sobota, 27 września 2025

Podsumowanie tygodnia 415

Poniedziałek 

Po kilku dniach wolnego, wracam do Departamentu. "Koledzy" ubolewają, że wróciłem bo "podczas twojej nieobecności tak dobrze nam się pracowało" - ależ miło mi się zrobiło jak to usłyszałem. No trudno, muszę ich tolerować. Są, bo są - to tak jak z indykami australijskimi. 

Tymczasem po zakończeniu ważnego  projektu kilka dni temu, konto zostało dość solidnie zasilone. Nie spodziewałem się że aż tak. 

Wieczorem coś w szyi zaczyna mnie boleć, ale nie biorę tego na poważnie.


Wtorek

Środek nocy. Budzi mnie ból z lewej strony kręgosłupa, szyi, oraz lewej ręki. Chwilę leżę spokojnie, cisza jak makiem zasiał. Próbuję się przekręcić, ale nie mogę. Najmniejszy  ruch uwalnia taką dawkę cierpienia, że leżąc nieruchomo zamieram. Mam wrażenie, że cała moja lewa strona podjęła decyzję o natychmiastowym strajku. Jedyne co, to mogę oddychać. Ale muszę się obrócić, bo za chwilę wyjdę z siebie. Staram się nie myśleć o tym co czuję, tylko w jakikolwiek sposób podrzucić ciało do góry i przekręcić się na drugi bok. Opieram się bardzo powoli na prawym łokciu, i próbuję zmienić pozycję, ale odczuwam tak ostry ból, że momentalnie opadam w dół.

Wyczerpała mnie ta próba, muszę odpocząć. Zastanawiam się, gdzie tak mogłem się załatwić? No fakt, zdarzyło mi się jechać z otwartym oknem (i to właśnie z lewej strony), ale także pływałem sporo w zewnętrznym basenie, a jakoś szczególnie ciepło nie było... No i ostatnio zagrzałem się jadąc rowerem a było dość wietrznie... Dobra, wystarczy użalania się nad sobą, muszę się odwrócić bo inaczej zwariuję. Zaciskam zęby i tym raz robię zdecydowany i szybki ruch obracający moje - mam wrażenie - wiotkie ciało na drugą stronę. Coś "zgrzytnęło", albo mi się tylko wydawało, ale udało się - ułożyłem się na lewym boku. Uff. Niestety po chwili czuję się gorzej niż wcześniej - mogłem domyśleć się, że skoro boli mnie lewa strona, to nie należy się na nią obracać. Staram się utrzymać głowę na jednym poziomie z kręgosłupem, lecz niewiele to pomaga. Muszę wrócić na poprzednią stronę... I takie atrakcje mam do samego rana.

Środa

Po nieprzespanej nocy z trudem zwlekam się z łóżka, a w zasadzie z wielkim bólem zasuwam się z niego. Chyba z nadzieją, że jak się rozchodzę to będzie lepiej. I było, ale tylko przez 2-3 godziny, a potem tylko gorzej. Będąc w przerwie między klientami biorę leki przeciwbólowe, które trochę pomagają. Mam szczęście, że klienci nie dopisali tego dnia - a ci co byli umówieni, szybko wychodzili. Kończę wcześniej i  idę na basen i saunę. Na basenie pływam machając lewą ręką jak oszalały. Pomyślałem, że jak ją porządnie rozruszam, to problem minie. Potem idę na saunę, z zamiarem wygrzania szczególnie bolącego miejsca. Wieczorem leki przeciwbólowe i jakaś maść kupiona w aptece. Dzięki temu (?) zasypiam w miarę dobrze.

Czwartek 

Trochę się bałem, że po tym maratonie basenowym lewa ręka mi odpadnie, ale jest na swoim miejscu. Dałem jej nieźle popalić. Ale ból jakby mniejszy, a głową ruszać mogę w prawie każdą stronę. 

W pracy całkiem nieźle, sporo wolnego czasu. Nie licząc tego: "Tomek, wkurzasz mnie, działasz na moje nerwy" - powiedział mi jeden ze współpracowników. Denerwuję go, bo sam niewiele osiągnął, także w Departamencie, ale nie ważne.

