Duże miasto. Departament taki jak mój, ale większy. Jestem tu z samego rana, bo muszę przejść szkolenie. Najpierw teoria (wykłady) z całą kilkuosobową grupą, potem indywidualne zajęcia praktyczne. Wszystko, co muszę zrobić to być na zajęciach, nie ma żadnych egzaminów. Ale... niełatwo wytrzymać...
1) mój wykladowca/trener - starszy i zapewne posiadający dużą wiedzę mężczyzna. Niestety, od samego początku zjechał w dół z manierami. O ile mogę zrozumieć, że bez pytania zaczął zwracać się do innych per "ty", o tyle używanie podłych słów to już poziom ulicy. Nie lubię tego;
2) w tej części zajęć powinienem poznać nowe systemy, aplikacje oraz nauczyć się nimi posługiwać a przynajmniej poznać możliwe drogi poruszania się po tychże. Ale, ku nie tylko mojemu zdziwieniu, wykład dotyczył także tego jak używać telefonu komórkowego, jak nauczyć dzieci tabliczki mnożenia, czy jak usmażyć jajecznicę. Możliwe, że trener chciał rozluźnić atmosferę takimi tematami, ale gdy zajmują one mniej więcej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia, to nie wygląda zbyt dobrze;
3) kolejną cechą charakterystyczną był specyficzny rodzaj odpowiedzi, który trener oczekiwał od grupy. Na przykład, zapytał o to która godzina jest po godzinie czternastej. Ktoś z sali odpowiedział "piętnasta". "Nie" - odparł z dumą trener. "Czternasta jeden". Gdy analogicznie do powyższego zadawał kolejne pytania, coraz mniej osób z grupy się odzywało, ponieważ jego reakcja i tak była taka sama - negująca każdą odpowiedź i wskazująca, że tylko jego rok myślenia jest prawidłowy;
4) mnóstwo czasu poświęcił na krytykowanie. Gdy był przy moim stanowisku podczas ćwiczeń, narzekał na wszystko, ale nie bardzo kwapił się do wytłumaczenia jak można zrobić to co robię lepiej. "Stosujesz starą metodę, tak robiło się w latach dziewięćdziesiątych" - usłyszałem. "A jak mogę to zmienić?" - "później wytłumaczę" - odpowiedział. Tylko tego później nie było, bo robiłem inne zadania przy innych systemach operacyjnych. Albo: "Tak pracowało się na starych pecetach, czy ty nie zauważyłeś że świat poszedł do przodu?";
5) "przygotowałem zadanie dla ciebie, ale i tak go nie rozwiążesz. Jest tak "ustawione", że nie da się go zrobić" - usłyszałem przy kolejnym systemie. Świetnie, to po co mam się starać skoro od razu zakomunikował, że "się nie da"? Ale mimo to, zacząłem. Powoli, trochę po swojemu. Kilka razy musiałem cofnąć aplikację, bo faktycznie był to ślepy zaułek. Ale po pewnym czasie udało mi się rozwiązać zadanie. Gdy trener podszedł i zobaczył wynik, nie skomentował. A jeśli spytałem o coś, usłyszałem "nie rozwijamy tematu" tonem nie znoszącym sprzeciwu. Potem znów kilka podłych epitetów i do kolejnego zadania;
6) "a teraz zrób to i to - później powiem ci co zrobiłeś źle" - oznajmił przy kolejnym zadaniu. Faktycznie ciężko było to wykonać, tym bardziej że na wykładach nie było o tym mowy - taką aplikację widziałem pierwszy raz, więc poruszałem się jak dziecko we mgle. Coś tam rozpocząłem, ale nie doszedłem nawet do 20%, gdy wyczułem stojącego za moimi plecami trenera. "Kolego, co ty robisz? Przecież ty nie masz nawet podstaw, myślisz że będę tłumaczył ci tak proste rzeczy?". Wydawało mi się, że po to będzie takie szkolenie żeby się nauczyć, ale tu okazuje się inaczej. Oczywiście nie dowiedziałem się, w jaki sposób rozwiązać to zadanie;
7) kiedy już upewnił się, że wszystkie zadania wykonałem nieprawidłowo, przyszedł czas podsumowania. "Jesteś słaby, do niczego. Jak się w ogóle tu znalazłeś?", "Nie mów nikomu, że próbowałem Cię czegoś nauczyć", "Nie masz żadnych szans na awans, rozumiesz?", "Do niczego się nie nadajesz", albo "Po co ty tu jesteś?" - to tylko kilka z jego opinii.
