TPN-u. (warto tam zajrzeć - bywają wystawy przepięknych fotografii przyrody na światowym poziomie). Drugie zdjęcie od dołu przedstawia Potok Spadowiec przecinający Drogę pod Reglami. Niestety po halnym (ubiegłoroczna zima) nie ma tam już prawie żadnych drzew. 26 grudnia nie dało się tam po prostu przejść. Jeszcze gorzej było w dolinach Kościeliskiej i Chochołowskiej - tak jakby ktoś rozrzucił na stole zapałki.
    Ale góry są nadal piękne:)

    OdpowiedzUsuń