Piątek 

Słoneczny, ale zimny dzień. W pracy bardzo dobrze, wciąż działam na nerwy co niektórym, nawet niezły ubaw mam z tego powodu. Kończę wcześniej i idę na lody korzystając z tego, że wciąż są czynne. Potem spacer w słońcu, ale mało przyjemny bo wietrznie i zimno. Natomiast sobota i niedziela lekko wyjazdowa, przyjemnego weekendu!

28 komentarzy:

  1. Szybkiej poprawy zdrowia!

    Niech zgadnę, nie nosiłeś czasami ciężkich skrzynek ostatnio albo nie pracowałeś w polu? Wiadomo, robisz to na co dzień ;) (ironia)
    Takie rzeczy wychodzę często na drugi, trzeci dzień.

    Ja to mam tego typu bóle częściej, tyle, że u mnie biorą się ze sportu, gdy przesadzę i się nie porozciągam, a mam w dodatku stres i jestem pospinany.

    Co do hasła "podczas twojej nieobecności tak dobrze", to my to na sporcie mamy ciągle, jak kogoś dobrze kogoś znamy. Ja otwieram czasami halę sportową. Jak jest mało uczestników, to słyszę "nikt nie przyszedł, bo wiedzieli, że ty dzisiaj będziesz". Z tym, że nikt tego nie traktuje na poważnie. :)
    Ale nie wiem, jak to w Twojej pracy jest interpretowane.

    Spokojnego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ✌️ To raczej nie z tego powodu, ale kto wie, wszystko możliwe. Może to po prostu starość 😁

      U Ciebie to forma żartu, skoro mówi się tak do kogoś, kogo dobrze się zna. Tu problem jest w ludziach, kiedyś o tym napiszę więcej. Miłej niedzieli 😃

      Usuń
  2. Chciałem napisać, że koledzy może żartowali, ale ten tekst z czwartku... Nie wiem dlaczego masz taką gównianą sytuację w pracy. Z kontaktów niezawodowych i tych paru spotkań u mnie wydajesz się być całkiem sympatyczny. Szkoda, że Departamencie towarzystwo się na tobie nie poznało.

    Lewa ręka - nie rozumiem, dlaczego nie poszedłeś z tym do lekarza. Przecież dbasz o siebie, to czemu akurat tu tyle lekceważenia sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darek - ja tracę przy bliższym poznaniu, więc moi współpracownicy się w tym zorientowali 😁

      Nie poszedłem do lekarza, bo pewnie dałby mi zwolnienie a nie mogłem zbytnio tego robić, a poza tym myślałem że to szybciej przejdzie.

      Usuń
  3. Widać, że tydzień miał w sobie i trudniejsze chwile, i trochę lżejszych akcentów. Te opisy codziennych zmagań, przeplatane humorem, pokazują życie takim, jakie jest: zaskakujące, czasem bolesne, a czasem po prostu zwyczajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się trzymać balans, z różnym skutkiem ale się staram 👍

      Usuń
    2. Rozumiem Cię dobrze, utrzymanie balansu w codziennym życiu bywa trudniejsze niż się wydaje, nawet przy najlepszych chęciach. Ważne, że świadomie do tego podchodzisz i próbujesz, bo sama świadomość już ułatwia utrzymanie równowagi w dłuższej perspektywie.

      Usuń
  4. Oj, zawiało mnie kiedyś w aucie, musiałam iść do lekarza, bo ból był straszliwy! Docenienie projektu solidną premią, to niezła motywacja!