8) prócz tego postanowił określić moją ocenę całościową w skali od 1 (bardzo źle) do 6 (bardzo dobrze). Nie wiem czy każdy dostąpił takiego zaszczytu, ale widziałem że niektórzy mieli więcej szczęścia - innego trenera. "Jak myślisz ile bym ci dał za to co zrobiłeś?" - nie odpowiedziałem, ale w myślach od razu widziałem 0 lub coś na minusie, lecz nie musiałem długo czekać na jego kontynuację - "dałbym ci 1+". Uffff odetchnąłem - ale bardziej z tego powodu że kończyło się szkolenie, bo jego ocena mało mnie interesowała.
Początkowo po szkoleniu miałem plany pójścia na sauny, ale jakaś niewidzialna siła odebrała mi ochotę. Będąc wciąż w dużym mieście pojechałem do centrum. Na starym mieście mnóstwo ludzi - zwykle mnie to uspokaja, ale nie tym razem. Lody też nie poprawiły nastroju. Długi spacer w słońcu spowodował odczucie głodu, zatem wybrałem się do jednej z ulubionych knajp na pizzę i sernik baskijski. Niestety nie było mojej ulubionej kelnerki, za to jedzenie pyszne. Potem znowu spacer, tłumy ludzi i powolny powrót do domu. Dobrze że jechałem zgodnie z przepisami, bo mijałem trzy kontrole prędkości (na dystansie około 100 km), a do kompletu nieszczęść brakowałoby tylko mandatu.
A Tu zdjęcie z powrotu:
Ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuńPewnie nie zauważyłeś, ale oni może grali w: "zły trener, dobry trener". Najpierw ten zły, żebyś potem mógł się jeszcze bardziej radować z tego dobrego i szybciej uczyć ;)
No tak, to nazywam "konstruktywną krytyką" (ironia), najlepiej jeszcze nie powiedzieć co jest źle, ale od razu dołować, czyli jechać po personaliach. Znam to z innych dziedzin.
Jakby stosował prawdziwą konstruktywną krytykę, to by musiał wyjaśnić, co jest błędne i dlaczego. Może wyszłaby jego własna ignorancja.
Co do mówienia per "Pan", to jest to chyba w niektórych krajach bardziej powszechne, w innych wcale. W krajach anglojęzycznych, czy nawet w Szwecji, mówi się od razu per "ty". Ale wiem, że w Polsce czy w Niemczech jest to źle widziane, oznacza brak szacunku.
Spokojnego końca tygodnia :)
Dzięki Bluesand. Możliwe że tak sobie zaplanowali, ale na serio - nie sądzę 😜
UsuńTrochę popytałem o tego gościa i okazało się, na poprzednim szkoleniu chciał coś pokazać grupie i sam nie zrobił zadania, trochę ośmieszając się przed grupą. Wiem też, że kiedyś pracował w Departamencie, ale nie miał dobrego podejścia do ludzi, dlatego wrzucili go tu - na szkolenia...
Co do mówienia na "ty" nie przeszkadza mi to pod warunkiem, że jest kultura, a nie przekleństwa co chwilę.
Dzięki, wzajemnie miłego weekendu 😃
Jakaś makabra.
OdpowiedzUsuńCzy jest szansa żeby następne szkolenie prowadził ktoś inny?
Następnego szkolenia nie będzie, zatem to koniec stresu w tym temacie.
UsuńEncyklopedyczna wiedza uczącego niewiele znaczy jeśli tej swojej wiedzy nie potrafi przekazać uczniom, a umiejętność przekazywania wiedzy innym to wielka sztuka!
OdpowiedzUsuńZgadzam się. To musi iść w parze.
UsuńTen pierwszy wygląda mi na emerytowanego policjanta, który dorabia do emerytury, najgorszy typ po dyrektorze szkoły. Na moim szkoleniu prelegent czytał z fiszek lub z kart segregatora, na pytanie nie potrafił odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńSzacunek dla słuchaczy i fachowe podejście, to podstawa.
Nie cierpię szkoleń!
Tak, on jest na emeryturze. Już nic mu nie zakręty chyba, nie wiem po co tam jest. Pewnie dla pieniędzy.
UsuńJa lubię szkolenia, sam trochę prowadzę ale mam nadzieję że w innej formule 😄
Na pewno już wiesz, jak nie prowadzić szkoleń!
UsuńTak. Właśnie o tym myślałem, żeby nie robić przykrości komukolwiek i nie być taki jak on. Czyli jego też pozytyw - uczyć się na błędach innych.
UsuńOjoj nie brzmi to dobrze. Wytrwałości!
OdpowiedzUsuńDzięki 👍
UsuńPierwszy trener to jakaś pomyłka. Więcej w nim zniechęcania niż nauki. Dobrze, że drugi okazał się normalnym człowiekiem i faktycznie coś można było wynieść ze szkolenia.
OdpowiedzUsuńTak. To zupełnie dwa inne poziomy.