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe szczęście, że ręka Ci nie odpadła i że humor Cię nie opuszcza. Oby już było tylko lepiej i zdrowiej. A lody i słońce zawsze działają jak najlepsze lekarstwo. Pięknej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, lody dobre na wszystko 😁 Miłej niedzieli 👍

      Usuń
  6. moja przyjaciółka nazywała to kręgulcem szyjnym : miałam chyba z dwa razy i to tylko szyja, dziękuję już nigdy więcej 😨 oczywiście zawianie. otarte okna w aucie. ... masakra, bo ja nie jestem taka twarda jak Ty...wyłam z bólu. i żadne pływanie czy sauna.
    normalnie podziwiam. że chciałeś rozchodzić. serio. zdrowia i nie otwieraj okien w aucie ;-)
    dobrej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natomiast pływanie w zewnętrznym basenie nigdy mi niczego nie zrobiło, tylko wzmocniło odporność i powiem ci, że do tego wrócę.

      Usuń
    2. To tylko ból fizyczny, są gorsze rzeczy 😁 A jeśli chodzi o pływanie - niestety nabawiłem się rozstroju zatok. Nigdy wcześniej nie miałem takich problemów, ale kiedyś po pływaniu na zewnątrz rozpoczęły się problemy.

      Dzięki, miłej niedzieli życzę 🖐️

      Usuń
  7. Nie warto przejmować się innymi, bo innych jest wielu i każdy myśli co innego, a ty jesteś jeden.
    Warto jednak pracować w przyjaznym środowisku, bo praca to część naszego życia.
    Trzeba było być niewidzialnym;)
    Nie wiem, jak połączyć i zastosować moje trzy wskazówki. Pokombinuj... ;)
    Aaa... lewa ręka nie jest aż tak niezbędna do życia, więc się nie martw, że odpadnie. Co innego prawa.. Jednakże gdyby lewa znowu bolała, to sprawdź, czy nie seplenisz. Jeśli jednocześnie seplenisz, bełkoczesz i nie możesz się podnieść, to pewnie masz udar. Wtedy warto zapytać lekarza...ale bełkocząc jest to trudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym brał pod uwagę atmosferę, to bym uciekł po pierwszym dniu 🤣 Z drugiej strony, to nie mój problem tylko ewentualnie ich.

      Niestety prawą rękę skaleczyłem otwierając konserwę, więc nieszczęścia chodzą parami - to prawda.

      Usuń
    2. Czyli to prawda, że konserwy niekorzystnie wpływają na zdrowie...

      Usuń
  8. Myślę, że każdy ma w pracy takie "sympatyczne" towarzystwo. Moja córka ma, ja mam... Ale proszę bardzo, mogę kogoś wkurzać, kto bogatemu zabroni być wkurzającym?
    Ci Twoi "wielbiciele", tak sądzę, zazdroszczą Ci sukcesów w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. No i mimo tego że pracuje krócej niż oni zarabiam więcej. Ale też więcej robię. Proste. Nie warto się tym przejmować, ale taki fakt odnotowuję po prostu.

      Usuń
    2. Słusznie i naukowo! 😉

      Usuń
  9. Jak czytam o takich bucach, to tylko utwierdzam się w przekonaniu, że nie wrócę na rynek pracy. Współczuję towarzystwa. Niestety wszędzie się trafiają takie osobniki - dobrze, jeśli tylko jeden czy dwa!

    Zdrowia. :) Ja pewnie po czymś takim trafiłabym na SOR. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak nie jest wszędzie, nie należy generalizować. Poza tym, czy to aż tak istotne, myślę że nie. To nie mój problem 😁

      Dziękuję, miłego tygodnia!

      Usuń
  10. Kolegów z pracy serdecznie Ci współczuję. Rozumiem, że nie każdy musi Cię lubić ani tolerować ale wyrażanie tego w tak bezpośredni sposób wymaga naprawdę sporej dawki chamstwa i odwagi. Też nie wszystkich lubię tak samo ale do tych mniej lubianych nie chodzę i nie informuję ich o tym, bo i po co?
    Mam nadzieję, że ból zniknął już na dobre. Mam tak samo jak Ty i również uważam, że wszystko można rozruszać. Przecież ruch jest dobry na wszystko :). Fajnego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, my nie musimy się kochać, ale zwykły szacunek to podstawa. A robienie komuś przykrości to jeden z najniższych instynktów. Dziękuję, dla Ciebie również miłego tygodnia! 🖐️

      Usuń