UsuńOj Tomku… brzmi jak horror w wersji “szkolenie dla cierpliwych”! 😅
OdpowiedzUsuńFaktycznie pierwszy trener chyba wziął sobie za cel, żeby podnieść poziom adrenaliny u uczestników do maksimum, a przy okazji wypróbować własną zdolność do bycia mistrzem sarkazmu. Twoja wytrwałość i spokój w tych warunkach naprawdę imponują – ja na Twoim miejscu pewnie już dawno bym uciekła do najbliższej kawiarni 😄
Dobrze, że drugi trener okazał się normalnym człowiekiem i dał Ci szansę faktycznie czegoś się nauczyć. I ten happy end z pizzą i sernikiem – czasem małe przyjemności ratują dzień! 🍕🍰
Dziękuję za komentarz 😃 Kawiarni w pobliżu nie było, więc nie miałabyś gdzie uciec chyba że autem do centrum - tak jak ja po "szkoleniu".
UsuńJa wiedziałem na co się piszę idąc po ten awans, bo liczyłem się że tak może być. Trudno, było minęło, trochę to przeżywałem ale już powoli przechodzi ten koszmar. Niestety ludzie są różni, także bardzo źli. Zgadza się, małe przyjemności ratują dzień, więc trzeba korzystać ile się da :)
Pozdrowienia!
Masz możliwość napisania skargi na tego trenera? Niektórym ludziom starszej daty się w pupach poprzewracało i przydałoby się, żeby rzeczywistość zweryfikowała ich zachowanie. To już nie lata 90, że można bezkarnie traktować podwładnych jak g...
OdpowiedzUsuńKażdy tylko narzeka jaka ta młodzież teraz nie jest, a ja osobiście mam takie spostrzeżenia, że nie widuję pyskujących nastolatków czy ludzi w okolicach 20-stki. Moje pokolenie (1986) różnie, ale to baby boomers (czyli pokolenie moich rodziców) zachowują się najgorzej. Roszczeniowi, chamscy, niegrzeczni i przeświadczeni, że są nieomylni (i że szacunek im się należy, bo tak)...
Hej! Mógłbym napisać, ale nie wiem czy chcę - to wymagałoby jeszcze raz konfrontacji, a tego chciałbym uniknąć. Myślałem o tym, nie potrafię na ten moment podjąć jakiejś decyzji...
UsuńJeśli chodzi o młodzież, spotykam różnych ludzi - budujące jest, gdy mam okazję na miłą rozmowę z kimś młodym i świadomym różnych rzeczy, ale także kulturalnych. Są tacy.
niech zgadnę, czy to jest dziaders??? jeszcze się zdarzają tacy "nauczyciele" w szkołach. ale nie ma dla nich miejsca. poniżanie, i maskowanie brakiem kultury swojego braku wiedzy...umiejętności...
OdpowiedzUsuńżałosne.
lubię skracać dystans :-) gdy prowadziłam warsztaty proponowałam od razu przejście na Ty. ale to działa w każdą stronę. gdyby mnie coś takiego spotkało na szkoleniu, bez żenady bym robiła to samo z dziadersem.
Chyba tak. Myślę że przesunęli go z innych miejsc, aby miał jeszcze jakieś zajęcie (i dodatkowe dochody). Natomiast kontaktów z ludźmi też powinno mu ograniczyć, bo działa na szkodę...
UsuńTen gość raz walił na ty tam na pan, ciężko było znaleźć jakieś wytłumaczenie czym się kierował.
myślę, że kierował się pogardą dla ludzi głównie.
UsuńTeż tak uważam.
UsuńWitaj słoneczną końcówką lata Tomku
OdpowiedzUsuńO jaki podobny tytuł do mojej dzisiejszej opowieści:)))
Jak ja dawno nie byłam na szkoleniu. Ale może teraz po powrocie mnie czeka?
Pozdrawiam przygotowaniami do jesiennego wyjazdu
Witaj, właśnie zauważyłem podobny tytuł - ale się nie umawialiśmy prawda? 😊 Jeśli już szkolenie, to aby tylko nie takie jak u mnie za pierwszym razem, pozdrawiam u życzę przyjemnego tygodnia!
UsuńTego wykładowcę faktycznie ciężko polubić a nawet tolerować. Nie lubię takich osób ale cóż, niektórzy czerpią niezrozumiałą przyjemność z poniżania innych a robią to tylko dlatego, żeby podnieść sobie samoocenę. Rozumiem, że konstruktywne pyskowanie nie wchodziło w grę?😀
OdpowiedzUsuńMoniko, ja w takich sytuacjach mało co się odzywam, po prostu próbuję dotrwać do końca czasu przeznaczonego na takie "szkolenie" i czym prędzej wychodzę.
Usuń